Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak poradzić sobie z narastającą nerwicą natręct?


Syrenka :)

Rekomendowane odpowiedzi

Nie będę się rozpisywała, bo nie wiem czy komuś chciałoby się to czytać, a aktualnie pilnie potrzebuję jakiejś porady/pomocy. :smile:

 

Moja nerwica natręctw ciągle narasta. Moje natręctwa polegają m.in. na:

- otrzepywaniu się kiedy ktoś lub coś mnie dotknie (muszę otrzepać nawet rzecz, która upadnie mi na podłogę lub muszę ,,otrzepać"/,,ściągnąć ,to coś'" co ,,siedzi" na moim plecaku kiedy ktoś dotknie lekko butem, czy też własnym plecakiem) - jest to dość męczące, ponieważ w szkole ciągle ktoś lub coś Cię dotyka;

- mam wrażenie, że jak (kiedy ,,coś" mi ,,nakaże") nie wciągnę brzucha to przytyję - chociaż wiem, że jest to absolutnie niemożliwe;

- kiedy słyszę o jakiejś chorobie, itp. muszę ,,wypluć" to, aby przypadkiem mi, bądź mojej rodzinie to się nie przytrafiło;

- kiedy się myję (rano bądź wieczorem) muszę wykonywać pewne (już rytualne) czynności, które już okropnie mnie męczą;

- kiedy się uczę muszę wykonywać pewne (już rytualne) czynności, które już mnie męczą;

- ,,muszę" (kiedy np. odkładam daną rzecz, bądź zgaszam światło, zamykam drzwi, itp.) dotknąć to określoną ilość razy (czasami uda zredukować mi się to do 7 razy chociaż coraz częściej jest to 7 razy po 7 powtórzeń - razem 49 razy);

- kiedy zechcę coś powąchać (np. zupę, itp.), też muszę zrobić to określoną ilość razy (patrz: punkt wyżej).

 

Jest tego jeszcze sporo, ale myślę, że te są tymi najbardziej natarczywymi. :?

Przez natręctwa wszystko robię c najmniej 2 razy dłużej. W szkole poniekąd też nie za bardzo mogę normalnie funkcjonować. Ostatnio (czasami) mam też tak, że nie mogę zabrać się do nauki (a uwielbiam się uczyć, chodzić do szkoły), ale nie mogę tego zrobić, ponieważ bez przyczyny zaczynam płakać i nie mogę się uspokoić. Przez te dwa czynniki czasami nie chodzę do szkoły (1-2 razy w tygodniu), a jak już pisałam bardzo lubię do niej chodzić.

Nie wiem czy powinnam (bardziej moja mama :D ) powiedzieć to np. pani dyrektor (jest naszą znajomą, była nauczycielką mojej mamy, jednak czasami jest dość ,,niemiła") jednak nie mam pewności czy to zrozumie.

CZY KTOŚ Z WAS MA (BĄDŹ MIAŁ) COŚ TAKIEGO?

JAK SOBIE Z TYM RADZICIE (PORADZILIŚCIE)?

CO MI DORADZACIE?

LICZĘ, ŻE KTOŚ Z WAS COŚ MI DORADZI. ;)

 

P.S.: Wczoraj byłam u psychologa i stwierdził u mnie nerwicę natręctw (chociaż moja mam już dawno to stwierdziła :D ). :D /S.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Syrenka :),witaj ;) Twój wpis bardzo przypomina mi moje doświadczenia z czasów szkolnych... w sumie to moje natręctwa zaczęły się właśnie w szkole i przez cały czas gdzieś tam przewijają się w moim życiu. Niemniej w pewnych okresach, jak chodziłam do szkoły, miałam takie nasilenie, że nie szło normalnie funkcjonować :bezradny: Co prawda u mnie schizy objawiały się inaczej, ale to już wiadome, że wyobraźnia ludzka w tym zakresie nie zna granic :? Też mi to bardzo utrudniało naukę, która podobnie jak Tobie, sprawiała mi zawsze ogromną przyjemność ;)

 

Nie wiem czy powinnam (bardziej moja mama :D ) powiedzieć to np. pani dyrektor (jest naszą znajomą, była nauczycielką mojej mamy, jednak czasami jest dość ,,niemiła") jednak nie mam pewności czy to zrozumie.

Szczerze wątpię, czy to cokolwiek da... oczywiście nie powinno zaszkodzić, ale jeżeli kobieta się nie spotkała z takim zaburzeniem to jest więcej niż prawdopodobne, że nie zrozumie :roll: Domyślam się, że bierzecie to pod uwagę ze względu na Twoje nieobecności co jakiś czas?

