Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychiczni rodzice.


VanGH96

Rekomendowane odpowiedzi

Wszyscy doskonale wiemy, że to łańcudzek bez końca. Nasi rodzice wychowani w sposób zimny przekazali dalej lodowisko. Teraz od nas zależy ( mając wiedzę i dostęp do terapeutów) czy będziemy tacy sami czy też coś zmienimy. Użalanie się, obwinianie nic nie da. Skoro znam przyczynę mogę leczyć skutki.

 

Wytłumaczenie i usprawiedliwienie mogę znaleźć dla rodzica, który w swoim ciężkim, uczciwym życiu zgubił się trochę. I w sumie człowiek dobry ale życie go za mocno w tyłek natłukło. Są różne tragedie, gdzie dorosły czasami się po prostu nie odnalazł.

 

Dla osobnika, który żałuje że nie usunął ciąży miano rodzica to trochę za dużo.

Jestem za oddzielaniem się od rodziców toksycznych, despotycznych, bo wiem, że rozmowa z nimi prowadzi do kłótni i tacy ludzie niczego nie chcą zrozumieć.

Nie zrozumiem również rodzica, który nabija się z dziecka publicznie i nie rozumiem ludzi, którzy widząc takie zachowanie nie utrą nosa tatusiowi czy mamusi. Bardzo ważne jest żeby społeczeństwo nie dawało przyzwolenia na takie zachowanie. Już w przedszkolu pani powinna wziąć rodzica na stronę i nawkładać ile wlezie.

 

Trzeba rozgraniczyć trochę mściwe bydlę i człowieka, który jest zmęczony. Ja też jak jestem przepracowana to wrzasnę sobie czasami na domowników, bo mnie wszystko drażni i denerwuje. Czasami jest tak, że nastolatek przesadzi w odbiorze, czasami doda sobie niepotrzebną ideologię to tego co się dzieje. I to jest naturalny proces biologiczny. Dodajmy jeszcze konflikt pokoleń i awantura gotowa pod tytułem " ja w twoim wieku".

 

Większość rodziców ( pomijam sadystyczne świnie czerpiące radość z lania, obrażania czy molestowania dzieci) kocha swoje dzieciaki i niestety nie ogarnia ich potrzeb i zainteresowań. Dla nich najczęściej zaspokojenie potrzeb fizycznych to podstawa. Trudno tulić nastolatka i rozmawiać z nim na trudne tematy, kiedy ten nabuzowany hormonami buntuje się i pyszczy z byle czego.

Jak ma matka starej daty zrozumieć zakolczykowane Emo, że on cierpi i dusza mu się kroi, kiedy ona w fabryce zapiernicza żeby na chleb starczyło. Dla niej 20 zł to zakupy na cały dzień a dla niego farba do włosów i to z niższej półki. Mnie by krew zalała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O matko... wypowiem się trochę chamsko, acz szczerze do bólu. Ja nie rozumiem, jak można nie rozumieć, że jest kurde różnica pomiędzy rodzicem, który popełnia od czasu do czasu błędy a takim, który tak źle się zachowuje, że aż dziecko ma wątpliwości, czy jest w ogóle kochane, a jego samoocena równa się zeru. Przecież temat nie dotyczy tego pierwszego przypadku, tylko tego drugiego. I jak się chce być zdrowym, to nie da się nie obwiniać. Po prostu się nie da. Czy to też tak trudno zrozumieć? To naturalne, że na pewnym etapie zdrowienia człowiek szuka winnego, bo musi w którąś stronę ukierunkować na przykład złość i wyrzucić ją z siebie. Potem dopiero wyzbywa się obwiniania. A poza tym... rodzic zachowuje się jak potwór... Może to zmienić? Może. Jako dorosły ma tyle oleju w głowie, żeby poprawić swoje zachowanie? Oczywiście, że ma. No to jeżeli tego nie zrobił, to skopał sprawę i tyle. Flea, moim zdaniem twoje gadanie jest kompletnie bez sensu. A poza tym ciągle tylko podkreślasz, jak to CIĘŻKO zarobić, jak to CIĘŻKO, jak to CIĘŻKO... tak, jakbyś sama obwiniała tylko los o to, że Ci tak CIĘŻKO... a prawda jest taka, że bardzo często niskie zarobki i frustracja z życia też są wyborem danego człowieka. Często jest to efekt wielu drobnych, głupich wyborów, które prowadzą do na przykład kiepskiej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klarunia mi w porównaniu z innymi to jest bosko a nie ciężko.

