Skocz do zawartości
Nerwica.com

problemy w związku


Ayu

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem Nowa na tym forum. Mam nadzieję, że ktoś pomoże mi w moim przerastajacym mnie problemie. Wiem, że ludzie pisza tutaj głównie o różnych zaburzeniach lecz ja chciałabym poruszyć inny temat. Być może ktoś dopatrzy się tu zaburzeń u którejś z opisywanych przeze mnie osób. Z góry dziękuję. Mam 19 at i od 3 lat jestem z chlopakiem ktory jest 2 lata starszy ode mnie. Jego dziadkowie jak i cała rodzina nie akceptuja mnie i naszego związku. Kiedy moj chlopak jeździ do dziadków którzy mieszkają w innym mieście za każdym razem słyszy od nich ze jestem dziw*ą, szmata, ku*wą itp. Ze widzieli mnie na ulicy z innym chłopakiem jak się obmacujemy ze wszyscy wiedzą że się puszczam i inne niestworzone historie. Przez te 3 lata widzieli mnie może 7 razy. Nie chcą żebym przyjeżdżał a czy jakiegokolwiek innego kontaktu. Mój chłopak jest od nich uzależniony finansowo gdyż to oni go wspierają na studiach i całkowicie się im poddał. Ich terrorowi. Gdy tam jedzie na tydzień czy dłużej nie możemy rozmawiać prZez telefon czy nawet esemesowac bo jego babcia zaczyna płakać. On nie może nic o mnie mowic przy nich bo wpadają w jakąś chora paranoje. Sumując ma robić tak przy nich jakbym w ogóle nie istniała. Na poczatku strasznie sie klocil o mnie, tak mi mowil więc potwierdzenia nie mam, ale teraz to już nic, zero. Sam wymyśla jakieś historie żeby ze mną nie rozmawiać gdy jest u nich . To straszne bo bardzo go kocham a kiedy jesteśmy sami jest najwspanialszy na świecie. Nie wiem już co mam robić. Zostawić to tak zgodnie z zasadą żeby gowna kijem nie ruszać bo będzie smierdziec czy walczyć z ludźmi z którymi i tak nie chce mieć żadnego kontaktu i gdy on jest u nich to też udawać że nie mam chłopaka? ... pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Nathaliee boli mnie to ponieważ mój chłopak jeździ do dziadków rzadko Ale na długo. Na tydzień do dwóch/trzech. Przez ten czas nie mamy kontaktu chyba że coś naprawdę poważnego się dzieje. Mimo że jesteśmy ze sobą 3 lata nie jestem zapraszana na zwykłe uroczystości jak święta czy imieniny itp przez nikogo z jego rodziny. Każde święta spędzamy osobno, bo mój ma strasznie silnie zakorzeniony szacunek do rodziny i choćby wyzywali mnie od najgorszych on będzie tam wracał ;((

 

Reynevan mogłabyś się rozwinąć w tej myśli? :( moj chlopak nie miał ojca a jego matka nigdy się nim nie zajmowała. Jedyna ich relacja polega na wspólnym mieszkaniu gdy nie jest na studiach, ale moze chodzi Ci o relację z dziadkami? :((

 

Michellea to strasznie zagmatwane. Niby ma ale wiadomo że będzie ciężej . On studiuje w innym mieście i widujemy się też na 2/3 tygodnie jak zaczalby pracę to widywalibysmy sie jeszcze mniej. więc wolę wtedy żeby jeździł do dziadków. Jego matka zachowujr się jakby nie miała syna więc on wie że musi trzymać dobre relacje z dziadkami którzy będą mi mogli pomóc w przyszłości. Jednak nie chce ciągle słuchać ze jestem nikim albo dzi*ka. Oni nastawiaja przeciwko mnie cała rodzinę. Nigdy mi mieliśmy normalnych stosunków, nigdy nie zaproszona mnie nawet na niedzielny obiad. Jeśli nie jesteśmy N mieście to zawsze siedzimy u mnie w domu. Moja rodzina zaprasza mojego chloapaka na różne impreZy czy nawet na piwo posiedzieć. A ja nie mogę nawet zostać u niego dłużej niż godzinę bo słyszę że mam sie wynosić.... ; (

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan mogłabyś się rozwinąć w tej myśli? :( moj chlopak nie miał ojca a jego matka nigdy się nim nie zajmowała. Jedyna ich relacja polega na wspólnym mieszkaniu gdy nie jest na studiach, ale moze chodzi Ci o relację z dziadkami? :((

Oparłam się na swoich doświadczeniach, tak więc mogę nie być nader wiarygodna.

