Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przegrałam


Miodunka

Rekomendowane odpowiedzi

Rozwodzę się. Najpewniej wygram.

Ale mąż przekonuje dzieci, żeby z nim zostały, kłamiąc na mój temat i oferując im życie bez wymagań, przed komputerem, z paczką słodyczy...Więc wiem, że przegram, nawet jeśli wygram. Nie będą się chciały przeprowadzić. A ja nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Chyba nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz zawalczyć.

Mąż postępuje wyjątkowo podle manipulujac dziećmi. W ten sposób wyrzadza im wielką krzywdę bo najgorszy sposób wychowywania dzieci to właśnie komputer i słodycze. Żeby je zatrzymać przy sobie musi być konsekwentny i dotrzymać słowa więc zepsuje je nieodwracalnie. Nie możesz się poddać, jeśli on jest w stanie je przekonać to ty też, może warto z nimi porozmawiać, wytłumaczyć co jest ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tłumaczę, wcześniej nawet chcieli się przeprowadzić, ale nie dałabym rady finansowo no i chciałam się z nim dogadać, żeby wszystko przebiegło spokojnie. Ale się nie udało, z nim nie sposób się dogadać. I nastawił dzieci przeciwko mnie. Teraz się uspokoiło, ja z nimi o tym nie rozmawiam, on chyba też nie, ale to wróci. A ja wymiękam przy ich negatywnym nastawieniu, agresji, którą wykazują. Chodzę i płaczę. Nie powinnam, ale płaczę. Czuję, że ich nie przekonam, a przecież nie mogę na siłę ich zabrać, są już duzi. Nie widzę wyjścia. Nie wiem, po co walczyć w sądzie, skoro i tak przegram...Jestem za słaba psychicznie.

A jak nie będą się chcieli przeprowadzić, nie wiem, co zrobię. Raczej tego nie wytrzymam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wolno ci z góry nastawiac się na przegrana. Rozumiem że to chłopaki? Jeśli są duzi to powinni mieć już nieco swojego rozumu i świadomość że życie nie polega na pojsciu na łatwiznę. A z drugiej strony jeśli są zmanipulowani i przywykli do spędzania czasu tak jak oferuje im twój mąż to nie będzie łatwo. Ale łatwo z niczym nie ma, poddać się to najprostszy sposób ale to nie jest rozwiązanie. I niczego jeszcze nie przegralas, jeśli Ci naprawdę zależy to musisz być silniejsza niż twój mąż który tak naprawdę jest słaby jeśli posuwa się do takich metod. Musisz jednak dotrzeć do dzieci ze swoimi argumentami bo to będzie decydujące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, że jeśli odpuscisz to wtedy przegrasz. Póki co masz szansę, dopóki nie zapadły decyzje. Masz motywację i to jest twoja siła. Paraliżuje cię strach i niemoc ale wcale nie musi tak być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie jestem silniejsza.

I nie wiem, jak do nich dotrzeć, skoro gry i słodycze są dla nich bardziej pociągające...

 

Bardziej niż co. Niż rozsądek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie trudny wiek i łatwo takimi dziećmi sterować.

Jak wygląda twoja obecna sytuacja jeśli chodzi o leczenie? Jesteś w trakcie terapii? Twoje zaburzenia powodują, że myślisz lękowo a to do niczego dobrego nie prowadzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ssri działają po dłuższym czasie od włączenia, jeśli minął ponad miesiąc i nie ma efektów trzeba pomyśleć nad modyfikacja farmakoterapii. Psycholog nie może nie wzbudzać zaufania, zaufanie to podstawa, może zatem trzeba poszukac kogoś innego. Masz wsparcie kogoś z rodziny? Znajomych, przyjaciół? To jest równie ważne co terapia, może nawet ważniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No już ponad miesiąc, chcialabym pójść do niej jakoś w tym tygodniu.

Mam wsparcie, ale oni nie potrafią mi pomóc, rodzina kiepsko rozumie, że oni mogą nie chcieć się przeprowadzić, przyjaciele nie wiedzą, co poradzić na moją bezradność. I to, że nie wiem, jak to wszystko wytrzymam. Gdybym była silniejsza psychicznie, to bym pewnie dała radę, potrafiła być stanowcza itp.

