Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oświecenie


Natla_Miness

Rekomendowane odpowiedzi

Dopiero zauważyłem twój post nad filmem. Miałem silna nerwice przed moimi doświadczeniami, nazwijny je duchowymi, więc uwierz mi ze wiem z doświadczenia co to są kompulsje i jak destruktywne mogą być.

 

Ile masz lat? To ważne pytanie.

 

Tak rozpuszczanie ego, przez parę late powoduje chaos, ale po tych latach bładzenia i zagubienia zaczyna wylaniac się drogą, która w pewnym momencie, zaczyna skupiać się w wiazke cienka i opodobnej siłę co wiązka laseru, wtedy możesz wyznaczyć sobie jakąkolwiek drogę i będziesz miał ogromną siłę sprawcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile masz lat? To ważne pytanie.
27, a co?

 

wtedy możesz wyznaczyć sobie jakąkolwiek drogę i będziesz miał ogromną siłę sprawcza.
Tak jakbym teraz nie miał...tylko co mi po celach wyznaczonych przez moje ego? Hitler też miał ogromną moc sprawczą ;) Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27, a co?

 

Jajco :D po trzydziestce dochodzi do pewnego przewartosciowania i pewne rzeczy przestają być postrzegane jak przedtem, są nam bardziej obojętne.

 

Myślę że za Góra 5 lat twoje natrectwa ulegną znacznemu osłabieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wtedy możesz wyznaczyć sobie jakąkolwiek drogę i będziesz miał ogromną siłę sprawcza.
Tak jakbym teraz nie miał...tylko co mi po celach wyznaczonych przez moje ego? Hitler też miał ogromną moc sprawczą ;)

 

To nie rozumiem. Najpierw piszes że wzmacniasz ego, a teraz ze chcesz je rozpuscic. Zdecyduj się na coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że za Góra 5 lat twoje natrectwa ulegną znacznemu osłabieniu.
Moje natręctwa już uległy znacznemu osłabieniu. Właśnie w dużej mierze dzięki duchowości.
po trzydziestce dochodzi do pewnego przewartosciowania i pewne rzeczy przestają być postrzegane jak przedtem, są nam bardziej obojętne.
Co Ty nie powiesz? Mi już teraz jest prawie wszystko w dużej mierze obojętne, trudno jest mi się więc do czegoś zmotywować, bo nie widzę w tym większego sensu...

 

A Ty ile masz lat?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Późne ćwiczenie jogi kończy się bezsennoscia.
Nie wiem, nie ćwiczę jogi.

 

To nie rozumiem. Najpierw piszes że wzmacniasz ego, a teraz ze chcesz je rozpuscic. Zdecyduj się na coś.
Ja tam chcę być tylko wolny od negatywnych napięć ;] Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To nie rozumiem. Najpierw piszes że wzmacniasz ego, a teraz ze chcesz je rozpuscic. Zdecyduj się na coś.
Ja tam chcę być tylko wolny od negatywnych napięć ;]

 

Im mniej umysłu, tym mniej pragnień, im mniej pragnień, tym mniej napięć. I jaka wspaniała wolność, gdy najważniejsze czego potrzebujesz to działanie. A działać można na wiele sposobów i nie potrzebujesz do tego ludzi. No, potrzebujesz, ale w najniższym możliwym zakresie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicę natręctw mam/miałem od dziecka (ok. 4 lata).

W wieku 12 lat coś się we mnie przełączyło i uzyskałem zdolność do lepszej samokontroli. Z czasem nabierałem coraz większej mocy do realizacji swoich celów i marzeń.

W wieku 17 lat zrealizowałem swoje największe marzenie i doznałem totalnego spełnienia. Tydzień później to się nagle gwałtownie rozpadło, a ja na 2 miesiące i 3 dni wpadłem w najgorszy okres mojego życia. To mnie bardzo zmieniło i otworzyło mój umysł.

W wieku 19 lat przeczytałem po raz pierwszy "Potęgę Teraźniejszości" Eckharta Tolle.

W wieku ok. 25 lat zacząłem mieć przebłyski widzenia jakoby moje procesy wewnętrzne toczyły się samoistnie.

W ciągu ostatniego roku z hakiem miałem ciężkie i trudne okresy oczyszczające, które były dla mnie wielkim wyzwaniem. Stałem się po nich dużo bardziej spokojny, przestrzenny i zrównoważony.

Wciąż jednak jest we mnie trochę neurotyzmu.

