Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność i brak związków w wieku 31 lat


riller

Rekomendowane odpowiedzi

jeżeli nadal lecisz w dół to znaczy że jeszcze nie jesteś na dnie:).

Chciałbym po prostu czuć się na tyle dobrze, aby móc realizować swoje pasje i znajdować nowe pasje, a wówczas zapewne ktoś by się mną zainteresował. Niestety - upadłem zbyt nisko. Próby samobójcze, sądy, komornicy, długi, choroby.

 

 

Jeżeli nadal lecisz w dół to znaczy, że nie jesteś na dnie:) Więc może jeszcze coś da się zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Bez zbędnych wstępów od razu spróbuję opisać problem przez, który trafiłem na to forum. Jestem 31 letnim facetem i jak na razie nie miałem żadnych relacji z kobietami. żadnych pocałunków, trzymania się za rękę, chodzenia ze sobą nie mówiąc o czymś więcej. Nigdy żadna kobieta się mną nie interesowała. Przez okres studiów miałem kolegów, koleżanki, znajomych ale gdy jakaś z jakąś koleżanką próbowałem się umówić to byłem zawsze spławiany na zasadzie "nie mam czasu" itd. Te wszystkie porażki mocno mnie bolały, ale jakoś się zbierałem i jak gdzieś pojawiła się jakaś szansa to próbowałem znów i jak zawsze kończyło się to porażką.

 

Potem miałem okres gdzie skupiłem się na pracy i na sobie podchodząc do tematu relacji z kobietami na zasadzie "jak coś ma być to będzie". Nie trudno się domyślić, że nic z tego. W między czasie zacząłem popychać swoje życie do przodu i pracować nad sobą - zmieniłem pracę, przeprowadziłem się do innego miasta, w pełni się usamodzielniłem, zacząłem chodzić na siłownię i kursy językowe. Do tego zacząłem bardziej zwracać uwagę na swój ubiór. W czasie tych zmian postanowiłem sobie, że będę też próbował nawiązywać relacje z kobietami. I niestety znów nic z tego.

 

Mógłbym tu długo opisywać rożne nieudane próby poznania kogoś. Choćby taką kiedy poznałem przez znajomych fajną dziewczynę w klubie. Potańczyliśmy, było fajnie, wymieniliśmy się numerami telefonów, ale jak próbowałem zainicjować potem kolejne spotkanie to słyszałem tylko "nie mam czasu" "jestem zajęta" itd. Tak samo było jak zagadałem do dziewczyny w autobusie - fajnie się rozmawiało, wymiana telefonu, "nie mam czasu" "jestem zajęta" itd. Portale randkowe też przerabiałem. Bez rezultatu. Kilka razy wychodziłem sam do klubu. Nawet już nie chodziło o poznanie kogoś tylko ot potańczyć sobie, miło spędzić czas. Te wyjścia kończyły się zawsze tak samo - widzę jaką dziewczynę, podchodzę uśmiecham się, wyciągam rękę, zapraszam do tańca i od razu dostaję mocny sygnał, że nie ma ochoty. Drugi trzeci raz jest to samo. I w końcu siedzę sam pijąc piwo.

 

Próbuję jakoś nie załamywać się i iść dalej do przodu. Ale te wszystkie odrzucenia sprawiły, że nie mam już zielonego pojęcia co robić i jak podchodzić do relacji damsko-męskich. Przez brak jakichkolwiek pozytywnych doświadczeń nie mam tu żadnej pewności siebie i poczucia własnej wartości. Samotność bardzo mnie boli i na dodatek czuję się przez to wszystko totalnie niemęski.

 

Ostatnio coraz częściej myślę, że skoro trwa to już tyle lat to raczej się to nie zmieni. Tylko nie potrafię się z tym wewnętrznie pogodzić. A może to by było najlepsze. Tylko nie umiem tego zrobić.

