Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

uwazam, ze kazdy szanujacy sie wojujący ateista powinien zmierzyc sie z ta ksiazka, chocby po to aby uszlachetnic swoj ateizm:

"CHRZEŚCIJAŃSKA REWOLUCJA A ZŁUDZENIA ATEIZMU" - David Bentley Hart

 

opis:

"Druzgocąca analiza "nowego ateizmu", aktualne przypomnienie, że bez chrześcijaństwa nie byłoby Zachodu.

A poza tym to porywająca, dobra lektura. David Hart jest jednym z najbardziej wyrazistych umysłów Ameryki, który tutaj odsłania się w całej swej okazałości.

George Weigel

 

Spośród wielkich przemian, które odcisnęły piętno na zachodniej cywilizacji, tylko jedną można określić mianem "rewolucji". Ostateczne zwycięstwo chrześcijaństwa - radykalnie odmiennego od kultury, którą stopniowo wypierało - było wydarzeniem mało prawdopodobnym. A jednak wiara w zmartwychwstanie Jezusa i miłość Boga przyniosły wyzwolenie z pogańskiego fatalizmu i lęku przed ślepym losem.

David Bentley Hart dowodzi, że wszystko, czym szczyci się współczesny Zachód: prawa człowieka, rozwój nauki i techniki, rozumienie historii i przyrody, jest mniej lub bardziej bezpośrednim rezultatem zapoczątkowanej dwa tysiące lat temu rewolucji chrześcijańskiej. Rozprawia się z poglądami, które lokują chrześcijaństwo w intelektualnym i moralnym ciemnogrodzie. Mądrze, przekonująco i błyskotliwie odpowiada na tezy modnego, buńczucznie deklarowanego, lecz często płytkiego i podszytego ignorancją ateizmu.

 

W maju 2011 roku książka otrzymała nagrodę Michaela Ramseya w kategorii teologia."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pasażer, :bezradny:

 

Przeżyć nie wystawiałem jako jakiś argument do dyskusji tylko mówiłem, że jest to mój powód, dla ciekawskich, którzy chcieli wiedzieć czemu jestem wierzący, swoje przemyślenia miałem i miewam, jako takie komentarze, obróbka tego co czytam, ale na pewno na samych moich przemyśleniach nie bede budował światopoglądu, ponieważ warto skorzystać z ogromnego dorobku chrześcijaństwa, ludzi, którzy się tym zajmują na mistrzowskim poziomie.

Książek też nie wystawiam jako argumentu, zachęcam tylko wojujących ateistów by zmierzyli się z czymś więcej niż z wizją, którą sami chrześcijanie odrzucają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take

prawda, że doktryna św. Augustyna czasami sprawia wrażenie okrutnej,a jego traktat "O wolnej woli" stał się pożywką dla Lutrowego "O niewolnej woli". Ale warto tu przypomnieć:

 

1. (z pewnego opracowania)

Zasadnicza część augustyńskiej nauki o łasce powstała z potrzeby walki z pelagianami, która rozgorzała szczególnie w latach 412-418.

Pelagiusz, urodzony w tym samym roku co Augustyn głosił, że natura ludzka nie doznała żadnego skażenia, grzech Adama był wyłącznie jego grzechem, a śmierć Adama nie była jego następstwem. Na ludziach nie ciąży więc piętno grzechu pierworodnego, chrzest nie jest konieczny, toteż męka i śmierć Chrystusa są tylko przykładem jak żyć. Pelagiusz z zapałem głosił niemal stoicka etykę, surową moralność, podkreślającą wartość dobrych uczynków, wynoszącą siły człowieka. Życie wieczne wg niego można osiągnąć jedynie przez wypełnianie wszystkich nakazów prawa. Ten wysoki ideał moralny jest jednak dostępny dla każdego. Dla Pelagiusza człowiek jest całkowicie wolny, jest samowystarczalny, niezależny od Boga, którego łaski nie potrzebuje.Ten swoisty humanista pisał: „Wszystko dobre i wszystko złe [...] jest wynikiem naszego działania, nie przychodzi na świat z nami [...] Jesteśmy poczęci bez cnoty i bez występku, i zanim zacznie działać nasza własna osobista wola, w człowieku jest tylko to co złożył w nim Bóg”