 

CZY KTOŚ Z WAS MA (BĄDŹ MIAŁ) COŚ TAKIEGO?

JAK SOBIE Z TYM RADZICIE (PORADZILIŚCIE)?

CO MI DORADZACIE?

LICZĘ, ŻE KTOŚ Z WAS COŚ MI DORADZI. ;)

Sporo osób stąd zmaga się z podobnym problemem i dla każdej osoby jest to źródłem zarówno cierpienia psychicznego, jak też niezrozumienia ze strony otoczenia ( pomijając zmarnowany czas na te różne bezsensowne, rytualne czynności ). Jest to jedna z trudniejszych do wyleczenia odmian nerwicy i najlepsze efekty daje ignorowanie "przymusów" wykonywania określonych czynności ( wiem, łatwo powiedzieć! ), bo niestety natręctwa "karmią" się tym, że się im poddajemy i zagarniają kolejne obszary naszego życia. Często zaczyna się niewinnie, sprawdzę coś kilka razy, żeby się upewnić, że zamknęłam, zgasiłam, wyłączyłam... potem przerzuca się na inne czynności. Bardzo często pojawia się właśnie konieczność wykonania danej rzeczy określoną, konkretną ilość razy, co ma nas przed czymś urojonym ochronić...

 

Dobrze, że poszłaś do psychologa, ale w przypadku psychoterapii trzeba się nastawić raczej na długi proces ( niektórzy wspomagają się farmakoterapią, czyli lekami, ja osobiście uważam, że to nie ma większego sensu, bo przestajesz brać leki i natręctwa wracają :? ).

Powodzenia i mimo wszystko dużo spokoju Ci życzę ;) Trzymaj się cieplutko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za odpowiedź. :)

Moje nieobecności w szkole wyglądają najczęściej tak, że nie idę do niej w czwartki (nie byłam już chyba co najmniej od 4 tygodni w szkole w czwartek :/), czasami zdarza się to także w piątki. Zdarza się też tak (ale to bardzo rzadko), że nie idę na 1-3 pierwsze lekcje, ponieważ nie byłam wstanie nauczyć się na sprawdzian (a właściwie powtórzyć, bo nauka nie sprawia mi problemu, ale niestety miałam napad płaczu). :/

Jak na razie na szczęście nikt się do tego nie przyczepił (oczywiście oprócz znajomych z klasy) :)

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję. /S.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje nieobecności w szkole wyglądają najczęściej tak, że nie idę do niej w czwartki (nie byłam już chyba co najmniej od 4 tygodni w szkole w czwartek :/), czasami zdarza się to także w piątki.

Jeżeli tylko nie masz jakieś przedmiotu tylko w czwartek, to póki co większego problemu nie ma z punktu widzenia nieobecności na lekcjach, bo sam fakt, że przez natręctwa zarywasz szkołę już problemem jest, chyba największym dla samej Ciebie :?

 

Zdarza się też tak (ale to bardzo rzadko), że nie idę na 1-3 pierwsze lekcje, ponieważ nie byłam wstanie nauczyć się na sprawdzian (a właściwie powtórzyć, bo nauka nie sprawia mi problemu, ale niestety miałam napad płaczu). :/

Mnie się też zdarzało, wcale nie z powodu płaczu :mhm: brak powtórzonego materiału też stanowił dla mnie zawsze problem... ale ponieważ miałam dobre oceny i zawyżałam średnią w klasie, to nikt się nie przyczepiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W czwartki mam informatykę (jest raz w tygodniu) oraz właściwie same ważne lekcje. W piątki jest to mniejszy kłopot, bo w większości mam luźniejsze lekcje, ale masz rację fakt, że nie ma mnie w szkole przez natręctwa jest największy problemem dla mnie (oprócz tego, że nie ma mnie w szkole, muszę nadrabiać zaległości, a to wiąże się też z natręctwami, bo będę musiała dotykać czyichś książek/zeszytów :/). :) /S.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie natręctwa w postaci wykonywania jakichś czynności to pikuś, ciesz się, że nie masz popieprzonych natrętnych myśli...

 

Uwierz, że nie jest to pikuś. Czasami nie mam siły ruszć się z miejsca, ponieważ wiem, że prawie każdy mój ruch, czyn wiąże się z moimi natręctwami.

Co do natrętnych myśli również często je miewam. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamo to ja mam zarowno komulsje jak i obsesje i licytowanie sie kto ma gorzej nie a sensu bo i tak bym wygrala - to traz a dwa ze bez terapii jebanyh lekow

(patrz moj podpis) sie nie obejdzie

Te wszystkie leki bierzesz tylko na nerwicę natręctw, czy na coś jeszcze? :shock: Pomagają Ci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×