Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość narcystyczna


milhouse

Rekomendowane odpowiedzi

Ja czasami zastanawiam się nad tym co udało mi się osiągnąć i zdarza mi się odnieść wrażenie, że od pewnego czasu stoję w miejscu. To uczucie jest strasznie przygnębiające, zaczynam postrzegać siebie jako nieudacznika, ale to tylko mnie nakręca i znowu idę do przodu :)

 

Zastanawiam się na jakiej zasadzie wyznaczasz sobie jakiś cel i to co chcesz osiągnąć.

W sensie skąd wiesz, że cel jest wystarczająco ambitny żeby jego osiągnięcie dało Ci poczucie bycia kimś wartościowym.

Bo przecież gdy osiągasz jakiś sukces to jesteś podziwiany tylko przez pewną grupę ludzi, na których chcesz zrobić wrażenie i tu się pojawia kolejne pytanie: na jakiej zasadzie wybierasz grupę ludzi, którym chcesz udowodnić, że jesteś od nich lepszy? Niezależnie od tego czy są to koledzy z pracy/uczelni/znajomi czy inna grupa ludzi to i tak jest to jakiś ograniczony krąg osób (których i tak pewnie uważasz za mniej wartościowych od siebie).

Dlaczego za cel nie postawić sobie bycia najlepszym na świecie w czymś?

Ale to i tak jest bez sensu, bo przecież nie wszyscy ludzie będą to podziwiali, bo każdy ma inny własny 'standard' na wszystko.

Nie wszyscy będą podziwiali twoją willę z basenem, bo najzwyczajniej w świecie nie każdemu na tym zależy.

Więc budowanie poczucia własnej wartości na podstawie bycia najlepszym w czymś/ podziwianym przez kogoś jest tak bardzo ograniczające, tak bardzo żałosne i prymitywne, że inteligentny człowiek nie da rady przez dłuższy czas się tak oszukiwać.

Ale Ty to potrafisz skoro masz siłę się podnieść i iść do przodu - NAUCZ MNIE TEGO od nowa, bo już zapomniałam jak to się robi, plissss

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, uogólniasz strasznie. To wszystko co wymieniłeś to powłoczka, tak Cię widzą inni. W rzeczywistości to każda osoba z takim zaburzeniem w głębi duszy nie wierzy w siebie, uważa się za gorszą od innych, popada w depresje. No i ważna jest bardzo (z mojego punktu widzenia) ta straszna wewnętrzna pustka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wel2, jesteś pewna, że zostałaś dobrze zdiagnozowana? Bo czasami ciężko jest wytłumaczyć psychologowi/psychiatrze swój problem i oni to źle interpretują.

może trochę mylnie napisałam, że nie mam siły wstać z łóżka i ogarniać codziennych rzeczy (bo nie mam siły, każda prosta czynność to dla mnie ogromny wysiłek) ale mimo to studiuję i udaję przed ludźmi, że wszystko jest dobrze (nawet nieźle mi to wychodzi).

Z doświadczenia wiem, że jak człowiek musi sobie sam w życiu poradzić, pracować, zarabiać pieniądze, a nie ma siły tego robić, to trzeba sobie ustalić jakiś podstawowy zakres rzeczy, które się robi w zyciu i trzymać się tego bezwzględnie, nawet jeśli się nie chce i już nie można wytrzymać. Zacisnąć zęby, przykleić uśmiech i udawać. No ale to się sprawdza tylko jakiś czas (mi się udaje to już 8 lat)

 

-- 26 gru 2014, 18:49 --

 

Kamaja,

zdecydowanie masz rację, to co opisuje INTEL 1, jest tylko 'przykrywką' dla pustki, poczucia niższości, bezwartościowości, która jest tak ogromna, że świadomość nie mogłaby tego znieść, więc dla ochrony siebie ego narzuca takie mechanizmy 'kompensacyjne'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majmana, ja nie mogę się w tej kwestii jakoś rzeczowo wypowiedzieć. Bo to ja jestem oceniana i nie jestem lekarzem.

Zapytałabym mojej terapeutki, ale ona o takich tematach w ogóle nie chce rozmawiać. I dawno temu jak ją pytałam jakie mam zaburzenie to mi nie chciała nic powiedzieć.