Z reguły jeśli chłopak jest z tzw. dysfunkcyjnej rodziny, gdzie brakuje wzorca męskiego, staje się dość zniewieściały i zagubiony, a to przekłada się potem na jego nieumiejętność poradzenia sobie z własnymi problemami egzystencjalnymi. Matka niestety nie zastąpi ojca, a toksyczna czy też nadopiekuńcza potrafi zrujnować własne dziecko.

Jeżeli jest zdystansowany od matki i reszty rodziny, istnieje szansa, że potrafi myśleć i działać samodzielnie. To już niestety musisz sama ocenić, bo tutaj się rozchodzi o Twoje dobro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, dziękuję za twoja odpowiedź. Na pewno da mi dużo do przemyslenia. Jedno mogę Ci przyznać już teraz, moj chlopak jest zniewiescialy Ale w tym nieszkodliwy znaczeniu, gdyż ma charakter opiekuna/ojca/mentora. Może to dlatego że ma nieporadnego brata którym musiał się trochę zajmować. Tak czy inaczej dziękuję Ci bardzo za wszystkie rady :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze to nie wygląda... Raczej nie daję żadnych szans, bo bardzo możliwe, że będziesz cierpieć całe życie, skoro on woli siedzieć cicho... Ciekawe czy gdybyście zostali małżeństwem, to też przy rodzince udawałby, że nie istniejesz?

A czy naprawdę całe życie chcesz się użerać z nieprzychylnymi ludźmi i płakać z niemocy chłopaka tylko dlatego, że go kochasz? Jak długo będziesz umiała wytrzymać takie idiotyczne napięcie zanim wpadniesz w jakieś kłopoty ze zdrowiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie można chyba z góry przekreślać tego związku, ważne są decyzje chłopaka i Wasze porozumienie. Sytuacja z rodziną jest trudna, ale jest jeszcze szansa, że chłopak się uniezależni, emocjonalnie i finansowo (dobrze, jeśli chociaż to pierwsze na razie). Nakłaniałabym go jednak do poszukania pracy, to ze byście się widywali rzadziej mnie nie przekonuje. Ważna jest jakość związku, powinien się zdystansować od rodziny. Jak będzie zarabiał, może będzie jeździł na tydzień, nie na trzy. Ja bym się nie zgadzała na 3 tygodnie bez kontaktu. Udawanie, że nie istniejesz do niczego nie prowadzi. Mógłby się przeciwstawić presji, a jeśli nie potrafi, to wyjść na spacer, gdziekolwiek, żeby zadzwonić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam podobnie jak refren. Gdyby się uniezależnił finansowo, to nie musiałby tam tak często jeździć.

 

E tam, twarde decyzje, po co marnować więcej czasu...

No jasne, bo człowiek to rzecz, której z marszu można się bez żadnego zranienia i konsekwencji pozbyć :lol:

Może wcześniej dostatecznie nie szukali wyjścia z sytuacji? Tym bardziej, że ona jeszcze nie tak dawno była niepełnoletnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedno mogę Ci przyznać już teraz, moj chlopak jest zniewiescialy Ale w tym nieszkodliwy znaczeniu, gdyż ma charakter opiekuna/ojca/mentora.

 

Czyli twoim zdaniem jeżeli mężczyzna opiekuje się kobietą to jest zniewieściały? Bardzo ciekawe...

Co jest złego w byciu "zniewieściałym w dobrym sensie", czyli w byciu opiekuńczym i dojrzałym emocjonalnie? Odniosłam wrażenie, że wg Ciebie to określenie jest ujmą na honorze "prawdziwego mężczyzny".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co jest złego w byciu "zniewieściałym w dobrym sensie", czyli w byciu opiekuńczym i dojrzałym emocjonalnie?

Wg mnie to nawet nie jest zniewieścienie (jakoś mi się ewidentnie pejoratywnie kojarzy to słowo). Facet powinien taki być, to są cechy dobrego kandydata na partnera.

 

Abstrahując ja w ogóle nie uważam cech za typowo męskie, czy kobiece (chociaż sobie zdaję sprawę z istnienia takiego podziału, który jakiś element prawdy zawiera, ale zbytnio generalizuje), raczej uważam, że cechy posiadają odpowiednio męski lub kobiecy rys, który nie jest jakoś ściśle określony, a który się wyczuwa :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedno mogę Ci przyznać już teraz, moj chlopak jest zniewiescialy Ale w tym nieszkodliwy znaczeniu, gdyż ma charakter opiekuna/ojca/mentora.