Ta nauka musiała wywołać wstrząs w religijnej duszy Augustyna. Zbyt wiele doświadczył on w swoim życiu łaski, by zgodzić się na jej lekceważenie. Nakaz dany człowiekowi przez Boga w raju nie był przecież trudny, to wola człowieka, a szczególnie jego pycha, spowodowała że człowiek odwrócił się od Boga. Kara zdaniem Augustyna jest jak najbardziej sprawiedliwa. I jest nią bunt ciała przeciwko duszy. Następstwa grzechu m.in.: pożądliwość i fałsz, spowodowały że natura ludzka została zmieniona. Miejsce tej dobrej zajęła natura zła i występna. Skoro człowiek stracił pewne doskonałości, to znaczy że nie były one jego prawem. Św. Augustyn stopniowo przyznaje więc łasce wszystkie dary, które stanowią pierwszą naturę. Miłość do Boga, szczęśliwość wieczna, wiara, są tylko najdroższym i najwspanialszym darem Boga, są łaską. Mimo, że Bóg nie wycofał wszystkiego, co dał pierwszej naturze, bo inaczej przestała by zupełnie istnieć, to od Niego pochodzi teraz na ogół wszelki dobry użytek wolnego sądu u człowieka

W traktacie Łaska a wolna wola (427r.) z trudem można znaleźć jakieś pozytywne określenie roli woli , a takie jej określenie nie było rzadkie w dialogu O wolnej woli; w myśleniu Augustyna o Bogu i człowieku jest dostrzegalna pewna zmiana. Według Augustyna łaska jest teraz najistotniejszym elementem, ponieważ jest ona konieczna do zbawienia człowieka w stanie upadku. Bowiem człowiek nie może sam odbudować dobra, które zniszczył, do tego trzeba by było mocy nie mniejszej niż Boża. Upadł człowiek z własnej woli lecz nie może się podźwignąć własnowolnie - pisze Augustyn. Pozostawiony samemu sobie człowiek mógłby tylko źle czynić, grzeszyć i kłamać, podążać od upadku do upadku. Łaska jest więc tym, co nie tworzy Bożego dzieła, tylko je odtwarza, znosząc nieład którego człowiek jest sprawcą. Łaska, o której mowa nie jest częścią natury, ale ją uzdrawia, nie jest też wolną wolą, czy darem objawionego prawa, ale jest wewnętrznym darem światła i miłości, który pozwala czynić dobro, przez to, że uczy je kochać. Istotną cechą łaski jest więc jej nadnaturalność, jest ona dla wolnej woli tym, czym iluminacja dla umysłu. Jest ona szczególnym darem, który dzięki ofierze Chrystusa, przywraca człowiekowi możliwość czynienia dobra.

Wg Augustyna niezrozumiałe jest jednak dlaczego Bóg w ogóle wybiera, przecież mógłby wezwać wszystkich w taki sposób, że nikt nie odmówiłby Jego wezwaniu, nie naruszając w niczym wolnej woli człowieka. Wszelka wola działa bowiem ze względu na pewne powody, wszechwiedzący Bóg zna je, więc może spełniać dowolnie swoje zamiary. On jednak czyni inaczej: tych których chce zbawić usprawiedliwia, tym nad ktorymi nie chce się zlitować nie daje łaski w warunkach, w których by ją przyjęli. Augustyn wyznaje ostatecznie swoją nieświadomość w kwestii motywów Bożych wyborów. Jest on jednak przekonany, że są one oparte na jakiejś nieprzeniknionej i tajemnej bezstronności, na doskonałej sprawiedliwości. Człowiek zaś musi pamiętać że, Bóg od upadku Adama jest naszym wierzycielem, bo ludzie tworzą grzeszną masę skazaną na potępienie. Czy Bóg odpuszcza tę karę usprawiedliwiając dłużnika, czy też domaga się jej i go opuszcza, nie popełnia przez to żadnej niesprawiedliwości. Człowiek jak naczynie gliniane nie może spierać się z Bogiem dlaczego uczynił go takim a nie innym. Bóg stwarza naczynia gniewu na zgubę, by ujawnić bogactwo swojego miłosierdzia. Mimo tego, brak łaski nie usprawiedliwia tych co źle czynią, nawet nieświadomość jest bowiem grzeszna. Z drugiej strony ci co żyją godnie dostąpili jedynie niezasłużonej chwały, nie mają czym się szczycić.

2. Tak to nieco historycznie wygląda. Myślę, że poglądem niemal równie znienawidzonym, co wizja wiecznych kar jest dziś prawda o grzechu pierworodnym. W czasach, gdy wydaje nam się, że rodzimy się wierzycielami , że mamy prawo wymagać i wiele nam się należy, ta prawda z listów św. Pawła, którą rozwinął Augustyn, że tak naprawdę rodzimy się dłużnikami wydaje się niemal absurdalna.