 

nvm, jeżeli uzyskales już taka obojętność, a natrectwa ci nie dokuczaja w takim stopniu to odpuść sobie medytacje.
Ja tam zbyt wiele w swoim życiu nie medytowałem. Gdy jednak mój umysł za bardzo wariuje/gęstnieje, a ja tracę kontakt ze sobą, wtedy szukam sposobu, żeby ten kontakt jakoś odzyskać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Jakiś czas mnie nie było, ale wracam. :-)

 

Dam małą radę. Nie nastawiać się na jakieś nie-wiadomo co.

To bardzo ważny punkt.

 

Przykładowo ktoś może sobie wziąć kronikę filmową z czasów PRL. Popatrzeć na szare bloki, klasę robotniczą, co pracuje w walcowni czy w dziale spawania elementów metalowych. Wtedy była większa cenzura, więc i duchowość pewnie bardziej przytłumiona. Ludziom wystarczał Kościół.

 

No i teraz weźmy taką rzeczywistość z czasów Gomułki, czy Bieruta.

 

Komunizm naukowy, silnie w stronę ateizmu. Czasy ludzi ze stali i kamienia. Trybuna Ludu, maszynka na żyletki. Polskie Radio.

 

Wiele czasu nie minęło od tamtych lat. A Polska ma przecież 1050 lat. Więc odrobina rozumu starczy, by zrozumieć, że duchowość to nie jest jakiś "ukryty level" w życiu. W tej czy innej formie ludzie zawsze marzą o jakiejś Ziemi Obiecanej. Żydzi dostali w czasach Mojżesza. I co? Nic. Trochę pokrólowali, pojawili się Rzymianie i zrobili z nich swoją prowincję.

 

nvm, uważaj na te różne strony, bo mózg nadal ledwo odróżnia film w telewizji od rzeczywistości, gdy się człowiek wciągnie w akcję. Potem myśli, co by zrobił z Jokerem, gdyby został Batmanem.

 

Dla mnie rozróżnienie "wykrywające" niebezpieczne, manipulatorskie treści, jest takie:

-jak ktoś obiecuje boskie moce, jakieś ósme wymiary, kreowanie rzeczywistości wg pragnień, pewną drogę do realizacji pragnień;

to niech się włączy lampka ostrzegawcza.

-podstawa to pewna ilość pokory, zrozumienie sensu ograniczeń, docenienie tego co namacalne.

 

Móc w pełni kontrolować ciało, to było marzenie sprzed czasów racjonalnych.

Teraz ludzie wykształceni czują niedosyt umysłu, stąd pragnienie kontrolowania swego umysłu.

 

Zakończę podsumowaniem, prawie że mottem. Móc świadomie kontrolować cały swój byt, to tak jak musieć pamiętać o oddychaniu, żeby się nie udusić.

 

PS Jednak jakoś głupio się poczułem, że to post nr 666. :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drugi sposób nie ma nic wpolnego z pierwszy, i chyba jest jego zaprzeczeniem. Drugi polega na.calkowitym zaniechaniu i odpuszczeniu, brak zaangażowania w procesy myslowa.
A czy znasz może jakiś lepszy sposób na konfuzję, dezorientację, chaos w głowie i gonitwę myśli, niż po prostu usiąść z zamkniętymi oczami na 15 minut i się nie poruszać (także umysłowo), pozwalając, żeby wszystko się uporządkowało i oczyściło?

 

Znasz? Bo jeśli odradzasz medytację, to znaczy, że albo jest jakaś dla niej alternatywa, albo należy spośród tego chaosu wylosować jakieś chaotyczne działanie i jeszcze więcej tego chaosu stworzyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, uważaj na te różne strony, bo mózg nadal ledwo odróżnia film w telewizji od rzeczywistości, gdy się człowiek wciągnie w akcję. Potem myśli, co by zrobił z Jokerem, gdyby został Batmanem.
A co z taką na ten przykład stroną?

 

http://jakogarnac.pl/mindfulness-katolicyzm-pogodzic/

 

Warto ćwiczyć ten mięsień uważności i praktykować obecność? Czy może jest to szataństwo lub niebezpieczne gmeranie sobie w mózgu i należy wybrać lenistwo względem swoje uwagi, wikłając się w swój natłok myśli, ulegając tyranii swojego umysłu? Porównaj też: Historia Joanny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam ostatnio trochę o katolicyzmie. Myślę, że mindfulness nie zaszkodzi. Byle się tylko nie zatrzymać na wierze w pusty umysł. W wierze chrześcijańskiej wspomina się, że Bóg przejawia się w różnych bytach, podtrzymując je przy istnieniu. Trzeba tylko tutaj nie popaść w panteizm, czyli zrównanie Boga z bytem. Bo katolicy wierzą, że Bóg jest sam w sobie, a byt jest dla niego wyrazem życzliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam ostatnio trochę o katolicyzmie. Myślę, że mindfulness nie zaszkodzi. Byle się tylko nie zatrzymać na wierze w pusty umysł. W wierze chrześcijańskiej wspomina się, że Bóg przejawia się w różnych bytach, podtrzymując je przy istnieniu. Trzeba tylko tutaj nie popaść w panteizm, czyli zrównanie Boga z bytem. Bo katolicy wierzą, że Bóg jest sam w sobie, a byt jest dla niego wyrazem życzliwości.
No tak, ale w praktyce jaka jest różnica? Zarówno przekonanie panteistyczne, jak i przekonanie chrześcijańskie po prostu się pojawiają, a w uważności chodzi wg mnie o to, aby właśnie nie wchodzić w te nerwicowe lękliwe obsesyjne myśli (patrz historia Joanny), tylko uważnie skupić się na chwili obecnej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie myśli i tak się pojawiają, całe szczęście, bo kiedyś miałem przebłysk bo by się stało, gdybym stracił zdolność myślenia.