 

Rozumiem Cię stary :) tyle, że ja mam 25 lat i w sumie jestem w takiej samej sytuacji bez wyjścia :( czuje się niewidoczny dla kobiet, przestaje się czuć facetem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale wiem, o czym tu piszecie. Sam wielokrotnie czułem się na dnie, mimo że byłem w związku. Byłem nawet ojcem (huhu - "nawet", jak to niby dumnie brzmi).

 

Żeby przerwać błędne koło, trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że ma sie nerwicę i to ONA, będąc stanem umysłu, który nieustannie towarzyszy nam od urodzenia - jest przyczyną wszystkich naszych upadków. Wzlotów zresztą też, bo to ona dawała nam motywację, silną jak sam lęk, typu :jeśli zawale sesję na studiach, rodzice przestaną płacić moje rachunki i każą mi iśc do pracy.

 

To typowy schemat motywacyjny nerwicowców. Zamiast myślec "jak to będzie wspaniale, gdy się wysilę i osiągnę progres", wolimy mysleć: "jeśli sie nie wysilę i przez to dam ciała, to spotka mnie wielka nieprzyjemność".

 

Unikanie lęku jest emocja pierwotną. Drugą jest szukanie przyjemności. U nas pierwsza jest znacznie, znacznie silniejsza. U większości ludzi tez jest silniejsza, ale nie az tak znacznie, żeby dominować w 99,9%.

 

Nerwica to złożone pojęcie. Bez jego zrozumienia i zdania sobie sprawy z jej wszechpotężnego działania w naszym zyciu (a nie tylko w momentach, gdy swiadomie odczuwamy wewnętrzne napięcie, np. na randce), nie ma szans na zapanowanie nad nią.

 

Nerwica to nie choroba. Nerwica to Ty i ja, sposób w jaki postrzegamy, analizujemy, zapamiętujemy zdarzenia, nadajemy im emocjonalny znacznik, na podstawie którego przywołujemy w przyszłości reakcje w podobnej sytuacji. Znacznik ten ma zabarwienie negatywne, bo tak działa nasz mózg, a dokładniej ciało migdałowate. I nic na to nie poradzisz.

 

Zatem zamiast obmyślać sposoby podrywu i maskowania swojej nerwicy przed miłą dzieweczką/chłopcem, raczej zacznij poważną przemianę w sobie. Dopiero wtedy reszta sie zacznie układać. Bez tego dupa zbita, o czym swiadczy tysiące relacji opisanych tu na Forum oraz całe moje niedawne jeszcze zycie. Mój wiek jest w nicku.

 

Jak wprowadzić zmianę? Podejdź do tego jak do najwazniejszego wyzwania w swoim zyciu. Kolejny "słomiany zapał" niczego nie zmieni. Sposób, który mi pomógł, opisałem w dziale "Kroki do wolności", w wątku: "Metoda sugestywnej narracji - 3 Kroki ".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jimmy40+,

- mądry z Ciebie Gość , dobrze i jasno potrafisz wyłożyć nawet laikowi trudne zagadnienie związane z nerwicą .Fajnie ,że trafiłeś na to Forum .

Z Twoim powyższym opisem w większości sie zgadzam , jedyne do czego bym sie "przyczepił" patrząc od strony swojego znerwicowanego życia to :

będąc stanem umysłu, który nieustannie towarzyszy nam od urodzenia - jest przyczyną wszystkich naszych upadków.

- wiesz , czy od urodzenia to tylko pod tym kątem ,że nasz mózg , ciało migdałowate ukształtowało się z niewłaściwy sposób ( a żeby sie ukształtować potrzeba czasu( życia w czasie ) . To nie tak -według mnie- jak piszesz ,że już " od urodzenia " .

Stres , mała odporność na stres , wewnętrzne ciągnące się i nierozwiązane konflikty wewnętrzne ,nadmierna wrażliwość , etc , etc mogło tak negatywnie podniszczyć nasze ciało migdałowate w emocjonalny bubel , zwany często nerwicą .

