Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czego w sobie nie lubicie?


nvm

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 2.01.2020 o 21:21, dracarys napisał:

mi najbardziej daje oznaki że jestem za wrażliwy na wszystko i na świat. Nie umiem być twardy czasem arogancki co może by i życie było lżejsze. Mam swój mrok bo mam karmę ,coś mnie prześladuje od najmłodszych lat i mam wrażenie że moja osoba przynosi nie szczęścia i mi i innym. Czasem mi się wydaje że coś się stanie i widzę się jak leżę gdzieś martwy lub jak robię sobie krzywdę. Nie cierpię w sobie tej brak pewności w siebie i że czuje się jak najgorszy niedołęga na świecie. Jak sami widzicie z opisu moje życie polega na cierpieniu co w pewnym sensie się przyzwyczaiłem. Nie cierpię bezradności ,mych myśli i to jakim się urodziłem. Walczę z tym od dawna i jest nawet lepiej niż rok czy dwa lata temu ale cały czas obserwuje swoją karmę co ma na to strach ze zaufaniem i lęk w życiu prywatnym w poznawaniu nowych ludzi. Jestem introwertykiem i samotnikiem chodzący sam jak za swym cieniem i chodzącym WIlkiem z dala od stada lubiący przygody i adrenalinę. Kiedy jestem sam lepiej mi wszystko wychodzi niż w obecności innych bo wtedy nie umiem być sobą i zachowuje się komicznie

 

 

Nie wiem czemu tłumaczysz to karmą. Choć wierzę w karmę ... to z twojego opisu nie wynika nic co by mogło na to wskazywać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2020 o 20:40, wiejskifilozof napisał:

Niczego jestem idealny.

:105:

 

Przeszkadza mi obecnie nadmierna wrażliwość i odbieranie wszystkiego do siebie...to jest powodem i źródłem cierpienia obecnie u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestabilności emocjonalnej. Silnej skłonności do ciągłego rozmyślania wtedy, gdy próbuję się wyciszyć. Nieodporności na stres. Nieumiejętności skupienia się na tym, co tu i teraz. Braku wewnętrznego spokoju. Niskiego poziomu inteligencji emocjonalnej. Pesymizmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ufności, nadwrażliwości, czasem nadmiernej wyrozumiałości, idealistycznej wiary w ludzi, można sobie pięknie pogadać, ale na tych co zwykle pięknie mówią, nawet czynią, najbardziej można się zawieść. 

 

Tak naprawdę powinnam to lubić, ale wszystkie pozytywne cechy, doprowadzają mnie potem do zbyt bolesnego rozczarowania, ludzie a raczej już nie ludzie są zbyt brutalni dla mnie. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Ufności, nadwrażliwości, czasem nadmiernej wyrozumiałości, idealistycznej wiary w ludzi, można sobie pięknie pogadać, ale na tych co zwykle pięknie mówią, nawet czynią, najbardziej można się zawieść. 

 

Tak naprawdę powinnam to lubić, ale wszystkie pozytywne cechy, doprowadzają mnie potem do zbyt bolesnego rozczarowania, ludzie a raczej już nie ludzie są zbyt brutalni dla mnie. 

 

👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyglądu, mógłbym być przystojniejszy.

To że mógłbym być inteligentniejszy.

 

Swojej schizofrenii i tego że nic z niej nie wynika.

Wierzę w duchy i oświecenie duchowe, ale te wszystkie moje doznania okazują się być bezwartościowe. Wolałbym być normalnym człowiekiem. Do niczego się ta moja duchowość nie przydaje, nie zostaje wcale wynagrodzona. Przecież i tak wszyscy są równi, więc po co się starać być kim więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, naftan_limes napisał(a):

Wierzę w duchy i oświecenie duchowe, ale te wszystkie moje doznania okazują się być bezwartościowe. Wolałbym być normalnym człowiekiem. Do niczego się ta moja duchowość nie przydaje, nie zostaje wcale wynagrodzona. 

 

Tak naprawdę nie chodzi o to by ktoś Cię za to doceniał, wynagradzał, to Ty powinieneś mieć z tego jakąś przyjemność, satysfakcję iż widzisz więcej niż inni. Dla lekarzy psychiatrów widzieć duchy to od razu schizofrenia lub inna choroba psychiczna, dla badaczy zjawisk paranormalnych, ludzi uduchowionych to coś normalnego, ale i też znak, że ktoś jest naznaczony, wybrany by więcej widzieć. Nie powinieneś się tym przejmować, tak naprawdę i tak jesteś ponad jeżeli szczerze uduchowionych jesteś. Możesz spróbować jakiejś pracy w tym kierunku, może poczujesz się bardziej spełniony, chyba że już się czymś takim zajmujesz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam na myśli uznania ze strony ludzi. Wiem, że to jedna z potrzeb na piramidzie Masłowa. Ale dla mnie to wiele nie znaczy. Czasem mnie ktoś pochwali to wręcz źle się z tym czuję. Jestem zdania, że człowiek powinien wierzyć w siebie. Źle się dzieje, gdy zostaje jakimś sekciarzem i traci miłość własną. Przestaje wierzyć w swoje możliwości. 

