Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pośmiejmy się z siebie


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam przymus dziurawienia górnej części brzucha igłą. Mam w biurku dużo igieł, i kiedy czuje potrzebę, otwieram nową igłę i kłuję siebie. To nie ma na celu autoagresji, bo to wcale nie sprawia mi bólu ani ulgi w cierpieniu, nie robię też tego tylko wtedy kiedy mi smutno. Po prostu.

z całym szacunkiem, ale to najbardziej popierdulony w teorii autentyczny krótki tekst, z życia wyjęty, jaki czytałam od pięciu minut

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przymus dziurawienia górnej części brzucha igłą. Mam w biurku dużo igieł, i kiedy czuje potrzebę, otwieram nową igłę i kłuję siebie. To nie ma na celu autoagresji, bo to wcale nie sprawia mi bólu ani ulgi w cierpieniu, nie robię też tego tylko wtedy kiedy mi smutno. Po prostu.

z całym szacunkiem, ale to najbardziej popierdulony w teorii autentyczny krótki tekst, z życia wyjęty, jaki czytałam od pięciu minut

Malo popierdulonych rzeczy jeszcze czytalas...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy w dobrym temacie piszę, ale już nie mam gdzie. U mnie w rodzinie nikt nigdy nie miał NN, króluje tylko nerwica lękowa i depresja, ale ogarniecie coś takiego, że ludzie muszą robić rzeczy, które są przeciwstawne?

Np. osoba A chce suszyć garnek dnem do góry, a osoba B dnem do dołu?

 

Albo osoba A czeka na serial i chce czekać w skupieniu przy lekko wyciszonych reklamach, a osoba B przełącza telewizor i puszcza minutę jakiegoś filmu i jeszcze kilku innych programów na innych kanałach, bo nie chce oglądać reklam?

 

Albo osoba A jak widzi, że jest mniej niż pół butelki szamponu albo płynu do ciała albo do naczyń, to przelewa do mniejszej butelki albo miesza dwa do jednej, a osoba B nie będzie się myć niczym co nie jest w swoim oryginalnym opakowaniu, więc kupuje sobie nowe kosmetyki, a tamte po trochu wylewa :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej nikogo nie rozśmieszę. Wieczorem przed snem kilkakrotnie podchodzę do drzwi wejściowych i sprawdzam, czy są zamknięte, lekko przekręcając zamek. Zazwyczaj robię to 3-4 razy w odstępach kilkuminutowych, czasem raz za razem. Przy trzecim albo czwartym podejściu zaczynam się irytować, że już tu stałam i sprawdzałam. Z niczym mi się to nie kojarzy, w ogóle nie rozumiem, po co tak robię.

 

MAM IDENTYCZNIE :D Oprócz sprawdzania, czy drzwi są zamknięte nie zasnę bez sprawdzenia, czy gaz jest wyłączony :D od kilku lat robię to praktycznie codziennie, a kiedy leżę już w łóżku i uświadomię sobie, że tego nie zrobiłam to jestem niewiadomo jak bardzo zmęczona bym była to muszę wstać (baardzo wkurwiona) i sprawdzić, bo rozsadza mnie od środka to uczucie :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a kiedy leżę już w łóżku i uświadomię sobie, że tego nie zrobiłam to jestem niewiadomo jak bardzo zmęczona bym była to muszę wstać (baardzo wkurwiona) i sprawdzić, bo rozsadza mnie od środka to uczucie
:105: no...to juz dzis nic nie musze dodawac od siebie;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że większość z was ma obsesje na punkcie sprzątania. A co powiecie na to, że ja mam odwrotnie? Nie wiem, jak to wytłumaczyć, zawsze lubiłam sprzątać, nawet okruszki na dywanie mnie wkurzały i je zbierałam. A ostatnio zauważyłam, że jeśli gdzieś nie jest nakruszone, to muszę to zrobić, czuję przymus zrobienia tego. Kiedy nie mam nic na stole, to rozkładam cokolwiek, byle wszędzie było wszystkiego pełno. Czasami rozkładam kłębki wełny na dywanie, bo uważam że jest za czysto. Ostatnio jechałam autem i jadłam cukierki i rozrzucałam papierki po całym aucie, bo miałam wrażenie, że jest za czysto. Nikt togo nie rozumie, uważają, że się rozleniwiłam, ale to jest silniejsze ode mnie.

