Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego zdradzacie?


Rekomendowane odpowiedzi

Umowili :lol:

Dobra, Michellea, to my sie umowimy, ok? Umowimy sie na to, ze bedziemy pracowac obie po 8 godzin dziennie, dojazd mniej wiecei tyle samo bedzie nam zajmowal, bedziemy zarabiac podobnie (bo oni zarabiaja podobnie). Wydatkami bedziemy dzielic sie rowno. Ale to TY bedziesz rano wstawac, gotowac, przyjdziesz do domu - podasz mi obiad, posprzatasz, pozmywasz, wypierzesz mi ciuchy, wyprasujesz je, zakupy Ty bedziesz robic itd.

Uwazasz, ze to sprawiedliwa umowa?

Chcesz sie tak umawiac?

No wlasnie.

Nie znam tej kobiety, nie wiem, czy pracuje, więc gdybam. Weź pod uwagę, że nie wiem tyle co Ty.

 

Szanuje sie w pelni ta, gdzie oboje sie dziela po rowno obowiazkami.

Nie, najbardziej się szanuje ta, która robi jak najmniej. Tylko wtedy to jej facet się nie szanuje :lol:

 

To warto czytac dokladnie. Cytujac za sama soba:

Jezeli ja znam kobiete ktora wstaje o 5 zeby OBIAD PRZYGOTOWAC przed praca

Przed praca.

 

Nadintepretujesz i celowo przeinaczasz slowa.

Malzenstwo ma sie wzajemnie szanowac i rowno dzielic obowiazkami.

I, do cholery, myslec O SOBIE a nie tylko o obowiazkach. A jak widze, ze malzenstwa z jakims tam stazem wcale nie okazuja sobie uczuc, chocby spojrzeniem czy gestem, to az sie przykro robi i czesto sie zastanawiam, dlaczego ze soba sa. Z przyzwyczajenia?

Jezeli ich lacza glownie zobowiazania, przyzwyczajenie, moze ewentualnie to ze sie lubia, to jest roznica miedzy tym a moim zwiazkiem ze wspolnikami? Mamy zobowiazania, przyzwyczailismy sie do siebie, lubimy sie, ufamy sobie (a nawet tego niektorym parom brakuje).

Podwojnie smutne.

Dla ludzi jest dziwne nawet takie zachowanie jak uwieszenie sie mezczyznie na szyi przez wlasna zone na lotnisku przed odprawa... W naszym kraju :lol:

Po cholere jada na urlop, skoro nawet ze soba nie gadaja, tylko rozprawiaja o tym co kupili albo zabrali, a nosy spuszczone na kwinte?

Albo to rzekomo dziwne ze po 20 latach mozna sie umawiac na kolacje :lol: bardzo dziwne, ze malzenstwo razem wychodzi. Ponownie - w naszym kraju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, nie zauważyłam.

 

Nadintepretujesz i celowo przeinaczasz slowa.

Gdzie?

Jeśli nie zauważyłaś żartu w moim ostatnim poście, to nie mój problem. Nigdzie nie stwierdziłam, że w związku nie powinno się dzielić obowiązkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj maz - zapytany - powiedział, ze jeszcze jedno go dziwi.

Ze to kobiety rezygnuja ze swoich pasji, nie mezczyzni. Ze spotkan ze znajomymi podobnie.

Przynajmniej u nas w kraju - w Niemczech, Holandii, USA nie zauwazylam takiej tendencji. Tam zostawienie dziecka na weekend z opiekunka bo rodzice chca jechac gdzies sami (chca, nie musza), nie jest uwazane za zbrodnie. Podobnie oddanie roczniaka do zlobka.

Tak samo z reakcjami "nie mamy dzieci, bo sie na nie nie zdecydowalismy" - tylko w naszym kraju sa takie negatywne.

Co najciekawsze - jedynie ze strony kobiet, od mezczyzn nie doswiadczylam tego "uroczego cialtania", jacy to z mezem jestesmy samolubni :lol:

Coz, generalnie uwazam (obserwujac), ze kobiety sa zbyt malo czule dla swoich partnerow, wszystko traktuja jak obowiązek. Smutne.

