Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego zdradzacie?


Rekomendowane odpowiedzi

Niby tak jest wszędzie. Niby kobiety tak się zachowują mi mówi.

 

Taaa, a widzisz, to dziwne, bo my wczoraj jedliśmy na obiad pierogi z Tesco, zwykle jadamy na mieście, nie sprzątam, i co najważniejsze - mąż nie twierdzi, że usługiwanie mu to mój obowiązek ani że w ogóle powinnam to robić.

I najistotniejsze (gdzieś o tym czytałam, bo - przyznaję - przejrzałam Twoje wypowiedzi) - mąż mnie nigdy nie popchnął, nie szarpał, nie uderzył.

 

Uważasz, że tak jest wszędzie?

Po co Ci taki facet?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa

 

Ostatnio do takiej frustracji to podobno ja go swoim zachowaniem spowodowałam.

Choć można się wsciekać, a co innego szarpać.

Ja tylko chcę trochę czułości, by pokazał, że mu zależy i mówił prawdę.

 

Ja mam być jak łza, wszystko robić...choć i tak nigdy nie sprostam jego wymogom...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa

 

Ostatnio do takiej frustracji to podobno ja go swoim zachowaniem spowodowałam.

Choć można się wsciekać, a co innego szarpać.

Ja tylko chcę trochę czułości, by pokazał, że mu zależy i mówił prawdę.

 

Ja mam być jak łza, wszystko robić...choć i tak nigdy nie sprostam jego wymogom...

 

 

Jezus Maria, dziewczyno, tłumaczysz go jak tylko możesz!

Szarpał i koniec, nie ma tłumaczenia dlaczego, bo to nie ma znaczenia!

 

A po co próbujesz sprostać jakimś wymogom? Żeby żebrać o jedno przytulenie?

PO CO SIĘ STARASZ?

PO CO?

Przestań. Jedyne słuszne wyjście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tella powinien Cie przepraszac na kolanach a Ty ewentualnie moglabys zastanowic sie czy mu wybaczyc. Nie ma nic gorszego jak kobieta proszaca sie o uwage, zrozumienie, szacunek i czulosc. Smutne to. Zastanow sie czy warto ciagnac zwiazek i czy dasz rade to zmienic. Czy on kiedykolwiek zrozumie. Czy nie warto sprobowac szczescia gdzies indziej. Mozna dawac szanse ale ile razy? Przeciez nie moze to sie odbywac ciagle kosztem Ciebie...czujesz sie winna niepotrzebnie...zamiast Toba szarpac powinien przytulic najmocniej jak potrafi. Powinien wiedziec, ze jestes na granicy wytrzymalosci dlatego w ten sposob reagujesz, powinien sie zastanowic na soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miała dziecko, to chyba też bym go nie oddała do żłobka. No, ale niektórzy nie mają wyboru, bo nie mają rodziny, która mogłaby pomóc.

 

A jesli kobieta jest szczesliwa z tym, ze wstaja o 5 i gotuje to jej sprawa nawet gdy uwszasz, ze sie nie szanuje a jej maz nic nie robi. To ich zycie.

Zgadzam się :)

 

Tym bardziej, kiedy mąż wykonuje cięższą pracę np fizyczną, a żona pracuje w biurze. W takiej sytuacji on może być bardziej zmęczony po takim dniu i potrzebować odpoczynku, więc nie widzę niczego złego w tym, że jego żona nie mogłaby zrobić coś więcej dla męża? :D

Chyba, że mówimy o podobnej pracy obydwojga małżonków, wtedy sprawiedliwe jest dzielenie się obowiązkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tella, Nie znam tematu jakos rozlegle ale wydaje sie, ze swoje kompleksy odreagowuje na tobie. Cos mu tam podświadomość wyrzuca wiec zamiast zabrac sie za to i z tym walczyc to projektuje to na tobie i wytyka tym samym w jego łepetynie powstaje cos na wzór ,,zabrania sie za problem'' To dosyć częste przeniesienie.

Ty znow jestes jak ten Snapi ktory kocha a pan bije, nawet ciezko to odniesc bo przerasta to powiedzenie,,,placi utrzymuje za bycie zwykłym chvjem'' Taki syndrom Sztokholmski z czyms jeszcze.

Wymień jakas jego zalete?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miała dziecko, to chyba też bym go nie oddała do żłobka. No, ale niektórzy nie mają wyboru, bo nie mają rodziny, która mogłaby pomóc.

 

A jesli kobieta jest szczesliwa z tym, ze wstaja o 5 i gotuje to jej sprawa nawet gdy uwszasz, ze sie nie szanuje a jej maz nic nie robi. To ich zycie.

