Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDA a ZWIĄZKI


okularnica

Rekomendowane odpowiedzi

Nie przejmuj się, przemyśl wszystko na spokojnie i najlepiej zapisz sobie co ci nie pasuje jak już będziesz do tego dochodzić.

 

 

kafka życzę Ci tego:) Te jego "wady" to nie są żadne wady tak naprawdę;p

 

U mnie jest teraz tak, że coś mi nie pasuje... Nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć co. Znaczy owszem, jest kilka/ kilkanaście rzeczy, ale albo z pozoru one mi już tak bardzo nie przeszkadzają albo wiem, że przecież je zmienił...

Nie wiem co robić, jestem rozdarta wewnętrznie.

sweethomealabama jak się czujesz? Twój chłopak nadal ma problem z nałogiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A zadawaliście sobie pytanie dlaczego tak się dzieje, że zakochujecie się w toksycznych osobach? Ja zakochałem się w dziewczynie uzależnionej od narkotyków, nadużywała alkoholu, nielojalna kokieciara, która wszystko zrobiła by dla flirtu. Zawsze słyszałem, że jej jest nudno, ale było ok jak sobie coś wpieprzyła. To wtedy latała i mówiła, że kocha mnie i, że tęskni za mną. Chyba z trzy razy schodziliśmy się zawsze wszystko działo się z mojej winy on nigdy nie miała winy. I co dziwne zawsze brałem na siebie tą winę! Dlaczego? Bo moja matka miała 4 nieudane związki i zawsze słyszałem jacy mężczyźni są źli i niedobrzy, że oni są wszystkiemu winni. Za dziecka mówiłem sobie, że taki nie będę. I w mojej głowie zaczął się tworzyć wizerunek, że wszystkim kłótnią winni są mężczyźni. Powodowało to, że z łatwością mogła na mnie narzucić winę!

Każdy kto ma podatność popadania w toksyczne związki musi spojrzeć na swoje dzieciństwo, czyli jakie miałeś/aś relacje z rówieśnikami, rodzicami, jaka panowała atmosfera w domu. Z tego co zauważyłem sam po sobie popełniałem błąd, bo zakochiwałem się po przez zauroczenie, a nie długotrwałą znajomość! To jest podstawowy błąd jaki ludzie popełniają wieżą w filmowe happy endy, a w związku jest inaczej niż w romantycznych filmach!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda wychowywana byłam przez Mamę- w domu gdzie nie było alkoholu, ale była straszna bieda, brak łazienki, ciepłej wody, wszystko zepsute... nikogo nie zapraszałam do domu, byłam wtedy w związku z chłopakiem który był z normalnej, dobrej rodziny, czułam się od niego gorsza, ciągle zadręczałam go słowami "i tak mnie kiedys zostawisz" potem nie wytrzymał, odszedł.

Po smierci Mamy przeprowadziłam się na drugi koniec Polski- do ojca alkoholika, i wtedy związałam się z sąsiadem- chłopakiem, który też był z rodziny alkoholików, nieodpowiedzialny, liczyła się trawa i dobra impreza... Miałam wrażenie, że tylko taki człowiek mnie zrozumie, szukałam w nim czegoś dobrego, ciągle mówiłam "kocham Cię, i zawsze będę przy Tobie bo wierzę że się zmienisz"...

Na początku on chciał się wyrwac z tego domu, mieliśmy zamieszkać razem, ale... no cóż, jemu tak jest dobrze, zdradził, okłamał, dalej ostro imprezuje, codziennie się widujemy bo mieszkamy obok siebie.

Rzeczywiście, czułam potrzebę pomocy takiemu człowiekowi, chciałam dać mu wiele czułości, gdy było mu źle chciałam go podnieść... nie udało mi się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A zadawaliście sobie pytanie dlaczego tak się dzieje, że zakochujecie się w toksycznych osobach?

Jasne. Ale odpowiedz wymaga samoswiadomosci. Kiedy jest sie DDA czy DDD nie znamy innych relacji oprocz toksycznych. Ja nie potrafilam sie odnalezc w normalnosci. Brakowalo tej hustawki emocji, skrajnosci, dramatu. Milosc jaka znalam bolala wiec normalnosc byla dziwna.

