Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

nerwa,

 

Np. Tacy ludzie zle sie czują po kawie (sa za bardzo pobudzeni), przeszkadza im jasne swiatlo, halas, jak się dzieje "za duzo".

I tak samo z rzeczami wewnetrznymi - bardziej odbieraja wszystkie dolegliwosci (np. bolowe), albo jak czują sie glodni, to juz tak na maksa, ze nie mozna wytrzymac.

 

Ja również mam coś takiego, co jest przyczyną? Pamiętasz jak nazywał się artykuł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak z ta niby hipoglikemia czytalam na forach zagranicznych tez wpisalam w wyszukiwarke. Jak znajde to wrzuce linka.

 

nefretis i jak znioslas krzywa? Bylo ok? Narazie sobie kupie glukometr i bede sprawdzac.

 

Co do tego glodu to ja tak mialam odkad tylko pojawila sie nerwica i tez mam wlasnie z przerwami od 2 lat, wie sie nie przejmowalam bo nie tylam tylko poprostu czesciej jadlam, ale po tych cwiczeniach tak sie nasilo ... jak mam bardziej stresowy dzien to np zjem obiad a za godzine juz mi burczy/ssie w brzuchu ... I tyc ewidentnie zaczelam po cwiczeniach i teraz nie wiem co zrobic. Jak cukier, krzywe wyjda ok to pewnie znaczy, ze to kortyzol. Tylko jak go zbic hmmm czytalam o tryptofanie i ashwagandzie. Ponoc tryptofan jest bardzo dobry,moze sprobuje bo nic innego mi nie zostalo. Morfologie mam ok,tarczyce tez nawet robilam usg, watraba tez ok, jedynie wysoki kortyzol.

 

Pocieszyliscie mnie, ze tez tak macie z tym glodem. Bo juz mam milion dziwnych chorob w glowie. Endokrynolog dopiero w sierpniu :( wtedy mam przyjsc z krzywymi, tak wiec narazie zakupie sobie glukometr :D

 

To ja tez jestem Highly Sensitive Person:D kawy nie pije bo wlasnie za bardzo mnie pobudza, jasne swiatlo i jak za duzo sie dzieje to zaczynam sie dziwnie czuc jakby derealizacja ... ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa,

 

Dzięki, no pasuje wszystko jak ulał w tym teście, nie ma wątpliwości ;-)

Z tego co tam piszą to taki gen i już.

 

Genetycznie upośledzony. Pocieszające :)

 

Gdzieś, kiedyś, nawet chyba tu na forum było, że kortyzol zbija się witaminą C, a dokładnie megadawkami. Tyle, że o słynnych megadawkach C to już się tyle naczytałem i na tyle dolegliwości pomagają, że wręcz panaceum.

 

Tutaj o tym piszą: http://potreningu.pl/articles/73/witamina-c-obniza-poziom-hormonu-stresu--kortyzolu

 

Próbowałem tej metody i nie mogę powiedzieć żebym odczuł zmianę.

