Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alkohol czy psychotropy?


Stracona100

Rekomendowane odpowiedzi

Kolega prawdopodobnie miał na myśli, że zażywał swojego czasu dwa leki- moklobemid i selegilinę(jedyne inhibitory MAO dostępne obecnie w Polsce) i nie przestrzegał za bardzo żadnych zaleceń, restrykcji, zimnego browarka sobie strzelił z lodówki nie raz, nie dwa, czy jakiegoś drinkersa, czy flaszeczkę wręcz (chyba, że z kolorowymi ptakami to chodziło o trawkę czy jakieś elesdi bo i taka możliwość istnieje) i jak widać dalej chodzi po tym świecie, w doskonałej kondycji psychofizycznej, więc nie taki diabeł straszny jak go malują.

 

Wielkie dzięki za wyjaśnienie :uklon:

Mniej więcej tak to zrozumiałam, nie wiedziałam tylko co Kolega zażywał.

 

Mówisz, że diabeł nie taki straszny....hmmm....czasem też tak myślę, ale czasem też myślę, że ja jakaś głupia chyba jestem :mrgreen:

 

Ja nikogo nie namawiam do picia zeby nie bylo:) Do wszystkiego trzeba podchodzic z umiarem, ja mam tez pewnego rodzaju odporność (potrafie zatrzymac wkretke a czasami pewno jak cos rzeczywiscie mi sie tam dzieje to wkrecic sobie ze to pewnie wkretka i nie reagowac) Kiedys sobie nie żałowałem i to tez pewno jakos tam pomaga. Choc picie na lekach to nie jest juz takie picie jak kiedys, kiedy po dobrym Polski 3 dniowym weekendowym pierdolnieciu, czlowiek do siebie nastepne trzy wracal, a chemia mozgu wracala tez trzy kolejne ale tygodnie;d

Teraz po prostu taki ,,weekend'' trwa dwa a nie trzy dni i zdarza sie np raz w miesiac niekiedy na dwa czy rzadziej a nie jak kiedys trzy weekendy w tygodniu, za mlodu oczywiscie;d

 

Ja tez tak kiedys mialem, to ogolnie zaczelo sie od betablokerow na cisnienie. Ogolnie to mialem wtedy nerwice bardziej ale nikt tego nie odkryl. Jak sie naczytalem ulotki od Beto to potem to wszystko mialem, blok, migotanie, arytmia, wszystko co tam pisalo, nagly zgon sercowy to chyba z 6 razy, jak widac do tej pory nie udanie.

W ogolne nie pilem jak zacząłem brac ten lek, ale cisnienie nie malalo i kiedys na mazurach trafilem do takiej przychodni na wsi na nocne ekg z podejrzeniem chyba z 4 tego zawalu i tam mi taki stary znachor wyjawil, ze jak piles jak chlop litra to pij pol i tyle, bo pewne rzeczy sa juz uksztaltowane i sie tego tak latwo nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę Kontrast, że doświadczenie masz duże w temacie, a doświadczonego zawsze warto posłuchać.

Zaczynam dojrzewać do tego, że nie ma co się katować ani lekami ani brakiem używek. Jak powiedział ten "mazurski znachor" pewne rzeczy są już w nas ukształtowane i nie ma co się szarpać. Byle udało się ze wszystkim umiar zachować, to jakoś to będzie. A na coś i tak zdechnąć trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czlowiek to suma doswiadczen ale ja mam to szczescie, ze mam trzeci stan ktory sie nazywa ,,cieszenie sie z prostych rzeczy''

Zyje momentami i chwilami, wszystko mialo swoja chwile ale przeminelo, zostalo ale w zmienionej formie, jestem tez przez to troche odporniejszy ale tez mniej stabilny. Nie mam tych stalych z ktorych inni czerpia, zawsze moga do tego wrocic. Pozostaje tylko my brain, ostoja wszystkiego, ministerstwo fajnych i niefajnych rzeczy ktorym kieruje z coraz to wieksza precyzja, lecz momenty nadal sie zmieniaja i chwile, chwile.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropy bez alkoholu działają prawidłowo.

Alkohol bez psychotropów działa normalnie.

Razem działają nieprawidłowo i nieprzewidywalnie :mrgreen:

U mnie jest zgoła inaczej:

- Psychotropy bez alkoholu działają średnio/słabo ( ale pozwalają na luksus nie pierdoolnięcia sobie w łeb )

- Psychotropy Z ALKOHOLEM działają średnio/słabo ( ale pozwalają na luksus nie pierdoolnięcia sobie w łeb )

Kilkukrotne, długotrwale powstrzymywałem się od alko- absolutnie żadnej różnicy.

- Alkohol czy to z psychotropami, czy bez działa PRAWIE normalnie ....

- Alkohol w kombinacji z psychotropami daje mi kilkugodzinne, jakże potrzebne wakacje od udręki wynikającej z dysfunkcji i objawów wywołanych poważną chorobą umysłowa, ktora nieprzerwanie mnie już od wielu lat toczy.

 

To nie całkiem tak.

Powyższa moja wypowiedź (wyrwana z kontekstu) dotyczyła działania teoretycznego, a nie konkretnie na mnie.

 

- U mnie leki na początku działały nieźle (odepchnęły myśli samobójcze). Niestety dłuższe zażywanie doprowadziło mnie do totalnej anhedonii (z bardzo intensywnymi myślami samobójczymi).