Przezylam kupe lat z kims nieprzewidywalnym, wybuchowym, wiecznie narzekajacym i sfochanym. Zupelnie jak moja matka.. nigdy nie udalo mi sie sprostac jej wymaganiom a kiedy robilam wiecej niz chciala umniejszala zawsze moje osiagniecia. Zupelnie tak samo mialam w zwiazku. Kiedy udalo mi sie z tego wyrwac poznalam kogos rowniez zaburzonego ale mial ogromna zalete. Zdawal sobie z tego sprawe i byl gotowy do pracy nad soba, terapii. Oboje sie zmienialismy w czasie trwania naszego zwiazku. Ja juz nie potrzebuje skrajnych emocji zeby wiedziec , ze kocham, Doceniam spokoj jaki mam teraz, cieplo jakie dostaje od partnera, przegadywanie problemow a nie darcie sie na siebie. Inaczej patrze na zycie i ludzi, inaczej dobieram znajomych, przestalam uwazac, ze nie zasluguje na milosc i nie jestem dosc dobra na pochwale. Nauczylam sie w zwiazku wymagac a nie tylko dawac. Wiem, ze zasluguje na wszystko co najlepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem wspólną cechę ludzi współuzależnionych. Za wszelką cenę chcą wybawić partnera z nałogu albo nieść mu całe życie pomoc i to ich trzyma przy takich partnerach. Tak jak w filmie romantycznym wielka miłość, partner jest oddany i miłością wszystko zmieni...Współuzależnieni nie potrafią spojrzeć na taką osobę inaczej jak on/ona potrzebuje pomocy dlatego lepiej od takiej osoby trzymać się z dala i trzymać swoje uczucia na wodzy albo nakłonię go na terapię,a jeśli się nie zgodzi to będę musiał/a odejść, lecz brnie się w taki związek właśnie z myślą zmiany partnera. Nie potrafią przewidzieć tego, że osoba pijąca, zażywająca narkotyki, używająca przemocy nie nadaje się na partnera!

Zgodzę się z Tobą Candy14, można żyć z taką osobą, ale ona musi być inteligenta i musi pojąć, że trzeba się zmienić, a wtedy można dysfunkcjonalność potraktować jako grunt związku, ponieważ razem poznajecie się po przez terapię i walczycie o związek. A co mocniej wiąże jak nie rozwiązywanie problemów w związku chyba nic! Po przez przełamywanie barier, tylko można zagruntować związek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie sie wydaje , ze przez terapie jakie przeszlismy rozumiemy sie o wiele lepiej niz wiekszosc par. Kiedy zdarzaja nam sie emocjonalne sytuacje [partner potrafi mnie postawic do pionu jednym zdaniem ktore uderza w sedno moich emocji i odwrotnie. :) Nawet klocic sie nie potrafimy bo wiemy skad sie biora emocje u drugiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie sie wydaje , ze przez terapie jakie przeszlismy rozumiemy sie o wiele lepiej niz wiekszosc par. Kiedy zdarzaja nam sie emocjonalne sytuacje [partner potrafi mnie postawic do pionu jednym zdaniem ktore uderza w sedno moich emocji i odwrotnie. :) Nawet klocic sie nie potrafimy bo wiemy skad sie biora emocje u drugiego.

Ja zawsze lubiłam wszystko analizować, ale odkąd dowiedziałam się więcej na temat psychologii człowieka, również dda- w terapii, z książek i z własnej obserwacji- czegoś zabrakło... Spontaniczności... Wszystko jest teraz takie przemyślane, bez odrobiny szaleństwa. Wiem, dlaczego on się tak zachowuje, dlaczego ja- i to jakoś sprawia, że nie odczuwam takiej radości ze zwykłych rzeczy jak wcześniej 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się powoli pakuję w związek z alkoholikiem.jestem DDA.Obydwoje rodzice są alkoholikami tzn. ojciec nie żyje tylko mama,no i brat nadużywają alkoholu.

Mam ostatnio mi powiedziała,bo wyskoczyłam z pretensjami że pije a ma chore serce,ciężką niewydolność to powiedziała,że woli teraz umrzeć niż później będąc dla kogoś ciężarem i temat ucięła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, nie wiem czy chcę w ogóle związku tylko marzę o dziecku,ale związek,mmmh w sumie we dwoje łatwiej się żyje również finansowo,ale i miałabym wsparcie,troskę itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima, gdybym myslala w tych kategoriach jak Ty to pewnie jak to mowi moja mama "powinnam sie zatopic w modlitwie bo zycie sie dla mnie skonczylo" , kto by chcial stara, brzydka babe z przeszloscia ? Ale myslalam inaczej i dlatego mam fantastycznego partnera kilkanascie lat mlodszego ode mnie. Kurde! Jestem tego warta!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Laima, jezeli same nie bedziemy wierzyc w siebie to kto? Kobieta nie moze liczyc na faceta bo zawodza.. musimy wierzyc w siebie i same o siebie umiec zadbac. A facet jest milym dodatkiem ale niekoniecznym. Wtedy jest szansa ze spotkamy kogos wyjatkowego zaslugujacego na nasze uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:)

Ja jestem na etapie identyfikowania problemów w swoim związku i być może DDA jest jednym z nich. Zgubiłam gdzieś swój obiektywizm lub trzeźwość myślenia. Miłość tak działa.

 

Zacznę od tego, ze mój ojciec był alkoholikiem, nie zawsze, ale większość mojego życia. Skutkiem nadużywania nie była agresja fizyczna, raczej psychiczne niszczenie duszy. Na pewno ja i moja siostra bardzo emocjonalnie i dosłownie odbierałyśmy każdy atak słowny. Myślę, że to dlatego, że pamiętałyśmy dobre czasy, że chciałyśmy powrotu starego taty/męża, że go kochałyśmy no i oczywiście w naturze kobiet przeważa wrażliwość.