Ale żyjemy zarazem w kraju, w którym każde nowonarodzone dziecko dostaje w spadku od nierządu ok. 100 tys. zł długu. I to dziwi jedynie nielicznych. Ironia losu. I chyba większość z nas musi przyznać,że częściej niż z niewinnych westchnień miłości,rodzimy się z pożądliwości, z wielu zazwyczaj mniej lub bardziej pokrętnych i nieczystych motywów.

Tak więc kluczem do wizji św. Augustyna jest grzech pierworodny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, ale ludzie są skupieni na sobie i mają jakaś dziwną manie wielkości i wyjątkowości siebie, aż mają czelność fantazjować, że stworzyła ich jakaś nadludzka istota, która ma "na oku" każdego człowieka z osobna (wiewiórek i meduz już oczywiscie nie). A przecież w skali wszechświata jesteśmy tak niewyobrażalnie mali, że prawie nas nie ma. Skąd w nas aż tyle pychy? Pyknie w nas kiedyś jakiś pyłek i zmiecie z powierzchni ziemi a wszechswiat niewzruszony będzie się toczył dalej, tak jak życie człowieka, który zdepnie mrówke lub zabije roztocze w procesie prania w wysokiej temp. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

akwen, możliwe, że masz rację, choć wydaje mi się, że trochę łączysz Buddyzm z Konfucjanizmem poprzez dodawanie do Buddyzmu filozofii yin-yang, ale nie znam się na tym wystarczająco by coś tu określać. Trzeba też powiedzieć, że Buddyzm jest bardzo różnorodny :)

Wiem jedno Chrześcijaństwo niefundamentalistyczne jest wspaniałe :105:

 

Mieszam rozmaite motywy, ale zasada jest taka sama. Zło i dobro oddzielnie nie funkcjonują. Obiektywnie ani dobro ani zło nie istnieje, oba te elementy tworzą całość.

 

Źródło zła, podobnie jak i dobra bierze się z procesów twórczych, w trakcie przejawiania się wiecznej świadomości w znanym nam świecie.

 

Jeżeli Bóg dla Was istnieje, może być jakikolwiek - to poproście go w moim imieniu, żebyśmy przestali już chorować. :roll:

 

tylko odyn suki

powiedzial ze nie bedzie gigantow

nie ma gigantow

a co dzizas zrobil

tyle lat czekam na jakis rozkuhw za 2wś i istnienie kalisi a tu dalej czekamy

 

to nie kpina, stawiam jezusa na rowni z hitlerem

 

Jeżeli Bóg dla Was istnieje, może być jakikolwiek - to poproście go w moim imieniu, żebyśmy przestali już chorować. :roll:

 

Bóg nie uprawia koncertu życzeń i tym bardziej nie przejmuje się Waszymi dziecinnymi docinkami, jest na to zbyt dorosły.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kot_, spłaszczasz całą kwestię, piszesz o wielkości w sensie rozmiarów, zwróć uwagę, że jesteśmy jednak jedynym znanym samoświadomym gatunkiem, myślącym abstrakcyjnie, wykraczającym poza tu i teraz, mającym najbardziej rozwinięty zmysł moralny, no między nami a innymi formami życia jest po prostu przepaść, nie mówiąc o roślinach, czy skałach, jednocześnie rozumiemy, że jesteśmy połączeni z całym stworzeniem.

 

stworzyła ich jakaś nadludzka istota, która ma "na oku" każdego człowieka z osobna (wiewiórek i meduz już oczywiscie nie).

 

Creatio ex nihilo dotyczy całego świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take

Pozostawiony samemu sobie człowiek mógłby tylko źle czynić, grzeszyć i kłamać, podążać od upadku do upadku. Łaska jest więc tym, co nie tworzy Bożego dzieła, tylko je odtwarza, znosząc nieład którego człowiek jest sprawcą. Łaska, o której mowa nie jest częścią natury, ale ją uzdrawia, nie jest też wolną wolą, czy darem objawionego prawa, ale jest wewnętrznym darem światła i miłości, który pozwala czynić dobro, przez to, że uczy je kochać. Istotną cechą łaski jest więc jej nadnaturalność, jest ona dla wolnej woli tym, czym iluminacja dla umysłu. Jest ona szczególnym darem, który dzięki ofierze Chrystusa, przywraca człowiekowi możliwość czynienia dobra.

