Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozstanie po 5 latach


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nazywam się Michał. Mam nietypową sytuację. Otóż byłem z dziewczyną przez 5 lat. Dogadywaliśmy się świetnie. Mieliśmy ten sam światopogląd, byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i wzajemnie się wspieraliśmy. Żyliśmy sobie we własnym hermetycznym świecie. Czasami zdarzało nam się kłócić ale nie uciekaliśmy od problemów, tylko szukaliśmy rozwiązań. Z czasem podjęliśmy decyzję o tym, że chcemy zamieszkać w innym kraju. Miał to być początek naszego wspólnego mieszkania, ponieważ w Polsce każde z nas mieszkało z rodzicami. Dziewczyna zmagała się z depresją, którą udało nam się wspólnie zwalczyć, razem z psychoterapeutą i lekami.

 

Wyjazd zaplanowaliśmy tak, że dziewczyna pojedzie tam pierwsza, na około miesiąc, po czym ja do niej dojadę. Nie było możliwe żeby wyjechać jednocześnie, ponieważ miałem tutaj jeszcze kilka spraw. Wszystko było na dobrej drodze, dziewczyna z pomocą rodziny załatwiła nam 2-osobowy pokój. Utrzymywaliśmy ze sobą kontakt. Zachwalała życie na terenie obcego kraju, mówiąc, że poznała super ludzi w pracy, że ładnie zarabia i jest w stanie zaspokajać swoje potrzeby. Ja coraz bardziej się nastawiałem na przyjazd, załatwiałem ostatnie sprawy w Polsce.

 

Kilka dni przed moim wylotem poinformowała mnie, że mnie już nie kocha i uważa, że nasz związek nie ma sensu. Po czym unikała jakichkolwiek rozmów ze mną. Zostałem w zasadzie z krótkim zdaniem, że z nami koniec. Po kilku dniach udało mi się ją nakłonić do rozmowy. Oboje mamy po 24 lata. Powiedziała, że do tej pory nie była szczęśliwa i chce zaznać życia singielki, które jej się bardzo podoba. W skrócie powiedziała, że chce się wyszaleć, móc jeździć na wycieczki z kim chce, nie będąc od nikogo zależna. Uznała nagle, że do siebie nie pasujemy, że bardzo się tam zmieniła i jest na tyle szczęśliwa, że nie chce zwracać na nic uwagi. Powiedziała też, że kierowała się spełnianiem potrzeb ludzi a za mało myślała o sobie. Ironia jest taka, że w dużej mierze skupiałem się na niej i jej potrzebach. Nie byłem nigdy zazdrosny i nie przeszkadzało mi, że koleguje się z mężczyznami. Mówi, że chce myśleć tylko o sobie i byłbym dla niej bardzo dobrym przyjacielem ale to nie to.

 

Z jednej strony rozumiem o co jej chodzi ale dziwi mnie, że często krótka rozłąka sprowadza się do takich zachowań. Miałem kilku znajomych, których partner jechał za granicę, nie utrzymywał z nimi kontaktu przez dwa miesiące a kiedy wracał wracali do siebie. Nie wiem czy wyższe standardy krajów o dobrym poziomie życia tak działają na ludzi czy co. Jestem o tyle w rozsypce, że poza związkiem z nią wyjazd był dla mnie początkiem nowego życia a z dnia na dzień zostałem pozbawiony możliwości wyjazdu i straciłem bliską mi osobę.

 

Chciałem zapytać czy macie podobne doświadczenia, czy waszym zdaniem powinienem coś jeszcze robić w kierunku ratowania związku czy po prostu w jakiś sposób pogodzić się z tym co się stało i planować życie od nowa. Czy z takiej perspektywy możliwe jest, że jeszcze kiedyś jej stosunek do mnie się zmieni?

 

Wiem, że czuć z mojej strony to, że zostałem porzucony. Dziwi mnie to o tyle, że naprawdę byłem dobrym chłopakiem. Mieliśmy razem wyjechać na stałe, więc dziewczyna nie ma w perspektywie powrotu do Polski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kolego. Mialem podobna sytuacje , ale nie identyczna. Jako 10 letni emigrant z uk moglbym ksiazke napisac jak ludziom a szczegolnie dziewczyna tu odpierdala .Napisze tak, poznala innego kolege, prawdopodbnie z pracy. Chlopcy tutaj, szczegolnie ciapaci wrecz lepia sie do polskich dziewczyn, dwa polskie dziewczyny uwazane sa za mieso i darmowy seks. Duzo par sie tutaj rozstaje, faceci haruja jak woly a panie z nudow sie bawia. Nic nie poradzisz. Wyjazd za granice to najlepszy test dla zwiazku. Z moich obserwacji 85% malzenstw, par sie tutaj rozpada. Przykro mi ze tak sie stalo, ale twoja panna to byla bestia i cale szczescie ze nie macie dzieci. Musisz sie pozbierac, nie zaluj. Nawet jak wroci to zawsze bedzie to robic, a ty byles tylko po to aby zapewnia entertajment i pomagac. Nie przejmuj sie GLOWA DO GORY ¬¬¬¬¬¬¬¬¬

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zaczeliscie byc ze soba, byliscie b młodzi. Podejrzewam, ze panna teraz chce sobie poszalec, bo w swoich młodych latach była z Toba, i nie miała do tego okazji. Nowy kraj, nowi ludzie, nowe mozliwosci - nie chce z tego rezygnowac, dalszy związek z Toba to byłaby kontynuacja zycia z Polski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....

