Skocz do zawartości
Nerwica.com

NIENAWIDZĘ SWOJEJ PRACY.


88eldorado

Rekomendowane odpowiedzi

jedni się nadają do takich zawodów inni do innych, a jeszcze inni do żadnych (całkowita niezdolność do pracy). tobie taka praca widać nie leży i nie wyrzucaj sobie tego, jesteś jaka jesteś, zresztą skoro cie nie zwolnili to widocznie potrafisz tylko ci to nie służy, niszczy psychicznie, więc koszt jest ogromny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W świecie społecznym człowieka utożsamia się prawie z wykonywanym zajęciem,

Pszczelarz, nauczyciel, lekarz, poeta.

 

Gdy ktoś nie cierpi swojej pracy to też zaczyna nie cierpieć siebie.

Z mojej obserwacji wynika, że panie sprzątaczki, woźne; są wiecznie wkurzone i złe dla każdego.

 

Ja postawiłem na technologię, może uda mi się kiedyś wyżyć z informatyki w moim mieście.

Myślałem o jakiś kursach obsługi dla "wykluczonych cyfrowo".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego właśnie przekwalifikowałam się i nie pracuję w handlu. Mimo potrafią mnie wkurzyć,jednak w końcu wbiłam sobie w głowę,że są ważniejsze rzeczy na tym świecie niż przejmowanie się pracą i sytuacjami w niej,bo wiadomo wszystkim nie dogodzisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzuciłam robotę! :yeah::yeah::yeah::yeah::yeah::yeah::yeah:

Gratulacje!

Ja też zebrałam się na odwagę i rzuciłam korpo a teraz robię to co kocham i to o czym od zawsze marzyłam :)

Z pańci biurowej, profesjonalnej pod każdym względem pani manager, zamieniłam się w czyściciela kocich kuwet :) Pracuję w schroniskowej kociarni, codziennie wracam do domu utytłana gównem i wreszcie jestem szczęśliwa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie taka sytuacja. Zarabiam dobrze. Informatyk. Korpo przez duże K. Zmieniłem dział 2 lata temu i cała serotonina poszła się... Przerasta mnie praca, którą wykonuje od 5 lat. Wcześniej bardzo to lubiłem. Po zmianie działu załamania jakąś. Praca z innymi ludźmi, innymi wyzwaniami. W Polsce, ale w jęz obcym. Zaczęły się lęki. Nerwica. Lek przed rozmową z kimś pomimo że jeszcze 2 lata temu to była najprzyjemniejsza cześć tej pracy. Ciągle poczucie porażki, bycia gorszym, odstawania. Już nie wiem czy to ja jestem problemem, czy praca. Ciągle kłótnie. Dziś poszło niemal na noże z szefem. O mało się nie zwolniłem sam. Nie chcę tam jutro iść. Samo bycie tam wywołuje we mnie lęk. Jak kiedyś "pęknę" to boję się że kogoś tam uszkodzę. Mam na utrzymaniu dziecko i żonę. Nie mam pomysłu. Jestem wyczerpany sobą i pracą. Może wrócę do leków. Boję się przejść gdzie indziej. Choć tej pracy i profitów z niej nikomu na tej ziemi poza sobą i mojej ciągłej nauce nie zawdzięczam , dlatego mam ochotę to p.... Ale nie jestem przeciez sam. Zaszyć się w Bieszczadach albo w namiocie nad morzem. Serio tak bym chciał, to nie przenośnia. Przez ostatnie 2 lata nerwica tak mnie pojechała, jakbym się zderzył z pociągiem towarowym. A musiałem jakoś dać radę w pracy. No i nie dałem. Ktoś tak ma ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nienawidzę swojej pracy. W marcu zmieniłem dział z bardziej fizycznego na bardziej umysłowy w urzędzie a konkretniej w Starostwie Powiatowym w zarządzaniu nieruchomościami i kurwa wpadłem z deszczu pod rynnę. No ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.

 

Robota wygląda tak że na przykład pisze się decyzje w której trzeba wyliczyć 300 osobom co do grosza odszkodowanie z jakichś tam udziałów i problemem dnia w tej pracy jest np. to że w takim piśmie akapit i margines jest nie w tym miejscu co powinien. Pomijam już że jak się tą robotę robi to po prostu można zasnąć. I te przypierdalanki o tego typu pierdoły w pracy. Siedzenie na dupie cały boży dzień. Masakra. Zresztą na szczęście i tak jestem od zadań zewnętrznych - tu pojechać coś dostarczyć, tu pójść i obfotografować jakieś miejsca, ale wyczerpałem już ilość zadym z naczelniczką, zresztą dla tej rozpromienionej i wymuskanej laski z pomalowanymi paznokciami, zawsze pięknie elegancko ubranej z zasłoną i kilometrowym ogonem z perfum jak idzie korytarzem i hasłem w komputerze w rodzaju "kotek123" to po prostu jestem zbyt ciężkim typem człowieka. Miałem z nią kilka niemiłych wymian zdań i żeby sobie ulżyć po prostu przeniosła mnie dalej do wydziału przyjmowania ludzi zachowując też dotychczasowy zakres obowiązków. Zajebiście że w praktyce to wyjdę sobie średnio 2 razy na tydzień i mam średnio 2 osoby dziennie do przyjęcia. Tak to właściwie bezrobocie. Jak w jakimś pierdlu. Reasumując - to przejście (na mój wniosek zresztą) było największym błędem zawodowym ostatnich kilku lat.

 

Myślę o pracy fizycznej. O jakiejś specjalizacji też. Pracuje tutaj ktoś w taki sposób żeby mi coś wstępnie doradzić? Na przykład jako ekipa remontowa wnętrz mieszkań? Próbowałem u doradców zawodowych się dowiadywać ale oni się specjalizują głównie w pracy umysłowej, radząc mi udanie się do doradców zawodowych z urzędu pracy. Ale może tutaj ktoś coś poradzi?

 

Na_lesnik wspominałeś coś o pracy fizycznej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×