Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 5.04.2022 o 17:58, maribellcherry napisał:

Mysle ze to po prostu IBS i dyspepsa.... Tak szybko guzy sie nie tworza... mam na mysli rak...

No wiesz już nawet nie chodzi mi tylko o raka...Bardziej bym u siebie podejrzewała wrzody których też sie boje mieć, naprawde nie wiem czemu ale każdy problem z żołądkiem jest dla mnie przerażający...Chyba że mowa o dyspepsji czynnościowej właśnie i IBS. To wtedy wiem, że organicznie nic mi tam nie ma. No i pewnie tak jest bo przecież nie mogliby raczej nic przeoczyć na tej gastroskopii...Takie coś chyba rzadko sie zdarza? 😕 masakra. Teraz niedawno wstałam bo byłam się przespać i zaczął mnie brzuch boleć tak jakby na dwójkę, poszłam no i nie miałam biegunki więc chociaż tyle, ale zaczęło mi być niedobrze i znów sie nakręcam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.04.2022 o 17:59, maribellcherry napisał:

A ja zjadlam przed chwila przez przypadek lyzeczke splesnialego jogurtu. I co teraz? Czulam smak plesni i na sciankach kubeczka tez byla zielona plesn. W samym jogurcie CHYBA nie ale smakowal juz tak, plesnia... Probowalam zwymiotowac, zmuszalam sie, ale udalo mi sie tylko troche. Wczesniej jadlam obiad wiec obiadem wymiotowalam...

Jesu, co teraz???? Jestem przerazona...

Nie no, jestem pewna, że nawet żaden objaw u Ciebie sie nie pojawi po zjedzeniu tej jednej łyżeczki. Ja nie raz czasami też przypadkowo i to nawet dużymi łykami piłam Tymbarka przeterminowanego czy coś. Nigdy nic mi nie było, także Tobie po takiej jednej łyżeczce tym bardziej nie będzie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, to już na pewno nie jest przez te tabletki na żelazo, które chwilę brałam. Ostatni raz miałam tak we wtorek, że zaczęłam mieć znowu to odbijanie mi się jajkiem. Albo w poniedziałek nawet. No i potem mi przeszło i w środę było dobrze cały dzień, potem w czwartek też było dobrze no i dziś znów od 15-tej tak mam. Ja już nie chce tego mieć, cholera dlaczego to mi się ciągle co kilka dni powtarza? Przeszukuje cały czas internet ale o tym nie ma dużo artykułów no i w większości to są też te, w których piszą o jakiejś chorobie żołądka czy innego narządu układu pokarmowego. Humor mam zepsuty totalnie, do tego mnie głowa boli i nic tylko o tym myślę. Nie dość że to jest tak ohydne to jeszcze nie mogę nic z tym zrobić i będzie mi się tak pewnie aż do rana odbijać, choć zaczynam mieć myśli, że już mi nie przejdzie. Siostra mi powiedziała, że może mam spowolnione trawienie no i to by się chyba zgadzało, bo po gastroskopii stwierdzili mi dyspepsję czynnościową. Ale dlaczego dopiero teraz taki objaw bym miała? Nadal mnie to mimo wszystko niepokoi...Zapytałam się mamy, czy jak w poniedziałek będzie dzwonić moja lekarka rodzinna do niej, to czy zapyta o ten objaw czemu go mam. Zobaczymy co ona stwierdzi...Ale mam tego dosyć noo 😣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@maribellcherry wiesz co ja mam problemy z odcinkiem szyjnym kręgosłupa i mam takie objawy, które opisałaś tylko jeszcze do tego szereg innych. Ja mam dyskopatię wiec trochę więcej jest tego. Bardzo możliwe ze od przeciążenia dostałaś te objawy. Często tez mnie kłuje w klatce i podczas nabierania powietrza. Chodzę do fizjoterapeuty i jest lepiej. Jeśli często przytrafia ci się problem z tym karkiem to polecam zakupić poduszkę ortopedyczna, naprawdę jest duża ulga i zrobić rtg kręgosłupa szyjnego i wybrać się do neurologa. Przez telefonu i ciagle pochylanie się zauważyłam ze nie tylko ja, ale mnóstwo moich znajomych ma problem z odcinkiem szyjnym. Nie ma co wszystkiego zwalać na nerwice. U mnie akurat w tym przypadku okazało się ze to nie nerwy, tylko konkretna przypadłość która można leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I zaczęłam wymyślać sobie coś nowego...Od jakiegoś czasu zaczęłam palić papierosy, myślę że to przez ciężki czas i sytuacje, które w moim życiu ostatnio wydarzyły się. No i dziś rano byłam zapalić chyba jakoś około 12 no i jak już skończyłam i myłam ręce, to zaczęłam czuć że mi kciuk u lewej ręki zaczął drętwieć (poczułam to jak je myłam) ale tylko tak w połowie, nie cały. W sensie że moją lewą strone tego kciuka czuje normalnie, a prawą stronę czuje właśnie taką zdrętwiałą. No i moja pierwsza myśl - może to udar mózgu? Ogólnie to go czuje, w sensie umiem wszystko nim robić i w ogóle, ale podczas dotyku tej prawej jego strony czuje właśnie to że jest zdrętwiały. A tak to nie czuje tego. I boje się, że może tym paleniem kilka tygodni już, doprowadziłam siebie do udaru czy coś :( i teraz tylko czytałam o tym udarze, objawy itp. I boje się...Moja Ś.P. babcia właśnie zmarła na udar kilka lat temu...Nie wiem co mam robić, bez przerwy od tej godziny 12-tej tak mam...Pomocy, miał ktoś z Was tak może też? Nie wiem może to nerwicowe ale boję się, że nagle dojdą mi jakieś nowe objawy i no...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, maribellcherry napisał:

