Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samobójstwo - prawo wolności człowieka


Gość blah!

Rekomendowane odpowiedzi

Kolega mój z pracy w swoje imieniny, 17 marca br.(Zbigniewa) zakończył swój żywot z powodu przeogromnego cierpienia, z którym nie dawał sam sobie rady poprzez wstrzyknięcie sobie insuliny. Nie przyszedł do pracy (poinformowaliśmy rodzinę), a po południu Jego rodzice zastali już Go śpiącego snem wiekuistym. Mówił nam niejednokrotnie w pracy,że to uczyni od roku - cierpienia nie wytrzymał - okrągło na p.bólowych i wyciszających lekach był od 3 lat. Był b. dobrym kolegą, współpracownikiem, nie konfliktowym, ale zamkniętym w sobie. Pracę swoją wykonywał wręcz perfekcyjnie, a jak rozmawiał, to tylko o bólu jaki musi znosić na co dzień. Bezbolesna śmierć, po prostu zasypia się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morfina też jest niezła.

Lecz i tak bym się bał że się nie uda, że coś pójdzie nie tak, że odratują i tak dalej.

Cholera nawet strzał w głowę wydaje się obarczony pewnym ryzykiem. Chyba że faktycznie z broni myśliwskiej.

Wbrew pozorom to nie jest wcale takie łatwe.

Jakby przyszlo co do czego to chyba największą trudnością będzie przełamać strach przed nieudaną próbą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morfina też jest niezła.

Lecz i tak bym się bał że się nie uda, że coś pójdzie nie tak, że odratują i tak dalej.

Cholera nawet strzał w głowę wydaje się obarczony pewnym ryzykiem. Chyba że faktycznie z broni myśliwskiej.

Wbrew pozorom to nie jest wcale takie łatwe.

Jakby przyszlo co do czego to chyba największą trudnością będzie przełamać strach przed nieudaną próbą...

 

Morfina jest dobra tylko z pozoru,dostajesz po niej tak koszmarnych snów na jawie ze wolałbys sie obudzic i pogodzic z zywotem.Brałem bliskiego kolezke morfiny-buprenorfine i znam ten ból który przytoczyłem nie tylko z własnej autopsji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morfina też jest niezła.

Lecz i tak bym się bał że się nie uda, że coś pójdzie nie tak, że odratują i tak dalej.

Cholera nawet strzał w głowę wydaje się obarczony pewnym ryzykiem. Chyba że faktycznie z broni myśliwskiej.

Wbrew pozorom to nie jest wcale takie łatwe.

Jakby przyszlo co do czego to chyba największą trudnością będzie przełamać strach przed nieudaną próbą...

 

Morfina jest dobra tylko z pozoru,dostajesz po niej tak koszmarnych snów na jawie ze wolałbys sie obudzic i pogodzic z zywotem.Brałem bliskiego kolezke morfiny-buprenorfine i znam ten ból który przytoczyłem nie tylko z własnej autopsji.

 

Dzięki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tacy ludzie powinni myslec o swoich bliskich, o tym jak ich krzywdza.

 

Myślałem też o tym żeby po pijanemu wypłynąć w sztormowe morze...

Nawet jak się człowiek rozmyśli to i tak jest już za późno :D

Ale wbrew pozorom to byłaby dopiero krzywda dla bliskich.

Mogłoby być tak, że nie znaleziono by ciała.

I bliscy nie mając możliwości zobaczenia mojego truchła ( obojętnie w jakim stanie) nie mogli by w 100% zamknąc rozdziału życia ze mną związanego.

W podświadomości z pewnością liczyli by na to, że tylko gdzieś zniknąłem i kiedyś wrócę...

To byłaby dopiero tortura.