 

Mam bardziej na myśli samo życie. Jakość życia powinna rosnąć a nie maleć. Wiele w swej schizofrenii wycierpiałem, bogatsze wnętrze jest słabą rekompensatą. 

 

Kiedyś sobie na komputerze zapisałem takie słowa: "Nie warto być mądrym kosztem cierpienia".
 

Właśnie uczę się akceptować własną niedoskonałość zamiast traktować samorozwój jak "expienie wizarda w Diablo", jak kiedyś to opisał jeden z użytkowników tego forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, naftan_limes napisał(a):

Nie mam na myśli uznania ze strony ludzi. Wiem, że to jedna z potrzeb na piramidzie Masłowa. Ale dla mnie to wiele nie znaczy. Czasem mnie ktoś pochwali to wręcz źle się z tym czuję. Jestem zdania, że człowiek powinien wierzyć w siebie. Źle się dzieje, gdy zostaje jakimś sekciarzem i traci miłość własną. Przestaje wierzyć w swoje możliwości. 

Pięknie napisane. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, naftan_limes napisał(a):

Nie mam na myśli uznania ze strony ludzi. Wiem, że to jedna z potrzeb na piramidzie Masłowa. Ale dla mnie to wiele nie znaczy. Czasem mnie ktoś pochwali to wręcz źle się z tym czuję. Jestem zdania, że człowiek powinien wierzyć w siebie. Źle się dzieje, gdy zostaje jakimś sekciarzem i traci miłość własną. Przestaje wierzyć w swoje możliwości. 

 

Mam bardziej na myśli samo życie. Jakość życia powinna rosnąć a nie maleć. Wiele w swej schizofrenii wycierpiałem, bogatsze wnętrze jest słabą rekompensatą. 

 

Kiedyś sobie na komputerze zapisałem takie słowa: "Nie warto być mądrym kosztem cierpienia".
 

Właśnie uczę się akceptować własną niedoskonałość zamiast traktować samorozwój jak "expienie wizarda w Diablo", jak kiedyś to opisał jeden z użytkowników tego forum.

Wiara w siebie jest najważniejsza. 

Uważam jednak, że bez cierpienia nie ma jako takiej wielkiej mądrości, chyba, że taka wystudiowana, książkowa. Największą mądrość posiada ten, który coś tam w życiu wycierpiał i wyciągnął z tego naukę, wnioski. Ale takie hasło jest tak czy inaczej dobre by sobie powtarzać, wtedy według sekretu powinno przyciągać się tylko to co pozytywne. Jeżeli cierpienie samo nie przyszło z jakiegoś powodu to nie ma co go szukać. 

Każdy ma chwile zwątpienia, tym bardziej gdy się jest wyjątkowym w jakiejś dziedzinie, innym od innych wtedy potrzeba jest normalności. Też to czasem czuję, ale skoro tak jest to trzeba być sobą, być silnym, z jakiegoś powodu tak jest. 

51 minut temu, naftan_limes napisał(a):

 

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadwagi. Może nie jest to jeszcze etap bycia ulanym knurem, ale tych kilogramów jest zdecydowanie za dużo.

Tyle że jak się zawziąłem i schudłem 20 kg (osiągając w zasadzie idealną wagę dla mojej postury), to lęki wywaliło mi w kosmos. Czułem się drobny i zupełnie bezsilny. To chyba jakaś dysforia, bo jestem w sumie duży, a postrzegam siebie jak chłopca. Często widzę facetów, którzy wydają mi się więksi ode mnie, a obiektywnie są mniejsi (i inni też tak to widzą – że oni są mniejsi ode mnie). Więc ta obecna masa to chyba jedno z niewielu moich źródeł jako takiego poczucia bezpieczeństwa (jako takiego, bo ogólnie takiego stanu, jak poczucie bezpieczeństwa, nie znam – odkąd pamiętam, zawsze czułem się zagrożony, dzięki tato).

Więc albo nadwaga i jako takie funkcjonowanie, albo wyglądanie dużo lepiej (i bycie zdrowszym), ale jeszcze częstsze ataki paniki. Fajna perspektywa.

Edytowane przez Cień latającej wiewiórki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lękliwości też nie lubię się zastanawiam jak ja w wojsku zaniosę huki czy krzyki, to jest w sumie problematyczne dla mnie, ale może się jakoś przyzwyczaje. Nie lubię petard w Sylwestra, czuję się jak wystraszone zwierzę, gdy np. idę ulicą, w domu jakoś te huki znoszę. 

Kiedyś słabłam na dźwięk karetki, odpierał mi ten dźwięk momentalnie dopływ powietrza. Policji czy straży nie, ale pogotowia tak. W świecie relica dopiero, gdy pełno tych służb przejeżdżało mi koło domu się odtrułam. 

 

Edytowane przez You know nothing, Jon Snow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×