Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wieloletni konflikt z rodzicami


Rekomendowane odpowiedzi

Właściwie to nie wiem od czego zacząć, wszystko jest tak skomplikowane. Postaram się opowiedzieć wszystko od początku.

Mam 26 lat, mieszkam w niewielkiej miejscowości. Z zawodu jestem nauczycielem, pracuję w dwóch szkołach, dodatkowo udzielam korepetycji. W przyszłym miesiącu bronię pracę magisterską. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że 'nie mam życia' w domu. niestety wciąż mieszkam z rodzicami. Mama nie pracuje, jest na emeryturze, tato również, ale dorabia sobie. Generalnie ojciec jest osobą bardzo wybuchową i potrafi dużo mówić, ale sam w sobie nie jest zły. Niestety jest całkowicie obezwładniony przez matkę. Ta buntuje go przeciwko mnie i zaczyna się cała awantura. Jeszcze jak chodziłam do szkoły moja matka zawsze mnie krytykowała, wszystko co robiłam, robiłam źle, uważała, że wszyscy dookoła są lepsi, zdolniejsi, a jej dzieci się nie udały (mam starsze rodzeństwo). Nigdy nie chciała mnie niczego nauczyć czy to w kuchni czy w porządkach domowych bo zepsuje. Myślę, że już wtedy chciała mieć całkowitą kontrolę nade mną. Nie pozwalała mi się spotykać ze znajomymi, wszyscy moi znajomi byli nieodpowiedni dla mnie. Każdy był zły. Ośmieszała mnie przy nich, a także przy swoich znajomych, często porównując do innych, oczywiście lepszych ode mnie według niej. W czasie studiów zakochałam się w pewnym chłopaku, układało nam się cudownie, mało się kłóciliśmy i wydawało mi się, że to ten jedyny. Pochodził z rodziny idealnej jak dla mnie, wszyscy się szanowali i kochali (u mnie tego nie było, od dziecka były awantury, krzyki, ojciec swego czasu nadużywał alkoholu w wyniku czego ja teraz cierpię na nerwicę lękową). Ale prawdziwy horror zaczął się gdy okazało się, że nie mogę się obronić się w terminie, co oznaczało, że nie dostanę się tego roku na studia magisterskie. Moja matka wpadła w furię. Zaczęła wyzywać mojego ówczesnego chłopaka, że to przez niego. Że pilnowałam miłości i 'dup...cenia' zamiast szkoły. Prawda jest taka, że dzięki niemu w czasie tego roku przerwy między studiami znalazłam pracę w szkole. Jednak już było za późno. Zostawił mnie. Powiedział, że nie chce być w takiej rodzinie. Załamało mnie to strasznie. Miałam myśli samobójcze, musiałam przejść terapię u psychologa, bo świat mi się zawalił pod nogami. Straciłam to co miałam najcenniejsze. Przez moją matkę!!! I wtedy jeszcze bardziej podupadłam na zdrowiu, otarłam się o anoreksję, miałam napady lęku, płaczu, pomimo, że brałam leki od neurologa. Tak naprawdę trwa to do teraz, a nawet się pogarsza. Kilka miesięcy po tamtym rozstaniu poznałam chłopaka, z którym jestem do dziś, prawie 3 lata już. Niestety horror nadal trwa. Moja matka znienawidziła go z całego serca. Uważa, że on mną kieruje, że mną manipuluje i buntuje. Nastawia ojca przeciwko niemu, a oni na prawdę na początku się polubuli. Sama nie jest w stanie powiedzieć dlaczego go tak nienawidzi. Uważa mnie za kurwę i dziwkę. Co chwilę słyszę, że się kurwię. Rozpowiada wszystkim dookoła, że się kurwię, jestem alkoholiczką, że stoczyłam się na dno, że wyrzucili mnie ze studiów, co oczywiście nie jest prawdą. Ostatnio spotkałam jej dawną koleżankę, z którą zerwała kontakty. Stwierdziła, że moja matka ma obsesję na moim punkcie, jak mnie tylko widzi to od razu tak strasznie mnie wyzywa, nie ważne do kogo.

Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ma jakieś urojenia. Wymyśla rzeczy jakie ja niby do niej mówię, buntuje ojca, a on mnie tak strasznie wyzywa, że ja już nie mogę tego znieść. Staram się jak mogę kontrolować i nie wdawać z nimi w dyskusję ale oni mnie strasznie prowokują. Obecnie mieszkając w jednym domu nie odzywamy się już od listopada, od czasu do czasu wpada do mojego pokoju i mnie wyzywa od kurw, dziwek, prostytutek i pijaczek. Oczywiście wielokrotnie wyrzucała mnie już z domu. A tak to ciągle słyszę jak wygaduje na mnie.

Powiedziałam jej jakiś czas temu, że chciałabym się wyprowadzić, to najpierw wpadła w furię, że to mój chłopak mi każe i że ja go będę utrzymywać, a potem się rozpłakała i nie kazała mi się wyprowadzać.

Ja bym się bardzo chciała wyprowadzić i odpocząć od nich ale po prostu mnie nie stać, żeby się utrzymać. Mogę to zrobić z moim chłopakiem, ale to też nie jest takie proste. On jest typem Piotrusia Pana i chyba niestety wiecznego kawalera. Ma 31 lat, nie specjalnie chce się żenić, a poza tym zaczął budowę domu, a wynajmowanie mieszkania w tej sytuacji jest trochę nierozsądne.