Ale nie jestem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli możesz liczyć tylko na siebie to musisz znaleźć w sobie siłę, nie ma wyjścia. Zresztą najbardziej efektywna jest walka z użyciem własnych metod, bo jeśli nie masz w sobie motywacji to nikt ci nie pomoże. Koniecznie skontaktuj się z lekarzem i powiedz o swoich problemach bo właściwa terapia potrafi uczynić cuda z psychika. Jeśli czujesz, że dasz radę gdy wzmocnisz psychikę to do dzieła. I nie łam się, nie warto, zobaczysz że będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miodunka, przede wszystkim zadbaj o siebie teraz bo od Ciebie zależy jak się ułożą twoje sprawy. Rozumiem, że cała sytuacja związana z rozwodem i strach o dzieci cię wykańczają. Idź ponownie do lekarza i znajdź porządną psycholog z pomocą której przebrniesz przez ten trudny dla Ciebie okres. Staraj się przy dzieciach nie pokazywać złego samopoczucia na tyle ile możesz bo mogą poczuć się niepewnie dodatkowo, spędzaj z nimi jak najwięcej czasu i bądź mamą jaką potrzebują. W miarę możliwości porozmawiaj z mężem i spróbujcie tą sytuację załatwić najłagodniej jak się da aby dzieci nie ucierpiały...nie powinny one być kartą przetargową...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie rację, spróbuję jakoś się poskładać. Może jeszcze nie wszystko stracone. Wiecie, myślałam, decydując się na rozwód, że uciekam z pułapki, która mnie zabije, a wpadłam w następną...

Ale może uda mi się jakoś wzmocnić. I może lekarka mi coś da skuteczniejszego, żebym się nie załamywała i nie płakała przy dzieciach...

 

Dziękuję Wam, bardzo mi pomogłyście.

 

Czy na forum jest jakieś miejsce, gdzie można się dowiedzieć o dobrego psychologa na NFZ? Prywatnie znam takiego, ale niezbyt mnie stać na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miodunka, bądź silna dla dzieci one cię potrzebują...złe samopoczucie ukazuje ci wszystko w czarnych barwach a tak nie jest. Walcz o siebie i swoje dzieci...życzę wszystkiego dobrego a w razie potrzeby pisz na forum jak ci źle będzie. Może lekarka ci poleci kogoś na nfz w twoim regionie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miodunka, spróbuj poszukać na portalach typu Znany lekarz, tam są wyszukiwarki wpisujesz swoją miejscowość i masz opinie o lekarzach. Ja wielokrotnie z tego korzystałem i się nie zawiodłem.

Pewnie, że się poskladasz, wierzę w ciebie. Pisz o swoich problemach jeśli masz ochotę, to przynosi ulgę. I melduj o sukcesach ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, poszukam:)

 

Dużo by gadać o przyczynach rozwodu...Mąż po urodzeniu dzieci przestał się zupełnie starać o związek, zaczął mnie źle traktować. Manipulował zawsze, zresztą wszystkimi. Czułam się latami jak w pułapce bez wyjścia, no bo nie chcialam zrobić krzywdy dzieciom.

Próbowałam setki razy naprawić relacje między nami, rozmawiać, dążyć do porozumienia, proponowałam terapię małżeńską, na którą się nie zgodził. Wszystko bez efektu. W końcu stwierdziłam, że muszę ratować siebie, bo dzieci potrzebują jednak żywej matki.

 

Bardzo Wam dziękuję:) Będę zaglądać tu częściej, bo naprawdę mnie rozumiecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miodunka, a ja Ci podpowiem z własnego doświadczenia. Daj sobie chwilę na przemyślenie po przeczytaniu moich słów, nie odrzucaj ich zaraz w pierwszym odruchu.

 

Nie walcz o dzieci za wszelką cenę. Zadbaj tylko o prawo do spotykania się.

 

I tak dzieci odzyskasz, szybciej niz przypuszczasz. Prawdopodobnie obecnie Twój ex dyszy zemstą i odgrywa sie na Tobie w sądzie, a dzieci cierpią. Odpuśc walkę na chwilę obecną. Nic sie nie stanie, jak chłopcy w ich wieku pomieszkają troche z tatą. Szybko im sie to znudzi. A tatusiowi jeszcze szybciej.

 

I wtedy sam Cie poprosi o zmiane ugody rozwodowej, która nie jest wyrokiem na całe zycie. Wystarczy powołać się na "dobro dziecka". Ale wtedy to ex będzie na pozycji proszącego.

 

Teraz potrzebujesz się zająć sobą. Dzieci nie zając :-) Nawet lepiej, jak zatęsknią za mamą. Jak poczują, że podczas spotkań z mamą jest fajniej, niż gdy spędzają dnie z tatą, to same przybiegną. Będąc rodzicem "na dochodne" znacznie łatwiej u dziecka wywołać wrażenie, że jest fajniej, bo będziesz kojarzona z kinem, basenem, samymi przyjemnościami. A ojciec z odrabianiem lekcji, sprzątaniem i zaganianiem do mycia zębów i spania.