 

Wg Augustyna niezrozumiałe jest jednak dlaczego Bóg w ogóle wybiera, przecież mógłby wezwać wszystkich w taki sposób, że nikt nie odmówiłby Jego wezwaniu, nie naruszając w niczym wolnej woli człowieka. Wszelka wola działa bowiem ze względu na pewne powody, wszechwiedzący Bóg zna je, więc może spełniać dowolnie swoje zamiary. On jednak czyni inaczej: tych których chce zbawić usprawiedliwia, tym nad ktorymi nie chce się zlitować nie daje łaski w warunkach, w których by ją przyjęli. Augustyn wyznaje ostatecznie swoją nieświadomość w kwestii motywów Bożych wyborów. Jest on jednak przekonany, że są one oparte na jakiejś nieprzeniknionej i tajemnej bezstronności, na doskonałej sprawiedliwości. Człowiek zaś musi pamiętać że, Bóg od upadku Adama jest naszym wierzycielem, bo ludzie tworzą grzeszną masę skazaną na potępienie. Czy Bóg odpuszcza tę karę usprawiedliwiając dłużnika, czy też domaga się jej i go opuszcza, nie popełnia przez to żadnej niesprawiedliwości. Człowiek jak naczynie gliniane nie może spierać się z Bogiem dlaczego uczynił go takim a nie innym. Bóg stwarza naczynia gniewu na zgubę, by ujawnić bogactwo swojego miłosierdzia. Mimo tego, brak łaski nie usprawiedliwia tych co źle czynią, nawet nieświadomość jest bowiem grzeszna. Z drugiej strony ci co żyją godnie dostąpili jedynie niezasłużonej chwały, nie mają czym się szczycić.

[/i]

2. Tak to nieco historycznie wygląda. Myślę, że poglądem niemal równie znienawidzonym, co wizja wiecznych kar jest dziś prawda o grzechu pierworodnym. W czasach, gdy wydaje nam się, że rodzimy się wierzycielami , że mamy prawo wymagać i wiele nam się należy, ta prawda z listów św. Pawła, którą rozwinął Augustyn, że tak naprawdę rodzimy się dłużnikami wydaje się niemal absurdalna.

Ale żyjemy zarazem w kraju, w którym każde nowonarodzone dziecko dostaje w spadku od nierządu ok. 100 tys. zł długu. I to dziwi jedynie nielicznych. Ironia losu. I chyba większość z nas musi przyznać,że częściej niż z niewinnych westchnień miłości,rodzimy się z pożądliwości, z wielu zazwyczaj mniej lub bardziej pokrętnych i nieczystych motywów.

Tak więc kluczem do wizji św. Augustyna jest grzech pierworodny.

 

1. Są ludzie, którzy nie chodzą z kościoła, z rozmaitych powodów, mimo tego potrafią być lepsi od niejednego praktykującego katolika. Niepojętym sposobem bez sakramentów potrafią sobie dać radę ze swoimi skłonnościami i nie czynią zła na potęgę.

 

2. Osobliwa interpretacja grzechu pierworodnego. Wyniosły Bóg stworzył dla kaprysu świat, bo w sumie po co był mu potrzebny i na dokładkę dał ludziom w prezencie grzech pierworodny, bo po co kusił dzieci wizją zakazanego owocu? Jakby życie samo w sobie nie było dość nieprzyjemne' Teraz potomstwo spłaca zadłużenie. I to wszystko w imię udowodnienia swego niepojętego miłosierdzia, pytanie brzmi; przed kim i po co? Nie dziwię się, że wielu taka wizja po prostu odstręcza.

 

Na dodatek wybiera kto jest godny wiecznego potępienia i wiecznego zbawienia. Jedni rodzą się, by zostać zwyrodnialcami, inni rodzą się pod wpływem łaski. W dodatku stoi za tym jakieś tajemne, niepojęte dla maluczkich poczucie sprawiedliwości.

 

Dla mnie to jest po prostu niekonsekwentne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kot_, moje myślenie też mocno szwankuje, dlatego ograniczam forum od jutra, bo to niszczy koncentracje, uczy urywkowego myślenia.

 

akwen,

Twoja powyższa wypowiedź jest zgodna z moimi odczuciami, sam bym coś podobnego napisał, ale myślenie mocno szwankuje i jestem w stanie pisać tylko proste zdania ostatnio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodiku, JM jest tak samo wiarygodnym bogiem jak ten chrześcijański, rozkawałkowany na trzy osoby.