I tak na prawdę jestem w sytuacji bez wyjścia. Ja czuję, że jestem 'uzależniona' od mojej matki, od zawsze bałam się jej reakcji na różne moje działania. Nieraz obawiam się, że ona może coś sobie zrobić przeze mnie, szczególnie mam takie myśli jak zostaję na noc u mojego chłopaka co ostatnio dzieje się bardzo rzadko. Nie stać mnie samej na wynajęcie mieszkania, mój chłopak nie specjalnie jest ogarnięty w kwestii małżeństwa, też się trochę boi czy nie stanę się trochę tak jak moja matka.

A ja czuję, że oszaleję jak coś nie zmienię w swoim życiu, ale ta bezsilność mnie dobija. Ciągle zażywam leki uspokajające, które już nie zawsze działają. Przeraża mnie to, że mam 26 lat i już muszę brać leki psychotropowe.

Będę wdzięczna za każdą odpowiedź. Może ktokolwiek coś mi podpowie, bo już nie wiem gdzie szukać pomocy. Psycholog przecież nie zmieni ani mojej matki, ani nie przekona mojego chłopaka, żeby chciał się żenić, ani też nie da mi mieszkania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladyfinger88, przede wszystkim musisz sobie uświadomić, że ani chodzenie do psychologa/terapeuty, ani branie leków nie jest powodem do "przerażania się"! Bierzesz leki doraźnie? Może warto byłoby się zastanowić nad wizytą u psychiatry i równoczesną terapią?

Emocjonalnie biorę do siebie to, co napisałaś, bo w pewnym sensie dzielimy podobną historię i cóż, po tych wszystkich latach jedno mogę powiedzieć Ci na pewno-wyjście jest jedno- wyprowadzka z domu. Wiem, że ciężko podjąć taką decyzję i boisz się reakcji matki, nie jesteś pewna swojego chłopaka i tego, czy dasz radę się utrzymać, ale z tego co piszesz, mimo wszystko wydajesz się osobą ogarniętą życiowo. Masz pracę, z korepetycji na pewno też będziesz w stanie wyciągnąć drugą pensję (chociaż nie wiem czego uczysz). Ze swojego doświadczenia wiem, że podjęcie decyzji jest cięższe niż późniejsze utrzymanie się.

Tak jak napisałaś-psycholog nie zmieni Twoich rodziców, ale zawsze możesz zawalczyć o swoje życie. Tkwiąc w toksycznym środowisku żadna terapia Ci niestety nie pomoże (wiem z autopsji). Uwierz w siebie, zacznij od małych kroków-np od porozglądania się za nową pracą w większym mieście, poza tym może mogłabyś dzielić mieszkanie z jakąś koleżanką? Nie myślałaś o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psycholog przecież nie zmieni ani mojej matki, ani nie przekona mojego chłopaka, żeby chciał się żenić, ani też nie da mi mieszkania.

To również jest moja złota myśl tygodnia.

 

Bo to jest prawda. Oczywiście specjalista ci tu zaraz napisze, żebyś wzięła kredyt, następna osoba wyśle do psychiatry a cała reszta do psychologa. Ty dobrze wiesz, że jak sobie ułożysz życie w sensie ogólnym, to i z psychiką sobie zaczniesz radzić coraz lepiej. Trudno jest rozwiązać konflikty w domu rodzinnym i ułożyć sobie nowe własne życie. Można trafić na terapeutę, który nauczy cię jak postępować z bliskimi, żeby uzdrowić te relacje, albo na takiego, który ci poradzi uciec od problemów tj. od tych ludzi. Dlatego ja jestem sceptyczna, bo faktem jest, że nie jesteśmy sami na świecie. To, że uzależniamy nasze decyzje od innych to nie jest błąd, tylko czasem takie są relacje i realia.

 

Ja też przez moment myślałam, że pójdę po piguły, ale to wszystkich problemów nie rozwiążę, chyba że lekarz się zajmuje również pośrednictwem pracy i zamianą mieszkań :tel2:

 

Powiedzmy, że jakąś samoświadomość już masz. Pogadasz na forum, ludzie wysłuchają, spojrzysz na siebie z trochę innej perspektywy, może zobaczysz czego potrzebujesz i co chciałabyś dalej zrobić dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo dziękuję za odzew. U mnie jest problem, że ja chyba mam za niską samoocenę, strasznie boję się podejmować decyzji i może dlatego jestem teraz w takiej sytuacji jakiej jestem. Moja matka za wszelką cenę chce mi udowodnić, że sobie nie poradzę i chyba jej się udaje...

 

-- 05 lut 2014, 23:23 --

 

A jeśli chodzi o znajomych to niestety nie mam wielu, także opcja mieszkania z koleżanką raczej odpada. Niestety jestem takim typem człowieka, który ma problemy z nawiązywaniem znajomości, a jak już kogoś poznam, to zaraz mam wrażenie, że ta osoba mnie nie lubi... To chyba nie jest do końca też normalne ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladyfinger88, skoro lada chwila bronisz pracę magisterską to może z czasem znajdziesz jakąś lepszą pracę i znajdziesz sobie jakieś lokum (choćby wynajem). Psycholog by się przydał, bo ta chora sytuacja w domu na pewno na Ciebie wpływa i możesz nosić te wszystkie urazy nawet jak się uniezależnisz. Niektórzy psycholodzy mogą też nauczyć Cię jak rozmawiać z toksycznymi osobami i jak sobie z tym radzić. Można też nabyć książki o tej tematyce, ale to nie to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×