Tak więc lepiej żeby znaleźli mnie z odstrzelonym mózgiem. Lub rozpieprzonego w czołowym zderzeniu z tirem, tak, żeby identyfikowano mnie tylko po tatuażach lub DNA...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomnik o ryzyku z broni myśliwskiej. W naboju śrutowym nie ma jednej kulki, tylko setki. Tacy ludzie powinni myslec o swoich bliskich, o tym jak ich krzywdza.

był jeden ciekawy przypadek postrzału Kronleina .facet po pijaku walnoł sobie dubletem z Mossberga 500 w skroń.amunicja była ze śrutem nr 00 czyli 4,5mm.pierwszy strzał zranił tylko powierzownie.na tyle powierzchownie iż zdążył jeszcze przeładować broń i palnoł sobie w łeb po raz drugi.wtedy cała czaszka dosłonie znikneła.widać było tylko rdzeń kręgowy i zmasakrowane oczy leżące kilka metrów od korpusu.podobną metodę stosuje się w chinach strzelając skazańcom w potylicę amunicją dum dum.tego rodzaju amunicja ma dac dodatkową satysfakcje i przyjemność katom.kula się rozrywa i wyrywa pół twarzy.jeszcze lepszy efekt był by z karabinów wielkokalibrowych (DSZK) dzięki większej prędkości początkowej.podobno trafienie w noge urywa noge.trafienie w głowe urywa głowe.to kaliber od 12mm w górę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc lepiej żeby znaleźli mnie z odstrzelonym mózgiem. Lub rozpieprzonego w czołowym zderzeniu z tirem, tak, żeby identyfikowano mnie tylko po tatuażach lub DNA...

to leć na wyspy Scilly i tam zrób sobie dobrze.bedziesz miał zaszczyt spocząć w obcej ziemi zdala od znienawidzonej polski ale może byc tak że trupa na siłe zwiozą do kraju.jednak przebywanie tak daleko od hipotetycznego "domu"(ekstremalne sytuacje) przynosi często odwrotny skutek i zaczynasz walczyć nawet niewiesz kiedy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś oglądałem taki program gdzie rozpatrywali opcje bezbolesnej śmierci dla skazanych. Jedną z nich była hipoksja, gdzie człowiek traciłby przytomność na wskutek niedotlenienia mózgu. Podobno bardzo przyjemne uczucie. Zdaje się że są różne rodzaje hipoksji, oni testowali na prowadzącym ten program hipoksję wysokościową. W specjalnej komorze symulowali nagły spadek ciśnienia i niedobór tlenu, facet był już bliski utraty przytomności i odczuwał przyjemność ale w ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje, gdyby nie podali mu tlenu to umarłby. Taka ciekawostka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys roiłem sobie zeby skoczyc z wysokiego budynku,potem moje mysli ewaluowały w kierunku powieszenia sie,teraz kólka w łeb... a zycie pokaze ze bede żył na złosc 100 lat.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na strzelnicy podobno można koncertowo odebrać sobie życie.albo jechać do Kornwalii i tam zrobić sobie selfie na klifach bez barierek.można również wejśc do jaskini w klifie,za pół dnia bedzie przypływ 10m i jaskinia bedzie cała pod wodą.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbychu 1977, Bóg w którego wierzysz wybacza samobójstwo?

Mój Bóg nie jest ani dobry ani zły,ani za ani przeciw -to genialny konstruktor ,inzynier ,Wielki Demiurg ;religia stawia pytania czy to dobre czy złe,wartosciuje.

ja wierze w Boga

a wierzysz w to że w zakładzie zamkniętym piwkują,ruchają soczyste opalone dupeczki,jedzą krewetki,trufle i kawior?

