Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj and94!

 

Niestety, drogą wirtualną nie da się stwierdzić, co Ci dolega. Wydaje mi się jednak, że objawy, o których wspomniałaś, mogą stanowić oznaki nerwicy, którą u Ciebie rozpoznano. Miałaś bóle różnego pochodzenia, jednak wyniki badań niczego nie wykazały. To może wskazywać na podłoże nerwicowe. Poza tym występują u Ciebie problemy z kontrolowaniem emocji, nieuzasadniona zazdrość o partnera. Obawiam się, że nikt na forum nie będzie w stanie pomóc Ci rozwiązać Twoich problemów, ale możesz skorzystać z wskazówek, które otrzymasz.

Teraz nie wiem czy mam wrócić do lekarza rodzinnego czy nie, czy iść do psychologa, psychiatry czy do psychoterapeuty.

Myślę, że najlepiej byłoby skierować swoje kroki do lekarza psychiatry, który będzie mógł postawić rzetelną diagnozę i zaproponuje odpowiednie leczenie (dobierze leki, zmieni, zmodyfikuje dawki dotychczas przyjmowanych przez Ciebie leków itp.). Oprócz farmakoterapii możesz porozmawiać z nim o psychoterapii. Być może poleci Ci konkretnego psychoterapeutę, który pomógłby Ci w uporaniu się z Twoimi problemami.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, najlepiej udaj się do lekarza psychiatry - on dobierze Ci leki, postawi diagnozę i pewnie skieruje na psychoterapię, my diagnozy nie postawimy, trochę wygląda to jak nerwica, trochę jak borderline, ale to musi zdiagnozować specjalista i tylko na jego diagnozie powinnaś się oprzeć

 

Xanax przy dłuższym stosowaniu uzależnia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za pomoc :*

 

Poczytałam trochę o chorobie borderline, ponieważ wcześniej nie miałam o niej pojęcia i rzeczywiście może to być to.

 

Wiem, że powinnam iść do psychiatry, żeby zdiagnozował, jednakże próbuje od 5 lat i nadal wprost o moich problemach nie potrafię nikomu powiedzieć (tylko mój chłopak wie), chyba poproszę chłopaka żeby mnie zaprowadził, jest on dla mnie dużym wsparciem choć widzę że ma dosyć już moich humorków i zachowań, dlatego muszę się z tego wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomysł z kartką na pewno wykorzystam, jeżeli zdobędę się na odwagę, aby pójść do psychiatry :)

 

Wiem, że lekarze nie gryzą, ale obawiam się, że to będzie strata pieniędzy, że mi nie pomogą. Obawiam się również tego, że jak ktoś dowie się o tym że byłam u psychiatry to zaczną mnie wyzywać od psychicznych (moja mama i siostra jak się dowiedziała wcześniej, że lekarz przepisał mi psychotropy to tak mnie nazwały i może stąd te zahamowania).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

and94, niby jak mieliby sie dowiedziec, ze bylas u psychiatry? Lekarz chlapnac sie nie moze. ;) Natomiast co do straty kasy,no coz, nie zaryzykujesz to nie dowiesz sie. Mozesz sprobowac dostac sie do specjalisty na NFZ, mnie udalo sie trafic na dobrych fachowcow, co obalilo moj mit o NFZ jako wylegarni wszelkiego zla.

 

Dla uspokojenia dodam, ze u mnie nikt ze znajomych nie wie o moich wycieczkach do lekarza. Jak idziesz do internisty to tez jakos nikt pozniej nie lazi za Toba i nie krzyczy, ze mialas grype ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

zwracam się do Was po radę. Mam jakieś same nieprzyjemne wspomnienia związane z wypowiadaniem się na forach, prędzej czy później znajdywał się bowiem ktoś, kto krytykuje... :( a sprawa jest delikatna.

Od pewnego czasu nie radzę sobie ze swoimi emocjami. Dwiema emocjami dominującymi- lękiem i złością.

Od dłuższego czasu mam w życiu bardzo stresującą sytuację. Studia, z którymi sobie nie radzę. Potrafię tygodniami nie chodzić na zajęcia tylko dlatego, że się nimi stresuję. Nawet, jeżeli nic stresującego się na nich nie dzieje. Do tego dochodzi kilka dziennie "napadów". Zazwyczaj najpierw strasznie się boję, czegoś, co jest w mojej głowie, nie koniecznie wymyślone, ale odległe. Nakręcam je w sobie, bezwiednie, po czym następuje jakiś zapłon, bodziec, cokolwiek. Coś stuknie, puknie, wyleje się kawa, cokolwiek. Wsciekam się i wyżywam na tym, co mam pod ręką. Na psie, kocie, kimś bliskim. Za chwilę bardzo tego żałuję, płaczę i wpadam w kolejny lęk.