Nie wiem, nie mialam tak. Ale nie sadze zeby to byl udar. Jesli tak to by bylo z toba tylko gorzej. 

Mama z siostrą i przyjaciółka mówią mi, że to jest raczej od niedoboru witamin. Tylko że jeżeli faktycznie tak jest, to że przejdzie mi szybko 😕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maribellcherry napisał:

Kilka postow wyzej pisalam o parestezjach ktorych czasem doswiadczam. Mija samo. Trwa od dnia do kilku…. Pocieszam sie (nie wiem czy slusznie) ze gdyby to cos powaznego bylo to by samo nie przeszlo….

 

Mysle ze naprawde nie masz sie czego bac. I moze to byc z niedoboru witamin. Postaraj sie skupic na czyms innym a zobaczysz ze minie samo… Tak mysle.

 

Za to moje jelito czadu daje. Glownie czesc lewa od podbrzusza do okolic lewego podrzebza (a bardzo sporadycznie do prawego boku). I tak juz od 1,5 roku. Bylam ze trzy razy u rodzinnej, mialam badania krwi. Poprawia sie samo po pogorszeniach. Tez sie pocieszam ze to moze tylko IBS. I mam tez taka nadzieje ze to niegrozne (mam na mysli rak) zapalenie jelit. Z innymi chorobami jelit dam rade, ale rak to wyrok. Zbieram sie na kolonoskopie. Zrobie ja. Zrobie na pewno. Chcialabym po wakacjach, zeby w razie co nie psuc nam urlopu zlymi wiesciami. Bo jak to sie mowi, brak wiesci to dobre wiesci….

No właśnie nie wiem, mam tak dalej bez zmian i ciągle sprawdzam czy nadal tak jest...Do tego wczoraj wieczorem zaczęło mi sie jakby co jakiś czas kręcić w głowie i dzisiaj to samo pod wieczór i dalej tak mam. Już nie wiem co sobie wmawiam i wyobrażam a co nie...

Co do Twoich jelit to bardzo możliwe, że to IBS. Sama mam stwierdzone przez gastrologa i no uciążliwe bardzo ale cóż zrobić...Wątpię, żeby to było u Ciebie coś poważnego ;) ale wiem, jak ciężko tak sobie przemówić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maribellcherry dla mnie to też koszmar jak o tym myślę muszę oderwać się natychmiast bo mi słabo, taki lęk. To jest chyba  tak jakby w narkozę wpaść wieczna, masakra!! 

Patrycja nie pal, to szkodzi😉

Motylek jesteś już po usg piersi? 

