Skocz do zawartości
Nerwica.com

Relacja z Bogiem - wg nauczania KrK


Rosa26

Rekomendowane odpowiedzi

Na jednym ze spotkań wyciągnęłam karteczkę:

_______________________________________________________________________________

‘’Przyjmij wszystko, co przyjdzie na Ciebie, a w zmiennych losach poniżenia bądź wytrwały!

Bo w ogniu próbuje się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piekle poniżenia. Bądź mu wierny, a On zajmie się Tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj’’(Syr 2,4-6)

To nie są łatwe słowo. Ukazują trudną prawdę.

 

Ale zaraz potem jest:

"Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,

wiecznego wesela i zmiłowania!

Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie:

któż zaufał Panu, a został zawstydzony?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4. za niewiare idzie się do piekła fałsz

 

KKK 1033 Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: "Kto... nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego" (1 J 3, 14 c-15). Nasz Pan ostrzega nas, że zostaniemy od Niego oddzieleni, jeśli nie wyjdziemy naprzeciw ważnym potrzebom ubogich i maluczkich, którzy są Jego braćmi (Por. Mt 25, 31-46). Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem "piekło".

 

A więc piekło jest jeśli umierasz w stanie "grzechu śmiertelnego", nie żałujesz za niego i nie przyjmujesz miłosiernej miłości Boga. Myślę, że można to skompresować do: jeśli umierasz w stanie "grzechu śmiertelnego" i nie żałujesz za niego.

 

Z innego źródła ( http://rodzinakatolicka.pl/index.php/rodzinakatolickadorosli/31-literatura/32437-treci-moralne-w-wychowaniu-seksualnym-cz-1 ) przykładowy grzech śmiertelny:

 

Dziewczyna pogrąża się w romantycznych marzeniach, aby wzbudzić niewielki dreszczyk podniecenia seksualnego. Popełnia wówczas grzech śmiertelny...

 

Gwoli ścisłości dodam, że jest rozróżnienie na grzechy formalne i aktualne - tzn. powyższa dziewczyna formalnie popełnia grzech śmiertelny, ale -jeśli dobrze rozumiem - żeby był to grzech śmiertelny aktualny, potrzebna jest jeszcze pełna świadomość i dobrowolność.

 

KKK 1859 Grzech śmiertelny wymaga pełnego poznania i całkowitej zgody. Zakłada wiedzę o grzesznym charakterze czynu, o jego sprzeczności z prawem Bożym. Zakłada także zgodę na tyle dobrowolną, by stanowił on wybór osobisty. Ignorancja zawiniona i zatwardziałość serca (Por. Mk 3, 5-6; Łk 16,19-31. nie pomniejszają, lecz zwiększają dobrowolny charakter grzechu.

 

A zatem "pełne poznanie" można różnie interpretować - w najbardziej pesymistycznej wersji można przyjąć, że jeśli wiesz, że Kościół Katolicki głosi, że "nie wolno", to już masz pełną wiedzę o grzesznym charakterze czynu i o jego sprzeczności z prawem Bożym. Nie wiadomo jednak, czy tak jest rzeczywiście, tzn. czy świadomość, że KK twierdzi, że to grzech, rzeczywiście jest równoznaczna ze świadomością, że to grzech, nawet jeśli samemu się tak nie uważa. Plus nie możesz przecież wiedzieć, czy na jakimś poziomie nie miałeś jednak tej pełnej świadomości. Jest też wersja, że musisz nie tylko wiedzieć, że coś jest złe, ale również że jest to bardzo złe (że jest to materia ciężka). Są zatem różne warianty i nie do końca wiadomo, jak się w tym obracać. Jedni sugerują, że grzech śmiertelny to jest coś, co można z łatwością popełnić, więc lepiej się na wszelki wypadek spowiadać, jak masz wątpliwości. Takie podejście może Cię jednak wpędzić w skrupulactwo (religijną nerwicę). Inni twierdzą, że grzech śmiertelny to jest coś, co z psychologicznego punktu widzenia popełnić jest bardzo trudno i na pewno byś o tym wiedział. Nie bardzo wiadomo kto ma rację i jak jest naprawdę. Generalnie KK każe robić rachunek sumienia, czyli analizować swoje wspomnienia, by rozpoznawać grzechy i ich ciężar oraz umiejętnie je ubierać w słowa, by je dobrze wyznać na spowiedzi. Wtedy grzechy zostają odpuszczone (dla śmiertelnych jest to w praktyce jedyna droga), a na Twoim duchowym koncie zmienia się status z "Grzech śmiertelny" na "Łaska uświęcająca". Niestety nigdzie na to konto nie możesz się zalogować, żeby sprawdzić, czy jak umrzesz, to pójdziesz do piekła, czy tylko do czyśćca, ewentualnie do nieba.