To właśnie moja praca dła mi wgląd w sytuacje wielu ludzi i ich życie. Wiem jak potrafi być niezrozumiany nastolatek czy małe dziecko i wiem jak potrafi być zaganiany rodzic za kawałkiem normalności.

 

Wiem też ile kosztuje codzienne utrzymanie, rachunki i jak często opadają ręce kiedy dostajesz kolejne raty, rachunki do odpłacenia czy też znowu trzeba wydać kolejną kasę na potrzeby pierwsze. I dlatego rozumiem rodziców, którzy nie mają czasu latać po terapiach ( ktoś dom musi utrzymać), psychiatrach i rozpływać się nad swoim numerkiem choroby.

Doceniam dzisiaj swoich rodziców i wiem, że mnie kochali chociaż będąc dzieckiem miałam mnóstwo wątpliwości co do tego.

 

Klarunia rozumiem, że masz mega zarobki i nie powąchałaś biedy, bo nie wiem co mam powiedzić niektórym dzieciakom, że to ich wybór, że nie mogą iść na studia? Że z racji swojego pochodzenia mają do wyboru albo się skończyć tak jak rodzice albo iść dalej w podskokach bo przecież edukacja w tym durnym państwie jest dla każdego i za darmo. I to też jest ich wybór?

Idź powiedz 44 latkowi, że jego pensja minimalna to jego wybór, a zniszczone zdrowie to efekt jego nieudolności. Błagam.... Czy my piszemy z tego samego kraju?

Nie wiem jak w twoim regionie ale tu czy pracujesz za biurkiem czy roznosisz ulotki, czy też pracujesz w banku - panuje demokracja czyli umowa zlecenie i 1500 brutto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) a prawda jest taka, że bardzo często niskie zarobki i frustracja z życia też są wyborem danego człowieka. Często jest to efekt wielu drobnych, głupich wyborów, które prowadzą do na przykład kiepskiej pracy.

 

Żeby to było tak pięknie ...... ale to temat rzeka.

 

Flea teraz już jest wypas - 1600 brutto :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Klarunia bez nerwów.

 

Teraz to Ty chyba nadinterpretujesz.

 

Temat dotyczy młodego człowieka, który dostał od rodziców opiernicz, że oni się starają a jemu źle. Staruszek ma zmian trzy i pewnie z własnego wyboru ( mógł iść na studia i karierę robić na uczelni- sam sobie winien) zasuwa, żeby synowi zapewnić byt i opiekę.

Rodzicom puszczają nerwy, bo chcą pomocy od bądź co bądź młodego, silnego chłopaka.

Zresztą każdy nastolatek ma potrzebę wyjścia z domu bo go starzy wkurzają. Biologia.

 

I nie najeżdżaj mi tu, że nie potrafię czytać, bo dla mnie bardzo często oznacza właśnie to, co jest napisane.

Zaczynasz się tłumaczyć zupełnie bez powodu, nikt Ciebie nie atakuje.

Dodatkowo, nie jestem ani Twoją ani niczyją matką. ;)

 

Mam nadzieję, że Twoje świadome wybory doprowadzą Cię do super płatnej pracy, gdzie po opłatach zostanie Ci tyle żeby zapewnić byt sobie i swoim dzieciom, na spokojnie prowadzić dom, z uśmiechem rozmawiać o uczuciach i o poranku witać wszystkich słowami " kocham cię". Gdzie w lodówce będzie zdrowa żywność i rasowy kot ocierał się o nogę, gdzie wszyscy są szczęśliwi, zdrowi i zadowoleni.

Utopia.

Aaaa,sorry.... Gdybyś żyła w tak cudownym domu to do głowy by Ci nie przyszło, żeby tu założyć konto.