 

Nie oddalabym mojego dziecka do zlobka...oceniasz wszystko w ten sposob bo nie jestes matka i nie doswiadczylas uczuc macierzynskich. Wiem o czym pisze bo kiedys tez nie mialam dziecka i zupelnie inaczej ocenialam i mialam inne poglady. Potrafilam ocenic innych rodzicow nie wiedzac zupelnie jaka to jest odpowiedzialnosc i obowiazek. Wierz mi gdy juz sama jestes matka , inaczej patrzysz na pewne sprawy. Po za tym w Polsce wciaz istnieje kult matki polki. Najgorzej jest jednak gdy kobieta staje sie matka i odstawia meza na boczny tor, co nie powinno miec miejsca.

 

Nie gotuje obiadu o 5 rano..nigdy. Jak mam dzien pracy 10 lub 12 godz. nie mam na to sily ani czasu. Syn ma obiady w szkole albo je u babci. A babcia zawsze i nam cos wrzuci na ruszt choc nie uwazam, ze to jej obowiazek. Chce to daje. Tak wiec nie zawsze tak jest. A jesli kobieta jest szczesliwa z tym, ze wstaja o 5 i gotuje to jej sprawa nawet gdy uwszasz, ze sie nie szanuje a jej maz nic nie robi. To ich zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miała dziecko, to chyba też bym go nie oddała do żłobka. No, ale niektórzy nie mają wyboru, bo nie mają rodziny, która mogłaby pomóc.

 

A jesli kobieta jest szczesliwa z tym, ze wstaja o 5 i gotuje to jej sprawa nawet gdy uwszasz, ze sie nie szanuje a jej maz nic nie robi. To ich zycie.

Zgadzam się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystkie kobiety, ktore oddaly do zlobka to wyrodne matki? Kiedys (dawno) orzekalam w SKO (nic wielkiego), pracowaly tam mlode dziewczyny, wszystkie po administracji, po naszym wydziale zreszta. KAZDA miala male dziecko w zlobku (3 dziewczyny przed 30stka). Nie dlatego ze musialy, bo dostalyby ten urlop wychowawczy, ale one CHCA pracowac. Wyrodne :lol: Taka jest szczęśliwa, ze spotykam ją dosc rzadko, ale zawsze slysze o tym, jaka jest zmeczona, bo wstala o 5. Dzieciom tez gotuje. Szkoda, ze w wieku studenckim :lol: Michellea, to nie odnośnie zartu, a odnosnie tego braku pracy. Salir, dwojka mlodych ludzi u nas mieszkala, co do mlodej mielismy ustanowiona opieke. Kocham ją najbardziej na swiecie... zaraz po mezu. Nigdy jednak nie myslalam, ze moglabym zrezygnowac z pracy albo rzucic wszystko na gwizdniecie, mloda tego zreszta nigdy nie wymagala. Bylysmy - i jestesmy - dla siebie jak przyjaciolki, z tym ze z 20-letnia roznica wieku. Ale nigdy nie przewrocilismy swojego zycia do gory nogami. My jezdzilismy na wakacje osobno - oni osobno. Czasami razem na weekendy, ale nie bylo to regula i kazdy (oprocz mnie i meza) mial osobny pokoj. Zreszta i tak pewnie nie chcieliby z nami jezdzic :P Jadla na miescie, dostawala co tydzien od nas pieniadze na jedzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyrodne ja tak nie napisalam...nie uwazam, ze jest gorsza matka. Po prostu ja bym tak nie zrobila. Kazdy ma swoj wybor ale nie oceniam nikogo, nie uwazam, ze w zwiazku z tym jestem lepsza matka. Tak jak napisalas chcialy pracowac tak samo np ja nie cjcialam. To kazdego indywidualna sprawa.

 

Kilkuletnie dziecko to inna sprawa niz noworodek czy niemowlak. Mojemy synowi idzie 11 rok zycia i jest zupelnie inaczaj. Nie potrzebuje mnie tak jak kiedys, wrecz woli przebywac z kolegami jesli tylko ma okazje.

 

Mozesz oswiecic swoja znajoma jesli tak uwazasz tylko ciekawe jak wtedy zareaguje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, u nas sie wszystkie kobiety postrzega przez pryzmat obowiazku bycia matka-Polka, co jest krzywdzace. Cholernie krzywdzace.

W ogole polski konserwatyzm jest krzywdzacy dla wielu osob.