 

Macie leki też przed pożarem od zepsutych sprzętów, wypadkami drogowymi itp? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.04.2022 o 08:44, maribellcherry napisał:

Zyje po tym jogurcie z plesnia. Nic mi nie bylo na szczescie.

Przepraszam, nie jestem na bieżąco z wątkiem, ale czy ktoś tu jadł spleśniały jogurt?

 

Proszę, błagam, nie jedzćie spleśniałego jedzenia. Nie mówię tego, by napędzać czyjeś lęki, tylko z troski. Spleśniałe jedzenie pod żadnym pozorem nie nadaje się do jedzenia. Nie wystarczy tylko "odkroić" spleśniałej części czy coś w tym stylu. Cały spleśniały produkt należy wyrzucić. Koniec kropka.

Edytowane przez Wiśniówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.04.2022 o 08:32, acherontia styx napisał:

Zaczniesz pleśnieć od środka 😅

A tak na serio to nic 🤷‍♀️ od tego się nie umiera... nie pierwszy i nie ostatni raz zjadłaś coś z pleśnią...gwarantuje

No wręcz przeciwnie - umiera się. Owszem, pleśń jest wszędzie i krąży wokół nas, jednak widoczna pleśń czyni żywność nienadającą się do spożycia, bowiem zatrucie pleśnią powoduje m.in. uszkodzenia wątroby, nerek i układu krwionośnego. Najgroźniejsza jest czarna pleśń. Nie każdy przypadek spożycia pleśni jest zagrażający życiu i zdrowiu, jednak to nie znaczy, że nie powinniśmy na nią uważać.

 

Znowu - nie mówię tego, by podsycać czyiś lęk, ale nie jedzcie pleśni, to nie będziecie mieli się czego lękać.

Edytowane przez Wiśniówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra, potrzebuje wsparcia...Jutro mój brat ma Komunię i przyjeżdżają do mnie oprócz siostry z chłopakiem i mojej chrzestnej (której nie widziałam dosłownie 9 lat) to jeszcze znajomi moich rodziców z dziećmi prawdopodobnie też (młodsi ode mnie dużo). I świadomość, że będzie tyle osób (na szczęście ta uroczystość będzie w domu) i do tego będziemy wszyscy razem jeść a ja boje się, że złapie mnie lęk przed jedzeniem znów w obawie o zwymiotowanie...Nie chce tego. Do tego im bliżej jutra, tym bardziej boje się, że może mi się coś złego stać i trafie do szpitala i wszystko też zepsuje...Już dziś czuje się mega słabo fizycznie a psychicznie to nie wspomnę, zero radości i totalnie mogłabym tylko leżeć i nic nie robić...Mam dość tego, jak ja mam sie uspokoić i żeby jutro było wszystko dobrze? 😭😔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, maribellcherry napisał:

Zastanow sie najpierw sama co Ci pomaga w takicj sytuacjach.A juz na pewno nie zmuszaj sie do jedzenia. Jedz powoli, make kesy. Nie nakladaj sobie za duzo. Poj wode w miedzyczasie.
Nie mam zadnej zlotej rady niestety. Ja staram sie po prostu odwrocic swoja uwage, to u mnie dziala.

 

Dodam na pocieszenie ze ja boje sie ze mam ameby w mozgu po tym jak wczoraj czyscilam plot karcherem. Woda latala wszedzie. Cos ala deszcze lub mrzawka….

Właśnie jadłam mało ale na początku jak jadłam rosół to miałam wrażenie jakbym miała mieć odruch wymiotny i już się bałam że zacznę panikować a było dużo osób wokół przy stole, ale starałam się skupić na rozmowach i odganiać te myśli to jakoś mi przeszło trochę. Zjadłam trochę rosołu, wypiłam dwie szklanki soku, potem zjadłam dwie kluski w sosie, no a później kawałek ciasta i tortu. No i po jakimś tam czasie trochę sałatki jarzynowej. Więc chyba nie było tak źle. Ale nadal czuje się tak średnio psychicznie i fizycznie, nie mam ochoty zbytnio na nic i czuje w sobie dalej jakiś lęk. Boję się, że może czuje się tak przez to, bo mogę być niedożywiona mimo tego, że już nie mam aż takiego problemu z jedzeniem, bardziej też chyba chodzi o apetyt bo raz mogę zjeść naprawdę dużo, a np. Na drugi dzień czy po dwóch dniach już nie mam zbytnio ochoty jeść nic i włącza się lęk. Czytałam wczoraj o objawach niedożywienia i co prawda jak sprawdzałam moje BMI na Internecie to miałam że wygłodzenie bo naprawdę ważę dosyć mało bo 38kg a kiedyś ważyłam 42 co najmniej i przez te problemy z jedzeniem trochę spadłam :( i boję się że zaczyna mi się ten etap właśnie...Siostra mi mówi że na pewno nie ale co jeśli tak i nie uda się już tego odkręcić? :( szczególnie jeżeli coś by mi było...