 

Aha, jeszcze jest kwestia całkowitej zgody - tutaj też nie wiadomo, jak to interpretować. Ludzie debatują, spierają się. Także jeśli nie stosujesz się dokładnie do nakazów i zakazów KK, to możesz mieć problem. Przynajmniej jeśli masz skłonności nerwicowe. Z drugiej strony, jeśli stosujesz bezwzględne ślepe żołnierskie posłuszeństwo, to trudno mówić wówczas chyba o prawdziwym rozwoju duchowym.

 

Jeszcze jedna kwestia. Z jednej strony jedni mówią, żeby się spowiadać na wszelki wypadek. Z drugiej strony jest to odradzane. Na przykład tutaj: http://www.laskawa.pl/jaksiespowiadac

 

Nie spowiadamy się "może byłem niecierpliwy, może kogoś skrzywdziłem". Albo byłem niecierpliwy w konkretnej sytuacji którą pamiętam, albo nie wymieniam asekuracyjnie tego grzechu. Spowiadamy się tylko z grzechów, które sumienie jasno nam wyrzuca, a w razie wątpliwości pytamy spowiednika. Bóg chce, abyśmy przed nim stanęli w prawdzie, w postawie "tak lub nie" a nie w postawie "być może".

 

Niby jest rozwiązanie - pytać spowiednika. Jednak tutaj pojawia się kolejny problem, znany osobom zaznajomionym z tematem nerwicy natręctw. Co się dzieje, gdy ulegamy swoim lękom i pod ich wpływem próbujemy uzyskać upewnienie, potwierdzenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm,

 

Jednak tutaj pojawia się kolejny problem, znany osobom zaznajomionym z tematem nerwicy natręctw. Co się dzieje, gdy ulegamy swoim lękom i pod ich wpływem próbujemy uzyskać upewnienie, potwierdzenie?

 

ja ze swoim nn miałbym przerypane będąc katolikiem, co chwila bym się zastanawiał czy moja dusza żyje czy już martwa, no bo wiadomo, że grzech śmiertelny powoduje śmierć duszy wg krk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego trzeba oddzielać materiał godny uwagi od takiego, w którym jakiś ksiądz przelewa własne mądrości nie mające oparcia w oficjalnym nauczaniu :roll:

 

Gwoli ścisłości dodam, że jest rozróżnienie na grzechy formalne i aktualne - tzn. powyższa dziewczyna formalnie popełnia grzech śmiertelny, ale -jeśli dobrze rozumiem - żeby był to grzech śmiertelny aktualny, potrzebna jest jeszcze pełna świadomość i dobrowolność.

Pierwsze słyszę. I co z tego podziału ma wynikać? Grzech śmiertelny (osobiście wolę określenie ciężki) albo popełniasz albo nie.