U mnie przynajmniej tak było ,ze warunki- niekorzystne warunki zewnętrzne rozdymało mają nerwicę , gdzieś tam zakodowaną ( byc może , choć tego nie wiem ) w genetycznej zupie . Nie wiem .Choć od urodzenia i wczesnych lat dzieciństwa , które apropo miałem wspaniałe ( zdrowy dom itd ) , ale szkoła , ta cholerna szkoła nauczyła mnie nienagannie jak się bac i czym jest strach i lęk w praktyce .

Na randki chodziłem często , dziewczyny też podrywałem , choć czasami , szczególnie na początku ,żeby dodac sobie werwy i animuszu , a szczególnie odwagi wypijałem tą setke wódki . Na następnych z kolei randkach wódka mi juz nie była potrzeba , oswajałem się często i na trzeżwo .

Nie podoba mi się też takie u Ciebie uogólnianie , jakby wszystkie nerwice miały jeden stopień nasilenia i w każdym momencie życia paraliżowały nas we wszystkim

"I nic na to nie poradzisz.

 

Zatem zamiast obmyślać sposoby podrywu i maskowania swojej nerwicy przed miłą dzieweczką/chłopcem, raczej zacznij poważną przemianę w sobie. Dopiero wtedy reszta sie zacznie układać. Bez tego dupa zbita, o czym świadczy tysiące relacji opisanych tu na Forum oraz całe moje niedawne jeszcze zycie"

 

 

 

- poradzisz , nie poradzisz,,, i na swoja nerwicę , a konkretnie w wersji nieśmiałości do płci przeciwnej są sposoby nie tylko alkoholowe i nie zawsze najzdrowsze .W dodatku gdy między dwiema osobami wystepuje jakaś chemia , która przeradza sie zaufanie obojga , szczere przywiązanie ,,, to i nerwica w samym związku przestaje być az tak silna i obezwładniająca .

To tyle .

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 Gorliwy, dzięki za miłe słowa.

 

Pisząc "nic nie poradzisz", miałem na myśli wyłacznie, że nic nie poradzisz, że ciało migdałowate posługuje sie "znacznikami negatywnymi".

 

Na nerwice można poradzić i to wiele, o czym piszę w moim podstawowym wątku, o którym wiem, że czytasz, za co wielkie dzięki. Staram się tam na każdym kroku podkreślać to pozytywne przesłanie, że można, choć zadanie jest nietrywialne.

 

Co do momentu powstania nerwicy u każdego z nas, to bardziej przekonuje mnie pogląd, że powstaje w wieku bardzo wczesnym (być może płodowym). A byc może nawet jest genetyczną skłonnością, podatnością. W rodzinie mojej matki na przykład przechodzi z pokolenia na pokolenie, przejawia sie w różny sposób i z różnym nasileniem. Oprócz mnie, ma ją mój dorosły brat i mój dziesięcioletni syn.

 

Po prostu takie postawienie sprawy, że nerwica jako "stan umysłu" towarzyszy nam od urodzenia, jest dla mnie bardziej produktywne, daje lepszą motywację, żeby utrzymac postawę wzgledem nerwicy aktywną. Ale doskonale Cie rozumiem, sam tez kiedys uważałem, że miałem zbyt wiele nerwów w szkole, kiedy to zaczęły u mnie występować niepożądane społecznie zachowania, mimo, że też wychowałem się w szczęsliwym domu. Dopiero niedawno uznałem, iż taki pogląd podsuwa mi wygodne wytłumaczenie do biernej postawy, a życie z czasem pokazało mi, że była to ślepa uliczka, przez która straciłem bardzo wiele.