 

A o tych amebach to nie wiedziałam co to jest ale przeczytałam na Internecie i co nieco już wiem. Ale nie wiem skąd się mogą brać. Tak czy inaczej naprawdę wątpię żebyś je dostała po tym czyszczeniu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja Wam powiem kochani, że wysiadam totalnie już psychicznie i fizycznie chyba też. Przedwczoraj coś miałam luźny stolec ale wiedziałam, że to pewnie nic takiego i się nie przejęłam jakoś bardzo. Wczoraj byłam na wycieczce w Ustroniu Górskim ze szkołą (obok Wisły to jest) i było wszystko okej aż do pewnego momentu. Zaczęło mi się odbijać jajkiem znowu (już kilka tygodni tak nie miałam) i w sumie pomyślałam, że to może przez to że jadłam ostatnio kilka dni pod rząd sałatkę jarzynową a tam były też jajka. No i może godzinę przed siedzeniem nad rzeką jadłam frytki z sosem łagodnym, a jeszcze wcześniej jakoś z rana w trakcie już jazdy zjadłam kilka małych kanapek z serem (a że mam stwierdzoną niestrawność i ZJD to wiem że powinnam ograniczać takie rzeczy dla własnego komfortu no i wychodzi inaczej...) i potem w trakcie powrotu też plus mieszałam trochę z chipsami i tego typu słonymi rzeczami i to też było złe raczej...No i coś czułam wtedy że mnie zaczyna brzuch boleć ale myślałam że to przez zbliżający się okres. No i gdy wróciłam do domu to dostałam biegunki...Ale wieczorem i w środku nocy tak naprawde dopiero zaczęła mi się taka naprawde no biegunka (nie chce Wam opisywać ale wiecie o co mi chodzi) no i do tego doszedł już taki mega nieprzyjemny dyskomfort w odbycie, jakbym czuła że coś tam mam (a tak nie jest raczej) i do tego przy wypróżnianiu zaczęłam czuć pieczenie (ale to pewnie przez takie ciągłe wypróżnianie sie) no i płakałam już kilka razy bo tak się wczoraj cieszyłam że jak na mnie to naprawdę dużo zjadłam i wszystko poszło sie jeb.. :(😢 wypiłam jedną saszetkę Smecty i póki co to od kilku godzin nie byłam w toalecie tak żebym się porządnie musiała wypróżnić i mam nadzieję, że już jutro albo dziś pod wieczór już będzie dobrze...Do tego rano jeszcze idę na ostatnią dawkę szczepienia przeciw tężcowi na 8:45 i nie wiem czy mogę po takiej biegunce...Eh zobaczymy jak to będzie ale naprawdę mam dość tego ciągłego martwienia się :( jeżeli to wszystko jest przez tą niestrawność i ZJD to po prostu świetne życie mam... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć

Mnie ostatnio dopadło jakieś cholerstwo i teraz się z lekka stresuje....

Byłem na spotkaniu z jedną dziewczyną całowaliśmy się (randka z tindera)  i teraz od tamtego spotkania dwa dni później dostałem bólu gardła i język też mam obolały w aftach. Staram się to leczyć na własną rękę glimbaxem i cytryną (przemywam nią język) i objawy trochę jakby mijają ale do tego czuje się jakiś osłabiony. Martwię się że to może coś mega poważnego jak cukrzyca albo Hiv o którym przeczytałem w internecie. Cały czas znowu nie daje mi to spokoju... Może to od klimatyzacji w autobusie sam nie wiem 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, maribellcherry napisał:

 

Czy jak watroba jest powiekszona to widac to

golym okiem? W sensie czy np brzuch tez jest powiekszony?