 

Jedna z opcji, to nie tyle przestać myśleć, co zrozumieć, że się nie da przestać myśleć.

 

Główna zaleta to wyleczenie z kompulsywnego myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natla_Miness, a czytałeś może historię Joanny? Nie chodzi mi o to, aby pozbywać się myśli. Mówię o zaprzestaniu praktykowania kompulsji. To nie jest coś, co się jakoś osiąga, tylko zrywanie z nałogiem i tworzenie alternatywnych nawyków. Chyba nie zrozumiesz, jeśli nigdy nie doświadczyłeś niczego podobnego do tego, o czym mówi Joanna. Obawiam się, że w tym zakresie chyba się nie dogadamy, bo wychodzimy z różnych pozycji startowych. Zdaje mi się, że ja mówię o chlebie, a Ty o niebie (albo na odwrót, wszystko jedno).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie mogę znaleźć tę historię Joanny?

 

Kompulsje mogą przejść, jeśli człowiek się dobrze czuje. Inaczej próbuje rozładować nadmiar nerwów poprzez różne zachowania.

Medytacja mogłaby zmniejszyć napięcie.

 

Ale kiedyś w książce o zen czytałem o mimowolnych gestach/ruchach. Więc może to się zmienić w drugą stronę.

 

No i znaczenie ma czy się ktoś utożsamia z zachowaniami. Np. nałogi. Są uzależnieni, którzy np lubią pić alkohol, ale twierdzą że to ich decyzja. Albo tacy co chcą przestać wtedy to mogą zacząć uważać za nałóg. Czyli jakby coś z zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[videoyoutube=TfhpcvOt7C0][/videoyoutube]

U mnie myśli i tak się pojawiają, całe szczęście, bo kiedyś miałem przebłysk bo by się stało, gdybym stracił zdolność myślenia.

 

Jedna z opcji, to nie tyle przestać myśleć, co zrozumieć, że się nie da przestać myśleć.

 

Główna zaleta to wyleczenie z kompulsywnego myślenia.

[videoyoutube=mXTaS5YmFV8][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zerwana relacja z BOGIEM przez grzech sprawia pustkę w człowieku. Ta zerwana relacja jest odnawiana w Chrystusie i w NIM znika pustka, bezsens, beznadzieja : " " Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. (29) Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. " - Ewangelia Mateusza 11:28-29 Biblia Warszawska
Ok, ale jak w praktyce się robi to całe "pójście za Chrystusem"? Czym jest to "jarzmo"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się tym interesowałem, ale to była głównie ucieczka przed życiem. Jednak wiedza, którą nabyłem oraz praktyka, na pewno zmieniły mój sposób patrzenia na świat. Co do oświecenia to kilka razy w swoim życiu, może z 5, w nieprzewidzianym momencie, np. gdy czytałem książkę, oglądałem coś na komputerze, obserwowałem coś, leżałem w wannie itp. całkowicie na trzeźwo i znienacka, patrząc na coś zaczynałem dostrzegać inny wymiar tego na co spoglądałem. To jest ciągle tu obecne tylko nie dostrzega się tego na co dzień patrząc. Jest to ta sama rzeczywistość, ale ten wymiar czy jakkolwiek to nazwać, jest taki bardzo przyjazny, pozytywny, tętniący całym sobą życiem i niesamowicie głęboki, jednak jest też czymś nowym i budzącym straszny lęk. Wchodziłem kilka razy troszkę do środka, ale jedynie kilka kroków, aby dalej pójść nigdy nie starczyło mi odwagi, im dalej tym świat coraz bardziej wiruje, a ja odczuwam coraz większy, wręcz paniczny lęk. Nie jestem pewien czy to może być oświecenie, ale nie będę ryzykował, obawiam się, że gdy zanurzę się głębiej i tam wskoczę to postradam zmysły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×