Zgadzam się :)

 

Tym bardziej, kiedy mąż wykonuje cięższą pracę np fizyczną, a żona pracuje w biurze. W takiej sytuacji on może być bardziej zmęczony po takim dniu i potrzebować odpoczynku, więc nie widzę niczego złego w tym, że jego żona nie mogłaby zrobić coś więcej dla męża? :D

Chyba, że mówimy o podobnej pracy obydwojga małżonków, wtedy sprawiedliwe jest dzielenie się obowiązkami.

 

Praca fizyczna nie usprawiedliwia tego, że jedna osoba zasuwa, a druga po powrocie z pracy nie robi nic.

Same nauczyłyście tak mężczyzn, to macie za swoje.

 

Mnie powoli przestaje być żal - jak się ktoś sam nie szanuje, to druga osoba również jej szanować nie będzie.

 

Oglądnijcie sobie. Facet mówi, że "mają więcej obowiązków kobiecych" :D Publicznie :D

Dobrze, że mnie znalazł normalny facet.

 

I Wy, drogie Panie, na to pozwalacie. Jeszcze tłumacząc!

Mój mąż mówi prosto (zwykle nie przeklina) - facet, który nie szanuje kobiety, nieważne czy słowem, czy gestem, czy przemocą fizyczną - powinien dostać zwykły wpier.dol, i NIEWAŻNE CZY MA LAT 50, 30, 20 CZY 12.

 

Mówcie dalej, że go "sprowokowałyście". Że przecież to "kobiece" obowiązki.

TO JEST TAKIE SŁODKIE.

TAK SŁODKIE, ŻE AŻ ŻAŁOSNE.

 

Edit:

Macie jeszcze na dokładkę :)

Podoba się Wam, drogie Panie, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca fizyczna nie usprawiedliwia tego, że jedna osoba zasuwa, a druga po powrocie z pracy nie robi nic.

Chodzi o to, że jedna osoba może mieć cięższą pracę. Wtedy osoba z lżejszą pracą bardziej angażuje się w obowiązki domowe. Jeśli kobieta wraca z 12-godzinnej pracy fizycznej, jeszcze nocnej w dodatku, to normalne, że mąż coś w domu ogarnie i np. zrobi jej coś do jedzenia. I vice versa.

 

Same nauczyłyście tak mężczyzn, to macie za swoje.

Dobra wymówka dla facetów, którzy źle traktują swoje kobiety, żeby mogli je traktować jeszcze gorzej, przecież to ich wina, że są tak traktowane.

Nie zrzucajmy winy na kobiety. Oczywiście, że nie powinno się pozwalać na uwłaczające traktowanie, ale ono jest winą mężczyzny.

 

I Wy, drogie Panie, na to pozwalacie. Jeszcze tłumacząc!
Mówcie dalej, że go "sprowokowałyście".

Dlaczego "Wy"? Jak na razie to tylko Tella tłumaczy swojego faceta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, jest taka nauka jak wiktymologia - ona się zajmuje badaniem podatności do stania się ofiarą.

 

Ja nie usprawiedliwiam facetów, absolutnie - to ich wina. I wiesz, mnie nie chodzi wyłącznie o poniżające traktowanie, ale również o "klasyczny" podział obowiązków, którego kobiety często nie chcą, o to, że rzekomo mężczyźnie więcej "wypada" itd,

`Moja matka miała takie poglądy i widziałam, do czego to doprowadziło.

Teściowa za to była zupełnie inna - teść również. Nauczyli synów, że dziewczynki mają prawo się włączać do ich zabawy, ale wtedy TO ONI mają uważać, żeby dziewczynkom nie zrobić krzywdy, bo są słabsze. Itd., itd., w miarę dorastania uczyli ich, jak należy traktować kobietę. Dzięki temu mój mąż uważa, że kobiecie należy zapewnić opiekę, nie wolno podnosić głosu, że kobiecie trzeba ustąpić, ALE kobieta ma prawo do takiego samego rozwoju jak mężczyzna i - co więcej - mężczyzna powinien jej ten rozwój zapewnić, albo przynajmniej ułatwić. Generalnie nauczyli go, że kobieta z racji tego, że jest słabsza fizycznie, jest uprzywilejowana. Np. mąż ma tak, że uważa, że ja mogę siedzieć i pić (np. piwo) z jego kolegami i to jest jego obowiązek, żebym się czuła komfortowo przy tych ich "męskich rozmowach".