 

I podobnie, nie ma większego sensu chyba zastanawiac się, czy nerwica u każdego jest tak samo silna. Jeśli tak zrozumiałes moje słowa, to nieporozumienie. Produktywny za to wydaje sie pogląd, że jeśli u kogos występują choćby łagodne objawy nerwicy, to jego gadzi mózg preferuje taki właśnie sposób reagowania. A skoro tak, to w oparciu o obserwacje moich bliskich oraz wielu znajomych, mogę z przekonaniem napisac, że objawy te zazwyczaj będa się nasilac, przy czym wyzwalaczem jest stres. Mozna sobie wyobrazić szczęśliwca, który przejdzie przez sypiące mu pod stopy płatki róż życie, nerwicy nie zaznawszy, ale to nikt z tego Forum :-),

 

Podobnie, jeśli chodzi o stwierdzenie, że nerwice "paraliżują nas we wszystkim" - uważam, że przejmują nad nami kontrolę raz silniej, raz słabiej, zaleznie od okoliczności i naszych własnych zakodowanych lęków. A także aktualnej kondycji psychofizycznej. Ponownie skupiam się na tym,że w ogóle nam się przytrafiają takie reakcje. I probuje temu zaradzić.

 

Ale dzięki za uwagi, wiem już co dokładniej wytłumaczyć w moim wątku o Sugestywnej Narracji w 3-ech Krokach :-) Co absolutnie nie oznacza, że mam zamiar komus narzucac moje poglady. Niech każdy wierzy w swoją narrację, byleby była dla niego skuteczną drogą ku lepszemu życiu.

 

Byc może eksperyment naukowy przekona Cię , że mechanizm nerwicowy nie jest nabyty (np. w szkole, na studiach czy w pierwszej pracy). Byłby wtedy wyuczony, wyuczone za to sa reakcje kompensujące – napisałem o tym w najświeższym odcinku w moim podstawowym wątku.

 

Otóz na popularnonaukowym filmie "Hakerzy pamięci", który niedawno był emitowany w TVN, pokazano szczura laboratoryjnego, u którego stan lękowy badacz jest w stanie włączyc i wyłączyc dosłownie robiąc 'pstryk' przełącznikiem elektrycznym, który swiatłem lasera pobudza precyzyjnie dobrane ośrodki w mózgu zwierzęcia (żywego), które na przemian przejawia zachowanie lękowe i zrelaksowane.

 

Tu link, tylko że do wersji anglojęzycznej filmu (nie znalazłem wersji polskiej):

Eksperyment został pokazany około 44 minuty filmu. Reakcja szczura jest tak wyraźna, że nie potrzeba słów :-)

 

Warto obejrzec cały film. Gdyby ktos znalazł wersję polską, będe wdzięczny za link a PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jimmy40+,

dziękuje Ci za tak szybka i treściwa odpowiedż na moje wątpliwości ;)

Chętnie bym obejrzał ów film , ale angielskiego ni w ząb ( nas uczono rosyjskiego w szkole , ja też 40+) ;)

I choć jesteśmy bardziej ZŁOŻENI i bardziej SKOMPLIKOWANI niż szczury to pewne uniwersalne podobieństwa napewno występują .

Ich mózg gadzi jest napewno wielkości pół głowy , ale nteligencją szczurki też nie grzeszą .

U zwierząt raczej wszstko jest podporządkowane jedzeniu i przetrwaniu gatunku . U człowieka dochodzi zdecydowanie więcej glębszych i trudno zdefiniowalnych rzeczy . Ale OK , filmik oglądnę ,

Jimmy40+, nie myśl ,że ja sie Ciebie tylo czepiam , bo mógłbyś błędnie odnieść takie wrażenie .

Nie czepiam , jestem jakoby Twoim przyjazdnym krytykiem ( nie mylic z bezmyślnym krytykanctwem i złą wolą ) .Bo uważam ,że takie rozmowy , wnosza duzo dobrego , a Ciebie dopingują do szerszej analizy .

Ktoś tu ( chyba Wkurporr) napisał ,że można by było na podstawie Twoich postów wydać książkę . Byłbym pierwszym , którą bym był ją kupił , oczywiście z twoja dedykacją ;) . Poleciłbym ja wielu .

Jeszcze raz dziękówa .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×