Przykladowo - w Amsterdamie czy Berlinie mozemy (mowie o doswiadczeniach swoich i meza) sie czuc o wiele swobodniej. Na nikim wrazenia sie zrobi, jak sie zatrzymasz np. w centrum handlowym i pocalujesz wlasnego malzonka (i nie mowie o penetrowaniu sobie gardel jezykami, bo sama bym sie czula nieswojo robiac to publicznie). U nas od razu zwracasz uwage (a nie mieszkam na wschodzie Polski).

W Niemczech 17-15 lat temu nie robila na nikim roznica wieku miedzy malzonkami czy swobodne mowienie ze stosujesz antykoncepcje (ja nie widzialam powodu, dla ktorego mialabym sie kryc z zazyciem tabletki - skoro przy ludziach moge wziac antybiotyk, to chyba pigulke rowniez?). Nikt tam tego juz dwie dekady temu nie komentowal. U nas nadala dyskusje, czy ja (i SETKI) innych kobiet powinnismy moc taka tabletke wziac. Toz to rece opadaja, naprawde.

Niemkom i Holenderkom W GLOWIE SIE NIE MIESCI zeby ktos mogl sie wtracac do ich prywatnych decyzji. Mnie tez sie juz nie miesci, dlatego mnie ten calokszlalt podejscia do kobiet (nie tylko kwestie regulacji plodnosci) zwyczajnie zniesmaczyl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyrodne ja tak nie napisalam...nie uwazam, ze jest gorsza matka. Po prostu ja bym tak nie zrobila. Kazdy ma swoj wybor ale nie oceniam nikogo, nie uwazam, ze w zwiazku z tym jestem lepsza matka. Tak jak napisalas chcialy pracowac tak samo np ja nie cjcialam. To kazdego indywidualna sprawa.

 

Kilkuletnie dziecko to inna sprawa niz noworodek czy niemowlak. Mojemy synowi idzie 11 rok zycia i jest zupelnie inaczaj. Nie potrzebuje mnie tak jak kiedys, wrecz woli przebywac z kolegami jesli tylko ma okazje.

 

Mozesz oswiecic swoja znajoma jesli tak uwazasz tylko ciekawe jak wtedy zareaguje :)

 

 

Tez uwazam ze to kazdego prywatna sprawa :)

Mnie nie bulwersuje to ze kobieta wybiera tak i tak.

Bulwersuje mnie tylko to ze sa osoby - nie mowie o Tobie - ktore chca takie prawo odbierac. A sa, w naszym kraju BARDZO duzo.

I dla mnie to jest po prostu dramat.

 

Ta znajoma nie widzi chyba ze dzieci na 2. i 4. roku studiow... nie sa dziecmi. Moim zdaniem robi im krzywde.

 

Nasza mloda (wlasciwie moja, bo ja ją sobie zagarnelam jako towarzyszke :D :D :D) wprowadzila sie do nas jak juz sie wybierala do liceum. Nauczyla mnie od razu (pierwszego dnia) konturowac twarz (wtedy to bylo jeszcze niemodne) i walila mi po imieniu :D

Jak maz gdzies jechal, to przynosila do domu gore popcornu, wyciagala wino meza ( pozwalalam jej pic wino, nie miala ciagot do alkoholu, pila tyle ile ja, tak samo jak ja sporadycznie, maz tez nie mial nic przeciwko - w innych krajach granica to lat 16) i nocami ogladalysmy filmy.

Brakuje mi jej, ale z drugiej strony ciesze sie ze moze studiowac w - zarowno w mojej, jak i meza, jak i jej samej opinii - lepszym kraju.

Raz sie az poplakalam, bo powiedziala ze jestem lepsza niz jej matka i matki kolezanek. I to tak bez powodu, szczerze powiedziala.

No, ale zaraz skonczy te magisterke 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na nikim wrazenia sie zrobi, jak sie zatrzymasz np. w centrum handlowym i pocalujesz wlasnego malzonka (i nie mowie o penetrowaniu sobie gardel jezykami, bo sama bym sie czula nieswojo robiac to publicznie). U nas od razu zwracasz uwage (a nie mieszkam na wschodzie Polski).

A mnie się wydaje, że właśnie ludzie nie zwracają uwagi. Szczególnie jak to są jakieś krótkie pocałunki. Jakoś nie zauważyłam, żeby to robiło wrażenie (chyba, że ta penetracja gardła), ale może w stolicy jest inaczej.