 

nvm, ja jakoś nie dostrzegam sporów w kwestii "pełnego poznania i całkowitej zgody". Po prostu to musi być coś, co robisz dobrowolnie (a nie pod przymusem, nawet nie czyimś, np. nałóg w pewnym momencie pozbawia Cię dobrowolności) i świadomie (czyli że wiesz co robisz i że wiesz, że jest to złe) i do tego jeszcze musi być to poważne zło. Nie popełnia się grzechu ciężkiego przez przypadek. Oczywiście osoba z NN zacznie myśleć, że może jednak...

 

Wtedy grzechy zostają odpuszczone (dla śmiertelnych jest to w praktyce jedyna droga), a na Twoim duchowym koncie zmienia się status z "Grzech śmiertelny" na "Łaska uświęcająca". Niestety nigdzie na to konto nie możesz się zalogować, żeby sprawdzić, czy jak umrzesz, to pójdziesz do piekła, czy tylko do czyśćca, ewentualnie do nieba.

A po co to sprawdzać? Jeśli się spowiadasz, a nawet o czymś zapomnisz, to i tak masz odpuszczone. To nie jest jak z kontem w banku, na które się logujesz, żeby sprawdzić czy doszedł przelew ;)

 

Myślę, że (pomijając niektóre bzdurne strony, które tworzą pewni księża) pewne wskazówki są raczej skierowane do ludzi, którzy inaczej by sobie wszystko olewali, a nie do skrupulanta, który drży o to, że popełni grzech. W ogóle skrupulantów obowiązują inne "reguły" spowiadania się, bo taka osoba ma brać wątpliwości na swoją korzyść i nie powinna się często spowiadać.

 

ja ze swoim nn miałbym przerypane będąc katolikiem, co chwila bym się zastanawiał czy moja dusza żyje czy już martwa, no bo wiadomo, że grzech śmiertelny powoduje śmierć duszy wg krk.

Dlaczego byś się zastanawiał, skoro dusza jest nieśmiertelna? To jak ma umrzeć? Pierwsze słyszę, że Kościół tak twierdzi. Jakbyś był katolikiem z NN to byś miał inne natręctwa, wierz mi :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to trochę przenośne było, bo do śmierci duszy to nie może doprowadzić :mrgreen:

Ja znam tylko sformułowanie, że grzech ciężki prowadzi do zniszczenia miłości i w większym stopniu (w porównaniu z lekkim) oddala od Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dlatego trzeba oddzielać materiał godny uwagi od takiego, w którym jakiś ksiądz przelewa własne mądrości nie mające oparcia w oficjalnym nauczaniu :roll:
A w którym miejscu widzisz takie "własne mądrości księdza, nie mające oparcia w oficjalnym nauczaniu"?

 

Pierwsze słyszę. I co z tego podziału ma wynikać? Grzech śmiertelny (osobiście wolę określenie ciężki) albo popełniasz albo nie.
Grzech śmiertelny formalny popełniasz nawet jeśli nie wiesz, że czynisz źle. Dla zbawienia i relacji z Bogiem mają znaczenie grzechy aktualne.

 

nvm, ja jakoś nie dostrzegam sporów w kwestii "pełnego poznania i całkowitej zgody". Po prostu to musi być coś, co robisz dobrowolnie (a nie pod przymusem, nawet nie czyimś, np. nałóg w pewnym momencie pozbawia Cię dobrowolności) i świadomie (czyli że wiesz co robisz i że wiesz, że jest to złe) i do tego jeszcze musi być to poważne zło. Nie popełnia się grzechu ciężkiego przez przypadek. Oczywiście osoba z NN zacznie myśleć, że może jednak...
Co to znaczy, że "wiesz, że jest to złe"? Czy jeśli uważasz, że zdecydowana większość katolików i księży odpowie Ci, że "tak, to było złe", gdy zaczniesz opisywać swój przypadek, to oznacza, że TY wiesz, że to jest złe? Czy tylko, że wiesz, że Kościół tak uważa? Co jeśli popełniłeś jakieś czyny i masz kłopot z ustaleniem, czy były one grzechami, a jeśli tak to czy śmiertelnymi?

