Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sara991

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sara991

  1. Sara991

    Porażka..

    Ja dziś miałam maturę, panicznie się bałam, chciałam uciec. Ale wzięłam tabletkę na uspokojenie i Aviomarin. Pomogło. Nerwica utrudnia życie, wiem coś o tym...
  2. Też mam takie lęki... Jutro poprawka matury z matmy, nie zamierzam nic jeść, panicznie boję się że zwymiotuję. A tyle osób będzie na sali... i przez 3 godziny nawet nie można wyjść do toalety. Ostatnio w gabinecie kosmetycznym też mnie to dopadło. Okropne uczucie, trzymajcie kciuki
  3. Sara991

    [Piła]

    może jakieś spotkanie? :>
  4. W tym momencie... nic. Nie mam rodzeństwa, dziadkowie nie żyją. Mama niedawno zmarła, ojciec jest w takiej fazie alkoholizmu że nawet nie robi przerw. I po raz pierwszy w życiu zostałam zdradzona. Straciłam pracę.
  5. Sara991

    DDA a ZWIĄZKI

    Ja co prawda wychowywana byłam przez Mamę- w domu gdzie nie było alkoholu, ale była straszna bieda, brak łazienki, ciepłej wody, wszystko zepsute... nikogo nie zapraszałam do domu, byłam wtedy w związku z chłopakiem który był z normalnej, dobrej rodziny, czułam się od niego gorsza, ciągle zadręczałam go słowami "i tak mnie kiedys zostawisz" potem nie wytrzymał, odszedł. Po smierci Mamy przeprowadziłam się na drugi koniec Polski- do ojca alkoholika, i wtedy związałam się z sąsiadem- chłopakiem, który też był z rodziny alkoholików, nieodpowiedzialny, liczyła się trawa i dobra impreza... Miałam wrażenie, że tylko taki człowiek mnie zrozumie, szukałam w nim czegoś dobrego, ciągle mówiłam "kocham Cię, i zawsze będę przy Tobie bo wierzę że się zmienisz"... Na początku on chciał się wyrwac z tego domu, mieliśmy zamieszkać razem, ale... no cóż, jemu tak jest dobrze, zdradził, okłamał, dalej ostro imprezuje, codziennie się widujemy bo mieszkamy obok siebie. Rzeczywiście, czułam potrzebę pomocy takiemu człowiekowi, chciałam dać mu wiele czułości, gdy było mu źle chciałam go podnieść... nie udało mi się.
  6. Jeżeli o mnie chodzi to do niedawna byłam wychowywana przez Mamę, gdzie w domu była potworna bieda, brak ogrzewania, nigdy nikogo nie zapraszałam do domu, ale za to nie było alkoholu, a mama bardzo mnie kochała, niestety ja się buntowałam, ciągle kłóciłam się z nią mówiąc, że mój ojciec na pewno lepiej sobie radzi. Mama mnie ostrzegała, że odeszła od niego po alkoholu ciągle ją zdradzał, ale ja za wszystko obwiniałam ja, bo ojca nie znałam. Niedawno mama zmarła, a ojciec zabrał mnie do siebie i swojej kochanki na drugi koniec Polski, a tu... wszystko na odwrót niż u mamy- tu nie ma biedy, piękny dom, wspaniałe warunki, ale alkohol leje się strumieniami, jest przemoc... poznałam sąsiada, który tez jest z rodziny alkoholików, związałam się z nim, gdy ojciec po raz pierwszy mnie uderzył, chłopak mnie bronił. Oboje mieliśmy plany, chcieliśmy zamieszkac razem, wyrwac się z rodziny alkoholików. Tymczasem dowiedziałam się, że chłopak mnie zdradził, że jemu dobrze z tym żyć, że pali trawkę, olewa mnie... W tym mieście nie mam żadnych znajomych, jedynym moim przyjacielem był on, i teraz najgorsze: ja wciąz o niego walczę, wciąż pytam, czy on mnie kocha, on zawsze odpowiada że tak, a ja... nie umiem zerwać kontaktu. Do tego mam nerwicę natręctw, wszystko robie po kilka razy, nie radzę sobie, po mamie mam ogromna wrażliwość, ciągle troszczę się o innych, czuję się winna za jej śmierć, patrząc na pijanego ojca chcę życ inaczej niz on, mimo to zawsze ciągnie mnie do ludzi z rodzin patologicznych, do alkoholików, bo wśród tych "normalnych" czuję się gorsza...
  7. Sara991

    [Siedlce]