 

W Niemczech 17-15 lat temu nie robila na nikim roznica wieku miedzy malzonkami czy swobodne mowienie ze stosujesz antykoncepcje (ja nie widzialam powodu, dla ktorego mialabym sie kryc z zazyciem tabletki - skoro przy ludziach moge wziac antybiotyk, to chyba pigulke rowniez?).

U mnie była taka sytuacja na zajęciach, że wykładowczyni zaczęła opowiadać jakich pigułek używa :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na nikim wrazenia sie zrobi, jak sie zatrzymasz np. w centrum handlowym i pocalujesz wlasnego malzonka (i nie mowie o penetrowaniu sobie gardel jezykami, bo sama bym sie czula nieswojo robiac to publicznie). U nas od razu zwracasz uwage (a nie mieszkam na wschodzie Polski).

A mnie się wydaje, że właśnie ludzie nie zwracają uwagi. Szczególnie jak to są jakieś krótkie pocałunki. Jakoś nie zauważyłam, żeby to robiło wrażenie (chyba, że ta penetracja gardła), ale może w stolicy jest inaczej.

 

W Niemczech 17-15 lat temu nie robila na nikim roznica wieku miedzy malzonkami czy swobodne mowienie ze stosujesz antykoncepcje (ja nie widzialam powodu, dla ktorego mialabym sie kryc z zazyciem tabletki - skoro przy ludziach moge wziac antybiotyk, to chyba pigulke rowniez?).

U mnie była taka sytuacja na zajęciach, że wykładowczyni zaczęła opowiadać jakich pigułek używa :shock:

 

Masz racje, w stolicy jest inaczej. Ja zreszta bardzo lubie stolice. Naprawde bardzo i zaluje, ze tak rzadko bywam (glownie przy okazji konferencji).

Zawsze klne, ze pod Wasz wydzial prawa metro nie dojezdza... Ale dobra, Wy chociaz macie metro (za to tez Was lubie).

Ja mam podwojne wrazenia - pracuje w duzym miescie, mieszkam na obrzezach, ale juz inna gmina. I w tej gminie... no niby osiedle, gdzie mieszkaja ludzie wlasnie w miescie pracujacy i ktorzy sie tam urodzili, ale jak idziesz np do sklepu, to juz masz "tubylcow", ktorzy poza ta miescina niczego wiecej czesto nie widzieli... I dla nich to jest szok, zwlaszcza ze po nas widac roznice wieku.

 

Nie opowiadam studentom, czego uzywam :P raz im tylko mowilam, co daje psu na kleszcze, bo jeden pytal :D

Chodzilo mi raczej o to, ze te pigulki bralo sie o stalych porach... No i dlaczego mialabym ich nie wziac przy ludziach, skoro byla wlasciwa godzina?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja. Wszak nie każdego stać na taki luksus, jak zatrudnienie pani do sprzątania ;)

To zależy w jakim mieście wynajmujesz taką osobę, czy przez agencję czy prywatnie a szczególnie jakiej jest narodowości (np. u moich rodziców w małej mieścinie ceny za wynajęcie pomocy domowej są niższe o 40-50% niż u mnie). A czasem stwarza to więcej problemów niż pożytku (przekładanie rzeczy, których nie można znaleźć, grzebanie w garderobie etc), a jeśli coś jest problemowe - przestaje być luksusem.

 

Obecnie "ogarniam" mieszkanie sama. Nie widzę w tym problemu bo pracuję w domu i jak mam mniejsze zlecenia to mogę zrobić sobie dzień wolny lub przerwę w każdej chwili. Ale nie oznacza to, że np. mąż nie może w wolnej chwili nastawić zmywarki czy posegregować ubrań do prania.

 

Ale np. przez ostatnie dni mam taki nawał pracy, że siedzę od 8 do 22 żeby się wyrobić. Mąż pracuje 8 godzin więc przywozi obiad, odbiera płaszcze z pralni, odbębnił spotkanie z architektem (gość się pewnie ucieszył bo mnie nie znosi), poodkurzał.

A kiedy oboje mamy wolne to (o ile konieczne są porządki) po prostu każde z nas zajmuje się tym co lepiej mu wychodzi - mąż np. nie potrafi umyć okien aby nie było smug, więc myję je ja. Ja nie dosięgnę na górę szafy aby zetrzeć kurz - robi to mąż. Itd, itp.