 

A po co to sprawdzać? Jeśli się spowiadasz, a nawet o czymś zapomnisz, to i tak masz odpuszczone. To nie jest jak z kontem w banku, na które się logujesz, żeby sprawdzić czy doszedł przelew ;)
A choćby i po to, by wiedzieć, czy powinieneś się spowiadać i jeśli tak to z czego konkretnie. No i czy możesz w pełni spokojnie przystąpić do Komunii Świętej.

 

Myślę, że (pomijając niektóre bzdurne strony, które tworzą pewni księża) pewne wskazówki są raczej skierowane do ludzi, którzy inaczej by sobie wszystko olewali, a nie do skrupulanta, który drży o to, że popełni grzech.
To ja bym właśnie wolał, żeby to do skrupulanta były te wszystkie wskazówki kierowane ;] Albo, żeby były chociaż formułowane w sposób uniwersalny, aby ktoś się nie musiał zastanawiać, czy jest skrupulatem, czy tylko sobie wmawia, żeby być "uprzywilejowanym". Nie wiem też jakie "bzdurne strony" masz na myśli.

 

W ogóle skrupulantów obowiązują inne "reguły" spowiadania się, bo taka osoba ma brać wątpliwości na swoją korzyść i nie powinna się często spowiadać.
To jeszcze pozostaje problem jednoznacznego rozstrzygnięcia, czy dana osoba jest skrupulatem, czy te "reguły" pochodzą z wiarygodnego źródła i czy rzeczywiście rozwiązują one całkowicie problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grzech śmiertelny formalny popełniasz nawet jeśli nie wiesz, że czynisz źle. Dla zbawienia i relacji z Bogiem mają znaczenie grzechy aktualne.

Zrozumiałam o co Ci chodziło. Tylko, że grzech oznacza winę, a w przypadku "grzechu śmiertelnego formalnego" nie ma winy, więc nie widzę tu grzechu.

 

Co to znaczy, że "wiesz, że jest to złe"? Czy jeśli uważasz, że zdecydowana większość katolików i księży odpowie Ci, że "tak, to było złe", gdy zaczniesz opisywać swój przypadek, to oznacza, że TY wiesz, że to jest złe? Czy tylko, że wiesz, że Kościół tak uważa?

Dla katolika (przynajmniej teoretycznie) jeśli Kościół uważa, że coś jest złe, to jest złe. Myślę, że mylisz uznawanie czegoś za zło z wiedzą, że jest to złe wg Kościoła, np. ktoś wie, że Kościół uważa coś za grzech, a mimo to sam tak nie uważa i to robi. Jego pogląd nic tu nie zmienia, to nadal grzech.

 

Co jeśli popełniłeś jakieś czyny i masz kłopot z ustaleniem, czy były one grzechami, a jeśli tak to czy śmiertelnymi?

Można spytać spowiednika. Ale jeśli masz z tym problem, to raczej nie były to grzechy ciężkie.

 

Wtedy grzechy zostają odpuszczone (dla śmiertelnych jest to w praktyce jedyna droga), a na Twoim duchowym koncie zmienia się status z "Grzech śmiertelny" na "Łaska uświęcająca". Niestety nigdzie na to konto nie możesz się zalogować, żeby sprawdzić, czy jak umrzesz, to pójdziesz do piekła, czy tylko do czyśćca, ewentualnie do nieba.

A po co to sprawdzać? Jeśli się spowiadasz, a nawet o czymś zapomnisz, to i tak masz odpuszczone. To nie jest jak z kontem w banku, na które się logujesz, żeby sprawdzić czy doszedł przelew ;)

A choćby i po to, by wiedzieć, czy powinieneś się spowiadać i jeśli tak to z czego konkretnie. No i czy możesz w pełni spokojnie przystąpić do Komunii Świętej.