Często też bardzo stresują mnie sytuacje, które dla innych są zupełnie prozaiczne. Wyjście do sklepu, na pocztę cokolwiek. Kontakt z obcymi jest trudny.

Dochodzi czasami ból w klatce piersiowej, częste migreny, kłopoty ze snem. "Zajadanie" stresu, bez większej przyjemności w jedzeniu, problemy z częstymi biegunkami i bardzo częste oddawanie moczu.

Co to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mmebovary, Mam podobne objawy do Twoich. Przez swoje lęki (podejrzewam, że jest to łagodna forma fobii społecznej) zaniedbuję swoje codzienne sprawy i obowiązki - studia, rodzinę... Przez byle głupstwo popadam w gniew, roznosi mnie. Do tego dochodzą objawy ze strony mojego organizmu - biegunki, nadmierne pocenie się, drżenie rąk. Praktycznie codziennie odczuwam niepokój, miewam huśtawki nastrojów. Mam wrażenie, że to, co robię w swoim życiu nie ma sensu. Nie potrafię cieszyć się drobnymi rzeczami, pomimo tego, że otoczony jestem życzliwymi ludźmi - sam stwarzam sobie problemy. Ostatnim czasy miewam ogromne problemy z koncentracją i pamięcią. Nie pamiętam imion poznanych osób, nie potrafię zapamiętać słów piosenki, brakuje mi słów podczas rozmowy... Ten objaw martwi mnie najbardziej. Miał ktoś podobne objawy? To jest już nerwica, czy objaw innej choroby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokladnie mam to samo gosciu wiec luzik :) tylko jeszcze wiecej obiawow jak bóle klaty piersiowej , serce , glowa , brak apetytu i bez zycia . sadze ze to nerwica bo wczesniej nie bylo mowy o tym :) rowniez zaniedbuje swoje spr obowiazki jak i rodzine . ktos z rodziny cos do mnie powie jedno slowo czy cs odrazu pyskuje denerwuje sie . cos mi nie przypasuje i zaczyna sie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po kilkumiesiecznej przerwie.

 

Biore juz Venlectine 75mg ponad pol roku i wszystko bylo ok do wczoraj.

Na treningu po 21 zrobilo mi sie jakos dziwnie goraco i takie mrowki w nogach. Nie chcialem juz cwiczyc i przerwalem.

Od dzis rana czuje sie zle, mam mocniejsze pobolewanie glowy, uderzenia goraca, poboloewanie w okolicy zoladka, duze oslabienie i bole miesni.

 

Za 3 dni wyjezdzam do Hiszpanii na 2 tygodnie i nie wiem czy to moze byc tez powod i jest to spowodowane stresem? nerwica?

Przypomne, ze lecze nerwice lekowa juz okolo roku.

Zona wczesniej skarzyla sie na podobne objawy, jakies 2 dni temu...

 

Co o tym myslicie? Czy to jakas choroba czy raczej nerwica daje znac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uderzenia goraca, poboloewanie w okolicy zoladka, duze oslabienie

 

Tez mam podobne objawy.

 

Ja za poltorej tygodnia wracam do kraju i udaje sie do specjalisty.

 

Powiedzcie mi sie leki ktore sa stricte na leczenie nerwicy a chwilowe powstrzymanie atakow? To chyba roznica jest?

 

Jesli jest juz taki watek to sorki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

chociaz jestem tu nowa to problemy stare ;-))

Nie czytałam wszystkich postów ale widze ze wszyscy mamy to samo.

Różnego rodzaju lęki, panika mdłości, biegunki duszności - tak znam to wszystko. Doświadczyłam tego na własnej skórze.

Zaczęło się u mnie - przynajmniej jak tak twierdzę - od ciągłego parcia na mocz.

Miałam problem dojechać 5 minut gdzieś samochodem.

To sprawiło że zaczęłam bać się wychodzić z domu. Gdy miałam gdzieś wyjść od razu biegunka.

Pojawiło się ogólne rozbicie zmęczenie , potem bóle głowy i duszności także bałam się zostać sama w domu z dziećmi.

I wtedy doswiadczyłam 2 ataków paniki które skończyły się na pogotowiu i w szpitalu.(niesamowicie nie przyjemne uczucie) Ale po podaniu środków uspokajajacych wszystko się uspokajało, więc praktycznie "nic mi nie było". Ilu ja lekarzy zwiedziłam, ile pieniedzy wydałam, szkoda gadac.

wkońcu zgłosiłam się do psychiatry. Powiedział że ten strach lęk nie bierze sie z jednej teraźniejszej rzeczy. Przyczyn może być miliony.