 

 

Podaj mi proszę przykład rodzica, który jest cudownie doskonały bo jakoś w swojej karierze zawodowej nie spotkałam się z takim.

I kiedy jest ta granica złego zachowania, że dziecko ma wrażenie, że nikt go nie kocha? Wystarczy raz powiedzieć? Kilka razy? Zbić? Nie przytulać? Krzyczeć? Nie upominać? Co to znaczy w ogóle, że rodzic źle się zachowuje? Bo bydlę to łatwo określić, a takiego szaraka to do której szuflady wsadzić?

 

I z Twojej wypowiedzi rozumiem, że to normalne jak dorosłe dziecko jest złe na rodziców i ukierunkowuje swoją złość na nich, obwinia, mści się to jest wszystko w porządku. Bo terapia, bo się leczy itd. A jak młody czy stary rodzic sobie nie radzi i nawet nie wie gdzie pomocy szukać to już zły człowiek, ma olej w głowie, powinien się zmienić... Hmmmm

Zaczynam myśleć, że oldschoolowe wychowanie miało swoje plusy jednak. Uczono przynajmniej szacunku dla starszych, dla czyjejś pracy i wysiłku.

 

 

Każde dziecko ma inną wrażliwość, to co Tobie wyda się rajem, dla innego będzie piekłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea

on dalej taki wkurzony itd. Codziennie tak sie dzieje, oboje rodziców tacy sa... Z nimi nie da rady normalnie porozmawiac, w ogole nie jestem typem buntownika czy cos. Sa strasznie nerwowi, byly juz akcje gdzie uciekałem do cioci, bo nie wytrzymywałem... przeciez nic takiego nie robie, ale wystarczy cos takiego jak dzis, zeby piekło działo sie w domu... Wiem, moze głupio sie zapytalem o to czy ma trzecia zmiane, ale zeby az tak reagowac? Zeby klnac od najwiekszych hu*** na mnie, zabraniac wszystkiego, i zachowywac sie gorzej jak zwierze... i teraz ciagle czyni wyrzuty, przez 3 godziny klnie, ze wszystko sie robi, kupuje mi, a ja mowie, ,, przeciez mi jest dobrze, nic takiego nie powiedzialem" a oni swoje... I tak w kolko, przez caly dzien.... Juz nie moge tego zniesc:((

takie zachowanie rodziców to chyba cos więcej niz opiernicz - jesli opierdziel jest codziennie, są to wyzwiska i presja psychiczna, że dzieciak nie moze w domu wytrzymać - to jest to dla mnie patologia. Ciężkie warunki bytowe, zmęczenie nie sa wytłumaczeniem. Rodzice są dorosli i zakładam potrafia czytac i pisać, nie żyją w buszu, mogą się zgłosic do psychologa, jesli sobie nie radzą. A nie wyżywać sie na dziecku, bo im ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea
on dalej taki wkurzony itd. Codziennie tak sie dzieje, oboje rodziców tacy sa... Z nimi nie da rady normalnie porozmawiac, w ogole nie jestem typem buntownika czy cos. Sa strasznie nerwowi, byly juz akcje gdzie uciekałem do cioci, bo nie wytrzymywałem... przeciez nic takiego nie robie, ale wystarczy cos takiego jak dzis, zeby piekło działo sie w domu... Wiem, moze głupio sie zapytalem o to czy ma trzecia zmiane, ale zeby az tak reagowac? Zeby klnac od najwiekszych hu*** na mnie, zabraniac wszystkiego, i zachowywac sie gorzej jak zwierze... i teraz ciagle czyni wyrzuty, przez 3 godziny klnie, ze wszystko sie robi, kupuje mi, a ja mowie, ,, przeciez mi jest dobrze, nic takiego nie powiedzialem" a oni swoje... I tak w kolko, przez caly dzien.... Juz nie moge tego zniesc:((

takie zachowanie rodziców to chyba cos więcej niz opiernicz - jesli opierdziel jest codziennie, są to wyzwiska i presja psychiczna, że dzieciak nie moze w domu wytrzymać - to jest to dla mnie patologia. Ciężkie warunki bytowe, zmęczenie nie sa wytłumaczeniem. Rodzice są dorosli i zakładam potrafia czytac i pisać, nie żyją w buszu, mogą się zgłosic do psychologa, jesli sobie nie radzą. A nie wyżywać sie na dziecku, bo im ciężko.