Najpierw piszesz o tym koncie w kontekście pójścia do nieba/piekła, a potem zmieniasz to na spowiedź i Komunię...

 

To ja bym właśnie wolał, żeby to do skrupulanta były te wszystkie wskazówki kierowane ;] Albo, żeby były chociaż formułowane w sposób uniwersalny, aby ktoś się nie musiał zastanawiać, czy jest skrupulatem, czy tylko sobie wmawia, żeby być "uprzywilejowanym".

Każdy skrupulant by tak chciał :P Wiedzieć co ma robić, mieć sztywne reguły, byle tylko nie popełnić grzechu. Ale tak się nie da.

A jak ktoś nie ma pewności, czy jest skrupulantem i się boi, że sobie tylko wmawia, to pewno nim jest.

 

Nie wiem też jakie "bzdurne strony" masz na myśli.

Może się na takie nie natknąłeś. Lepiej dla Ciebie. Ja takie widziałam wielokrotnie.

 

] To jeszcze pozostaje problem jednoznacznego rozstrzygnięcia, czy dana osoba jest skrupulatem, czy te "reguły" pochodzą z wiarygodnego źródła i czy rzeczywiście rozwiązują one całkowicie problem.

To czy ktoś jest skrupulantem, to widać, a jak ktoś ma NN na innym punkcie to tym bardziej.

Te "reguły" to zalecenia spowiedników dla skrupulantów. Sam oceń czy to wiarygodne źródło.

Jasne, że nie rozwiązują problemu, bo do tego potrzeba jeszcze zmiany podejścia do całego tematu przez skrupulanta. Ale przynajmniej mogą trochę pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można spytać spowiednika. Ale jeśli masz z tym problem, to raczej nie były to grzechy ciężkie.
A jak ktoś nie ma pewności, czy jest skrupulantem i się boi, że sobie tylko wmawia, to pewno nim jest.

"Raczej". "Pewno". Słowa klucze :D Każdy skrupulat z pewnością odetchnie z ulgą, gdy dojdzie do wniosku, że "raczej" nie pójdzie do piekła 8) Nie mam pojęcia jakim cudem ateistom takie "raczej" wystarcza :P

 

Dla katolika (przynajmniej teoretycznie) jeśli Kościół uważa, że coś jest złe, to jest złe. Myślę, że mylisz uznawanie czegoś za zło z wiedzą, że jest to złe wg Kościoła, np. ktoś wie, że Kościół uważa coś za grzech, a mimo to sam tak nie uważa i to robi. Jego pogląd nic tu nie zmienia, to nadal grzech.
W takim razie pozostaje jeszcze kwestia "litera prawa" a "duch prawa". Czyli co by było gdyby "ustawodawca" mógł się dokładniej wczuć w moją sytuację - czy wówczas uznałby, że ten przypadek podchodzi pod dane prawo.

 

Ja staram się po prostu robić "what feels right" (choć nie zawsze może mi to wychodzić - czasem można się zagubić i trudno to rozpoznać - nie wiem też, czy wówczas jest takie zabłądzenie grzechem czy tylko niedoskonałością). Mi się grzech kojarzy z postawą typu: "Wiem, że to jest złe i właśnie dlatego chcę to zrobić, bo chcę uczynić zło" lub z postawą typu: "Wiem, że to jest złe, ale mam to gdzieś.". Niedoskonałość natomiast z nie-optymalnym dążeniem do dobra. Kiedyś starałem się bezwzględnie i ślepo przestrzegać wszystkich nakazów i zakazów, ale moje nastawienie się zmieniło z czasem, prawdopodobnie wraz z rozluźnianiem (wychodzeniem z ) nerwicy natręctw i anankastycyzmu. Czasem eksperymentuję i boję się, że mogę w ten sposób grzeszyć. Chcę być wolny, nie chcę się ograniczać regułami. Mój kolega - głęboko wierzący katolik i były ministrant - powiedział mi, że nie wie, czy nauczanie Kościoła jest w danej sprawie słuszne i że w takich sytuacjach zamierza dalej w dany sposób postępować tak jak uważa, aż ewentualnie uświadomi sobie, że dany czyn jest grzechem. Spodobała mi się taka postawa, uznałem ją za dojrzałą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Raczej". "Pewno". Słowa klucze :D Każdy skrupulat z pewnością odetchnie z ulgą, gdy dojdzie do wniosku, że "raczej" nie pójdzie do piekła 8) Nie mam pojęcia jakim cudem ateistom takie "raczej" wystarcza :P