Poza tym jeśli oboje sprzątamy jednocześnie, idzie to szybciutko (a obowiązki domowe mogą być fajnym sposobem na spędzanie czasu razem i powygłupianiu się :P Graliście kiedyś w kuchni w nogę starą bułką? :D) i w 3 godzinki mieszkanie błyszczy. Można swobodnie bałaganić na nowo :D

 

Za to za nic w świecie nie pozwalam mu na robienie zakupów "domowych" (tzn chodzi ze mną na zakupy, ale ja decyduję co bierzemy) czyli środków czystości... Nic mnie tak nie kręci jak kupno 5-litrowego domestosa. Nic nie wywołuje takiego dreszczyku emocji jak lenor unstcośtam #jaramsięnamaksa.

 

Moj maz - zapytany - powiedział, ze jeszcze jedno go dziwi.

Ze to kobiety rezygnuja ze swoich pasji, nie mezczyzni. Ze spotkan ze znajomymi podobnie.

O mnie też to dziwi.

Jeśli staję przed wyborem - ogarnianie "spraw" vs transmisja Don Giovanniego to lecę do kina (przykład "od czapy" z zeszłego roku).

 

Ja zreszta bardzo lubie stolice.

Ja nie, ale mają M.A.C-a. A u mnie nie ma :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha, nam kiedyś jedna zwinęła zegarek męża :D szybko się przyznała, ale - jak to mój mąż stwierdził - na czynny żal (powodujący bezkarność) było za późno, więc zadzwonił na Policję. Jak mu ciśnienie podskoczyło, jak powiedziała, że go chciała za 200 zł sprzedać, to do dziś się z tego śmieję :D a on go tak kocha, pielęgnuje, oddaje do czyszczenia, przy łóżku na szafce nocnej trzyma :D

 

Co do cen - Ukrainkom nie trzeba zbyt wiele płacić, bo wysokiej płacy nie oczekują. Polki już wysprzątają cały dom - włącznie z myciem okien i szorowaniem kibla - za 2 stówy - wszystko. Firmy tylko biorą dużo, ale firmy się brać nie opłaca, chyba że do jakiegoś profesjonalnego sprzątania, np. po remoncie, gdzie masz okna i podłogi pobrudzone farbą.

Piszesz w ogłoszeniu, że dajesz 15 zł za godzinę - w efekcie dajesz 120 zł za 8-godzinne wysprzątanie na błysk całej chaty. Siedzisz i pilnujesz, czy się pracownik nie obija :D Możesz nawet zrobić tak, że wysprząta Ci na cały tydzień - zrobi tygodniowe pranie, wszystko wypucuje. 8 godzin, kupa czasu, zdąży :P Albo i na dwa tygodnie :P przecież przy 2 osobach jest tak mało do sprzątania i roboty, że naprawdę ona musi tylko ten kurz ogarnąć i zabrudzenia, które powstają same w sobie. A my przecież nie jesteśmy flejami i czyścimy po sobie np. umywalkę czy wannę. Nie mamy przecież przedszkola w domu, żeby ktoś to ciągle syfił.

 

Nie, nie, Anka, u nas jest tak, że pani sprzątająca nie ma prawa przekładać rzeczy. Ona nie układa - ona dba o czystość. Ja mam świra na punkcie tego, że wszystko ma leżeć równiutko na swoim miejscu, mąż również. Pani nie rusza dokumentów, ciuchów, kosmetyków - w ogóle. Należą do niej takie rzeczy, jak wytarcie kurzy, umycie podłogi, posprzątanie łazienek i kuchni, skoszenie trawy, wypranie i wyprasowanie tego, co jest przygotowane. I położenie w spokoju, ja już sobie sama powkładam wszystko gdzie trzeba.

 

A incydenty to były różne. Jedna wyprała jedwab w pralce w temperaturze na maxa. Inna przewróciła taki stary wazon, który mi sięga do biodra. Aż mi wtedy serce stanęło, bo to ukochana rzecz męża.

 

Zależy ile kto ma do posprzątania. Gdybym chciała sprzątać co weekend, nawet z mężem, to nic byśmy nie robili, tylko sprzątali, jeszcze razem z ogrodem, to już w ogóle. Nie ja chciałam duży dom, tylko mąż :P jak podszedł ambicjonalnie, to niech mu kradną zegarki :D

Jakbym miała - nie wiem - jakieś 70 metrów, to też bym nikogo nie zatrudniała.