 

Czyli twoim zdaniem jeżeli mężczyzna opiekuje się kobietą to jest zniewieściały? Bardzo ciekawe...

Co jest złego w byciu "zniewieściałym w dobrym sensie", czyli w byciu opiekuńczym i dojrzałym emocjonalnie? Odniosłam wrażenie, że wg Ciebie to określenie jest ujmą na honorze "prawdziwego mężczyzny".

 

Nie ma czegoś takiego jak "bycie zniewieściałym w dobrym sensie" w odniesieniu do mężczyzny. Jestem głęboko przekonany że zdecydowana większość mężczyzn odbierze takie wyrażenie jako obelżywe. Jeżeli uważasz że jest inaczej powiedz to jakiemuś facetowi i zobaczysz jaka będzie jego reakcja :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Nie ma czegoś takiego jak "bycie zniewieściałym w dobrym sensie" w odniesieniu do mężczyzny. Jestem głęboko przekonany że zdecydowana większość mężczyzn odbierze takie wyrażenie jako obelżywe. Jeżeli uważasz że jest inaczej powiedz to jakiemuś facetowi i zobaczysz jaka będzie jego reakcja :D.

No tak, bo "jesteś zniewieściały" najczęściej jest używane celem dewaluacji, więc wywołuje automatyczną reakcję obrony.

Co jeśli powie "posiadasz wiele cech kobiecych"?

Moim zdaniem raczej wzbudzi zainteresowanie - o ile nie ma do czynienia z mizoginem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie, od półtora roku jestem w związku z partnerem który można powiedzieć że nałogowo pali marihuanę. Był czas około 3 miesięcy kiedy odstawił palenie, był wtedy trochę bardziej pobudzony, ale nie agresywny. Wiem że miał bardzo trudne dzieciństwo, jego ojciec pił alkohol i stosował przemoc wobec matki( czy wobec niego nie wiem) w wieku ośmiu lat, mama przygotowywała go do 1 komuni świętej. Cyt " wstałem rano, zdziwiony że mama mnie nie budzi do szkoły, biegnę do jej pokoju, zadowolony bo nauczyłem się wierszyka, wołam mamo, mamo... a ona się nie rusza, dotykam ją, a ona zimna, nie żyje. Byłem sam z nią w domu, ojciec był już w pracy. Nie płakałem, sam poszedłem do sąsiadki i zadzwoniłem na pogotowie" Za każdym razem jak o tym mówi ma łzy w oczach i tak jakby miał pretensje do matki i nie rozumiał że ona zmarła we śnie a nie odeszła, bo mówił " bo matka za szybko mnie zostawiła". Mój partner był już w wielu związkach, lecz z powodu jego agresji każda partnerka odchodzi. Ja jednak bardzo go kocham i chcę z nim być, ale muszę pomóc nam. Teraz sytuacja wygląda tak że kiedy mój ukochany zapali tzw. blanta jest dla mnie cudowny i kochany, przytula, całuję, pieści, mówi komplementy, chwali moją kuchnię, uśmiecha się, ma ochotę na seks i wciąż mówi że bardzo go podniecam i że jestem śliczna. Jednak w parę chwil ten raj na ziemi zamienia się w piekło (najczęściej wtedy gdy nie pali marihuany) nagle z byle powodu robi się coraz bardziej nerwowy, najpierw mówi z pretensją, potem wrzeszczy że całe osiedle go słyszy, aż w końcu dochodzi do rękoczynów. Wtedy jego zdaniem wszystko robię źle, nie mam zasad np. Obiad tydzień temu był o godz 14 awantura bo obiad powien być podany o 13 no to teraz podaję o 13 i też nie ta pora, czasami mam wrażenie że nie pamięta co mówił wcześniej. Jak bym nie zrobiła to i tak źle! Nagle jestem zerem, brzydka i smierdząca i nic nie potrafię, nawet gotować. Słyszę wtedy że powinnam go po stopach całować za to że w ogóle chce ze mną być, bo mnie na pewno nikt by nie chciał, a on może mieć każdą jaką zechce i na pewno ladniejszą i lepszą niż ja. Mówi wtedy " nie podoba się to won do matki" albo mówi że się wyprowadzi. Wtedy muszę odpowiadać na pytania ( najlepiej dla mnie jest gdy udzielam takich odpowiedzi jakie on chce usłyszeć) za brak odpowiedzi lub zła odpowiedź obrywam. Bo mówi że go ignoruje, wtedy uważa się za kogoś lepszego niż ja, mówi że nawet zwykła ćpunka jest lepsza od de mnie bo ona może mieć dzieci a ja nie(tymi słowami zawsze rani mnie najbardziej, bo to przecież nie moja wina że nie mogę urodzić mu dziecka, mimo iż bardzo bym chciała) uważa że to moja wina że się tak wściekł, bo ja np. " krzywiłam się bo on grał, lub był na fb" gdzie wcale tak nie było. Często wpiera mi rzeczy nie prawdziwe bo jemu się wydaje że ja to czy tamto... Jeżeli dojdzie do przemocy wobec mnie i uda mi się uciec z domu, bądź czasami sam mnie wyrzuci, to wtedy wracam dopiero po kilku godzinach, on w tym czasie kupi zielsko, zapali i jak wracam jest już spokojny. Ostatnio po takiej akcji i kilku godzinach w parku bez grosza, telefonu itp. po operacji, gdzie nie dość że powinnam dużo leżeć to jeszcze mogłam zostać kaleką gdyby nie tak mnie uderzył, chciałam się wyprowadzić. Wiedziałam że mogę się już spokojnie spakować i że już nic mi nie zrobi, bo wtedy jest już spokojny. Gdy się pakowałam chodził za mną i pytał czy naprawdę tego chcę, " nie chce, ale wiem że tak będzie najlepiej", gdy już miałam wychodzić złapał mnie za rękę i ze łzami w oczach poprosił bym została, kiedy się zgodziłam kazał mi się położyć, odpocząć i biegał wokół mnie, a to zrobię Ci kanapki, kawę... Kiedy jest spokojny jest wspaniałym partnerem, ale te napady agresji mnie przerastają, jednak bardzo go kocham i chcę mu jakoś pomóc ale nie mam pojęcia jak to zrobić. Boję się że nie dam rady i w końcu odejdę ze strachu, już teraz cała się trzese w takich sytuacjach i długo po nich. Wtedy naprawdę nawet najprostsze czynności sprawiają mi trudność. Proszę o pomoc, co to może być? Czy mój partner powinien iść do lekarza, jak tak to do jakiego? I jak nakłonić go do pójścia do lekarza? Bo on uważa że z nim jest wszystko w porządku, jak sam mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Nie ma czegoś takiego jak "bycie zniewieściałym w dobrym sensie" w odniesieniu do mężczyzny. Jestem głęboko przekonany że zdecydowana większość mężczyzn odbierze takie wyrażenie jako obelżywe. Jeżeli uważasz że jest inaczej powiedz to jakiemuś facetowi i zobaczysz jaka będzie jego reakcja :D.