W labie nie sprawdzałem, bo i po co skoro nie czuję różnicy, a i tak nie miałem dużego parcia na weryfikację obiektywną (czyt. Nie chciało mi się). Suplementowalem około miesiąca. Może za krótko, nie wiem. Na mnie nie działa raczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżizas, wciąż te same nicki na forum :D nic się nie zmienia, ahhh. Postanowiłem, że sobie napiszę a co mi tam. U mnie całkiem nieźle, za długo trwa ta radość, w sumie od listopada żadnej choroby sobie nie wkręciłem! Były ku temu okazje, sporadyczne bóle pod lewym żebrem (wiadomo - trzustka), jakieś przeskoki serca, bóle w łopatkach (promieniowanie od wątroby i trzustki - to przecież oczywiste) a ja nadal trwam w niezłym humorze i naprawdę solidnym stanie. Żadnych lekarzy, badań, przeszukiwań internetu celem odnalezienia kolejnych symptomów zbliżającego się końca. Jeśli cokolwiek mnie dopada to zwykła tanatofobia, rozważania życia po śmierci, czy w ogóle istnieje coś poza namacalnym, materialnym. Bardziej bym to podpiął pod natręctwa, które czasem nie dają spać, mimo to 85% czasu mija mi spokojnie. Są momenty, gdy dokucza mi "depresja" o ile mogę tak zdefiniować moje odczucia, na które składa się kompletny brak wiary we własne możliwości/umiejętności, lęk przed podjęciem decyzji, uważanie się za człowieka nic niewartego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżizas, wciąż te same nicki na forum :D nic się nie zmienia, ahhh. Postanowiłem, że sobie napiszę a co mi tam. U mnie całkiem nieźle, za długo trwa ta radość, w sumie od listopada żadnej choroby sobie nie wkręciłem! Były ku temu okazje, sporadyczne bóle pod lewym żebrem (wiadomo - trzustka), jakieś przeskoki serca, bóle w łopatkach (promieniowanie od wątroby i trzustki - to przecież oczywiste) a ja nadal trwam w niezłym humorze i naprawdę solidnym stanie. Żadnych lekarzy, badań, przeszukiwań internetu celem odnalezienia kolejnych symptomów zbliżającego się końca. Jeśli cokolwiek mnie dopada to zwykła tanatofobia, rozważania życia po śmierci, czy w ogóle istnieje coś poza namacalnym, materialnym. Bardziej bym to podpiął pod natręctwa, które czasem nie dają spać, mimo to 85% czasu mija mi spokojnie. Są momenty, gdy dokucza mi "depresja" o ile mogę tak zdefiniować moje odczucia, na które składa się kompletny brak wiary we własne możliwości/umiejętności, lęk przed podjęciem decyzji, uważanie się za człowieka nic niewartego.

 

Heja Tukaszwili. Cieszę się, że u Ciebie tak dobrze . Wiesz w sumie ja też juz nie szukam chorób w necie, wiele objawów ignoruje, ale jeszcze wiele mnie nakręca i udupia do parteru. Jeszcze oglądam różne plamki, zamiany, skupiam się na bólach tego czy owego. I duszności - są i się zmniejszają jak sinusoida. Miałem przerwę od leków i czułem się świetnie, ale potem wszystko wróciło, i znów jadę na proszkach. Życzę Ci serdecznie stabilności , tak czymaj chopie!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie, czy ma ktoś coś takiego jak - ogolną nadwrazliwosc na światło? Nie taką aż mega (jak przy migrenie).

Ja czuje jakis taki dyskofort (w oczach, czole) jak jestem w dzien na zewnatrz. Jakos tak czuje, ze to męczy moje oczy.

Inna sprawa, ze duzo czasu spedzam przed kompuerem, a w mieszkaniu mam dość ciemno.

Ale bardzo mi to przeszkadza... nawet w taki bardziej pochmurny dzien, tez czuje jakis taki uscisk na oczach.

 

Badania okulistyczne nic nie wykazaly. Zastanawiam się teraz nad podłożem neurologicznym :(

Dodam, ze nie razi mnie swiatlo z ekranu komputera. Sztuczne swiatlo tez znosze duzo lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, ze duzo czasu spedzam przed kompuerem, a w mieszkaniu mam dość ciemno.

 

Masz odpowiedź.

Komputer męczy i wysusza oczy, do tego w ciemnym pokoju oczy męczą się jeszcze bardziej. Jeśli dużo siedzisz przed kompem w domu, to to jest przyczyną Twoich problemów.

Podczas siedzenia przy kompie rób sobie przerwy (np 5-10min co godzinę), siedź przy włączonym świetle a nie po ciemku, postaraj się trochę częściej wychodzić z domu, dużo wietrzyć i kup sobie nawilżające krople do oczu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie, czy ma ktoś coś takiego jak - ogolną nadwrazliwosc na światło? Nie taką aż mega (jak przy migrenie).

Ja czuje jakis taki dyskofort (w oczach, czole) jak jestem w dzien na zewnatrz. Jakos tak czuje, ze to męczy moje oczy.

Inna sprawa, ze duzo czasu spedzam przed kompuerem, a w mieszkaniu mam dość ciemno.

Ale bardzo mi to przeszkadza... nawet w taki bardziej pochmurny dzien, tez czuje jakis taki uscisk na oczach.

 

Badania okulistyczne nic nie wykazaly. Zastanawiam się teraz nad podłożem neurologicznym :(

Dodam, ze nie razi mnie swiatlo z ekranu komputera. Sztuczne swiatlo tez znosze duzo lepiej...