Dostałam jakieś tabletki nieuzależniające. Zaczęłam je brać, ale po jakis tygodniach zaczęłam się źle czuć wiec je odstawiłam.

To było jakies 3 miesiące temu.

Dziś sprawy wyglądaja tak że moje parcie na mocz jest różnego rodzaju,jakoś z tym żyje.

dalej miewam lęk ale na szczęście nie jest on taki duży jak na początku. Zdarza mi sie że przed wyjsciem dostanę biegunki i zostaje w domu.

 

Cały czas grzebie po internecie i szukam informacji na temat tej choroby.

Polecam goraco książkę

"POKONAĆ LĘKI I FOBIE" JUDITH BEMIS , AMR BARRADA

naprawde warto ja przeczytac .

 

Sory za moje "pisanie" ale nigdy z polskiego dobra nie byłam.

Jeżeli ktos ma jakies pytania walcie śmiało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam nadzieję, że ktoś mi pomoże, rozjaśni, doradzi.

Dzieciństwo było dość ciężkie, towarzyszyła mu choroba Taty, jego śmierć, która boli do tej pory. Miałam 8 lat.

Jestem jedynaczką, ale rodzina wymagała zawsze, bym się dużo uczyła, starała się być najlepsza. Niestety, nie zawsze się to udawało i spotykały mnie nieprzyjemności.

Jestem w stałym związku, 6 lat.

Często trzęsą mi się ręce, mam przyśpieszone tętno, a jak się zdenerwuję dusi mnie w klatce piersiowej. Najgorsze są jednak myśli - bardzo agresywne. mam ochotę kopać, bić, krzywdzić. To jest potworne. Boję się, że pewnego dnia naprawdę kogoś uderzę.

Boję się przyszłości, jakichś gwałtownych zmian. Czasami na samą myśl o tym, że mam iść do jakiegoś urzędu itp. czuję lód w żołądku.

Nie potrafię wykonywać czynności na bieżąco, robię wszystko by się nie uczyć, czy nie sprzątać mieszkania.

Nie daję już rady sama ze sobą.

Czy to może być nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi polecicie zrobic?

Od 3 dni caly czas boli mnie zoladek, dzis juz nie mam ale wczoraj i przed wczoraj mialem jeszcze duze oslabienie, pocenie sie mocne, bole glowy itd.

Biore caly czas Venlectine 75mg i teraz psychiatra mi zalecila zeby brac jeszcze 37,5mg na noc.

 

Biore od 2 dni.

Jutro mam wyjazd do Hiszpanii na 2 tygodnie i chce sie pozbyc tego bolu zoladka i zlego samopoczucia ale nie moge jakos... zeby nie bylo jeszcze gorzej... bo wczesniej tez tak mialem, ze przed wyjazdami gdzies nasilaly sie lęki i objawy...

Mial ktos takie problemy z bolem w nadbrzuszu i jakis sposob jak sie tego pozbyc?

Bralem juz paracetamol itp. ale nic nie pomaga, tak samo picie miety, dieta lekkostrawna...trawna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, piszę z prośbą o poradę.

 

Mam 22 lata, a początek okresu dojrzałości moich problemów natury psychicznej umiejscawiałabym 4 lata temu. Pamiętam, że był to dla mnie bardzo intensywny i trudny okres - ostatnia klasa maturalna i nałożone na mnie dodatkowe wyzwania wymagały ode mnie ciężkiej i wytężonej pracy, a organizm i psychika odmawiały posłuszeństwa. Zaburzenia snu, długotrwałe poczucie wyczerpania i beznadziei, autodestrukcyjne myśli. Pamiętam, że prosiłam wtedy o poradę też tutaj na forum i zasugerowano żebym jak najszybciej udała się do specjalisty. Niestety z pewnych względów nie było to możliwe.

 

Poszłam na studia i spodziewałam, że sytuacja się zmieni. Niestety przeglądając zapiski z dziennika z tamtego czasu widzę, że było zupełnie inaczej. Przypominają się, zdawałoby się wytarte już zupełnie z pamięci, bezsenne doby, negatywne myśli, wyczerpanie, które doprowadziło do rezygnacji z jednego z kierunków studiów, a później problemy na kolejnym. Stopniowo uczyłam się radzić sobie z okresami własnej bezradności, złoszcząc się, że taka już jestem.

