Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiec czas sie przywitac


nunus85

Rekomendowane odpowiedzi

po wielkich trudach i problemach udało mi sie zarejestrowac

szczerze powiedziawszy to do momentu wejscia na to forum pierszy raz jakos dwa tygodnie nie spodziewałem sie ze jest az tyle ludzi patrzacych na swiat podobnie do mnie a inaczej niz wiekszosc

cos o sobie

od małego raczej byłem domatorem i troche balem sie otaczającej mnie rzeczywitości. kazda nowość wiązała się (do dziś sie wiaze) z duzym lekiem (jak sobie poradze i przede wszystkim Czy sobie poradze w danej sytuacji). Zawsze miałem problem ze znalezieniem sie w grupie (z wyjatkiem paru bliskich) byłem przez nia nie akceptowany a po za tym nalezałem do najsłabszych w klasie. Tak było w podstawówce, później w liceum gdzie praktycznie byłem na no stopie "bity" psychicznie i czesto fizycznie. Z reszta w liceum prawie kazdy moj dzien wygladał nastepujaco: szedłem do szkoły i gdzie "dostawałem" wracałem do domu siadałem przed telewizorem, potem szedłem spac. Z rodzicami o tym nie rozmawiałem bo nie było sensu. Po okresie liceum byłem w takim stanie psychicznym ze bałem sie wyjsc na ulice jesli nie był dzien a wszyscy ludzie wydawali sie podejzani. Potem przyszedł czas studiów gdzie troche odetchnałem (zczołem sie interesować tym co inni czesto na siłe zeby nie oddstawać) ale znowu ten sam scenariusz wiekszość mnie nie akceptuje z wyjątkiem paru osob do których w moim odczuciu na siłem sie zblizyłem. Pozostawał równiez lek dajmy na to przed wycieczka z t waska grupa znajomych czy nawet prostym spotkaniem i powiedzeniem paru zdan które rozładuja napiecie. Z reszta z kazda nowa rzecza jaka robiłem i robie wiaze sie lek, niekiedy wrecz paralizujacy.

jak poznawałem ludzi, zdawałem na prawo jazdy , przed kazdym chocby najmniejszym wyjazdem, przed nowa praca czy przed rzeczami które wiaze sie z odpowiedzialnościa. Dopiero wrzucenie jakies czynności do rutyny powoduje ze stres znika całkowicie. w tamtym roku poszedłem do pracy do pizzerii co oznaczało dla mnie powrót czasów liceum. Od poczatku byłem tam poddawany duzemu stresowi w takiem sytuacji w ogole przedstaje myslec na tym co robie czy mówie, zaczołem robic głupoty i błedy. Czyli krotko mówiac znowu stałem popychadłem i posmiewiskiem. A jeszcze jak wszyscy odkryli ze "nie byłem nigdy z kims" to stało sie dla nich wyjatkowym smaczkiem. Do 1 stycznia wytrzymałem potem tym rzuciłem i zaczeły sie dni które były chyba najwiekszym kryzysem do tej pory, chodziłem na takim agresorze ze miałem ochote podpalic swiat. To trwało do 10 stycznia kiedy pierwszy raz tak zupełnie na powaznie powiedziałem psychologowi o swoich problemach. Wczesniej owszem bywalem u nich ale raczej sam bagatelizowałem problem i udawałem ze go nie ma. W sumie po tej pierwszej wizycie miałem dobry nastrój i troche mnie oczysciło i mimo ze sesja to czułem sie nieźle. Teraz znowu mam wachniecia nastoju głownie wtedy mysle o swoim dotychczasowym zyciu i ze juz niemal 22 lata zmarnowałem. Teraz najbardziej przeszkadza mi ze dla dobrego "normalnego" samopoczucia musze codziennie wyjsc z domu a tak jak dzisiaj czy wczoraj nie mam gdzie i po co wyjsc. Po za paroma rzeczami przy kompie nic do roboty ale wrescie mogłem zalogowac sie i o to jestem

 

aha bardzo łatwo sie rozczulam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Nunus!

 

Dodam jeszcze, że ludzie jakich opisali, ci których stałeś się pośmiewiskiem, to podłe zera i padalce, są nikim, i takim czymś (podkreślam: nie kimś, tylko czymś) nie należy się przejmować. Możesz im przekazać takie pozdrowienia przy okazji. A co do przyjaciół do których się "na siłę" przywiązałeś - to moim zdaniem tylko twoje odczucie, to wychodzi na zewnątrz i na pewno nie będzie pomagać w waszych kontaktach. Wiem ze swojego doświadczenia, że niektórzy ludzie są życzliwi, ale mogę kontakty z nimi sam spaprać przez swoje podejście i samoocenę. Warto ją poprawić, Nunus. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też udało się tu w końcu zalogowac.Wierzę że to musi coś znaczy że znalazłam taką stronę,. Myślałam już że tylko ja mam tak przesrane w życiu, że nie umiem sobie poradzic, że sobie coś uroiłam w tym umyśle, że mam nerwicę, depresję , że jestem nieprzystosowana. Może dowiem sie tu jak ży z takimi problemami, bo jestem u kresu sił. Nie mogę wytrrzymac sama ae sobą. Ze swoimi lękami i ciągłym niepokojem. Czuję, że zwariuję niedługo.Mam siebie serdecznie dosyc, chciałabym wyłączyc na chwilę swój umysł- odpocząc, wyspac się itp. Napewno mnie rozumiecie. Nie potrafię o tym za bardzo mówic. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×