Zwykłe czepianie się o pierdoły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wyście oszaleli? Opiekuńczości i dojrzałości emocjonalnej nie uważacie za cechę męską? Moim zdaniem zniewieścienie to jednak zupełnie co innego. Chyba że dla was prawdziwy mężczyzna to jakiś mięśniak z IQ mniejszym niż zero, który opiekuńczo rzuca kobietą o ściany.

Tak, oszaleliśmy... To było zwykłe uproszczenie. Chodziło o cechy kobiece sensu stricto, czyli o niehierarchizowanie i czułość podobną do tej, którą odczuwa matka wobec swoich dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Czy mój partner powinien iść do lekarza, jak tak to do jakiego? I jak nakłonić go do pójścia do lekarza? Bo on uważa że z nim jest wszystko w porządku, jak sam mówi.

Nie ma takiego sposobu.

Moim zdaniem do lekarza powinnaś udać się Ty i to niezwłocznie

 

...Ja jednak bardzo go kocham i chcę z nim być, ale muszę pomóc nam. ..

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia55, o matko, dziewczyno, uciekaj czym prędzej, bo będziesz mieć zjechaną psychikę, przemoc i poniżanie zostawia ślady. Nie jesteś w stanie pomóc chłopakowi, jeśli on uważa, że wszystko jest w porządku. Nie wyleczysz się za niego, możesz za to zaszkodzić sobie. Poprzednie dziewczyny zapewne też próbowały mu pomóc, ale nie dały rady. Więc dlaczego Tobie miałoby się udać?