Jak mieszkaliśmy w Niemczech, dom stał pusty, to tam w Niemczech nie zatrudnialiśmy nikogo. Zawsze się kończyło na tym, że machnęliśmy ręką na sprzątanie i kurze ścieraliśmy raz na miesiąc maksymalnie :D

`Teraz mamy spokój, bo sprząta pani, która sprząta też w kancelarii. Przynajmniej mamy zaufanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie kiedyś jedna pani przegrzebała garderobę i to były czyste ubrania, segregowane przeze mnie (przymierzała czy co? :/) i jeszcze sama mówiła "ale pani ładne ma to czy tamto". Nie denerwowałabym się szczególnie, nawet bym jej coś dała jeśli by jej się podobało (i tak przeważnie oddaję komuś ubrania, poprzedniej dziewczynie, która czasem mi pomagała często dorzucałam jakieś ciuchy kiedy np. kupowałam 2 takie same bluzki, czy zauważyła coś na mnie - to skoczyłam kupić jak jeszcze mieli w sklepie ) - ale no kurde, trzeba pytać czy można coś obejrzeć. A miała listę z wyszczególnionymi punktami w jakim zakresie proszę o pomoc.

Na biurku potrafiła "posegregować" mi papiery... wg formatu (czyli rozkurzyć wszystkie projekty na części, poprzyczepiane spinaczami[!] notatki poprzekładać na kupkę osobno), niczego nie mogłam znaleźć a prosiłam sto razy aby nie ruszać mojej przestrzeni.

 

U nas Ukrainek dostatek i większość ludzi korzysta z ich usług bo taniej. Polki strasznie narzekają bo mają mniej zleceń.

 

No i postanowiłam, że już nigdy więcej nikogo do pomocy (pewnie zmienię zdanie jak się przeprowadzimy :D), choć za tą pierwszą dziewczyną tęsknię, ale wyjechała na studia.

 

Inna przewróciła taki stary wazon, który mi sięga do biodra. Aż mi wtedy serce stanęło, bo to ukochana rzecz męża.

Haha, przypomniała mi się pamiątkowa papierośnica męża, która została wyrzucona - bo stara. Znaleźliśmy w koszu :D

Pewnie jakby się zastanowić to więcej takich ciekawostek było ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm oj no, miej litość dla offtopiarzy :P

Btw, nie lubię określenia "sprzątaczka", wolę "pomoc domową". Jakoś głupio byłoby mi kogoś tak określać.

 

Napisał ktoś w ogóle dlaczego zdradził?

Tu wszyscy o sercach czystych jak łza, wiec nikt nie zdradza :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta jest od sprzątania, gotowania, seksu, pracowania wg mojego.

Pogadac to on nie chce, woli grać,,, tak 50 latek.

Ją mu czytam, mówię i nowych rzeczach, a on ma w du.pie.

Cały czas uważa, że wszystko mam robić, dla siebie...aon kur....na złość...kubka nie umyje, a łyżeczka jest źle umyta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta jest od sprzątania, gotowania, seksu, pracowania wg mojego.

Pogadac to on nie chce, woli grać,,, tak 50 latek.

Ją mu czytam, mówię i nowych rzeczach, a on ma w du.pie.

Cały czas uważa, że wszystko mam robić, dla siebie...aon kur....na złość...kubka nie umyje, a łyżeczka jest źle umyta

 

A to tak nagle się okazało, że ma takie poglądy na rolę kobiety?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta jest od sprzątania, gotowania, seksu, pracowania wg mojego.

Pogadac to on nie chce, woli grać,,, tak 50 latek.

Ją mu czytam, mówię i nowych rzeczach, a on ma w du.pie.

Cały czas uważa, że wszystko mam robić, dla siebie...aon kur....na złość...kubka nie umyje, a łyżeczka jest źle umyta

 

Fajny ten Twój :D. Skąd Ty go wytrzasnęłaś :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta jest od sprzątania, gotowania, seksu, pracowania wg mojego.

Pogadac to on nie chce, woli grać,,, tak 50 latek.

Ją mu czytam, mówię i nowych rzeczach, a on ma w du.pie.

Cały czas uważa, że wszystko mam robić, dla siebie...aon kur....na złość...kubka nie umyje, a łyżeczka jest źle umyta

 

A weź mu puść:

[videoyoutube=Pgmx7z49OEk][/videoyoutube]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×