 

Światłowstręt też miewam. Zależy od nasilenia nerwicy, i rozciąga się w zakresie od uczucia silniejszego rażenia oczu po wrażenie rozmywania, falowania, "spranych" kolorów. W skrajnych wypadkach powoduje coś na pograniczu zawrotów głowy i derealki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wybaczcie, że zmienię temat, ale zaglądnęłam tu po latach i korci mnie, żeby ładnie wypisać choroby , jakie sobie w życiu wynalazłam. Kiedy już wydaje mi się, że miałam już wszystko, zawsze pojawi się coś nowego:)

- guz mózgu,

-rak piersi,

-rak jajników

- rak jelita grubego

-refluks

-zator

-rak migdałka

- schizofrenia

-stwardnienie rozsiane

- choroby serca

- tętniak aorty brzusznej i głowy

- wrzody

- tężec

-białaczka,

-rak żołądka

-wstrząs anafilaktyczny

 

Tyle pamiętam tak na szybko:) Wszystko oczywiście zawdzięczam całej gamie objawów somatycznych, które bywają różne. Moje hity to:

- trudności w przełykaniu do tego stopnia, że po prostu nie jem i chudnę (a zupę popijam wodą)

-trudności w oddychaniu

-migreny

- nieustanne napięci mięśni - szyi, karku, nóg, szczęki, brzucha i innych

-gula w garde

-kołatanie serca, mocne i przyspieszone bicie, czasem nagłe dodatkowe uderzenia, które aż mnie zatykają

-ukłucia i prądy w głowie

- drżenie mięśni i mrowienie, a czasem regularne drgawki,

-swędzenie skóry

- bezsenność

- nagłe wybudzenia przy zasypianiu i w ogóle w nocy - budzę się przerażona i ten stan utrzymuje się, dopóki nie ogarnę, gdzie jestem i kim jestem

- derealizacja, depersonalizacje

- uczucie "znikania" - wydaje mi się, że zaraz stracę świadomość

-wrażenie, że nie kontroluje nóg i zaraz upadnę

-uczucie ucisku w żołądku i klatce piersiowej

-mdłości

-uczucie osłabienia,

- bóle w klatce piersiowej w okolicy serca

-szum w uszach połączony z pulsowaniem

-różne anomalie cyklu i zawirowania ze strony okładu pokarmowego

-napady gorąca

-ataki paniki oczywiście:)

 

Boję się, że się udławię albo uduszę. Boję się kolejnego ataku paniki, omdlenia i zawału. Boję się brać leki czy jeść nowe rzeczy z obawy przed reakcją alergiczną. Boję się, że stracę czucie w nogach i upadnę, boję się, gdy jest mi za ciepło, gdy mam rumieńce albo kiedy jest duszno a dworze. Boję się wszystkich rzeczy, które mogą spotkać mnie nagle, każdego dnia, o każdej porze i w każdym miejscu.

Pozdrawiam i życzę spokojne nocki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heja haniaa

Oh jak wiele rzeczy mógłbym z Twojej listy wpisać na swoją i jeszcze sporo dołożyć. Na szczęście nie reaguję paniką na każdą natrętną myśl o chorobie, ale też nie przechodzę nad tym spokojnie. Cały czas myśli i objawy krążą nade mną jak wygłodniałe wrony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja mam tak samo - niby nie panikuje (chociaż czasem już się tak nakręcę, że to nieuniknione), ale jednocześnie cały czas myślę o objawach. To właściwie niekończąca się historia - jeden objaw ustępuje, pojawia się kolejny i tak w kółko. I głęboko wątpie, że kiedykolwiek mi to minie....:) Chyba nauczyłam się z tym żyć:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja mam tak samo - niby nie panikuje (chociaż czasem już się tak nakręcę, że to nieuniknione), ale jednocześnie cały czas myślę o objawach. To właściwie niekończąca się historia - jeden objaw ustępuje, pojawia się kolejny i tak w kółko. I głęboko wątpie, że kiedykolwiek mi to minie....:) Chyba nauczyłam się z tym żyć:)

 