Zauważcie jednak, że autor postu zniknął. To, że pisał wszystko pod wpływem emocji widać jak na dłoni, może więc nieco wyolbrzymił sprawę? Często jest tak, że kiedy jest nam źle, WYDAJE nam się, że cały świat jest przeciwko nam, że to, co się dzieje w domu to piekło, że inni na pewno mają lepiej. Nie twierdzę, że i w tym wypadku tak jest, ale tak naprawdę autor niewiele powiedział i nie nam osądzać jak jest naprawdę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że znamy opowieść tylko z jednej strony.

Opowieść ze strony rodziców można sobie wyobrazić w każdej chwili, wiadomo jaka by była. Zresztą już dobrze Flea napisałaś jak to wygląda od strony rodziców. Tylko to i tak nie zmienia faktu, że właśnie dzieciak będzie tu mieć jakieś ewentualne urazy psychiczne, więc nie rozumiem po co wersja drugiej strony. :? Liczy się to, jak dziecko to widzi, by zrozumieć jego problem, wytłumaczyć mu to i owo, pomóc, wesprzeć. Tylko to powinni robić rodzice, a nie my... Już gdzieś pisałam, że na posiadanie dzieci powinno się mieć licencję - wydawaną na podstawie egzaminu po kursie. I powinno istnieć jej przymusowe odnawianie co roku. Wtedy wszystkim dzieciom żyłoby się z dużym prawdopodobieństwem lepiej, biednym czy bogatym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Black swan żeby to było takie proste.. Kurs, papier i możesz mieć dzieci :mrgreen:

 

Szkoda mi trochę chłopaka, bo nikt nie lubi jak ktokolwiek się drze czy to rodzic czy nie. A rodzic chyba boli nawet bardziej. A wersja drugiej strony pozwala obiektywnie spojrzeć na problem. Popieram, że to rodzice powinni być wsparciem a nie forumowicze. I lepiej by się może stało gdyby w domu doszło do starcia i ostrej kłótni niż do szukania pomocy w necie. Czasami kłótnia nawet bolesna przynosi fajne rezultaty.... Z tym że kłócić się też trzeba umieć. Mam nadzieję, że chłopak znajdzie jakieś rozwiązanie i będzie ono konstruktywne i korzystne dla obu stron.

 

Nie da się nauczyć jazdy na rowerze bez siniaków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, nie mialem dostepu do Internetu... Oni tak maja czesto... Rano jeszcze sie nie obudze a juz wrzaski na cały dom, ze zapomniałem czegos tam zrobic.. O byle pierdoły tak jest. Ale na szczescie sa momenty gdzie jest spokoj. Nie, nie pod wplywem emocji, tak jest czesto, i jakos musze ten problem pokonac..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja, wtrącę swoje 3 grosze, bo nie chce mi się za bardzo rozwodzić.

Najbliżej mi do zdania, które prezentuje Flea, ale zgadzam z co niektórymi bardziej radykalnymi opiniami. Myślę, że potrzeba w tej dyskusji jakiejś drogi środka :smile:

 

W każdym razie też po latach mógłbym obwiniać o nerwicę, depresję i zaburzenia adaptacyjne przewrażliwioną matkę, bardzo wiele wymagającą, opieprzającą nas (mnie i brata) o wszystko, która swoje kompleksy i niezrealizowane ambicje przelewała na nas... A to nauka, a to niby "nieodpowiedni" koledzy (lub dziewczyny) i oczywiście "tyle wam dajemy, a wy jesteście niewdzięczni i tylko BRAĆ i BRAĆ! Nic nie dać od siebie", mimo że byliśmy raczej skromnymi chłopakami, którzy niczego się nie domagali, ani nie chcieli bo wiedzieliśmy jaka sytuacja jest w domu. Mógłbym obwiniać wycofanego, wiecznie podenerwowanego, nieprzyjemnego bardzo chłodnego ojca, który po pracy zasypiał w fotelu z tępym wzrokiem przed tv.

