Skocz do zawartości
Nerwica.com

Syrenka :)

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Syrenka :)

  1. Od dłuższego czasu zmagam się z lękiem, który dotyczy nauki. Obecnie wygląda to tak: mam mieć sprawdzian z historii i boję się w ogóle zabrać do nauki do niego, a kiedy już zacznę płaczę i nie mogę przestać. Warto podkreślić, że historia należy do moich ulubionych przedmiotów i uczenie się jej przychodzi mi z łatwością, oraz że kocham się uczyć. Macie jakieś rady? Macie, bądź mieliście podobnie? PISZCIE WSZYSTKO, CHĘTNIE POCZYTAM. P.S.: Chodzę do psychologa i psychiatry. :)
  2. Obskubuje ktoś z Was skórki wokół paznokci? Jak tak. Czasami robię to nawet bezwiednie - ot, takie ,,przyzwyczajenie". Obskubuję je do samej skóry/krwi, czasami wyrywam nawet jakąś skórkę spod paznokcia. Chyba nie muszę mówić jak to boli, że nie można później nic zrobić tymi palcami... Macie jakieś sposoby/propozycje jak przestać skubać skórki wokół paznokci?
  3. Macie wrażenie, że czas pędzi za szybko? Ja tak, mam. Czas pędzi jakoś tak szybko, że już nie odróżniam dnia od nocy, nie wiem kiedy kończy się jeden, a zaczyna drugi dzień. Wieczorem kładę się ,,na chwilkę" (nie będąc zmęczona), a budzę się rano (niezbyt wypoczęta). Też tak macie? Jak sobie z tym radzicie? Jak sobie z tym poradzić? Jak to zmienić? :) P.S.: Nie wiem czy to dobra kategoria, ale wydaje mi się najodpowiedniejsza. :)
  4. Uwierz, że nie jest to pikuś. Czasami nie mam siły ruszć się z miejsca, ponieważ wiem, że prawie każdy mój ruch, czyn wiąże się z moimi natręctwami. Co do natrętnych myśli również często je miewam. :/
  5. W czwartki mam informatykę (jest raz w tygodniu) oraz właściwie same ważne lekcje. W piątki jest to mniejszy kłopot, bo w większości mam luźniejsze lekcje, ale masz rację fakt, że nie ma mnie w szkole przez natręctwa jest największy problemem dla mnie (oprócz tego, że nie ma mnie w szkole, muszę nadrabiać zaległości, a to wiąże się też z natręctwami, bo będę musiała dotykać czyichś książek/zeszytów :/). :) /S.
  6. Bardzo dziękuję za odpowiedź. :) Moje nieobecności w szkole wyglądają najczęściej tak, że nie idę do niej w czwartki (nie byłam już chyba co najmniej od 4 tygodni w szkole w czwartek :/), czasami zdarza się to także w piątki. Zdarza się też tak (ale to bardzo rzadko), że nie idę na 1-3 pierwsze lekcje, ponieważ nie byłam wstanie nauczyć się na sprawdzian (a właściwie powtórzyć, bo nauka nie sprawia mi problemu, ale niestety miałam napad płaczu). :/ Jak na razie na szczęście nikt się do tego nie przyczepił (oczywiście oprócz znajomych z klasy) :) Jeszcze raz bardzo dziękuję. /S.
  7. Nie będę się rozpisywała, bo nie wiem czy komuś chciałoby się to czytać, a aktualnie pilnie potrzebuję jakiejś porady/pomocy. Moja nerwica natręctw ciągle narasta. Moje natręctwa polegają m.in. na: - otrzepywaniu się kiedy ktoś lub coś mnie dotknie (muszę otrzepać nawet rzecz, która upadnie mi na podłogę lub muszę ,,otrzepać"/,,ściągnąć ,to coś'" co ,,siedzi" na moim plecaku kiedy ktoś dotknie lekko butem, czy też własnym plecakiem) - jest to dość męczące, ponieważ w szkole ciągle ktoś lub coś Cię dotyka; - mam wrażenie, że jak (kiedy ,,coś" mi ,,nakaże") nie wciągnę brzucha to przytyję - chociaż wiem, że jest to absolutnie niemożliwe; - kiedy słyszę o jakiejś chorobie, itp. muszę ,,wypluć" to, aby przypadkiem mi, bądź mojej rodzinie to się nie przytrafiło; - kiedy się myję (rano bądź wieczorem) muszę wykonywać pewne (już rytualne) czynności, które już okropnie mnie męczą; - kiedy się uczę muszę wykonywać pewne (już rytualne) czynności, które już mnie męczą; - ,,muszę" (kiedy np. odkładam daną rzecz, bądź zgaszam światło, zamykam drzwi, itp.) dotknąć to określoną ilość razy (czasami uda zredukować mi się to do 7 razy chociaż coraz częściej jest to 7 razy po 7 powtórzeń - razem 49 razy); - kiedy zechcę coś powąchać (np. zupę, itp.), też muszę zrobić to określoną ilość razy (patrz: punkt wyżej). Jest tego jeszcze sporo, ale myślę, że te są tymi najbardziej natarczywymi. Przez natręctwa wszystko robię c najmniej 2 razy dłużej. W szkole poniekąd też nie za bardzo mogę normalnie funkcjonować. Ostatnio (czasami) mam też tak, że nie mogę zabrać się do nauki (a uwielbiam się uczyć, chodzić do szkoły), ale nie mogę tego zrobić, ponieważ bez przyczyny zaczynam płakać i nie mogę się uspokoić. Przez te dwa czynniki czasami nie chodzę do szkoły (1-2 razy w tygodniu), a jak już pisałam bardzo lubię do niej chodzić. Nie wiem czy powinnam (bardziej moja mama ) powiedzieć to np. pani dyrektor (jest naszą znajomą, była nauczycielką mojej mamy, jednak czasami jest dość ,,niemiła") jednak nie mam pewności czy to zrozumie. CZY KTOŚ Z WAS MA (BĄDŹ MIAŁ) COŚ TAKIEGO? JAK SOBIE Z TYM RADZICIE (PORADZILIŚCIE)? CO MI DORADZACIE? LICZĘ, ŻE KTOŚ Z WAS COŚ MI DORADZI. P.S.: Wczoraj byłam u psychologa i stwierdził u mnie nerwicę natręctw (chociaż moja mam już dawno to stwierdziła ). /S.
×