Nawet mi nie chciała dać papierów jak szłam do F7. Nic ;-)

 

Ja sobie tą diagnozę tłumaczę tak, że podobno się "zmienia". Jedni lekarze mają takie zdanie, a inni inne. A z czasem też się może zmienić podejście do życia i organizm, i lęki mogą zmienić swój charakter.

 

Nie potrafię dobrze tłumaczyć. Przedstawić się z precyzją jak bym dawała jakąś wizytówkę.

Taką mnie na tym oddziale zobaczyli, a czy to odpowiada mojemu wnętrzu? Ja i tak nie umiem siebie zobaczyć dokładnie. No ale co ja tam mam do gadania.

Po prostu mnie nie przyjęli i do widzenia.

 

Bałam się na tych rozmowach, że jak będę zbyt depresyjna to oni uznają że nie mam woli walki itd, że nie będę miała siły na ten oddział. Więc może przesadziłam z pewnością siebie. Po za tym ja zawsze wyglądam na pogodną i uśmiechniętą.

 

Niektórych rzeczy się nie da przeskoczyć. Jest jak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi dali takie zaburzenie na wypisie kiedy starałam się o przyjęcie do oddziału 7F. Po czterech rozmowach mi takie dali.

8 lat temu dostałam schizotypowe, a następnie nieokreślone z cechami niedojrzałości, lękliwości i jeszcze jakieś dwie cechy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam zdiagnozowane narcystyczne zaburzenie osobowości.

 

Kiedyś byłam dokładnie taka jak opisał to INTEL 1, ale przyszedł moment, w którym coś się załamało, zaczęłam analizować siebie i dotarłam do samego sedna i istoty osobowości narcystycznej i ciężko jest mi się dłużej oszukiwać, że robienie wszystkiego lepiej niż inni i bycie najlepszym i pokazywanie innym na co mnie stać już mnie nie nakręca do działania.

 

Zastanawiam się dlaczego część narcyzów potrafi tak całe życie ustalać sobie nowe wyzwania i zabiegać o podziw ludzi, a inni tak jak ja popadają w 'depresję narcystyczną'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego też wielu, ba, mnóstwo psychiatrów było niezadowolonych z wytycznych NPD w DSM IV. To bardzo złożone zaburzenie, nawet powiedziałbym, że bardziej niż 'border'. Masz 10 cech, które ukazują tylko tę roszczeniową i niszczącą stronę os. narcystycznej. Jak taka osoba z NPD jest w depresji czy np coś jej/jego świecie się zawaliło i idzie do psychiatry to wiadomo, że takiej diagnozy nie dostanie. Dostanie diagnozę depresji, leki i zalecenie terapii. Jeśli pójdzie na tę terapię i zacznie czuć się lepiej to wtedy najczęściej wyjdą na wierzch te cechy narcystyczne. To zaburzenie opiera się na (trochę w uproszczeniu, wg Jeffreya Younga, twórcy terapii schematów) 3 trybach: samouwielbiacza (czyli te wszystkie cechy z DSM, zachowania kompensacyjne), odłączonego samoukoiciela (cała ta pustka, zachowania kompulsywne, depresje, fobie) oraz samotnego dziecka (poczucie krzywdy, niskie poczucie własnej wartości, przeciętności, niedocenienia). DSM IV skupia się niestety tylko na tych zewnętrznych i kompensacyjnych cechach. Na tym co widoczne dla oka. W tym miejscu nie dziwię się INTEL1, że czytając ten temat i wypowiedzi ma wrażenie, że ludzie tutaj zmagają się z depresją czy lękami a nie z narcyzmem. Nawet jeśli ktoś jest sceptyczny wobec teorii Younga to jest wielu innych badaczy NPD, którzy wyraźnie wyliczają jego odmiany, np. Theodore Millon i Roger Davis, autorzy biblii 'Zaburzenia Osobowości we Współczesnym Świecie'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale logika nakazuje, że gdyby udało się stworzyć z kimś trwały, związek to się powinno człowiekowi zrobić 'lepiej' - zawsze jakaś stabilność i poczucie bezpieczeństwa w życiu, no i profilaktyka chorób wenerycznych czy coś

 

przeciez jak patrzę na moich znajomych to widzę, ze nie jest to szczególnie skomplikowane, żeby być z kimś przez dłuższy czas, a ja jakoś nie mogę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale logika nakazuje, że gdyby udało się stworzyć z kimś trwały, związek to się powinno człowiekowi zrobić 'lepiej' - zawsze jakaś stabilność i poczucie bezpieczeństwa w życiu, no i profilaktyka chorób wenerycznych czy coś

