Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Dobra, takiej historii pewnie tutaj nie było.

Wracam sobie właśnie z wizyty - noc piękna, nie za chłodna... Ja trochę w słabym nastroju, bo zdążyłam się jeszcze po drodze popłakać, nawet nie wiem czemu - pomimo, że spotkanie ze znajomymi było całkiem fajnie.

Żeby wrócić, czeka mnie jeszcze godzinna podróż do domu pociągiem. Rozglądam się - niedaleko peronu jest automat z gorącymi napojami i przekąskami. Dzierżąc swoją resztkę monet, jaka mi została po zakupie biletu, podeszłam z zamiarem zakupu kawy z mlekiem.

Wzięłam wypełniony, papierowy kubeczek i uważając, by się nie sparzyć, podreptałam na pociąg. Podjechał, ja trochę podniesiona na duchu, wsiadłam i znalazłam sobie miejsce siedzące. Założyłam słuchawki.

Już miałam się oddać tej drobnej przyjemności za 3.50, aż nagle zauważyłam jakąś czarną kulkę w mlecznej piance.... Czy to fusy? Ale czemu są takie włochate...?

Nie, proszę państwa! To jakiś PAJĄK! Przyglądam się bardziej, broczę palcem w gorącym płynie. Nie wiem, a może mrówki? Wyciągam jedną, ale po przemieszaniu, pojawia się następna i następna... TAK, W MOJEJ KAWIE PŁYWAJĄ MARTWE MRÓWKI! Cała sterta!

Próbuję się nie poddawać, nadal grzebię w tej kawie, wyszukując te małe robaczki, jednak jest ich tak wiele, że jednak muszę z żalem przyznać się do przegranej i złożyć broń. Napój nie nadaje się do spożycia.

Zastanawiam się, co jest ze mną nie tak, bo powinnam zacząć krzyczeć / rozlać wszystko na siebie / nie wiem, udławić się z obrzydzenia czy coś, a ja po prostu wzruszyłam ramionami i poczęłam je wygrzebywać... Trochę to... Makabryczne na swój sposób...

Jest mi smutno, jest mi źle, chciałam sobie tylko poprawić humor, a tu taka niespodzianka... Noż kurwa mać, nawet kawy mi los żałuje!

Myślę, że gdyby Poe pisał wspólcześnie, to by mu się spodobal ten motyw... nieskończona armia mrówek wychodząca z automatu do kawy, która pożera niewinnych ludzi na peronie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.08.2018 o 09:20, Anna102 napisał:

Nie czekam na zmiany z założonymi rękoma. Za mną 3 psychoterapie, które gówno dały, 7 lat brania leków, półroczny pobyt w szpitalu, próby walk które zawsze kończyły się porażką. Dziękuję bardzo za radę "weź się w garść". Najlepsza rada dla człowieka, który chce popełnić samobójstwo. 

Wiesz na każdego działa coś innego nie każdemu pomoże pobyt w szpitalu czy leki czasami to sami musimy znaleźć jakiś sposób. Nie mówię, że to jest łatwe, ale sądzę, że każdy problem ma jakieś rozwiązanie. Ja biorę leki od dziecka fakt, że na astmę, alergie i tony antybiotyków. Przez większość życia średnio jedna seria w miesiącu. Też nie ma nadziei na to, że nagle mi przejdzie, a pojawiają się coraz to nowe problemy, a to żołądek, a to nerki i nic z tym nie poradzę. Ostatnio też mam dość wszystkiego, ale czy samobójstwo to sposób czy ucieczka? Na moje oko i na to i na to to kiepski sposób. Wiesz inaczej do tego podchodzę, bo jestem wierzący to też ma wpływ na to, że mam ochotę walczyć z tym wszystkim.

W dniu 21.08.2018 o 23:17, stworzonabyzyx napisał:

Dzięki, moje rokowania są mimo wszystko dobre. Chociaż wiadomo, "szału nie ma". Dziś akurat jest lepiej.

To dobrze i tak trzymaj:}

Ja też ostatnio mam ciut lepszy humor. Jednak najgorsza jest dla mnie praca, ale bez pracy też do kitu więc staram się jak mogę i jakoś daję rade. Oby mnie znów nic nie rozłożyło to będzie ok:}

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem soba ciezko zalamana. Do osiagniecia czegos dzielil mnie centymetr - spieprzylam okazje   -----   bo nie zyje tu i teraz tylko jestem gdzies daleko. 

Wczoraj odlatywalam z powodu stresu zmierzenia sie z nieznanym.

Dzisiaj rano mialam haj emocjonalny bo wydarzylo sie cos niespodziewanie milego. Po paru godzinach zdalam sobie sprawe, ze spieprzylam na calej linii. 

Gdybym zyla "tu i teraz" nie doszloby do tego.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam psychicznie dość. Nawet nie chce mi się tego pisać. Najchętniej usnąłbym zamieniając się w kamień. W głaz. Jak przyjemnie trwać w głuchej ciszy; nie czuć nic, nie słyszeć, nie widzieć, tego całego zła, po prostu utonąć w bezdennej pustce. Rozpuścić się jak kropla atramentu w czystym kubku z wodą. Upaść. Pierdolnąć. Spaść jak meteoryt na ziemie - dopiero wtedy wieśniacy odkryją, że coś spadało z nieba. Dopiero jak jebnie z grzmotem i przeryje niewzruszoną ziemię ich obojętności.

Edytowane przez jakub358

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Abigail_1Sm25, No tak. Sam psycholog mi to mówił, że tylko ułamek osób pójdzie do psychiatry, dostanie tabletki, pobierze jakiś czas i nagle cudownie wyzdrowieje. A większość osób będzie się z tym męczyć i męczyć. Niestety, ale taka jest smutna prawda. 

Za 200 lat to będzie koniec świata 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×