 

Miej więcej 2 lata po śmierci taty poznałam faceta i nota bene potwierdza się opinie użytkowników forum:facet ma wiele cech wspólnych z ojcem. Traktuję go bardzo poważnie i szczerze kocham, przez co wymagania w stosunku do niego rosną. Facet nie nadużywa alkoholu, ale lubi pić. Te przysłowiowe piwo z kuzynem, bratem, tatą, kolegą ...sprawia, że gotuje się we mnie. Nie było tak zawsze. Jak się poznaliśmy pokazał się po kilku imprezach z gorszej strony, totalnie pijany i wręcz wmawiający mi, że będę jak jego ZŁE ex dziewczyny. Znowu jazda po mojej psychice przez osobę którą kocham. Wydaje się to śmieszne, ale jak się kocha to tak dosadne słowa nieuzasadnionej krytyki, praktycznie bez możliwości obrony bolą. TO była pierwsza impreza z jego znajomymi, przeżyłam szok ale trwałam dalej w związku, bo kolejnego dnia wychodziło słońce. Wydarzyło się to wiele razy. Na początku reagowałam trochę jak misjonarz, wierząc, że wpłynę na to, że będzie z czasem dobrze, udowodnię, że się myli. I tu znowu potwierdza się opinia forumowiczek, że kobiety trwają w tych problemach, których całe wcześniejsze życie chciały uniknąć. Śmieszne.

Do dziś nie ma podstaw, żeby mnie oskarżać o zdradę. Z czasem znalazł inne wady, które też były "gdybaniem", czasem miał co do niektórych racje. Teraz już mam wątpliwości, czy nie ma racji co do wszystkich, czuję się zdruzgotana każdego kolejnego "słonecznego" dnia po burzy. Spadło mi poczucie własnej wartości. Od jakiegoś czasu zaczęłam reagować histerycznie, używać siły, rzucać rzeczami. Tłumione we mnie pokłady złości pękły. Nie akceptuję, jego picia. ATO mój największy problem.

 

Wszystko brzmi banalnie. Ale nie radze sobie ze swoimi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz już mam wątpliwości, czy nie ma racji co do wszystkich, czuję się zdruzgotana każdego kolejnego "słonecznego" dnia po burzy. Spadło mi poczucie własnej wartości. Od jakiegoś czasu zaczęłam reagować histerycznie, używać siły, rzucać rzeczami. Tłumione we mnie pokłady złości pękły. Nie akceptuję, jego picia. ATO mój największy problem.

 

Wszystko brzmi banalnie. Ale nie radze sobie ze swoimi emocjami.

 

 

zaczynasz byc wspoluzaleniona. Moze czas na terapie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też przeczytam ten artykuł:) Czytałam na tej stronie kiedyś artykuł np. o dojrzałości, też bardzo dobry.

Mi się niedawno wydawało, że jestem współuzależniona do pewnego stopnia. Ostatnio zaczęłam nie tylko zajmować się sobą lecz też inaczej myśleć, bardziej o sobie, o swoich potrzebach, a nie żeby się zatracać w związku z chłopakiem. Staram się myśleć o sobie bardziej jak o niezależnej jednostce, a nie jak wcześniej jako jeden organizm z moim chłopakiem- wtedy każde jego "złe" słowo było przeze mnie odczuwane bardzo mocno. Zauważyłam, że paradoksalnie teraz bardziej ciągnę do mojego chłopaka, bo nie jestem już tak przytłoczona tą relacją, nie wymagam od siebie nie wiadomo czego w tej relacji.

Chociaż nie jest to takie proste, bo mam tendencje do miewania wyrzutów jeśli coś zrobię dla siebie a nie dla niego itp. Jednak myślę, że jak są właściwe proporcje to wtedy związek jest też lepszy i partner szczęśliwszy;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:):) okularnica:) napisałaś dokładnie to co czuję ja. Niesamowite, a myślałam, że jestem wariatką. Chce spędzać z nim każdą sekundę, poświęcić wszystko co kiedyś było tylko moje na rzecz tego co nasze typu: rodzaj posiłku, sposób spędzania czasu...Wpadam w furie gdy biegnę do domu po pracy a go w nim nie ma, mimo, że miał być. Te jego spontany nie pasują do mnie. Chce z nim być cały czas, tak długo na niego czekałam, że nie chce tracić czasu. Dodatkowo dochodzi fakt, że mamy go mało i w najbliższej perspektywie będzie go mniej. Niedawno straciłam dobrą koleżankę bo nie zaakceptowała mojego lubego, stąd mam jeszcze więcej "tego czasu". Mam wrażenie że robienie czegoś solo nie bawi mnie już. Czasem myślę, że ciągle rywalizuję o jego uwagę, czas. Jestem pewna, że jak spuszczę go z oka poleci na piwo, co wywoła we mnie atak kolejnej furii. Nawet to co pisze wydaje mi się to wariactwem. Chyba jestem wariatką, nie wiem jak z tym walczyć. Nie do końca ufam terapii. Wolę literaturę, może ktoś jeszcze może coś polecić, napisze coś żebym wyszła z tego marazmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×