 

By wygrać wojnę wcale nie trzeba wygrywać każdej bitwy.

 

art. 106 k. r. i o. – „Jeżeli wymaga tego dobro dziecka, sąd opiekuńczy może zmienić orzeczenie o władzy rodzicielskiej i sposobie jej wykonywania zawarte w wyroku orzekającym rozwód, separację bądź unieważnienie małżeństwa, albo ustalającym pochodzenie dziecka”;

 

No chyba że sa jakieś jeszcze dodatkowe okoliczności, o których nie pisałaś, które skreślają takie rozwiązanie.

 

Więcej przeczytasz choćby tu: http://www.jhcadwokaci.pl/czy-mozliwa-jest-zmiana-prawomocnego-wyroku-rozwodowego/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, co masz na myśli. Jednakże myślę, że on ich nie odda, a oni nie będą chcieli się do mnie przeprowadzić. A ojciec daje im bardzo zły przykład stylu życia.

Możliwe, że będę musiała jakoś znieść to, że oni nie są ze mną. Ale nie wiem, jak mam to zrobić. Właściwie to wszystko mnie przerasta i nie wytrzymam tego psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieci znowu są agresywne wobec mnie, potem jest przez chwilę normalnie, i znowu to samo. Starszy syn rozmawiał dziś ze mną i twierdzi, że jeśli się będą musieli przeprowadzić, to tego pożałuję. I że on się nie przeprowadzi, nie ruszy się z miejsca. I co zrobię? Tak naprawdę główna rzecz, którą ma przeciwko mnie, to to, że "chcę"się przeprowadzić z nimi.

Nie dam rady, nie wytrzymam tego. Może dać za wygraną, skoro tak ma być? I tak już mnie biją i wyzywają przy mężu, który stoi sobie i na to patrzy. Jeśli się uprą i nie przeprowadzą, to co ja mogę zrobić...Ale nie wiem, jak ja to przeżyję, czy jest szansa, żeby żyć po czymś takim, bez dzieci. Może lepiej odpuścić i spokojnie popłynąć z biegiem wody...I tak nic z tej walki mi nie przyjdzie.

Nie wiem, co tu zrobić. Psychologa nie znalazłam na NFZ. Pewnie nie umiem szukać, sami prywatni. Do psychiatry idę we środę, wcześniej jej nie było.

To naprawdę sytuacja bez wyjścia. A ja chciałam tylko uciec od niego, żeby się ratować. A i tak się nie uratuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

? I tak już mnie biją i wyzywają przy mężu, który stoi sobie i na to patrzy. Jeśli się uprą i nie przeprowadzą, to co ja mogę zrobić...Ale nie wiem, jak ja to przeżyję, czy jest szansa, żeby żyć po czymś takim, bez dzieci

Miodunka, nieżle ich tatuncio wytresował , kawał z niego gnoja . Jednak co On sam zasieje to będzie zbierał . Dzieci teraz są małe i cukierkami , komputerem można je przkabaciś na swoja stronę . Ale dzieci rosną i wymagania się zmieniają , emocjie dojrzewają , rozum patrzy na wszystko szerzej i głębiej , uwierz .

Jak im "twardy " tatuś na takie haniebne i poniżające ich własną matke słowa i czyny pozwala i takie wzorce w nich wyrabia i kreuje , to bądż pewna ,że jeszcze troche minie czasu a tatuś ( jak nie spełni ich wymagań , juz nie cukierki a droższe rzeczy ) to zostanie w najlepszym wypadku zwyzwany , albo nawet w cymbał dostanie .

Bardzo dojrzale i mądrze napisał Ci Jimmy40+, ( a mam takie samo zdanie jak ON )

Nie walcz o dzieci za wszelką cenę. Zadbaj tylko o prawo do spotykania się.

---cyt.

"I tak dzieci odzyskasz, szybciej niz przypuszczasz. Prawdopodobnie obecnie Twój ex dyszy zemstą i odgrywa sie na Tobie w sądzie, a dzieci cierpią. Odpuśc walkę na chwilę obecną. Nic sie nie stanie, jak chłopcy w ich wieku pomieszkają troche z tatą. Szybko im sie to znudzi. A tatusiowi jeszcze szybciej.