 

 

Mądrze, przekonująco i błyskotliwie odpowiada na tezy modnego, buńczucznie deklarowanego, lecz często płytkiego i podszytego ignorancją ateizmu.

O, tak. Stawianie pytań o sprzeczności w Biblii i w doktrynach chrześcijańskich oraz oczekiwanie na konstruktywne odpowiedzi odnośnie do nich to zaiste płytki i podszyty ignorancją ateizm.

Już kilku miłosiernych katolików i protestantów zapewniało mnie, że za moje podważanie powyższych niewątpliwie trafię do piekła. <3

Jeżeli Woland Bułhakowa naprawdę istnieje, to ja chcę, by sam osobiście po mnie przyszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ambaras, ładnie tłumaczysz take'owi to i owo, problem jest tylko taki, że on prawdopodobnie nawet tego nie przeczyta (za długie). Take żyje we własnym, szczelnie zamkniętym świecie i rozmawia jedynie ze sobą, co wynika po części z jego zaburzeń. Ma mocno skrzywioną wizję Boga, ale do niej dostosowuje całe swoje życie duchowe. Woli się skupić na tym, że piekło nie powinno istnieć niż zastanowić się nad swoim wychowaniem i wyolbrzymionym strachem przed potępieniem. Ale może się mylę, take?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, ale ludzie są skupieni na sobie i mają jakaś dziwną manie wielkości i wyjątkowości siebie, aż mają czelność fantazjować, że stworzyła ich jakaś nadludzka istota, która ma "na oku" każdego człowieka z osobna (wiewiórek i meduz już oczywiscie nie). A przecież w skali wszechświata jesteśmy tak niewyobrażalnie mali, że prawie nas nie ma. Skąd w nas aż tyle pychy?

 

Religijność to nie jest mania wielkości, tylko efekt natury człowieka, który w każdych warunkach taką przejawia. Niemniej chrześcijaństwo wykracza dalece poza naturalną religijność. Od religijności nie da się uciec, osoby mieniące się racjonalistami wyznają często kult nauki, tym silniejszy, im mniej mają rzeczywiście z nauką wspólnego. Przypisują nauce cechy Boga (spotkałam się nawet z wiarą, że nauka powstrzyma proces starzenia i będziemy nieśmiertelni).

Prawdziwą pychą wydaje mi się odrzucanie czegoś dlatego, że się tego nie rozumie (np. wskutek braków w religijnym wychowaniu) lub dlatego, że nie zaspokaja to subiektywnych roszczeń - na przykład roszczenia by nie być nigdy sprawiedliwie osądzonym (wyrzucając przy okazji poza świadomość Miłosierdzie w swoim buncie) czy roszczenia, aby Bóg nie dopuszczał żadnego cierpienia lub żeby to, do czego się jest przywiązanym nie było grzechem. Uznanie nad sobą wyższej Istoty, która przekracza człowieka pod każdym względem oraz własnej grzeszności i niewystarczalności to postawa pokorna i zdrowa. Także realistyczna, gdyż człowiek naprawdę jest słaby, egoistyczny i niejako siebie przerasta czy do siebie nie dorasta (pragnie doskonałości, którą sam nie jest i nigdy nie będzie). Kiedy człowiek chce być sam Bogiem, zawsze zaczyna się źle dziać.

Jest to choroba współczesności, sprowadzająca człowieka do "zlepku komórek", przypadkowego tworu ewolucji, trochę lepszego zwierzęcia, to ślepa uliczka, która zabiera poczucie sensu i nieraz prowadzi do poczucia tragizmu (z punktu widzenia ewolucji jestem przegrany i nie mam prawa do szczęścia, którego pragnę). A jak pisał jetodik, człowiek jest wyjątkową istotą, jedyną, która posiada świadomość, pamięć, język, kulturę, wolność i ideę Wyższej Istoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to choroba współczesności, sprowadzająca człowieka do "zlepku komórek", przypadkowego tworu ewolucji, trochę lepszego zwierzęcia, to ślepa uliczka, która zabiera poczucie sensu i nieraz prowadzi do poczucia tragizmu (z punktu widzenia ewolucji jestem przegrany i nie mam prawa do szczęścia, którego pragnę). A jak pisał jetodik człowiek jest wyjątkową istotą, jedyną, która posiada świadomość, pamięć, język, kulturę, wolność i ideę Wyższej Istoty.