 

Dlatego bardzo pozytywnie przyjęłam fakt, że okres od października tego roku wydał mi się nad wyraz lekki. Bywały dni w których czułam się źle ze sobą, ale miałam energię do produktywnej pracy i samorozwoju. I wtedy, jakoś od lutego zaczęły się zupełnie nowe problemy. Na początku zaczęły się ataki wstrząsów mięśni w nocnym okresie i długotrwałe napady płaczu z paradoksalnych powodów. Zaczęłam bać się swoich współlokatorów, którzy są skądinąd moimi znajomymi i których lubię, do tego stopnia, że instynktownie musiałam się przed nimi ukrywać. Od początku maja ten stan przybrał na wyrazistości. Pojawiły się ataki paniki w różnych momentach, prowadzące do stanu niemalże omdlenia, ataki płaczu potrafią trwać cały dzień, a ostatni tydzień spędziłam w łóżku nie wydając broń boże żadnego dźwięku, bo poruszanie się po moim pokoju czy hałas wywoływały paniczny lęk. Lęk był tak duży, że wolałam leżeć głodna niż opuścić swoje łóżko i pewnie gdyby nie mój chłopak, który wmuszał we mnie jedzenie, nie jadłabym wtedy ogóle. Jestem też koszmarnie wrażliwa na bodźce - wizyta w IMAXie w tym okresie była jednym z bardziej przerażających doświadczeń mojego życia.

 

Lekarz rodzinny miesiąc temu zapisał mi afobam w sytuacjach doraźnych i pewnie dzięki temu jeszcze mam jakiekolwiek nadzieje na zaliczenie tego roku akademickiego. Jednak mam świadomość, że benzodiazepina na dłuższą metę co najwyżej mnie od siebie uzależni. Zrobiłam również na polecenie lekarza badania krwi, które nie wykazały żadnych poważnych odchyleń od norm. Tydzień temu nadszedł wreszcie okres oczekiwanej wizyty u psychiatry.

 

I, no właśnie tutaj zaczyna się problem. Po godzinie opowiadania o swojej sytuacji, co było doświadczeniem nieprzyjemnym i zawstydzającym, Pan doktor oświadczył mi, że powinnam iść w świat i zmagać się ze swoimi lękami. A po dniu pełnych bojów wziąć tabletkę, "ale TYLKO JEDNĄ", która mi te przykrótkie, płaskie, cykle snu wydłuży.

 

Reakcje były dwie, najpierw złość na siebie, że oto wymyśliłam sobie i podświadomie symuluję problemy psychiczne. Wcześniej jako przyczyn wstrząsów nocnych poszukiwałam niedoborów, lub jakiegoś rodzaju padaczki, toteż pierwszą myślą było, że sobie je wmówiłam i symulowałam. Potraktowałam więc tą sytuację podobnie. Później rozgoryczenie, że nie uzyskałam żadnej hipotezy co do przyczyn problemów, a sama rada trochę nie przystawała w mojej opinii do skali problemu. Tzn. mam świadomość, że z sytuacjami lękowymi i tak przyjdzie mi się mierzyć, że jest to jednym z głównych założeń terapii behawioralnej itd. Ale powiedzmy sobie też szczerze, że z sytuacjami takimi jak robienie zakupów czy przygotowywanie posiłków we wspólnej kuchni "mierzę się" od dawna, stąd też małe prawdopodobieństwo, żeby mój obecny sposób "mierzenia się" miał przynieść poprawę. Próbowałam go modyfikować w oparciu o dostępną mi literaturę o charakterze samopomocy dotyczącej terapii ACT, na razie bez większych rezultatów. Lekarz nie sugerował nawet kontaktu z psychologiem, ani psychoterapeutą.

 

Mam umówioną jeszcze jedną wizytę, u zupełnie innego lekarza, w innej przychodni (kiedy szukałam pomocy zapisałam się najpierw w tej przychodni, a później udało mi się załapać na wcześniejszy termin u wspominanego w historii lekarza) i zastanawiam się, czy nie poddać się ponownie diagnozie. Rodzi to jednak pewne wątpliwości, po pierwsze czy tak szybka zmiana przychodni w której moje wizyty są refundowane, jest "legalna", w ogóle możliwa i czy nie będzie wiązać się z jakąś karą pieniężną? Po drugie, zastanawiam się czy jest to działanie racjonalne - tzn. czy mam prawo mieć faktycznie wątpliwości i trafiłam pechowo na lekarza, czy też powinnam dać mu kredyt zaufania i postępować wg. jego porad, choć na chwilę obecną nie czuję się z tym ani pewnie, ani bezpiecznie?

 

Przepraszam za tak długą wiadomość, mam jednak nadzieję, że ktoś przełamie się, przeczyta ją i będzie w stanie mi doradzić w tej decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×