Po prostu mieli swoje problemy i frustacje. Ojciec po 10-13 godzinach harówy, po której ledwo trzymał się na nogach, matka też ciężko pracowała. Oboje zarabiali niewiele więcej niż "kuroń". Było im ciężko. Z czasem wiele się zmieniło (na lepsze) :smile:

Zresztą co po latach może dać takie obwinianie..? Wyciągnę z tego jakąś naukę, wnioski? Po co rozdrapywać coś co było "dawno i nieprawda" ? Ważne, że się zmieniło.

 

Doceniam ile poświęcali dla nas i nie mam im niczego za złe. W sumie jestem wdzięczny, bo wpoili we mnie skromność, kult pracy, nauczyli doceniać to co się ma i nie zazdrościć, pokazali pewne zasady i wpoili patriotyzm. To się liczy.

 

Wiem, że niektórzy mieli wielki hardkor w domu, przemoc - ja tego nie doświadczyłem i nie chcę sprawiać nawet wrażenia, że pouczam tych, którzy to przeżyli, iż powinni być wdzięczni mimo wszystko!

Myślę bardziej o sytuacjach jakie przeżywa twórca tego wątku (który gdzieś zniknął... :P )

 

O pojawił się akurat, gdy pisałem posta :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja, wtrącę swoje 3 grosze, bo nie chce mi się za bardzo rozwodzić.

Najbliżej mi do zdania, które prezentuje Flea, ale zgadzam z co niektórymi bardziej radykalnymi opiniami. Myślę, że potrzeba w tej dyskusji jakiejś drogi środka :smile:

 

W każdym razie też po latach mógłbym obwiniać o nerwicę, depresję i zaburzenia adaptacyjne przewrażliwioną matkę, bardzo wiele wymagającą, opieprzającą nas (mnie i brata) o wszystko, która swoje kompleksy i niezrealizowane ambicje przelewała na nas... A to nauka, a to niby "nieodpowiedni" koledzy (lub dziewczyny) i oczywiście "tyle wam dajemy, a wy jesteście niewdzięczni i tylko BRAĆ i BRAĆ! Nic nie dać od siebie", mimo że byliśmy raczej skromnymi chłopakami, którzy niczego się nie domagali, ani nie chcieli bo wiedzieliśmy jaka sytuacja jest w domu. Mógłbym obwiniać wycofanego, wiecznie podenerwowanego, nieprzyjemnego bardzo chłodnego ojca, który po pracy zasypiał w fotelu z tępym wzrokiem przed tv.

Po prostu mieli swoje problemy i frustacje. Ojciec po 10-13 godzinach harówy, po której ledwo trzymał się na nogach, matka też ciężko pracowała. Oboje zarabiali niewiele więcej niż "kuroń". Było im ciężko. Z czasem wiele się zmieniło (na lepsze) :smile:

Zresztą co po latach może dać takie obwinianie..? Wyciągnę z tego jakąś naukę, wnioski? Po co rozdrapywać coś co było "dawno i nieprawda" ? Ważne, że się zmieniło.

 

Doceniam ile poświęcali dla nas i nie mam im niczego za złe. W sumie jestem wdzięczny, bo wpoili we mnie skromność, kult pracy, nauczyli doceniać to co się ma i nie zazdrościć, pokazali pewne zasady i wpoili patriotyzm. To się liczy.

 

Wiem, że niektórzy mieli wielki hardkor w domu, przemoc - ja tego nie doświadczyłem i nie chcę sprawiać nawet wrażenia, że pouczam tych, którzy to przeżyli, iż powinni być wdzięczni mimo wszystko!

Myślę bardziej o sytuacjach jakie przeżywa twórca tego wątku (który gdzieś zniknął... :P )

 

O pojawił się akurat, gdy pisałem posta :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja, wtrącę swoje 3 grosze, bo nie chce mi się za bardzo rozwodzić.