Musiałabyś być praktycznie wychudzona (ale rzeczywiście wychudzona a nie szczupła), żeby było widać powiększoną wątrobę gołym okiem i sama wątroba musiałaby się powiększyć o nie wiadomo ile, żeby to było widoczne. Sama sobie nie jesteś w stanie nawet wyczuć brzegów wątroby, bo żeby to zrobić trzeba palce praktycznie pod żebra włożyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dawna nie wypowiadałam się na tym forum i nie widzę też "starej gwardii", co raczej jest pozytywną oznaką - mam nadzieję, że u wszystkich lepiej. Potrzebuję się gdzieś wygadać. 

 

Przede wszystkim, trzy lata temu, kiedy wypowiadałam się na tym forum, to oczywiście myślałam o wielu chorobach, ale nerwica była skupiona na układzie pokarmowym, miałam codzienne zgagi, biegunki itd. Jak widzicie, nadal żyję, więc to nie był rak, a do tego dodam - jako że mam nieciekawą historię w otoczeniu, która być może jestem moim bodźcem do obecnej wkrętki - to jednak objawy trudno przegapić i intensywnie chudnięcie to jeden z nich.

 

Przez te trzy lata żyło mi się raz lepiej, raz gorzej, raczej unikałam badań, choć zaliczyłam w międzyczasie morfologię i była wzorcowa (to było rok temu). No i co? W październiku ugryzł mnie kleszcz, ale nie było rumienia, nie miałam objawów, także w sumie to zignorowałam; później miałam covida i przeszłam nie tak źle (a wcześniej panicznie się go bałam). Bardzo "niesamowita" w złym tego znaczeniu historia w otoczeniu z rzadką chorobą w centrum (nie będę tego opisywać), przez to kilka innych podobnych, w międzyczasie z kolei w moim życiu prywatnym stało się coraz bardzo pozytywnego (właśnie - pozytywnego) i here we go again. Obecnie oddycha mi się normalnie, ale miałam już w przeciągu dwóch miesięcy:

- kilka ataków, podczas których myślałam, że mam zawał/ udar; parę razy wywaliło mi puls do 125, jak po prostu stałam, ale oczywiście stale monitoruję tą wartość, w czasie dnia raczej normalnie, ale już myślę o zapaleniu mięśnia sercowego czy czymś podobnym, 

- bóle palców, ból lewej ręki promieniujący na pachę/ pierś (nie jest intensywny, trwa od kilku miesięcy, pojawia się i znika) - myślę o raku piersi, przerzutach do kości, rak płuc, Guz Pancoasta; wcześniej trenowałam intensywnie, ostatnio to zaniedbuję, nie wiem, czy to kontuzja; no i też trochę myślę o sercu, ale że podczas wysiłku czuję się raczej w porządku, to wydaje mi się to jednak niemożliwe, żeby to było coś sercowego,

- duszności - przez jedną noc nie mogłam złapać oddechu, teraz oddycha mi się względnie normalnie, ale to było straszne, myślałam, że zapomnę jak oddychać w nocy - gdybym się jeszcze bardziej nie badała badań, to pewnie zadzwoniłabym po pogotowie,

- zaburzenia równowagi - nie przewracam się, ale czuję się, jakbym się miała zaraz przewrócić. 

Ogólnie cokolwiek nie wyskakuje mi na ciele - już jestem spanikowana, analizuję. Ugryzłam się w język prawdopodobnie w nocy - dobrze że przeszło po jednym dniu, bo już bym miała nową wkrętkę i można tutaj mnożyć, ale powyższe podpunkty to stały repertuar. 

 

I co? No i nic, najgorsze że boję się badań (wiem, że to absurdalne i że nikt z forum nie zapewni mi, że jestem zdrowa na 100%). Autentycznie zazdroszczę osobom z forum, które są w stanie co rusz latać do nowego lekarza, ponieważ przynajmniej obiektywnie są przebadane, choć psychicznie pewnie cierpią tak samo jak ja; boję się, że pójdę na morfologię i otrzymam telefon z laboratorium bądź coś podobnego. 

