Skocz do zawartości
Nerwica.com

kłamstwo i życie z kłamczuchem


Rekomendowane odpowiedzi

Czy jesli ktoś kłamie świadomie bliskiej osobie to można obawiać sie, że jest to zaburzenie osobowości?
czy Ty go troche nie usprawiedliwiasz, szukajac powodów jego krętactw w jakims zaburzeniu ? Nawet jeśli to objaw "chorobowy", to co to zmieni ? Rzeczywistośc jest taka, ze dzielisz życie z patologicznym kłamcą, który wszystko wypiera... przeciez komus takiemu nie mozesz ufac i nie stanowi dla Ciebie oparcia... po co tkwisz w tym zwiazku ??? facet moze Ci jeszcze wyciac taki numer, ze się zwiniesz :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma ku temu podstaw. Analogia, jak między piciem wody a śmiertelnością. 100% gaszących pragnienie umiera.

 

-- 26 mar 2014, 22:39 --

 

Albo odwrotnie: Każdy umrzyk pil wodę za życia.

 

-- 26 mar 2014, 22:41 --

 

chyba pokręciłam, he, he.

 

ale od nadmiaru wypitej wody można umrzeć.

i tak jest z kłamstwami, pewnie wszystkim się zdarzyło pare, ale nie wszyscy robią to nagminnie.

 

 

Wybaczylibyście partnerowi kłamstwa i kłamstewka? Inwigilację i podglądanie korespondencji?

 

Wybaczanie to jedno, życie w czymś takim to 2gie.

Wybaczać warto zawsze bo życie z nieprzemijającym żalem to nic przyjemnego.

Tkwienie w czymś co nas rani i jest dla nas złe/szkodliwe... jest jak brak współczucia... dla samego siebie.

Nie ciągnij czegoś co Cię niszczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to nie ma sensu. Wczoraj uderzył mnie w twarz, rozciął wargę. Stosuje przemoc werbalną a teraz doszło do pobicia. Nie byłam bierna, przyznaję, broniłam się. Wałkiem do ciasta, ale na szczęście nic mu nie zrobiłam. Za to ja mam rozwalone usta. Zaczęło się od obrażania mnie, że jestem kłamcą(!) - mówiłam, że wrócę wcześniej niż zwykle, ale tak sie nie stało. Mam mamę w szpitalu, dostałam bojowe zadanie - ugotować zupę na jutro by jej przynieść. Więc musiałam odwiedzić sklep, co zajęło trochę czasu. Pojechałam też do myjni, bo zaparkowałam auto pod drzewem a ptaszki zrobiły co zrobiły. Za to miałam w domu po powrocie wyzwiska ( rynsztok), najpierw spokojnie mu tłumaczyłam żeby zrozumiał bieg wydarzeń, ale jak grochem o ścianę. Wyszliśmy z psem na spacer, na osiedlu nie szczędził obrzydliwych słów w moją stronę ( jesteś zwykła k....., kłamiesz na każdym kroku, a może widziałaś się ze swoim synalkiem Downem?). Jest zazdrosny o mojego syna od początku, bo to mądry studiujący chłopak. Mieszkał z nami, bo taka była umowa. Ale nie wytrzymał tej atmosfery. Jego syn ma problem z ćpaniem, może dlatego tak boli go mój syn. ale wracając do meritum - na osiedlu wstyd. Nijak nie szło go uspokoić. A w domu od słowa do słowa i uderzył mnie. Rano dziś w niedzielę jakiś mężczyzna dobijał się do naszego domu, pytał o niego. To nie był żaden kolega. Nie otworzyłam, powiedziałam, że zostałam w domu bez kluczy i nie mogę otworzyć. Długo ten człowiek chodził po osiedlu, patrzył po oknach. Nie wiem o co chodzi, może to był mąż jakiejś kobiety z którą pan i władca zadał się lub zamierzał się zadać. Oczywiście gdy mu o tym powiedziałam stwierdził, że kłamię i knuję intrygę, bo taki mam charakter. Jego sprawa co zrobi z tą sprawą, ja jedynie drżę teraz gdy wracam do domu, bo może mi ktoś przez niego łomot spuścić.