Teściowa była taka, że jako 70letnia kobieta potrafiła walnąć pięścią w stół, grała w karty z kolegami teścia (sama widziałam), a jak usłyszała tylko połowę zdania mojego męża, który powiedział, że: "jestem chora" (w tym kontekście, że antybiotyk brałam), myślała, że to ironiczne, to od razu huknęła: "jak ty mówisz do żony?!"

I skutki widać. Mój mąż nie podniesie głosu na kobietę. Nieważne, co zrobi. Nie skomentuje głupoty studentki, studenta (chłopaka) zjedzie z góry na dół. Nie ukrywam, że mnie się to podoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zrzucajmy winy na kobiety. Oczywiście, że nie powinno się pozwalać na uwłaczające traktowanie, ale ono jest winą mężczyzny.
a jednak to nie do końca prawda. Sposób w jaki mężczyzna traktuje kobietę, jest w pewien sposób efektem tego co mu we łbie zakodowała kobieta. Ale nie ta kobieta, która jest jego partnerką, tylko ta która jest jego matką. Złych i dobrych zachowań człowiek się uczy w domu. Jak matka traktuje syna jak księcia i biega wokół niego, wszystko za niego robiąc, to potem on tego samego będzie oczekiwał od partnerki, bo ma to zakodowane. Co śmieszniejsze (znam taki przypadek), owa mamuśka będzie utyskiwała na żonę (czy dziewczynę) syneczka, że nie potrafi mu dogodzić. Tak więc drogie panie (a zwracam się do tych pan, które mają dzieci płci męskiej) musicie panów od małego uczyć właściwego zachowania

 

Zgodzę się w całej rozciągłości, ale chciałabym jeszcze coś dodać.

Nie tylko wobec synów. Również wobec swoich mężów, bo dzieci to OBSERWUJĄ i wyciągają wnioski.

A moim zdaniem najlepszą nauką - kogokolwiek, nie tylko dziecka - jest dawanie przykładu.

I tyczy się to również matek córek, żeby nie wynosiły tego złego przykładu konieczności usługiwania mężowi - tak jak ja wyniosłam.

Prawda jest taka, że gdybym trafiła na głupiego/złego mężczyznę, to pewnie dzisiaj byłabym popychadłem i kurą domową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamuśka będzie utyskiwała na żonę (czy dziewczynę) syneczka, że nie potrafi mu dogodzić.

To nie taki rzadki przypadek i najgorszy przypadek teściowej.

 

musicie panów od małego uczyć właściwego zachowania

Cały czas o tym myślę ;)

 

Michellea to nie jest usprawiedliwienie...jednak myślę, że ciężko będzie przyszłej żonie zmienić nawyki i sutki takiego wychowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko pieknie. Jednak jesli facet jest jeszcze mlody i to jego pierwszy zwiazek co wtedy?

Sytuacja tak ze w domu mamusia wszystko robila, tatus uwazal wiele rzeczy za niegodne. Dziewczyna z "milosci" zaczyna robic wszystko sama....

Jak ten chlopak ma sie zmienic? Prawdopodobnie nawet nie ma pojecia ze mozna inaczej....

Oczywiscie mozna wziasc sobie "uzywanego" ktory juz wie lub czuje ze cos jest nie tak. Nie lepiej jednak czasami wziasc sprawe w swoje rece i nauczyc faceta tego jakie sa wasze oczekiwania i miejsce kazdej ze stron w zwiazku?

No tak mieszkanie samemu juz czegos uczy, a przynajmniej sklania do refleksji co nie zmienia faktu ze zycia z kims trzeba sie bedzie i tak nauczyc. Latwe ani pozbawione problemow to nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam taki przypadek dziewczyna się męczy 10 rok i poprawy nie ma. Tak więc nie generalizując jest to trudne. Na początku jest miłość, później przychodzi codzienne życie i okazje się, że tak wspaniały to on nie jest jak na początku. Jest nauczony, że wszystko mu trzeba podać...a ona szczęśliwa z tym nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wow 10 lat:)w takim zwiazku to niezle.. tylko czemu ona dopiero teraz wpadla na to ze nie jest z tym szczesliwa. Na poczatku pewnie jej to nie przeszkadzalo.

Mnie zastanawia tylko na kogo w takim wypadku narzekac... on pewnie jest przekonany ze zwiazek jest szczesliwy...bo nawet nie wie o tym ze cos nie gra w tym zwiazku.

Mi sie wydaje ze on od poczatku caly czas taki sam jest/byl, tylko jej uczucia i oczekiwania sie zmienily.