Jedyne, czego nie trawię, to okruszków w łóżku. Tak jak ktoś już wcześniej wspomniał, muszę wieczorem przed snem wszystko co milimetra poukładać i nie zasnę, jeśli wszystkiego równiutko nie poukładam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niby nie mam nerwicy, ale mam tak że jak pije herbatę z kubka plastikowego, to czuje w herbacie posmak tego kubka.

Jak pije z kubka ceramicznego to czuje posmak herbaty ceramicznej.

A gdy piję, ze szklanki typu "Arcoro", czy jak to tam się pisze(takie ciemne, haha), to jest też inny?

I czasami mam taki maraton że sprawdzam, czy drzwi są zamknięte przed snem od mieszkania, albo wracam się z kluczami, choć wiem, że musiałem zamknąć bo mam klucze przy sobie, ale nie pamiętam że zamykałem? Albo jak się dowiedziałem, że nerwicowcy chodzą płytami chodnikowymi, to też zacząłem chodzić i mi to sprawia przyjemność?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo jak się dowiedziałem, że nerwicowcy chodzą płytami chodnikowymi, to też zacząłem chodzić i mi to sprawia przyjemność?

Każdy czasem chodzi lub chodził.

 

Trzeba też odróżnić takie rzeczy, które nas faktycznie męczą i utrudniają życie od takich co są "drobną przyjemnością" czy "małą fanaberią". Bo nie każdy nawyk i nie wszystko co nam się ubzdura to od razu NN.

 

Jest jedna rzecz, której nie mogę powstrzymać. Jak widzę, że jakieś zwierzątko domowe ma zaschniętego śpiocha w kąciku oka. Każdemu wytrę :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

macieywwa, ten dzyndzelek w jamie ustnej po wewnętrznej stronie górnej wargi. Jest nas więcej? :roll:

Nic takiego nie mam. Musisz mieć łechtaczkę w gardle, oby było Was więcej :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem perfekcjonistą do tego nie potrafię się poddawać, jak coś nie chce wychodzić idealnie to robie to aż wyjdzie coś co będzie mnie satysfakcjonowało. Próbuje się dziesiątki razy nawet. I tu przychodzi moje natręctwo- jak coś robie już kilka razy i w końcu wychodzi, NISZCZE TO :D dlatego muszę się kontrolować np. mówie do siebie "mam to! teraz spokojniutko trzeba iść do końca i będę to miał, IDEALNE!" heh

Teraz już "tego" mam mniej bo bardziej myślę głową jak zrobić żeby było idealne zamiast walić głową w mur

Nawet TEN tekst poprawiałem już 10 razy (poprzez edycję)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

macieywwa, ten dzyndzelek w jamie ustnej po wewnętrznej stronie górnej wargi. Jest nas więcej? :roll:

Nic takiego nie mam. Musisz mieć łechtaczkę w gardle, oby było Was więcej :105:

Ja też mam, ja też!

 

 

 

Ja ostatnio jak ktoś idzie z psem bez smyczy albo z dzieckiem w pewnym oddaleniu i muszę przejść między nimi to wyobrażam sobie, że przerywam jakąś niewidzialną smycz, więź i że ten pies lub dziecko się zgubi/ktoś je porwie gdy ja je "zasłonię" (a przecież to trwa tylko sekundę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy przeczytam w internecie (np. tu na forum) o kimś, kto ma zniszczone ręce od mycia albo schorzeń skóry i cierpi z powodu tego, że są zniszczone, nasilają się moje myśli o wspieraniu i ratowaniu osób cierpiących z powodu problemów z dłońmi i nakierowują się na tą konkretną osobę. Nasila się także potrzeba wykonania pewnych rytuałów, które dadzą mi emocjonalne poczucie rzeczywistego wspierania lub uratowania danej osoby. Trochę hamująco na moje natręctwo działa to, że nie mieszkam sam, ale czasem... odczuwam złość, że nie mogę częściej wykonać rytuału, bo rodzice by się zorientowali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×