Nigdy nie będzie tak, że ten "zły" zniknie i zostanie tylko "dobry", dobry on jest, kiedy jest najarany, nie będzie całe życie palił. W realu sobie nie radzi z emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój partner był już w wielu związkach, lecz z powodu jego agresji każda partnerka odchodzi. Ja jednak bardzo go kocham i chcę z nim być, ale muszę pomóc nam. (...)

nagle z byle powodu robi się coraz bardziej nerwowy, najpierw mówi z pretensją, potem wrzeszczy że całe osiedle go słyszy, aż w końcu dochodzi do rękoczynów. Wtedy jego zdaniem wszystko robię źle, nie mam zasad np. Obiad tydzień temu był o godz 14 awantura bo obiad powien być podany o 13 no to teraz podaję o 13 i też nie ta pora, czasami mam wrażenie że nie pamięta co mówił wcześniej. Jak bym nie zrobiła to i tak źle! Nagle jestem zerem, brzydka i smierdząca i nic nie potrafię, nawet gotować. Słyszę wtedy że powinnam go po stopach całować za to że w ogóle chce ze mną być, bo mnie na pewno nikt by nie chciał, a on może mieć każdą jaką zechce i na pewno ladniejszą i lepszą niż ja. Mówi wtedy " nie podoba się to won do matki" albo mówi że się wyprowadzi. Wtedy muszę odpowiadać na pytania ( najlepiej dla mnie jest gdy udzielam takich odpowiedzi jakie on chce usłyszeć) za brak odpowiedzi lub zła odpowiedź obrywam. Bo mówi że go ignoruje, wtedy uważa się za kogoś lepszego niż ja, mówi że nawet zwykła ćpunka jest lepsza od de mnie bo ona może mieć dzieci a ja nie(tymi słowami zawsze rani mnie najbardziej, bo to przecież nie moja wina że nie mogę urodzić mu dziecka, mimo iż bardzo bym chciała) uważa że to moja wina że się tak wściekł, bo ja np. " krzywiłam się bo on grał, lub był na fb" gdzie wcale tak nie było. Często wpiera mi rzeczy nie prawdziwe bo jemu się wydaje że ja to czy tamto... Jeżeli dojdzie do przemocy wobec mnie i uda mi się uciec z domu, bądź czasami sam mnie wyrzuci, to wtedy wracam dopiero po kilku godzinach, on w tym czasie kupi zielsko, zapali i jak wracam jest już spokojny. Ostatnio po takiej akcji i kilku godzinach w parku bez grosza, telefonu itp. po operacji, gdzie nie dość że powinnam dużo leżeć to jeszcze mogłam zostać kaleką gdyby nie tak mnie uderzył, chciałam się wyprowadzić. Wiedziałam że mogę się już spokojnie spakować i że już nic mi nie zrobi, bo wtedy jest już spokojny. Gdy się pakowałam chodził za mną i pytał czy naprawdę tego chcę, " nie chce, ale wiem że tak będzie najlepiej", gdy już miałam wychodzić złapał mnie za rękę i ze łzami w oczach poprosił bym została, kiedy się zgodziłam kazał mi się położyć, odpocząć i biegał wokół mnie, a to zrobię Ci kanapki, kawę... Kiedy jest spokojny jest wspaniałym partnerem, ale te napady agresji mnie przerastają, jednak bardzo go kocham i chcę mu jakoś pomóc ale nie mam pojęcia jak to zrobić. Boję się że nie dam rady i w końcu odejdę ze strachu, już teraz cała się trzese w takich sytuacjach i długo po nich. Wtedy naprawdę nawet najprostsze czynności sprawiają mi trudność. Proszę o pomoc, co to może być?

 

Toksyczny związek z manipulantem i nienawiść do samej siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale komplikujecie z tą zniewieściałością, przecież to w potocznym społecznym rozumieniu synonim cipowatości , pizdowatości, bezjajeczności, ciotowatości i innych odkobiecych przymiotów, to potoczny bluzg, ujma, zwłaszcza dla faceta, a nie żaden komplement i co najmniej ryzykownym jest nazywanie tak kogokolwiek, zwłaszcza faceta i licznie na to, że się domyśli, że to przecież było w jakimś tam niby dobrym znaczeniu. To tak jakby powiedzieć o kimś, że ma jaja i oczekiwać się, że się obrazi gdy to usłyszy...

http://sjp.pwn.pl/doroszewski/zniewiescialosc;5531134.html

http://synonim.net/synonim/zniewie%C5%9Bcia%C5%82y

Język jest w tym wypadku odzwierciedleniem, głęboko zakorzenionego w świadomości społecznej przekonania o wyższości płci męskiej nad żeńską (które z resztą podzielam) , gdzie to co kobiece jest gorsze, słabsze, niższe, a w najlepszym wypadku miałkie, nijakie, rozmyte, nieokreślone itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×