Obawiam sie ze nawet kolejne 30 lat nie poprawia tej sytuacji, zwlaszcza ze sama go nauczyla ze wich zwiazku jest tak samo jak bylo u niego w domu czyli wszystko normalnie. Rozmowy czesto tez nie pomagaja w niczym... ja wychodze z zalozenia ze jesli kobieta zmieni swoje zachowanie to jest szansa ze sie poprawi w zwiazku. Jest to oczywiscie trudne... w kazdym razie trudniejsze niz z poczatku znajomosci gdzie latwiej wyrobic sobie pozycje. Teraz z przegranej pozycji trudniej startowac ale niemozliwe to nie jest.

Nauczony pewnie jest przez mamusie i przez bycie z ta dziewczyna przez te 10 lat. Wygod trudno oduczyc.... bo kto z wlasnej woli tak z reka na sercu zrezygnuje z komfortu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona zaczęła narzekać jakiś czas po wspólnym zamieszkaniu, próbowała oczywiście wszystkich metod..prośby, groźby, krzyki, ciche dni, sama dostała rozstroju nerwowego. Nawet nie zawiózł jej do lekarza bo akurat miał ważniejsze sprawy na głowie. Wiem, że nawet znajomi mu tłumaczą ale on jaby pozostaje głuchy na wszystko. Ona trwa przy nim, 2 lata temu wzięli ślub. Wg mnie tak patrząc czasem na to wszystko z boku dziwie się jej ale to jej życie...ona go kocha nadal, miłość jest ślepa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam sie ze z miloscia to nie ma wiele wspolnego.

To oni od 2 lat ze soba mieszkaja dopiero? Czy przed slubem juz mieszkali razem?

Grozby i krzyki na faceta nie dzialaja, ciche dni tez nie jesli nie sluza zadnej zmianie.

Chyba duzo jest tego typu zwiazkow, ale kazdy ma to co lubi, bo jak to inaczej nazwac.

Ta dziewczyna jest ulegla, wiec zaden normalnie wychowany facet nie zainteresuje sie nia... a pozniej zdziwienie ze szczescia sie w zyciu nie ma, a tu nic ze szczesciem sie ie laczy. Trwac w takim zwiazku i niczego nie zmieniac(probuje sie nie liczy dopoki nic sie nie zmieni), a liczyc na to ze samo z siebie sie poprawi, to tak jakby czekac az woda w odlaczonym od pradu czajniku sie zagotuje. Oczywiscie czekac mozna:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz _Req_, moja wzięła sobie używanego i nie narzeka. :lol:

 

...Teściowa za to była zupełnie inna - teść również. Nauczyli synów, że dziewczynki mają prawo się włączać do ich zabawy, ale wtedy TO ONI mają uważać, żeby dziewczynkom nie zrobić krzywdy, bo są słabsze....

To ma sens (zn. zazwyczaj tak postępuję), pod warunkiem, że facet jest rzeczywiście silniejszym i nie chodzi tu o dźwiganie ciężarów. Wielu facetów ma wypaczone pojęcie "być silnym".

 

Można by się zastanowić, czy destrukcja w związkach wynika ze złych intencji, czy złej komunikacji.

Czy własne uleganie schematom da się ogarnąć, czy się nie da.

Czy można nauczyć się słuchać i rozumieć, co ktoś inny mówi.

Czy partnerka i relacja z nią jest tego warta.

Jak unikać pułapek zastawianych przez własne emocje.

 

Rozważany wpływ matki jest tylko jednym z wielu możliwych czynników, których waga w konkretnej sytuacji, jest rozmaita.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V heh nie zycze Ci zle w zadnym razie:) mysle jednak ze zbyt wczesnie stwierdzac czy narzeka czy nie. Rok to dopiero poczatek przygody, wiec o tym czy narzeka czy nie napiszesz za jakies 15 latek;)

No nad intencjami mozna sie zastanawiac ale mysle ze zle nie sa nigdy, raczej komunikacja i interpretacja zawodzi.

Co do wychowania chlopaka czy dziewczyny to moim zdaniem rozsadne wychowanie pomija skrajnosci. Wiec brak szacunku do kobiet jak i jego nadmiar nie pozwola nikomu stworzyc zdrowego zwiazku. Nie twierdze jednak ze w obu przypadkach zycie bedzie nieudane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Req_ Oni mieszkali ze sobą z 8 lat przed ślubem.. dążyła do ślubu bo dzieci chciała mieć ale na razie cicho.

 

Można by się zastanowić, czy destrukcja w związkach wynika ze złych intencji, czy złej komunikacji.