Bardziej mam przy tym rzucie objawy sercowe/ neurologiczne, ale jak o tym piszę, to często przychodzi mi na myśl "tym razem to nie nerwica". Oczywiście czytam już forum chorych o raku, jak dowiedziałeś się, że masz raka i tym podobne atrakcje, żeby sobie ulżyć. Dzisiaj w końcu idę się przebadać w kierunku boreliozy chociażby, jeśli okaże się, że to to, to chociaż można to czasowo zaleczyć - zaniedbałam sprawę, nie poszłam od razu po ukąszeniu, ale też mój najlepszy przyjaciel Internet doradził mi, że jak nie ma objawów, to diagnostyki na podstawie krwi się nie dokonuje. Na usprawiedliwienie dodam, że wtedy przeżywałam załamanie na zupełnie innym tyle i nie w głowie mi były takie badania. 

 

Myślę nad konsultacją psychoterapeutyczną już na bank, myślałam przez ten okres, że mi minęło, ale nic bardziej mylnego.

 

 

8 godzin temu, maribellcherry napisał:

Dzis doszlo mi co nowego. Zaczelo mnie kluc w prawym boku przez caly dzien z przerwami, zaraz pod zebrami. Raz mocniej raz slabiej. Wczoraj mdlilo mnie nie wiem skad. Samo przeszlo. 
Juz mam wkrety oczywiscie ze to watroba. Faldka na brzuchu zaraz pod zebrami po prawej jest troszke wieksza od lewej wiec juz wkrety mam ze mam watrobe powiekszona. 
Chociaz mam czasem wrazenie ze w czasie ruchu klucie sie nasila….

Zalamka

 

Czy jak watroba jest powiekszona to widac to

golym okiem? W sensie czy np brzuch tez jest powiekszony?

Kłucia w żołądku/ żebrach są bardzo typowe dla nerwicy. Dużo osób ma stłuszczoną/ powiększoną lekko wątrobę, to nic takiego i żaden wyrok. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.05.2022 o 10:05, maribellcherry napisał:

Uzywam juz kilka lat nuvaring i od jakis 2 miesiecy zauwazylam wzomozna produkcje sluzu. Pomyslalam sobie zaburzenia hormonalnego moze od nuvaring wlasnie. Jakies 2 tyg w okolicy po miesiaczce mialam sluz podbarwiony i biole podbrzusza (juz wczesniej mialam takie bole, tepe takie).

We wtorek musze nuvaring wyjac a w piatek zwykle dostaje miesiaczke. A dzis widze sluz podbarwiony na brazowo a potem na czerwono.... Tak, ze mam znowu zagwozdke. I nie wiem co mam robic, czekac na rozwoj sytuacji czy juz leciec do lekarza... 

2,5 roku temu mialam cytologie=czysto. Usg jakies 4-5 lat temu tez okej. Kolonoskopie mialam dosyc dawno.... jakies 10-11 lat temu... Wkreta juz na raka szyjki macicy.... 

 

A wiecie skad mi sie jazdy na raka wziely??? Z tego forum.... Przeczytalam kilka postow ludzi ktorzy maja wlasnie kancerofobie i tak sie u mnie to zaczelo. Wczesniej w ogole sie nie martwilam rakiem... 

 

A stwierdzilam, ze te wszystkie objawy ktore mam to pewnie przerzuty od jakies raka, o ktorym jeszcze nie wiem (oficjalnie)...

 

Jak dla mnie takie plamienia to norma, szczególnie jeśli stosujesz antykoncepcję. Przykro że forum tak na Ciebie zadziałało, bo dla mnie odwrotnie - w sensie czytanie tego wszystkiego też mi nie robi na pewno dobrze, ale chociaż widzę, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która jest tak skupiona na swoich objawach i najmniejszą bzdurę traktuje jako stan zagrożenia życia.

 

W sumie to się mimo wszystko cieszę, że wiele osób już tutaj nie pisze, które kojarzę, mam nadzieję, że po prostu czują się lepiej i już nie fiksują na punkcie chorób.  