 

Zobaczysz , sam Ci je odniesie , jak juz minie chęć zemsty na Tobie , emocje sie wyklarują i wyciszą .

Teraz nie walcz za wszelką cenę i wszystkimi siłami o dzieci by były tylko przy Tobie ( to odniesie odwrotny skutek ).Odpuść sobie , odetchij na ile potrafisz , znajdz dobrego psychologa , poproś lekarza o inne , moze bardziej skuteczne leki, i krok po małym kroczku idz do przodu ( wiadomo , tęskonta za dziećmi będzie doskwierać ) . Nie szalej , nie trzymaj sie kurczowo , pokaż im wszystkim ( ale nie ostentacyjnie ) ,że dajesz sobie radę ( na obecny czas) , potrafisz . Mów jak najmniej z mężusiem , nie wszczynaj awantur , nie daj po sobie poznac przy nim silnych emocji ( to go rozjusza i daje siły by Cie głębić ) .

I pamiętaj masz Przyjaciół Tu na Forum , tu zawsze możesz napisać , pożalic sie gdy będzie ciężko , wyrzucić z siebie złość ,,, itd

Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, widzę też sama, że tak muszę zrobić. Nawet jeśli jakimś cudem sprawię, że będą mieszkać ze mną, jeszcze bardziej będą mnie nienawidzić. I cierpieć. Tak że powiem im, że nie będę ich zmuszać. Przy tym wiem, że on ich nie odda. Nie oddaje swojej własności i nie zmienia zdania.

Nie wiem tylko, jak to formalnie zrobić, czy walczyć jednak o przyznanie opieki nad dziećmi, choć to będzie tylko teoretyczne, czy wnioskować o rozwód, z miejscem zamieszkania dzieci przy ojcu? To by chyba zamknęło w ogóle drogę do tego, żeby może kiedyś zamieszkały ze mną. Z drugiej strony, mąż pewnie raz dwa wystąpi do sądu o zmianę orzeczenia, skoro dzieci mieszkają z nim i nie chcą ze mną. Więc czy warto przechodzić przez tę okropną walkę w sądzie, w sumie na darmo...Muszę to szybko określić, bo pierwsza rozprawa jest w połowie maja.

 

I dziękuję Wam bardzo za Wasze mądre słowa i wsparcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, widzę też sama, że tak muszę zrobić. Nawet jeśli jakimś cudem sprawię, że będą mieszkać ze mną, jeszcze bardziej będą mnie nienawidzić. I cierpieć. Tak że powiem im, że nie będę ich zmuszać. Przy tym wiem, że on ich nie odda. Nie oddaje swojej własności i nie zmienia zdania.

Nie wiem tylko, jak to formalnie zrobić, czy walczyć jednak o przyznanie opieki nad dziećmi, choć to będzie tylko teoretyczne, czy wnioskować o rozwód, z miejscem zamieszkania dzieci przy ojcu? To by chyba zamknęło w ogóle drogę do tego, żeby może kiedyś zamieszkały ze mną. Z drugiej strony, mąż pewnie raz dwa wystąpi do sądu o zmianę orzeczenia, skoro dzieci mieszkają z nim i nie chcą ze mną. Więc czy warto przechodzić przez tę okropną walkę w sądzie, w sumie na darmo...Muszę to szybko określić, bo pierwsza rozprawa jest w połowie maja.

 

I dziękuję Wam bardzo za Wasze mądre słowa i wsparcie.

 

Rozumiem, że nie korzystasz z porad żadnego prawnika? Czy szukałaś pomocy w jakiejś organizacji praw kobiet? Zaraz poszperam w internecie, ale myślę, że właśnie taka organizacja mogłaby Ci sporo pomóc, chociażby w zakresie darmowej pomocy prawnej, a także na pewno uzyskałabyś wsparcie psychiczne.

Przytulam i strasznie mi przykro, bo dzieci rzeczywiście są małe i to chyba taki wiek, że są podatne na wpływy (chociaż nie wiem, nie znam się na dzieciach). Natomiast JEDYNĄ stroną, która robi im realnie krzywdę jest ojciec, który myśli, że takim praniem mózgu na cokolwiek wpłynie.

Edycja: znalazłam coś takiego: Fundacja Pomocy Samotnej Matce „Pro-Vita” , zanim pomyślisz, że nie jesteś samotną matką, to właśnie jesteś. Skontaktuj się z nimi, jeśli nie pomogą bezpośrednio to na pewno wskażą, gdzie szukać pomocy.

Myślę, że jakiekolwiek fundacje feministyczne, działające na terenie Wielkopolski, także mogą pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×