Chciałem zapytać czy macie podobne doświadczenia, czy waszym zdaniem powinienem coś jeszcze robić w kierunku ratowania związku czy po prostu w jakiś sposób pogodzić się z tym co się stało i planować życie od nowa.

Na Twoim miejscu pojechałbym pogadać z nią osobiście. Wolałbym wiedzieć jakie błędy popełniłem.

 

.....

... Czy z takiej perspektywy możliwe jest, że jeszcze kiedyś jej stosunek do mnie się zmieni?

A dlaczego miałoby nie być możliwe?

Po śmierci nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to już psuło się na grubo przed wyjazdem? Albo samo przygotowanie do wyjazdu w jakiś sposób spowodowało, że Wasz związek nabrał takiej powagi że ciężko byłoby się z tego wyplątać i dlatego podjęła taką decyzję? Może to nawet lepiej, że zanim wyjechałeś niż jak przyjechałeś i po 2 tygodniach byście się rozstali?

 

To nie kwestia "panny" czy wyjazdu... związki się rozpadają i wina nigdy nie leży po jednej stronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiadałem nic, tylko czytałem wasze komentarze. Myślę, że już się kilka osób wypowiedziało, więc w celu kontynuacji wątku rozwieje kilka waszych wątpliwości.

Pierwsza sprawa to nasze pochodzenie, nasze rodziny plasowały się w klasie średniej. Nie byliśmy biedni ani bogaci. Żyliśmy normalnie, przeciętnie. Moja ex nie była szarą myszką, była śmiała i ambitna. Po prostu wyjeżdżając za granicę zajęła się sobą, poznała nowych ludzi i zwyczajnie o mnie zapomniała. W Polsce się świetnie dogadywaliśmy. Przed wyjazdem nawet gadaliśmy o ślubie, sama w zasadzie powiedziała, że gdybym jej zapytał to by się zgodziła. Powód rozstania jaki mi podała to chęć skupienia się na sobie i większa swoboda w podejmowaniu decyzji. Mówi, że byłbym doskonałym przyjacielem ale to nie to. W ogóle to powiedziała, że lepiej będzie jak nie będziemy utrzymywać kontaktu. Nie rozumiem serio pewnych rzeczy. W jednym tygodniu wyznaje mi miłość, mówi, że tęskni i nie może się doczekać mojego przyjazdu, mija kilka dni i "nasz związek nie ma sensu, nie kocham cię już, nie pisz do mnie, nie utrzymujmy kontaktu, tak będzie lepiej". Być może jakiś wpływ na to miało też odstawienie antydepresantów.

 

Wiem, że trochę szukam różnych przyczyn tego rozstania ale na podstawie tego co napisałem chyba trudno się dziwić. Powoli się oswajam z myślą, że wszystko jest już skończone i myślę o tym, żeby wejść w związek z inną kobietą ale męczy mnie to co się stało. Macie jeszcze jakieś doświadczenia z nią związane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staraj się olać sprawę, nie myśleć, przyzwyczajać się do tego, że związek się zakończył. Na tym zabawnym świecie procent udanych związków jest bardzo nikły więc zawsze trzeba brać pod uwagę, że i ten się może zakończyć.

 

Z tego co piszesz można wywnioskować, że ta kobieta mogła wykorzystać troskę jaką jej okazałeś ( mnie lub bardziej świadomie). Często jest tak, że w wielu związkach jedna ze stron pełni rolę ofiary i nie mam tu na myśli samego zrywania ale przebieg związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobiety często sane nie wiedza czego chcą,najgorsze jest to jak ktos się za mocno zangarzuje a później cierpi,kiedys sam przechodziłem podobna sytuacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej zaskakujące jest to, że jest się z kimś 5 lat. Widuje się prawie codziennie. Wiele spotkań było nawet z jej inicjatywy, widać, że jej zależało bardzo. Pewnego dnia wyjechała, gadaliśmy, pisaliśmy, minął miesiąc i z dnia na dzień koniec. O ile obserwując niektórych ludzi, często z patologii, którzy zdradzają się, będąc w związku nie wyznaczają wyraźnej granicy dla obcych ludzi, oszukują się, nie jestem zdziwiony, że rozstania mają miejsce o tyle u nas wszystko działało a głupi wyjazd do innego kraju i brak mojego towarzystwa przez miesiąc wystarczył żeby to wszystko zburzyć. Naprawdę będę potrzebował czasu żeby to jakoś przyswoić. Zastanawia mnie tylko jak to wygląda z jej strony, mówiła, że miała wyrzuty sumienia ale jak to możliwe, że wszystko przyszło jej z taką łatwością...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej zaskakujące jest to, że jest się z kimś 5 lat. Widuje się prawie codziennie. ... ale jak to możliwe, że wszystko przyszło jej z taką łatwością...