    Witam, szukam ludzi z Siedlec... pisać na PW
  8. U mnie do bani... miałam tyle planów, nad morze z chłopakiem, albo z ojcem.... chłopak mnie zostawił, a że mieszkamy po sąsiedzku widzę go codziennie i zauważyłam, ze dobrze mu beze mnie. A ojciec jak zwykle pijany.
  9. Witam. Mam 21 lat, zacznę od tego, że miałam piękne dzieciństwo. Jestem jedynaczką, mieszkałam z rodzicami, gdy byłam dzieckiem niczego mi nie brakowało. Mieszkałam w domu pod Warszawą, w pięknej okolicy. Potem, gdy miałam 5 lat mój ojciec notorycznie zdradzał Mamę, miał problemy z prawem, poszedł do więzienia na 15 lat. Mama nigdy nie zdecydowała się na kolejnego partnera, zamieszkałyśmy z dziadkami. Jednak oni wcześnie zmarli i zostałam z Mamą sama. Odkąd pamiętam, zawsze była smutna, miała wiele zmartwień, ciężko pracowała bym miała wszystko co inne dzieci, jednak warunki w jakich mieszkałyśmy... tragedia. Nigdy nie zapraszałam do domu znajomych, wstydziłam się. W naszym domu nie było nawet łazienki. Mama żyła w ciągłym stresie, gdy miałam 15 lat zachorowała na cukrzycę. Było coraz gorzej. Nie zadawałam się z ludźmi z klasy, bo czułam się od nich gorsza, oni mieli normalne domy, zapraszali mnie a ja nie miałam takiej możliwości. Zawsze ciągnęło mnie do ludzi z rodzin patologicznych, umiałam rozmawiać z takimi osobami, bo doskonale rozumiałam ich sytuację, mimo, że w moim domu nigdy nie było alkoholu, bo Mama nie piła. Rok temu mój ojciec wyszedł z więzienia, zaproponował mi zaraz po maturze wyjazd do jego i jego nowej konkubiny na drugi koniec Polski. Wyjechałam na wakacje, byłam zachwycona, piękne miasto, normalny dom... Poznałam wtedy sąsiada-chłopaka w moim wieku który poświęcał mi dużo czasu. Po wakacjach wróciłam do Mamy, ale nie byłam dla niej dobra. Wypominałam jej, że mój ojciec żyje w pięknym, wielkim domu, a ja męczę się z nia tutaj... Byłam w depresji, zerwałam kontakty ze wszystkimi znajomymi, poszłam na studia w październiku i juz w listopadzie rzuciłam, zamknęłam się w domu i nie spotykałam z nikim. Taki stan trwał az do grudnia, gdy moja Mama nagle źle się poczuła... Tuż przed Wigilia zmarła, a ja zostałam sama. Dziadkowie nie zyja, Mama była jedynaczką, ja również. Wtedy mój ojciec zaproponował że zamieszkam z nim i konkubiną. Przeprowadziłam się na drugi koniec Polski, po moim przyjeździe odezwał się ten sąsiad- którego poznałam w wakacje. Cierpiałam z powodu Mamy, ale chciałam zacząć wszystko w nowym mieście, z ojcem którego dobrze nie znałam, związałam się z tym chłopakiem, wspierał mnie. Wtedy zobaczyłam, że mój ojciec jest alkoholikiem, tak jak jego konkubina. Mimo, że nie brak im pieniędzy, żyją jak w "melinie" ojciec jest coraz bardziej agresywny... Mój chłopak tez pochodzi z rodziny alkoholików, więc rozumieliśmy się dobrze. Ten "piękny dom" stał się dla mnie miejscem, gdzie ciągle był tylko alkohol, zrozumiałam, że tak naprawdę tylko Mama mnie kochała, ale juz za późno... nikogo nie znałam w nowym mieście, jedyna osoba która dawała mi szczęście był chłopak, mieszkamy obok siebie, oboje chcieliśmy wyrwać się ze swoich domów i zamieszkać razem. Niedawno coś zaczęło się psuć, on mnie unikał przez kilka dni, ale potem wszystko wróciło do normy i stał się dla mnie jeszcze lepszy... Dopiero kilka dni temu dowiedziałam się, dlaczego wtedy mnie unikał... miał inną dziewczynę, uprawiał z nią seks... powiedział, że zrozumiał błąd, że chce wszystko naprawić. Dałam mu szansę, ale... teraz widze jak ogromna różnica nas dzieli. Ja, wychowana przez Mamę- ciągle patrzyłam na cierpienie, większośc czasu spędziłam sama, jestem typem samotnika. Z rodziny mam wzór kobiety która wybrała samotnośc (Mama po zdradach ojca nie chciała juz innego) i wzór ojca- faceta, który obiecuje milion razy, że juz nie będzie pił, juz nie uderzy- i zawsze robi to samo. Mój chłopak wychował się w rodzinie alkoholików, ale tam było inaczej- u niego zawsze są otwarte drzwi, jego 16-letnia siostra sypia z kim popadnie, jego koledzy twierdza, że dziewczyna służy tylko do jednego. Trawka, alkohol, przypadkowy seks... Ja w tym towarzystwie nie widzę siebie, nie radzę sobie. Pokochałam tego chłopaka, martwię się o niego, bo wiem, że nie mozna tak żyć. Wychowana przez Mamę stałam się wrażliwa, dopiero teraz wiem, jak kochanym człowiekiem była.Potrafiła oddac swoje kanapki do pracy bezdomnemu psu. W Jej domu zawsze była cisza i spokój. Oddałabym życie, żeby do niej zadzwonic, jeszcze raz ja zobaczyć. Tutaj jestem sama w obcym mieście, uczę się zaocznie ale juz nie daję rady- na praktykach trzęsą mi się ręce, mam skurcze w żołądku, ciagle wymiotuję. Wciąż myslę o tym chłopaku, nie umiem z nim zerwac definitywnie- jesteśmy sąsiadami, więc ból rozrywa mi serce gdy widze go jak dobrze się bawi tuz pod moim oknem... czy taka osoba może się zmienić?
  10. Ja jestem z Piły, jest ktoś?
  11. Sara991

    [Piła]

    Witam, czy jest ktoś z Piły?
×