Skocz do zawartości
Nerwica.com

i miłość zabije nałogu moc


stracony

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie niewielu pamięta mnie i moje chore smęty. Trochę się pozmieniało, z pewnymi sprawani się pogodziłem. Z dystymią da się żyć a że leczenie jej swego czasu prawie dosłownie mnie zabiło to je odpuściłem. Tak samo jak na razie odpuściłem diagnozowanie boreliozy. Do póki da się w miarę normalnie żyć to nie ma sensu drążyć tematu. Obiawy mam dziwne, ni to SM, ni parkinson czy też neuropatia a może zwykła nerwica. Do nerlologa chodzę, badania robię i na razie nic nie wiem....cos wyszło na RM ale neurolog mówi, że to już taki wiek, że to normalne.... przyzwyczajam się i byle pociagnąć ile się da.

No ale ja nie o tym tak w zasadzie. Fajną kobietę poznałem, niestety dzieli nas sporo kilometrów. Nie przeszkadza nam to na razie, do kiedy nie strace obecnej pracy możemy się spotykać co weekend. Jest idealna, zgodna ze mną w każdym zakresie. Zakochałem się, mówie jej to... ona mnie trochę mniej, jest bardzo wycofana w okazywaniu uczuć ale chętnie je przyjmuje. To też mi nie przeszkadza specjalnie bo ważne jest to, że mnie akceptuje. Sięgając pamięcią w przeszłość przychodzą mi do głowy mysli, że nie powinienem jej ufać, że to wszystko gra i wkońcu się dowiem jak jestem manipulowany i jaka jest naprawdę. Czy zaśmieje mi się w twarz, jak mogłem mysleć, że taka laska jak ona mogłaby być z kims takim jak ja ( tekst z mojego innego związku), czy tez w inny sposób wyjdą moje najgorsze obawy, czy zdradzi mnie, może oszuka. Chowam to wszystko w najgłebszym kącie umysłu, nie wszystkie kobiety są jak moja ex żona, jak moja bratowa czy te, na których się zawiodłem. Tak wybiegam momentami w przyszłość, widzę nas za jakiś czas i to mogłoby być piekne ale coraz bardziej to się oddala :( . może skupić się na chwili obecnej i cieszyć z tego co jest, że mam kobietę, którą kocham, z którą czuje się fantastycznie i mamy niesamowity seks. Może na tym poprzestać i nie chcieć nic więcej? W życiu są piękne tylko chwile i to może jest najważniejsze a szczególnie gdy tych chwil nie zostało tak dużo.

O co mi chodzi więc? Sądzę a w zasadzie jestem przekonany, że ma problem z alkoholem i to poważny. Nie upija się, nie awanturuje a jedynie musi być pod jego wpływem. Naszym spotkania to zazwyczaj sporo alko więc to nie wzbudzało mojego zdziwienia, że pije. Lubię sie napić od czasu do czasu więc czemu ona tak może nie mieć? Problem w tym, że zauważyłem momenty kiedy nie mogłem się napić to ona zaczynała od samego rana coś spożywać i to w ukryciu. Kiedyś lekko poruszyłem ten temat, nawet nie raz ale nie szedłem dalej. Teraz odkryłem kolejny taki raz. Jest ładną zgrabną kobietą ale alko ją juz niszczy, wygląda na więcej lat niż ma. Nie znamy swoich historii życia choć jesteśmy ze sobą parę miesięcy. Ja nic fajnego nie mam do opowiedzenia, ona chyba też nie i z tego powodu mnie nie pyta za bardzo o przeszłość by samej nie zdradzić bolesnych faktów.

Nie wiem czy ruszać ten temat, czy warto? Zepsuję to co jest a tego bardzo nie chcę a sądzę, że w żaden sposób jej nie pomogę. Mój brat jest alkoholikiem, wiem jak reaguje na uwagi a ona już wie, że zwróciłem na to uwagę. Sądzę, że przegram z alkoholem, będzie silniejszy i atrakcyjniejszy niż ja. Tylo czy mogę mieć do niej zaufanie, jeżeli już teraz mnie oszukuje? Ostatnio przyjechała z napojem podręcznym, który pociągała w trasie. Oczywiście był to drink i to dość mocny. Nie wie o tym, że ja o tym wiem. Piła go nastepnego dnia jak ja już nic bo miałem byc kierowcą i dzięki temu pierwszy raz czuła sie lepiej bo wcześniej za każdym razem będąc rano u mnie jej cos dolegało.

:why: jak zwykle jest do dupy i nie wiem co zrobić. Powinienem ją wspomóc, próbować wyciągnąć z tego ale to ona musi tego chcieć i nie wiem czy jej uczucie jest wystarczające. No a może właśnie to jest próba tego czy coś dla niej znaczę? Po wspólnych wakacjach gdy ją zobaczyłem po tygodniu wyglądała porywająco i tak sobie myślę, że próbowała ograniczyć i przegrała potem z tym, teraz znowu podkrązone oczy i brak tego blasku.