Najbliżej mi do zdania, które prezentuje Flea, ale zgadzam z co niektórymi bardziej radykalnymi opiniami. Myślę, że potrzeba w tej dyskusji jakiejś drogi środka :smile:

 

W każdym razie też po latach mógłbym obwiniać o nerwicę, depresję i zaburzenia adaptacyjne przewrażliwioną matkę, bardzo wiele wymagającą, opieprzającą nas (mnie i brata) o wszystko, która swoje kompleksy i niezrealizowane ambicje przelewała na nas... A to nauka, a to niby "nieodpowiedni" koledzy (lub dziewczyny) i oczywiście "tyle wam dajemy, a wy jesteście niewdzięczni i tylko BRAĆ i BRAĆ! Nic nie dać od siebie", mimo że byliśmy raczej skromnymi chłopakami, którzy niczego się nie domagali, ani nie chcieli bo wiedzieliśmy jaka sytuacja jest w domu. Mógłbym obwiniać wycofanego, wiecznie podenerwowanego, nieprzyjemnego bardzo chłodnego ojca, który po pracy zasypiał w fotelu z tępym wzrokiem przed tv.

Po prostu mieli swoje problemy i frustacje. Ojciec po 10-13 godzinach harówy, po której ledwo trzymał się na nogach, matka też ciężko pracowała. Oboje zarabiali niewiele więcej niż "kuroń". Było im ciężko. Z czasem wiele się zmieniło (na lepsze) :smile:

Zresztą co po latach może dać takie obwinianie..? Wyciągnę z tego jakąś naukę, wnioski? Po co rozdrapywać coś co było "dawno i nieprawda" ? Ważne, że się zmieniło.

 

Doceniam ile poświęcali dla nas i nie mam im niczego za złe. W sumie jestem wdzięczny, bo wpoili we mnie skromność, kult pracy, nauczyli doceniać to co się ma i nie zazdrościć, pokazali pewne zasady i wpoili patriotyzm. To się liczy.

 

Wiem, że niektórzy mieli wielki hardkor w domu, przemoc - ja tego nie doświadczyłem i nie chcę sprawiać nawet wrażenia, że pouczam tych, którzy to przeżyli, iż powinni być wdzięczni mimo wszystko!

Myślę bardziej o sytuacjach jakie przeżywa twórca tego wątku (który gdzieś zniknął... :P )

 

O pojawił się akurat, gdy pisałem posta :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, nie mialem dostepu do Internetu... Oni tak maja czesto... Rano jeszcze sie nie obudze a juz wrzaski na cały dom, ze zapomniałem czegos tam zrobic.. O byle pierdoły tak jest. Ale na szczescie sa momenty gdzie jest spokoj. Nie, nie pod wplywem emocji, tak jest czesto, i jakos musze ten problem pokonac..

 

Na przykład czego zapomniałeś?

 

A problem na pewno pokonasz. Może próbuj w tych spokojnych momentach z nimi rozmawiać.

Znajdź na nich sposób :)

Ważne jest też to z kim masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą?

Przydałoby się Ci też kilka sztuczek kowersacyjnych, czyli jak zagonić przeciwnika w kozi róg ;)

Na początku może być trochę ciężko, ale z czasem poukłada się tak jak powinno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, nie mialem dostepu do Internetu... Oni tak maja czesto... Rano jeszcze sie nie obudze a juz wrzaski na cały dom, ze zapomniałem czegos tam zrobic.. O byle pierdoły tak jest. Ale na szczescie sa momenty gdzie jest spokoj. Nie, nie pod wplywem emocji, tak jest czesto, i jakos musze ten problem pokonac..

 

Na przykład czego zapomniałeś?

 

A problem na pewno pokonasz. Może próbuj w tych spokojnych momentach z nimi rozmawiać.

Znajdź na nich sposób :)

Ważne jest też to z kim masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą?