 

W dniu 21.05.2022 o 10:08, maribellcherry napisał:

 

Z tym bolem ramienia to tez mam, od stycznia 2021 z przerwami, tez juz wkrecam sobie raka pluc.... I rownowaga... mam podobne odczucia do Twoich, z tym ze ja mam zdiagnozowane bole glowy naczynioruchowe, mam niedosluch i problemy z blednikiem... to wiem... Ale jaka przyczyna (no procz glowy/blednika moze= kiedys upadlam na glowe z trzepaka... A niedosluch ma moja matka i teraz siostra wiec zapewne genetyczne) Ale czy to rzeczywiscie przyczyna moich objawow? Mialam tomografie w 2010 juz kiedy te objawy mialam, nic nie wyszlo wiec nie zaglebialam sie w to dalej bo te problemy mam od wielu lat i stwierdzilam, ze skoro wciaz zyje i w miare normalnie funkcjonuje to widocznie nie jest to jakas smiertelna choroba...

 

A jak Cię boli ta ręka? Czytałam, że niby też może boleć od kręgosłupa, ale nie jestem co do tego przekonana. 

Zawroty głowy są niby typowe w nerwicy, ale ja za każdym razem, jak je mam, to trudno mi zachować spokój. 

 

Cóż, ja zrobiłam badanie na boreliozę, w następnym tygodniu wynik. Myślę, że warto jeszcze byłoby zrobić morfologię, OB, ginekolog, EKG i może RTG klatki piersiowej - szkoda że słabo mi, jak o tym wszystkim pomyślę, a muszę się jakoś przemóc. A jak miałam te jazdę parę lat temu i się skończyła, to byłam przekonana, że już nie wróci.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, czy ktoś z was brał lek o nazwie coaxil? Psychiatra mówił mi, że to jeden z najlżejszych leków. Po serotoninie i wenlafaksynie źle się czułam i teraz dostałam to. Uczęszczam też na terapię, na razie nie ma jakiś super efektów, ale psychicznie jestem spokojniejsza, dlatego jeśli ktoś z was ma wątpliwości to zachęcam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi się, żeby zawroty głowy mogły być objawem raka mózgu, ale ja w sumie na te mózgowe rzeczy nie miałam nigdy fazy. Ja często mam takie zawroty, ale ignoruję to, bo ostatnio podczas nasilenia nerwicy też to miałam. 

 

W dniu 25.05.2022 o 18:22, Amanda55 napisał:

Hej, czy ktoś z was brał lek o nazwie coaxil? Psychiatra mówił mi, że to jeden z najlżejszych leków. Po serotoninie i wenlafaksynie źle się czułam i teraz dostałam to. Uczęszczam też na terapię, na razie nie ma jakiś super efektów, ale psychicznie jestem spokojniejsza, dlatego jeśli ktoś z was ma wątpliwości to zachęcam.

Nie brałam tego leku, ale jak się przebadam i będzie w porządku, w co trudno mi obecnie uwierzyć, to mam zamiar zapisać się na terapię. Już zresztą znalazłam kilku terapeutów, do których chciałabym pójść - przeraża mnie tylko trochę koszt, ale najwyżej wezmę rzadsze spotkania, bo średnio za wizytę około 200 złotych, to daję kwotę 800 miesięcznie za spotkania raz w tygodniu, a inflacja tak szybko postępuje, że nawet jeśli nie zarabiam źle, to ten koszt będzie mocno odczuwalny. Do leków nie jestem przekonana, choć chciałabym na pewno coś dostać chociażby doraźnego, żeby w momencie największej szajby czymś sobie ulżyć. 

 

Cóż, nie mam boreliozy - trochę mi ulżyło, trochę nie, bo chciałam zwalić swoje ostatnie objawy na to. Ręka dalej mnie boli, nie wiem już, czy to jakaś kontuzja, czy przerzuty do kości albo rak płuc/ piersi, ostatnio wymyśliłam, że mam tam guza, który mi może naciska na nerwy. Idę w przyszłym tygodniu na USG piersi i już jestem przerażona, mdli mnie od tego, nie wiem, czy nie ucieknę spod gabinetu. Muszę też odbębnić morfologię, ale już w myślach słyszę telefon z laboratorium. Echh... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×