Wiem, ze to już koniec, tylko od czego zacząć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem dojrzałą kobietą, niezależną od niego. Mieszkanie wspólne na wspólny kredyt. Był bardzo zakochany gdy mnie na niego naciągał. Tydzień przed zamieszkaniem odkryłam jego kłamstwa, było za późno by się wycofać. Więc zaufałam, spróbowałam i prosiłam, że jeśli mu na nas zależy niech pomoże mi odbudować do niego zaufanie. z każdym miesiącem wspólnego życia było gorzej. Dziś jest już rynsztok. Nie wspomnę , że w zeszłym roku jakoś tak o tej porze wzywałam policję na interwencje, bo mnie pobił. Potem dryga szansa. minął kolejny rok - nie tylko nie ma zmian , ale jest beznadziejnie źle. Swojej rodzinie mówi na mnie nieprawdziwe rzeczy np. alkoholiczka, idiotka itp. Jestem załamana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że nie zamierzam żyć z nim dalej. Nie mam do niego żadnych pozytywnych uczuć, mam pretensje do siebie, że uwierzyłam, że ufałam, że wielu rzeczy nie dostrzegłam. Ukrywał do skrzętnie. Może to jakieś zboczenie zawracać kobiecie glowę wspólnym życiem a na portalach szukać dalej jakiejś kobiety, opisywać siebie w superlatywach. Może i to jakaś choroba, nie jest to już dla mnie ważne. Mam ogromny żal do siebie, że otworzyłam sie przed nim, że dałam serce na dłoni , że tyle według mnie on i jego dzieci ode mnie dostały. A zostałam tak okrutnie potraktowana. Boli mnie jego niesprawiedliwość ( jesteś ku..., zobacz na siebie jak ty wyglądasz, masz pojeb... łeb, szmata jeb... ). Jestem zwykła, przeciętna, normalna, bez roszczeń do jego finansów ( porównywalne ). Nie oczekiwałam życia na Bóg wie jakiej stopie, chciałam z nim być jak człowiek , razem się zestarzeć. A on już na przedsionku okazał się kłamcą, zadufanym w sobie człowieczkiem, z ogromnie zawyżoną samooceną. Mam do siebie żal, że nie wyczułam go, że nie podejrzewałam, że słuchałam a nie szpiegowałam. Po prostu zwyczajnie. Ta jego werbalna przemoc, kontroling to tak boli. Nie mogę nawet z sąsiadem porozmawiać, bo jest o to awantura. Dopiero teraz widzę jak nieciekawym jest człowiekiem. Opowiadał o swoich zainteresowaniach, tym mnie m.in. ujął, a ja przez 3 lata widzę jego tępy wzrok wpatrzony w telewizor, nie reprezentuje sobą nic, już teraz pewnie osądzam emocjonalnie go źle, ale nie pamiętam przez wspólne lata by choćby książkę czy gazetę przeczytał. A tak się chwalił. Wiem wiem, to ja sobie życie zawaliłam, ale od czego tu zacząć?

 

-- 30 mar 2014, 21:06 --

 

Musze się wylogować, bo zagląda tu 3 raz, zaraz rozwali mnie laptopa, jak juz jednego rozwalił, bo uważa, że z kochankami napier.... na necie.

Dzięki z góry za odpowiedź, przeczytam jutro.

 

-- 30 mar 2014, 21:08 --

 

Przepraszam za słowa, ale to cytat - to jego słowa/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bartekTwoo, bardzo dobrze, że chcesz się oderwac od tego popaprańca :uklon: na Twoim miejscu zaczełam bym od wizyty u adwokata/radcy prawnego, a najlepiej dwóch /sa darmowe porady prawne np przy biurach poselskich/ z pytaniem, jak w miare bezboleśnie załatwic sprawę mieszkania i kredytu. Jako ze jesteś ofiara przemocy domowej, mozesz sie zwrócic tez do organizacji zajmujacych sie pomocą w takich wypadkach - działaj, żeby nie czuć się bezsilnie i skończyc to bagno, w które wpadłaś. Nie trac czasu na obwinianie sie, lepiej spozytkowac energię na skuteczne działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, że muszę działać, ale nie mam sił, wszystko mnie jakoś opuściło. Wiem, że tylko działać, działać, uciekać. Tylko siły mi gdzieś uciekły...i nie mogę sobie wybaczyć, że nie poznałam, że to gierki.

 

-- 05 kwi 2014, 00:45 --

 

wiecie co robi od kilku dni? odgrzewa kotlety czyli dzwoni po swoich byłych partnerkach.Pisze do nich sms-y, rozsyła zdjęcie wnuka.

 

-- 08 kwi 2014, 21:28 --

 

Nie czytacie już moich postów. Szkoda, Nie wiem co sądzić, ale od kilku dni mam w domu miodowy miesiąc. A jest to chyba wynik rozmowy, że odejdę, że chce abyśmy sprzedali mieszkanie. Wiecie co jest straszne - że rodzina jego nie wie jaki on jest naprawdę. A teraz jeszcze ze mną ta słodka gierka, inny człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×