Chorobą jest tu jedynie głupactwo jakie prezentujesz ignorując ogromny wysiłek rzesz naukowców zajmujących się tym tematem i będących 'trochę' inteligentniejszymi od zadufanych w sobie marzycieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak pisał jetodik człowiek jest wyjątkową istotą, jedyną, która posiada świadomość, pamięć, język, kulturę, wolność i ideę Wyższej Istoty.

Oj refren, refren, już Ci kiedyś coś na ten temat pisałam, a Ty dalej się powtarzasz...

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/list_05_2009_zwierz2.html

http://www.ekologia.pl/srodowisko/przyroda/czy-zwierzeta-maja-kulture,5552.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorobą jest tu jedynie głupactwo jakie prezentujesz ignorując ogromny wysiłek rzesz naukowców zajmujących się tym tematem

 

Nie ignoruję, widzę skutki, z tym że wynikają one może nie z wysiłków naukowców, co z zachłyśnięcia się pseudonaukową-pop-filozofią przez słabsze umysły. Choć i część naukowców wiele by dało, łącznie z obiektywizmem swoich badań, żeby zaprzeczyć piekłu, bo też mają swoje grzechy, zboczenia i namiętności.

 

A jeśli chodzi o wysiłki zmierzające do uczynienia człowieka nieśmiertelnym- owszem, traktuję to jak szajbę, ewentualnie jako wstęp do Armagedonu, gdyby rzeczywiście doszło do czegoś na ten kształt, bo wtedy na pewno hodowalibyśmy ludzi na organy, a jakiś szaleniec chciałby unicestwić pół ludzkości, aby starczyło miejsca dla reszty. Szanuję natomiast wysiłki ludzi w kierunku tego, żeby żyć godnie mimo nieuchronnej śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, wierzący w bozie, to panicznie się boją , że są niczym więcej niż tylko kolejnymi małpami, stąd taka głęboka potrzeba podkreślania własnej, rzekomej odmienności, wyjątkowości i wyższości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, tylko czekać aż małpa posługująca się patykiem napisze Iliadę, a potem zacznie pisać na naszym forum, bo złapie depresję, że tylko małpą jest.

A co powiesz na temat osób, które cierpią na nerwicę natręctw/lękową na tle religijnym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeśli chodzi o wysiłki zmierzające do uczynienia człowieka nieśmiertelnym- owszem, traktuję to jak szajbę, ewentualnie jako wstęp do Armagedonu,
No Armagedon by na pewno był, dla wszelkiej maści kościółków i ich szamanów.... a po nim by nastało zmartwychwstanie ciał i Nowa Ziemia..

Ciekawe czy gdy już dojdzie do takiej sytuacji, kościół będzie popierał hodowle organów czy każe wierzącym umierać zgodnie z boskim planem..tylko czym on ich będzie wtedy straszył, aby zachęcić do posłuszeństwa...:] A TY refren co byś wolała umrzeć, czy wymienić stare organki i żyć wiecznie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto Ci powiedział, że Religa nie może być zbawiony? I że ktoś niewierzący nie może? Ateiści są tylko na tym świecie, po drugiej stronie już ich nie ma, jak sądzę.
Przecież niewiara w boga jest największym grzechem. Nie znam się dokładnie na teologii ale pierwsze słyszę aby ateiści mieli szansę na raj skoro nie przyjęli słowa bożego, zresztą im na tym nie zależy.

 

carlosbueno, trochę cofam wątek (str 362), ale powiem tylko tyle: jeżeli wiesz, kto będzie zbawiony, a kto nie, to gratuluję, bo to znaczy że Ty i Bóg macie wyłączną wiedzę w tym temacie. ;) Wcześniej myślałam, że tylko Bóg. :)

Czyli nie wiadomo na jakiej podstawie ludzie dostają się do piekła czy nieba i nie ma tu znaczenia jak ktoś dużo grzechów popełnił i czy w ogóle wierzył. To jakiś absurd, z tego co kiedyś przeczytałem w apokalipsie zbawionych ma być 144 tysiące, przecież to jakiś ułamek procenta ludzkości na przestrzeni tysięcy lat, którzy zostaną wybrani jak Ty to mówisz na podstawie jakiś nieznanych reguł. Oczywiście większość kleru mówi że te 144 tysiące to tylko symboliczna liczba ale oni tak wszystko tymi symbolami tłumaczą żeby może nie straszyć ludzi tak znikomą liczbą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×