Skrupulant nigdy nie odetchnie z ulgą, bo nigdy nie będzie miał pewności.

Jeszcze tylko dodam, że używam często słów takich jak "pewno" czy "raczej", bo to wynika z mojej nerwicy :mrgreen:

 

Mi się grzech kojarzy z postawą typu: "Wiem, że to jest złe i właśnie dlatego chcę to zrobić, bo chcę uczynić zło" lub z postawą typu: "Wiem, że to jest złe, ale mam to gdzieś."

Mniej więcej o to mi chodziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skrupulant nigdy nie odetchnie z ulgą, bo nigdy nie będzie miał pewności.
To by się zgadzało. Być może właśnie dlatego zmniejszyłem intensywność swojej religijności i zdystansowałem się do niej, a zainteresowałem się rzeczami takimi jak "Potęga Teraźniejszości".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla katolika (przynajmniej teoretycznie) jeśli Kościół uważa, że coś jest złe, to jest złe. Myślę, że mylisz uznawanie czegoś za zło z wiedzą, że jest to złe wg Kościoła, np. ktoś wie, że Kościół uważa coś za grzech, a mimo to sam tak nie uważa i to robi. Jego pogląd nic tu nie zmienia, to nadal grzech.

 

Wierzący powinien zapoznać się z Magisterium, ale jeśli jego sumienie nie jest w stanie zobaczyć w nim dobra dla siebie hic et nunc, powinien postąpić wbrew temu nauczaniu. I to z szacunku dla Stwórcy, dla Kościoła i dla człowieczeństwa - pisze o. Ludwik Wiśniewski w swojej najnowszej książce "Blask wolności"

 

(źródło: http://wyborcza.pl/magazyn/1,143555,17561782,Ojciec_Ludwik_Wisniewski__Nic_nie_zastapi_sumienia.html ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niepodobna nie zadawać sobie pytania: jakie są motywy ludzkiego działania i jak ma się do tego ich dobra wola? Można z całą pewnością stwierdzić, że nie ma ludzi całkowicie złej woli, nie ma ludzi, którzy chcieliby absolutnie zła, ponieważ nawet czyniąc zło widzą i szukają w nim jakiegoś dobra dla siebie. Nie można mówić przecież o demonicznych ludziach, gdyż to w jakimś stopniu wykluczałoby ich dobrą wolę i wolną wolę każdego człowieka w ogóle.
(źródło: http://www.katolik.pl/dobra-wola,2815,416,cz.html?s=2 )

 

[videoyoutube=UHTpiIkHOjg][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, jeśli chodzi o ten artykuł z Rodziny Katolickiej, to są zapewne w nim rzeczy słuszne, ale ogólnie autor nie wydaje się być za zdrowy. Nie rozpowszechniałabym tego, co prawda ludzie miewają wady, ale nie są aż tak źli, żeby ich karać takimi tekstami.
Dziwne. Ja przez lata poświęcałem co jakiś czas w sumie wiele godzin na poszukiwanie w internecie odpowiedzi, wyjaśnień, jak to w końcu jest z nauką Kościoła Katolickiego w pewnych sprawach. Także w takich sprawach jak czym tak właściwie jest podniecenie seksualne/przyjemność seksualna. I dopiero po wielu godzinach poszukiwań udało mi się w końcu odnaleźć ten artykuł. Uznałem, że jest to najlepsze wyjaśnienie i usystematyzowanie, jakie w końcu udało mi się ustalić. Niekoniecznie musi być to całkowicie prawdziwe, zgodne z prawdą, ale żadnego lepszego usystematyzowania i wyjaśnienie chyba nigdzie nie znalazłem. Co jest Twoim zdaniem z tym nie tak?