Miałem już dwa razy długotrwałą remisję. Można też żyć i bez tego. Ale jak widać potrafi wrócić i niszczyć na nowo. Mój lekarz powiedział kiedyś "przyjaciółka na całe życie". Może niestety miał rację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do mnie wraca zawsze jako nowa zmora. Nigdy nie jest to powrót do starej wyimaginowanej choroby, ale coś nowego, z czym jeszcze nie przyszło mi się pogodzić. Podobne są tylko później somaty, ale żeby było weselnej i trudniej, to pojawiają się też nowe udające tą nową francę. To głupie, że sami sobie stwarzamy najgorsze możliwe warunki przybierające postać dolegliwości somatycznych utrudniające maksymalnie nawet uwierzenie w to, że mamy "tylko" nerwicę. Nie wiem czy się dobrze wyraziłem, ale pewnie to znacie więc rozumiecie :oops::hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam na przykład tak, że 2 dolegliwości potrafią momentalnie się u mnie wymienić - najpierw boli mnie brzuch przykładowo, a potem nagle zauważam, że już mnie nie boli, a za to nie mogę przełykać:) Takie sytuacje zawsze mnie pocieszają, przynajmniej chwilowo, bo przekonuje się, że to kwestia głowy. Ogólnie uważam, że to niesamowite, że człowiek potrafi "wytworzyć" objawy typowe dla danej choroby. No ale niestety czasem łatwiej jest popaść w chorobę, niż żyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja też tak mam - coś mi przechodzi, a jak się skapne, że dobrze się czuje, to momentalnie znów wraca:) nie martw się - jakby co, ja też nie wiem, jak wyzdrowieć:)

wiejskifilozof - to chyba dlatego jest takie straszne, bo te dolegliwości czujemy naprawdę i teoretycznie one naprawdę mogą oznaczać jakąś dolegliwość:) Nie powiedziałabym, że to symulowanie, bo nie udajemy, że coś nas boli, ściska, dusi itp, tylko realnie to odczuwamy.

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler, ja też tak mam - coś mi przechodzi, a jak się skapne, że dobrze się czuje, to momentalnie znów wraca:) nie martw się - jakby co, ja też nie wiem, jak wyzdrowieć:)

wiejskifilozof - to chyba dlatego jest takie straszne, bo te dolegliwości czujemy naprawdę i teoretycznie one naprawdę mogą oznaczać jakąś dolegliwość:) Nie powiedziałabym, że to symulowanie, bo nie udajemy, że coś nas boli, ściska, dusi itp, tylko realnie to odczuwamy.

:)

 

Ah, to o to mu chodziło z tym symulowaniem? Hm. Może i mój umysł symuluje, ale jest cholernie sugestywny i wczuł się w rolę :)

I tak - objawy są realne, a wiele z nich mierzalne . Głupia franca - tzw. nerwica serca - wyjdzie na ekg. Potem dalszą diagnostyka i dopiero wyeliminowanie innych chorób pozwala zaryzykować diagnozę: nerwica. Od "symulowania" psują się włosy, skóra, paznokcie, wzrok, trawienie, etc. Rozpieprzone są hormony, robia się syfy na twarzy, pokrzywki. Boli łeb, aż do wymiotów. Siadają stawy, mięśnie. Zawroty głowy, zasłabnięcia, zaburzenia koordynacji, duszności. Parestezje, pieczenie ust, języka, skóry. Trzebią się z organizmu mikroelementy, nawala tarczyca, człowiek poci się jak mysz, spada libido. I tak dalej, i tak dalej....

 

Jeśli symuluję to jestem w tym tak zajebiście dobry, że aż sam siebie nabieram :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha:) Lepiej bym tego nie napisała:) Ja w sumie nie wiem,o co chodziło - chyba o to, że nie można komuś z nerwicą zarzucić symulowania, z czym sie ogólnie zgadzam. JAk ktoś mi powie, że symuluje, to tak jak mówisz: porzygam się z bólu głowy, wyjdzie mi kosmiczne ekg, będę miała obniżone leukocyty albo sto innych rzeczy będzie nie tak - a takie rzeczy to raczej ciężko udawać:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś ten wątek leciał jak woda, dzisiaj chyba wszyscy hipochondrycy wyzdrowieli, a mi zapomnieli powiedzieć jak się to robi :)

 

Nie wyzdrowieli niestety. Jestem tu prawie codziennie, ale ileż można pisać w kółko to samo. czytałem dziś o czternastoletnim chłopaczku, hokeiście Podhala Nowy targ. Zmarł właśnie na raka kości. I jak tu nie świrować?????? Pozdro dla wszystkich schorowanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×