Stracę ją tylko pytanie kiedy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak liczysz na cos wiecej to walcz, jesli nie, niech chwila trwa. Widac u niej nalogowy mechanizm regulowania uczuc. Popijanie sobie dla normalnego funkcjonowania, to juz zaawansowany stan. Pewno normalnie ciezko radzi sobie z uczuciam z sama soba. ile ma lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak liczysz na cos wiecej to walcz, jesli nie, niech chwila trwa. Widac u niej nalogowy mechanizm regulowania uczuc. Popijanie sobie dla normalnego funkcjonowania, to juz zaawansowany stan. Pewno normalnie ciezko radzi sobie z uczuciam z sama soba. ile ma lat?

 

tak, boję się że bez alko ona już nie potrafi funkcjonować. Wiele przeszła, dużą traumę choc nie wiem czy picie nastąpiło wtedy czy to już trwało wcześniej. Oboje jesteśmy po 40, oboje mamy dzieci w podobnym wieku i tyle podobieństw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stracony, jeżeli dużo przeszła alko to skutek, nie przyczyna problemów. Może namów ja na terapie nie alkoholowa, tylko taką zwykła, kótra by jej pomogła sobie poradzić z przeszłoscia. Wtedy będzie miała siłe, aby odstawić alko, bo uzależnienia to czesto przykrywki głebszego syfu; na zasadzie :arrow: czue się ujowo, wiec siegam po alko/ hazard /seks/leki/dragi i czuje się lepiej - niestety tylko na chwile. Potem znowu i szybciej czuje się gorzej , wiec musze siegnać po...... na kocu zostaje się ze starym syfem i nowo nabytym nałogiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, Ale tak sie nie da. Wszyscy wysylaja najpierw na alkoholowa aby nie zapic jak na indywidualnej/rozszerzonej zacznie sie wydobywać z przeszłości syf.

To jest właśnie ,,nalogowy system regulowania uczyc'' Gdy wyjdzie cos na terapii, to wroci do starych metod, samodzielnych metod radzenia sobie ze stresem -alko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast, tylko ze jeżeli ona ukrywa nałóg, nie będzie chciała isc na alkoholową :/ zaczne się gadka, ze nie ma problemu i nad wszystkim panuje, pije, bo lubi itd. Zreszta, nie ma co zgadywac, uważam ze stracony, powinien ją delikatnie wybadać, akcentując swoje wsparcie i akceptacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, Wszystko zalezy od jej reakcji i wglądu w siebie. Ale można sie spodziewać czegoś w typie ,,co mi bedziesz mowil jak mam zyc, jak ja dzieci wychowalam i przezylam tragedie'' Jakas, minimalizacja, intelektualizowaniem cos w ten desen, lecz niekoniecznie. Moze miec dobry wgląd w siebie, orientować sie co sie z nia dzieje, ze ja to wyniszcza ale byc po prostu bezsilna wobec nałogu. Nie ujawniać tego z lęku przed odrzuceniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do tytułu wątku powiem tak ( jako 11 lat suchy alkoholik ) :

- dla czynnego alkoholika żadna Miłość nie pokona jego Miłości do butelki .

Dopiero kiedy butelka tak sponiewiera , tak pogwałci ,,,, i alkoholik zdąży się obudzić i przejrzeć na oczy wtedy są szanse na wyzwolenie .

Wspólczuję Ci Stracony . Nie wiem co bym zrobił na Twoim miejscu . To jest mega problem , szczególnie u kobiet pijących w ukryciu .

Ich ciała są słabsze( od męskich ) i alkohol rozpuszcza je zdecydowanie łatwiej i szybciej .

Trudna sprawa , jeśli w dodatku kobieta nie dostrzega problemu ( pewnie dostrzega , ale wygodniej jej sie nie przyzanwać ) to ciężki masz orzech do zgryzienia .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wygram z alko, nie wydaje mi się żebym miał odpowiednią siłę przebicia. Poruszę ten temat delikatnie, że ma moje wsparcie i martwię się o nią. Jak ją stracę po tym to będzie oznaczało jak mało dla niej znaczę. Prawda jest też taka, że gdy zdałem sobie z tego sprawę to i moje zaufanie do niej trochę spadło bo taki związek na odległość to tylko i wyłącznie bazuje na zaufaniu. No a alko i umysł na alko a w pewnym momencie za dużo alko to jakoś tak na wyobraźnię mi działa. Choć nie mam do niej żadnych zastrzeżeń i jest mi wstyd za to co nawypisywałem. :(

Podobno widać w niej było zmiany na lepsze odkąd się spotykamy. I jej a i mnie związek i uczucia dobrze zrobiły, tylko czy to wystarczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stracony, uczucie do partnera/ki nie wygra z nałogiem ani z chorobą, może ew, być tylko zacheta i wsparciem w walce o zdrowie. Dobrze, ze zdajesz sobie sprawę z tego... współczuje, znam ten ból, poczucie bezradności i stres, ze nie można za nikogo podjąć decyzji ani trudów leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poruszyłem temat i poza tym, że ją to wyraźnie dotknęło to niewiele wniosło. Nie ma problemu to nie ma, ja jej wierzę bo inaczej to by nie było sensu. Chyba nic nie zepsułem. Wiem co teraz mi napiszecie, ja też to wiem ale życie jest za krótkie na zastanawianie się nad tym co będzie. Jak będzie to wtedy to będzie temat do rozwiązania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×