 

Autor sprowadził grzechy seksualne do 4 kategorii:

 

1) Celowe wywoływanie u siebie pobudzenia narządów płciowych w jakikolwiek sposób lub przyzwolenie na to, jeśli coś takiego się pojawi.

2) Pozostawanie w sytuacjach, w których coś takiego jest niechcianym efektem ubocznym, bez wystarczająco dobrego powodu (cokolwiek to oznacza).

3) Analogicznie jak 1) ale u kogoś innego.

4) Analogicznie jak 2) ale u kogoś innego.

 

Ponieważ punkty 2 i 4 to kwestia wyczucia, jest to mgliste i rozmyte, trudno jednoznacznie określić, kiedy powód jest wystarczająco dobry, a kiedy nie, pozostaje po prostu chyba robić swoje.

Zostają więc punkty 1) i 3), czyli nie stawiać sobie świadomie za cel wywołania podniecenia seksualnego=pobudzenia narządów płciowych u siebie lu u kogoś innego. Jeśli tego nie robimy, to wynikałoby z tego, że jesteśmy pod kątem grzechów seksualnych kryci, przynajmniej jeśli chodzi o śmiertelne jak rozumiem, bo z lekkimi to nigdy nic chyba nie wiadomo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, rozumiem, że Tobie to w czymś pomogło, rzeczywiście jest to usystematyzowane, wręcz do bólu. Nie wiem jednak na jakiej podstawie autor wypowiada swoje sądy, a niektóre są bardzo kategoryczne.

Dziewczyna pogrąża się w romantycznych marzeniach, aby wzbudzić niewielki dreszczyk podniecenia seksualnego. Popełnia wówczas grzech śmiertelny, ponieważ celowo dąży do tej przyjemności.

Serio? Grzech ciężki? Za chwilę marzeń?

 

Jeżeli natomiast oddaje się marzeniom bez grzesznych intencji, a pomimo to w pewnym momencie zaczyna odczuwać podniecenie, które natychmiast odrzuca, wówczas nie popełnia grzechu, jest jedynie kuszona.

 

Nie widzę powodu żeby odrzucać podniecenie, jak dla mnie odrzucić należy chęć popełnienia grzechu, czyli na przykład chęć zrealizowania swoich fantazji, jeśli są niemoralne.

 

Rozmyślne wywoływanie nawet najmniejszej przyjemności seksualnej, samemu lub z inną osobą, bądź też dobrowolne oddawanie się takiej przyjemności wywołanej przypadkowo, jest zawsze grzechem śmiertelnym.

 

Ciężko mi to jakoś poważnie skomentować. Nie wydaje mi się, żeby to miało sens.

 

Nie jest to natomiast zawsze prawdą w przypadku przyjemności seksualnej. Czasami bowiem możemy ją odczuwać wbrew naszej woli. Nie wolno się jej jednak dobrowolnie oddawać, tzn. nie wolno jej pragnąć, chcieć, powodować, akceptować, ani też umyślnie korzystać z niej poza małżeństwem.

 

Czyli można odczuwać wtedy, kiedy nie chcemy odczuwać. Dla mnie to jakieś odpodmiotowienie człowieka. Jeśli jesz, żeby się najeść to ok, ale jeśli jesz, żeby poczuć przyjemność jedzenia, to nie - tak to wygląda. Jak dla mnie świadome dążenie do przyjemności nie jest czymś złym, tylko normalnym. Jest to nawiązywanie kontaktu ze sobą, ze swoimi pragnieniami. Nie można żyć poza sobą, zabraniając sobie do czegoś dostępu, wglądu.