 

przeciez jak patrzę na moich znajomych to widzę, ze nie jest to szczególnie skomplikowane, żeby być z kimś przez dłuższy czas, a ja jakoś nie mogę

 

Kiedy spędzałem czas z jakąś koleżanką było bardzo fajnie, ale gdy "oficjalnie" tworzyliśmy związek zaczynałem czuć się nieswojo. Za dużo myśli, za mało swobody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czemu dostałam to zaburzenie

w ogóle nie czuje tego tematu, ani tym bardziej aktualnej tu rozmowy

 

czasem są takie tematy, że czuję że mogę coś napisać, że coś rozumiem

a tego nie rozumiem

 

mam wrażenie że jak bym się udzielała w tym temacie to bym Was wprowadziła w błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to może otwarty związek? powinno być więcej swobody

znam osoby, które żyją tak już bardzo długo

 

W tym przypadku myślę, że zależy. Raczej nie da się podczepić tego pod to czy ktoś jest narcyzem czy nie. Mnie np. zżerałaby zazdrość.

 

nie wiem czemu dostałam to zaburzenie

w ogóle nie czuje tego tematu, ani tym bardziej aktualnej tu rozmowy

 

czasem są takie tematy, że czuję że mogę coś napisać, że coś rozumiem

a tego nie rozumiem

 

mam wrażenie że jak bym się udzielała w tym temacie to bym Was wprowadziła w błąd.

 

Nie masz żadnych cech które definiowałyby Cię jako narcyza? Pragnienia sukcesu, poczucia wyższości, specyficzności, ciągłego stawiania poprzeczki na niezwykłą wysokość żeby sprostać trudom życia w społeczeństwie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie związki przerastają. Mam 28 lat i w żadnym nie byłem. Były próby, ale uciekałem. Nie wyobrażam sobie bycia z drugim człowiekiem. Nie wyobrażam sobie jak mógłbym pozwolić sobie otworzyć się w 100% przed kimś. Pokazanie komuś swoich słabości to też porażka. Nie wiem w ogóle jak reagować na okazywane mi uczucia. Czuję się nieswojo, niekomfortowo. Lekko zażenowany nawet jestem. O tak właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie jak mógłbym pozwolić sobie otworzyć się w 100% przed kimś. Pokazanie komuś swoich słabości to też porażka. Nie wiem w ogóle jak reagować na okazywane mi uczucia. Czuję się nieswojo, niekomfortowo. Lekko zażenowany nawet jestem. O tak właśnie.

 

Wszystko co jest tutaj napisane zgadza się z tym co sądzę na ten temat. Bardzo rzadko okazuję uczucia, nikt nawet sobie nie zdaje sprawy z tego że mam problemy na tle psychicznym. Osiągnąłem już trochę jak na swój młody wiek i nikomu nigdy nie przyszłoby do głowy, że ktoś taki jak ja mógłby borykać się z czymś takim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami mam wrażenie, że odgrywam pewne uczucia. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Zachowuję się i robię tak jakby mi rzeczywiście zależało i może nawet zależy, ale w środku tego nie czuję. Jestem bardzo odłączony od pewnych uczuć. Mam wrażenie, że je rozumiem i wiem jak powinno to wyglądać, ale nie umiem tego poczuć. Skomplikowane, wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NNN, ooo, identycznie mam. I wtedy jestem taka sztuczna, nie znoszę tego :/

Co do związków, to jak na facecie mi zależy to trwa bardzo krótko, jak jemu na mnie, to dłużej, no ale w ostatecznie to kończę, więc z osobą, którą kochałam i która mnie kochała byłam max 2 lata. Już nie wierzę, że mogę zbudować normalny związek. Bo jestem nienormalna :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie macie czasami takiej ochoty żeby przed jedną jedyną osobą na świecie otworzyć się, pokazać swoje słabości, prawdziwą twarz, zaufać jej i czuć się bezpiecznie, a przed całą resztą świata udawać dalej, że się jest idealnym?

 

Tak, mam czasem taką ochotę. Najczęściej nachodzi mnie właśnie w takich wieczornych porach. Następnego dnia budzę się rano i myślę sobie "Boże jak dobrze, że tego nie zrobiłem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×