Niech robią co chcą,byle zdrowsi z niego wyszli ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie życie w zasadzie ani ziębi, ani parzy. Żyję sobie nie mając wobec niego absolutnie żadnych oczekiwań. Tak bardzo przywykłam do tego, że zawsze, ale to zawsze coś się spier/oli, więc nie należy sobie niczego brać do serca i się do niczego i nikogo nie przyzwyczajać. Zaakceptowałam wiele, ale to bardzo wiele rzeczy i całe to terapeutyczne pier/olenie o tym, że trzeba walczyć, łamać swoje ograniczenia, zmieniać się stanowi dla mnie jeden wielki manipulacyjny bełkot. Przez wiele lat wyrzucałam sobie, że nie potrafię się zmienić i nie potrafię dostosować się do reszty świata i całą tą wściekłość kierowałam na siebie zadając sobie coraz to większy psychiczny i fizyczny ból, karałam siebie za to, że nie pasuję do świata. W tej chwili mam to głęboko gdzieś, moją główną cechą jest jak sądzę za daleki już dystans do tego co mam, czego nie mam, co mogę stracić a co zyskać. Nie zamierzam się na chwilę obecną zabijać, ale jeśli będę chciała będąc już martwą raczej niewiele będzie mnie obchodziło co sądzą na ten temat moi bliscy. Może matka i jedna siostra by się przejęły moją śmiercią, reszta świata podeszłaby do tego raczej ambiwalentnie. Z tym, że jeśli ktoś już naprawdę ma dość i chce się zabić ta garstka osób, które uronią łzę nad grobem mają raczej średnie znaczenie. Jest plan żeby się zabić w pewnym momencie, ale to głównie dlatego, żeby nie tkwić w tym głupim świecie zupełnie samotnie, na razie sobie jeszcze pożyję. I tak jak ludzie wierzą i chcą wierzyć, że po śmierci jest coś jeszcze tak ja mam głęboką nadzieję, że jednak kurva nic nie ma, a już z pewnością nie reinkarnacja. Jakbym miała jeszcze raz przeżywać to samo życie, albo nawet 100 razy lepsze gdyby mi ktoś obiecał to NIE - serdecznie dziękuję, nie chcę żyć jeszcze raz. Mam nadzieję, że po prostu wyłącza się mózg i następuje błoga cisza i ciemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech robią co chcą,byle zdrowsi z niego wyszli ;)

wierzysz w to że jak zakopią czyjeś nadęte,zarobaczone śmierdzące ścierwo 2m w ziemi to ten ktoś trafi gdzie świeci piękne słonce,nisko skoszona trawa,jest wieczna miłóśc,przyjazń niema chorób,samotnośc ani bólu.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie powinno się kończyć orgazmem, a nie zaczynać, o!

 

Nie wiem, jak można wierzyć w to, że po śmierci jest coś jeszcze, ale może ludziom tak jest łatwiej, hmm. Samobójstwo to przykra rzecz, ale nikomu nic do tego. Problem powstaje wtedy, gdy odpowiada się za kogoś, ma się dzieci, żonę - to chyba jedyna opcja, gdy taki krok nazwałbym tchórzostwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie powinno się kończyć orgazmem, a nie zaczynać, o!

 

Nie wiem, jak można wierzyć w to, że po śmierci jest coś jeszcze, ale może ludziom tak jest łatwiej, hmm. Samobójstwo to przykra rzecz, ale nikomu nic do tego. Problem powstaje wtedy, gdy odpowiada się za kogoś, ma się dzieci, żonę - to chyba jedyna opcja, gdy taki krok nazwałbym tchórzostwem.

Zależy jaki jest powód. Często w TV gadają, że pan zabił siebie, żonę i dzieci bo miał ostatnio problemy finansowe no to faktycznie jest zajebisty powód. Zamiast wziąć się do roboty pozbawia życia niewinnych ludzi i jeszcze tchórzy nie biorąc za to odpowiedzialność i zabija siebie. Generalnie takie powody są dla mnie śmieszne, ale niestety coraz więcej ludzi bierze takie powody jako kluczowe dla decyzji o pozbawieniu siebie życia. To wtedy jest tchórzostwo. Ale tak poza tym uważam, że każdy człowiek jest odrębną jednostką i nie jest w żaden sposób zobowiązany brać odpowiedzialność za innych ludzi, zwłaszcza jeśli sam cierpi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech robią co chcą,byle zdrowsi z niego wyszli ;)

wierzysz w to że jak zakopią czyjeś nadęte,zarobaczone śmierdzące ścierwo 2m w ziemi to ten ktoś trafi gdzie świeci piękne słonce,nisko skoszona trawa,jest wieczna miłóśc,przyjazń niema chorób,samotnośc ani bólu.?

 

Niekoniecznie,zbyt głupi jestesmy jako gatunek abysmy antycepowali sobie co moze byc po smierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×