 

Pewnie to z lekka wynik egoizmu, typu osobowości. Niektórzy tak już mają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyliśmy sobie we własnym hermetycznym świecie.

 

Powiedziała, że do tej pory nie była szczęśliwa i chce zaznać życia singielki, które jej się bardzo podoba. W skrócie powiedziała, że chce się wyszaleć, móc jeździć na wycieczki z kim chce, nie będąc od nikogo zależna.

 

Sądzę, że tutaj może tkwić odpowiedź. Żyliście sobie we dwójkę, ale czy mieliście jakąś przestrzeń w związku? Może będąc z Tobą nie znała innego życia i wydawało jej się to wszystko normalne, naturalne. Kiedy wyjechała zaczerpnęła powietrza i uznała, że to czego doświadczała z Tobą w związku to nie to. Tak się zdarza, że ludzie nie znając innego życia nie wiedzą jak wygląda i czym jest inny sposób życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszlo jej za łatwo cos,chociaz by mogla sie odezwac co jakis czas,ale to wszystko sklada sie w jedno ze poznala tam kogos byc moze starszego zawirowal jej w glowie i stalo sie,najlepszym lekarstwem dla Ciebie bedzie milosc z odwzajemnieniem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby chociaż miała odwagę i powiedziała by prawdę,a ona kreci cos ze niby chce byc singielka i kozystac z zycia,kobieta w tym wieku potrzebuje stabilizacji i faceta,wiec nie wierze w to jej korzystanie z zycia to nie te lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby chociaż miała odwagę i powiedziała by prawdę,a ona kreci cos ze niby chce byc singielka i kozystac z zycia,kobieta w tym wieku potrzebuje stabilizacji i faceta,wiec nie wierze w to jej korzystanie z zycia to nie te lata.

 

 

Skąd Ty możesz wiedzieć co jej w głowie Siedzi ?

Stawiam akurat na tezę Candy i Małej Mi, ona po prostu żyła w pięknej klatce, na cudownie klimatycznej wsi, ze swoim ukochanym.

Pewnie było już między nimi trochę jak w małżeństwie...

 

Ale wyjechała ze wsi do miasta, opuściła klatkę .

 

I chce spróbować czegoś innego.

Wyrzuty sumienia z nikąd się nie biorą .

Musiały ją dręczyć przeróżne myśli .

A skoro walnęła prosto z mostu może nie chciała fundować nadziei i mydlić oczu ?

Nie da się tak spojrzeć na sprawę ?

 

***

 

Nie jesteś winny Michał, to po prostu miłość , która skończyła pewien piękny etap w Waszym życiu, a teraz oboje otwórzcie nowy....osobno.

 

 

Skoro zastanawiasz się już nad wejściem w związek z inną kobietą , to uznaj sprawę za zakończoną .

Bo nawet jeśli pojedziesz do niej i zawalczysz o nią , nie jest powiedziane że znów kiedyś nie będzie miała ochoty poznać czegoś nowego....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, w moim przypadku w wieku 24 lat stabilizacja była ostatnią rzeczą o jakiej myślałam, więc nie oceniaj wszystkich kobiet jedną miarą. Jeśli był jej pierwszym chłopakiem "na poważnie" i zaczęli byc razem w wieku 19lat to trochę jak pierwsza młodzieńcza miłość. A nawet jeśli znalazła kogoś innego to co w związku z tym? To znaczy tylko tyle, że do siebie nie pasowali, trzeba się z tym pogodzić i iść dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobiety często sane nie wiedza czego chcą,najgorsze jest to jak ktos się za mocno zangarzuje a później cierpi,kiedys sam przechodziłem podobna sytuacje.

 

No ona raczej wiedziala czego chce skoro zerwala? W sumie brawa dla niej za odwage... bo mogla przeciez to ciagnac coraz badziej sfrustrowana bo co ludzie powiedza i zatruc w koncu zycie jemu i sobie. Trzeba miec jaja zeby wyjsc z bezpiecznej przystani i zaczac wszystko od nowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... To znaczy tylko tyle, że do siebie nie pasowali, ...

Nawet tyle nie znaczy. Może i pasowali, ale nie było motywacji z jej strony, by utrzymać związek w zaistniałych okolicznościach. Jakie to okoliczności i motywacje pewnie nawet ona sama dobrze nie wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko ona ma wiecej latniz 24,skoro mowila zeby nie robil sobie nadziei to tylko bawila sie nim,mając na boku innych nie chciała go ranic i oklamywac żeby nie czuć sie winna,nie byla z nim w związku to mogla na lewo i prawo skakać bez wyzutow sumienia ze go zdradza,odleglosc muwi sama za siebie,nie wiedział co ona robi,nie miał możliwości tego wiedzieć.Wyjechanie za granice ulatwilo jej bycie z kimś dojzalszym i zbudowanie partnerskiego dojzalego związku,ta osoba jej ulatwila zerwanie z nim kontaktu bez wyzutow sumienia bo w końcu nie byla z nim w związku.Proste i logiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×