 

Przyjemność seksualną należy jednak odróżnić od innych odczuć cielesnych, które nie są same w sobie grzechem. Odczuciem seksualnym nie jest dreszcz pierwszego pocałunku wieku młodzieńczego, intensywne podniecenie odczuwane podczas szaleńczego przejazdu kolejką w wesołym miasteczku, uczucie zadowolenia, którego zakochani doświadczają przebywając w swoim towarzystwie, odczucie ściskania w dołku, gdy się czegoś boimy, ani też uczucie wstydu czy zażenowania. Mówimy o tym, gdyż wielu nastolatków, zwłaszcza chłopców, doświadcza swojego pierwszego przebudzenia w połączeniu z jakimś innym uczuciem.

 

Dobrze że chociaż wolno jeździć kolejką ;)

 

Chłopiec odkrywa, że zjeżdżając po poręczy lub podczas jazdy na rowerze odczuwa podniecenie seksualne. Natychmiast odrzuca tę przyjemność i zmienia zabawę na grę w piłkę. Nie popełnił grzechu, ponieważ ani nie pożądał tej przypadkowo powstałej przyjemności, ani się na nią nie zgodził. (Jeżeli dodatkowo odmówił krótką modlitwę, można mieć podwójną pewność, bowiem nie możliwe w zasadzie jest, aby jednocześnie się modlić i grzeszyć.)

 

Autor pisze tak, jakby po odczuciu każdej przyjemności seksualnej nie tylko się modlił, ale jeszcze walił się młotkiem w głowę, żeby na pewno nie zgrzeszyć.

 

Te ujęcia wydają mi się bardziej ludzkie.

http://teofil.dominikanie.pl/artykul/zrozumiec-seksualna-pokuse/

http://dominikanie.pl/2014/09/zachowalem-sie-nieczysto/

http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/109/n/2944

http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107880,4221790.html

http://www.se.pl/wiadomosci/polska/katoliczkoseks-z-bradem-pittem-to-nie-grzech_175498.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna pogrąża się w romantycznych marzeniach, aby wzbudzić niewielki dreszczyk podniecenia seksualnego. Popełnia wówczas grzech śmiertelny, ponieważ celowo dąży do tej przyjemności.

Serio? Grzech ciężki? Za chwilę marzeń?

Nie. Nie za chwilę marzeń, tylko za całkowicie świadomą i całkowicie dobrowolną próbę pobudzenia swoich narządów płciowych. To również nie musi być oczywiście prawda, ale taka jest aktualna nauka Kościoła (mogę się oczywiście mylić - jeśli tak, to mnie popraw).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdzie tak Kościół naucza? I nie nazywałabym pogrążania się w fantazjach świadomą próbą "pobudzenia narządów", tylko potrzebą wynikającą z naturalnego rozwoju seksualności. Jak dla mnie świadome pobudzanie narządów jest wtedy, jeśli ktoś zmierza do masturbacji. I jakoś dla mnie ta opisana sytuacja jest nierzeczywista, bo w młodym wieku nie potrzeba się raczej specjalnie pobudzać, i tak hormony buzują.

A jak ktoś się pobudza, to nie po to, żeby poczuć jakiś "dreszczyk".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Nie za chwilę marzeń, tylko za całkowicie świadomą i całkowicie dobrowolną próbę pobudzenia swoich narządów płciowych. To również nie musi być oczywiście prawda, ale taka jest aktualna nauka Kościoła (mogę się oczywiście mylić - jeśli tak, to mnie popraw).

A Ty co o tym myślisz? Jesteś w stanie myśleć samodzielnie? Jeśli nauka KK się zmieni, to popłyniesz pod prąd czy dalej się będziesz tego trzymał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×