Chyba raczej ze złej komunikacji...złe intencje nie pomyślałabym o tym związku.

Czy własne uleganie schematom da się ogarnąć, czy się nie da.

Jeśli jesteśmy świadomi tych schematów.

Czy można nauczyć się słuchać i rozumieć, co ktoś inny mówi.

Można ale trzeba chcieć.

Czy partnerka i relacja z nią jest tego warta.

To już zależy od partnera czy zależy mu na związku

Jak unikać pułapek zastawianych przez własne emocje.

Czasami jest to trudne...ciężko wyzbyć się emocji na rzecz racjonalnego myślenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, racja, mój mąż jest bardzo silny psychicznie, znacznie silniejszy ode mnie... I moim zdaniem tak powinien zachowywać się mężczyzna w związku.

No i ma zasady - np. nie podnoszę głosu na kobietę = zawsze nie podnoszę głosu na kobietę. Mierzi mnie (nie mówię o Tobie) relatywizowanie zasad przez mężczyzn - nie ustąpię kobiecie miejsca, bo mnie to nie dotyczy, do tej będę bluzgał, bo akurat tak mi się podoba etc. A to jest już tak popularne... Nie wiem, ile masz lat, ale pewnie jesteś starszy ode mnie - więc w Twoim pokoleniu (tak samo jak w pokoleniu mojego męża), to jeszcze wygląda ok, potem jest coraz gorzej. Niektórzy nawet się do winy pierwsi pchają :lol: W centrach handlowych to zauważyłam. Na uczelni jeszcze jest porządek, w sądach również.

 

Nadmiar szacunku? A co jest tym nadmiarem? Ustąpienie kobiecie miejsca na krześle? :lol: Nadmiar szacunku, piękny oksymoron.

 

Żaden normalnie wychowany facet nie zainteresuje się kobietą, która nie jest silna i ulega? Zależy co rozumiemy pod słowem "normalnie". Mój małżonek się kobietą OPIEKUJE (tak samo opiekował się swoją pierwszą żoną), jest za kobietę odpowiedzialny, więc nie przeszkadza mu to, że kobieta jest słabsza. Ale do tego trzeba być mężczyzną, a nie chłopcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, racja, mój mąż jest bardzo silny psychicznie, znacznie silniejszy ode mnie... I moim zdaniem tak powinien zachowywać się mężczyzna w związku.

Nie. Taki powinien być Twój mężczyzna w związku.

 

...No i ma zasady - np. nie podnoszę głosu na kobietę = zawsze nie podnoszę głosu na kobietę.

Zawsze to podatki.

Zazwyczaj podnoszenie głosu świadczy o braku argumentów przy silnym zaangażowaniu emocjonalnym.

Zazwyczaj podnoszenie głosu, w ostatecznym rozrachunku, nie jest korzystne dla podnoszącego. (dla nikogo nie jest)

Nie potrzebne zasady-dogmaty. Wystarczy racjonalna analiza i odrobina wiedzy o psychice własnej i partnera.

A na to znaczny odsetek ludzi jest zwyczajnie zbyt głupi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, racja, mój mąż jest bardzo silny psychicznie, znacznie silniejszy ode mnie... I moim zdaniem tak powinien zachowywać się mężczyzna w związku.

Nie. Taki powinien być Twój mężczyzna w związku.

 

...No i ma zasady - np. nie podnoszę głosu na kobietę = zawsze nie podnoszę głosu na kobietę.

Zawsze to podatki.

Zazwyczaj podnoszenie głosu świadczy o braku argumentów przy silnym zaangażowaniu emocjonalnym.

Zazwyczaj podnoszenie głosu, w ostatecznym rozrachunku, nie jest korzystne dla podnoszącego. (dla nikogo nie jest)

Nie potrzebne zasady-dogmaty. Wystarczy racjonalna analiza i odrobina wiedzy o psychice własnej i partnera.

A na to znaczny odsetek ludzi jest zwyczajnie zbyt głupi.

 

Wiesz, mnie smiesza panowie, ktorzy nie potrafia podejmowac decyzji - takich prostych decyzji, niekoniecznie zyciowych. Po prostu jak sie patrzy z boku, to jest to troche zabawne.

 

U niego akurat zaangazowanie emocjonalne nie jest rownoznaczne z podnoszeniem glosu... No ale tak, ma argumenty - zawsze.

I co wazne nie ma presji pokazywania "sily". Jest to komiczne, kiedy facet - zwykle mlodzi, widac to po studentach - prezy "muskuly" (w przenosni oczywiście), a jak przyjdzie co do czego, to zostaje jedno wielkie nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×