Przydałoby się Ci też kilka sztuczek kowersacyjnych, czyli jak zagonić przeciwnika w kozi róg ;)

Na początku może być trochę ciężko, ale z czasem poukłada się tak jak powinno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, nie mialem dostepu do Internetu... Oni tak maja czesto... Rano jeszcze sie nie obudze a juz wrzaski na cały dom, ze zapomniałem czegos tam zrobic.. O byle pierdoły tak jest. Ale na szczescie sa momenty gdzie jest spokoj. Nie, nie pod wplywem emocji, tak jest czesto, i jakos musze ten problem pokonac..

 

Na przykład czego zapomniałeś?

 

A problem na pewno pokonasz. Może próbuj w tych spokojnych momentach z nimi rozmawiać.

Znajdź na nich sposób :)

Ważne jest też to z kim masz lepszy kontakt z mamą czy z tatą?

Przydałoby się Ci też kilka sztuczek kowersacyjnych, czyli jak zagonić przeciwnika w kozi róg ;)

Na początku może być trochę ciężko, ale z czasem poukłada się tak jak powinno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami kłótnia nawet bolesna przynosi fajne rezultaty....

Heh, w moim przypadku to nigdy nie było takie proste. Jakakolwiek kłótnia przynosiła tylko gorsze rezultaty. Na szczęście to było dawno i nie muszę już o tym myśleć, ale jak czytam o podobnych przypadkach, to emocje wracają i aż się we mnie gotuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami kłótnia nawet bolesna przynosi fajne rezultaty....

Heh, w moim przypadku to nigdy nie było takie proste. Jakakolwiek kłótnia przynosiła tylko gorsze rezultaty. Na szczęście to było dawno i nie muszę już o tym myśleć, ale jak czytam o podobnych przypadkach, to emocje wracają i aż się we mnie gotuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami kłótnia nawet bolesna przynosi fajne rezultaty....

Heh, w moim przypadku to nigdy nie było takie proste. Jakakolwiek kłótnia przynosiła tylko gorsze rezultaty. Na szczęście to było dawno i nie muszę już o tym myśleć, ale jak czytam o podobnych przypadkach, to emocje wracają i aż się we mnie gotuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też prowadziłam wojny ale z pijanym to wiadomo jak wygląda kłótnia.

Z mamą z kolei musiałam dłuuugo uczyć się rozmawiać tzn wyrażać swoje potrzeby i poglądy bez darcia się.

 

Pierwsza zasada kłótni : nie ma generalizowania!

Druga : jak przestaniesz krzyczeć to będę z Tobą rozmawiać.

To pewnie doprowadziłoby ojca do złapania za pas i pogoń za ,,bezczelnym'' dzieciakiem :) ale za którymś tam razem zadziała. Zawsze działa.

Trzecia: pytanie o konkrety, zadawanie pytań.

Np. Co ludzie powiedzą?

Którzy konkretnie?

Sąsiadki.

Która? To pójdę i zapytam czy jej przeszkadza mój wygląd.

Zwykle kończy się na nie pyskuj, płaczu i tak dalej... :)

 

Jest mnóstwo sposobów na "krnąbrnego" rodzica. Pod warunkiem, że rozmawiamy z normalnym człowiekiem.

 

Na bydło jest kij.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też prowadziłam wojny ale z pijanym to wiadomo jak wygląda kłótnia.

Z mamą z kolei musiałam dłuuugo uczyć się rozmawiać tzn wyrażać swoje potrzeby i poglądy bez darcia się.

 

Pierwsza zasada kłótni : nie ma generalizowania!

Druga : jak przestaniesz krzyczeć to będę z Tobą rozmawiać.

To pewnie doprowadziłoby ojca do złapania za pas i pogoń za ,,bezczelnym'' dzieciakiem :) ale za którymś tam razem zadziała. Zawsze działa.

Trzecia: pytanie o konkrety, zadawanie pytań.

Np. Co ludzie powiedzą?

Którzy konkretnie?

Sąsiadki.

Która? To pójdę i zapytam czy jej przeszkadza mój wygląd.

Zwykle kończy się na nie pyskuj, płaczu i tak dalej... :)

 

Jest mnóstwo sposobów na "krnąbrnego" rodzica. Pod warunkiem, że rozmawiamy z normalnym człowiekiem.

 

Na bydło jest kij.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×