- Alkohol zażywany wraz z lekami powodował chwilowe poprawy nastroju i nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych, poza znacznie podwyższoną tolerancją na alkohol.

- Ostawienie leków usunęło objawy anhedonii, nie wiem jednak na jak długo.

 

Stale łączę obie te substancje co pozwala na codzienny, wieczorny, dwu-trzygodzinny jakże przyjemny pęd ku samozagładzie, która została wpisana w moje życie, a której czas nieubłaganie nadchodzi...

Czułam się bardzo podobnie zażywając leki.

Teraz czasem zażywam alko, i choć to także droga do samozagłady, to przynajmniej chwilowo przyjemniejsza.

Nie wiem jak długo CHWILA ta potrwa i czy znów nie stanę przed koniecznością brania leków. Jednak nie wiem, czy jeszcze będę tego chciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te wszystkie rozkminki to i tak kwadratura koła.

Trzeba zrozumieć, że z niektórymi chorobami się nie wygra i po kilku latach bezowocnych prob należy chyba skupić się tylko i wyłącznie na możliwym chociaż w najmniejszym stopniu hedonizmie...

...

Zdaje się, że do takiego wniosku właśnie dojrzewałam ale chyba potrzebowałam jakiegoś potwierdzenia , że mój tok myślenia nie jest całkiem odosobniony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te wszystkie rozkminki to i tak kwadratura koła. ...........................

Niestety , również potwierdzam powyżej zaprezentowaną prawidłowość ...

W zależności od stanu stosuje alkohol -by jako tako powrócić do rzeczywistości jakiejkolwiek= wyjść na chwile z domu .... niekiedy trochę na samych lekach wytrzymam ( ale rzadko )... W ciągu dnia stosuję 1dno i 2gie naraz ...

 

P.S. Najchętniej bym sobie wpakował kulę w łeb, bo takie życie to -jedna wielka porażka - błędna droga bez końca w cierpieniu -do końca...

Funkcjonuję jedynie "jako-tako" po alkoholu , lub jak się nawpier...am. lorafen-u - bez tego "jestem" -jakoby mnie nie było :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lord Kapucyn

bardzo lubię Twoje wywody (zastanawiam się kim Ty jesteś z profesji? ;) ) - zawsze dają mi do myślenia i prowokują do głębszego zapoznania się z tematem :szukam:

Osobiście wiem, że alkohol uzależnia bardzo i szybko (zwłaszcza kobiety) i to zarówno fizjologicznie jak psychicznie.

Z nikotyną też mam doświadczenie (paliłam przez ok. 10 lat, rzuciłam na lat 20 i znów zaczęłam w depresji).

Z maryśką miałam kilka spotkań, ale nie działa na mnie rozweselająco, więc ją pożegnałam.

Psychotropy z grupy SSRI dały mi ostatnio mocno w kość :evil: (stąd ten wątek)

Z innymi specyfikami nie miałam do czynienia, choć nieraz w dołach o nich myślałam.

Podsumowując - alkohol jest najlepiej znaną mi używką :mrgreen: i dlatego jego boję się najmniej, choć może bardzo się mylę :bezradny:

 

Minęło trochę czasu, przybyło kolejne rozczarowanie (Setaloft) :why:

Kolejny powrót do alko :roll:

I poważne (desperackie) myśli o przetestowaniu "innych specyfików" tzn. amfy i koki.

Zastanawiam się, czy "naukowo" rzecz biorąc jest możliwe, że któryś z nich mi pomoże? Czy będę szczęśliwa choć na jakiś czas???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minęło trochę czasu, przybyło kolejne rozczarowanie (Setaloft) :why:

Kolejny powrót do alko :roll:

I poważne (desperackie) myśli o przetestowaniu "innych specyfików" tzn. amfy i koki.

Zastanawiam się, czy "naukowo" rzecz biorąc jest możliwe, że któryś z nich mi pomoże? Czy będę szczęśliwa choć na jakiś czas???

Zaczniesz od koki, potem przerzucisz się na jej siostrę amfę, zrujnujesz se w ten sposób życie do reszty :( Nie idź tą drogą.

Może lepiej będzie pójść w konopie albo grzyby - wiem, wiem, mogę sobie w d*&^ schować takie rady, na pewno byłoby to mniejsze "zło".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczniesz od koki, potem przerzucisz się na jej siostrę amfę, zrujnujesz se w ten sposób życie do reszty :( Nie idź tą drogą.

Teraz jest zrujnowane, gorzej być nie może.

 

Może lepiej będzie pójść w konopie albo grzyby - wiem, wiem, mogę sobie w d*&^ schować takie rady, na pewno byłoby to mniejsze "zło".

Konopie mi nie służą. Grzybków nie próbowałam. Uważasz, że te środki są lepsze? Dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minęło trochę czasu, przybyło kolejne rozczarowanie (Setaloft) :why:

Kolejny powrót do alko :roll:

I poważne (desperackie) myśli o przetestowaniu "innych specyfików" tzn. amfy i koki.

Zastanawiam się, czy "naukowo" rzecz biorąc jest możliwe, że któryś z nich mi pomoże? Czy będę szczęśliwa choć na jakiś czas???

 

Po co od razu używki.

Czemu nie melisa, waleriana, szafran i dziurawiec.

 

Piwko lepsze od psychotropów, mniej szkodzi :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×