Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Rozmawiałam dzisiaj z matką i teraz naszedł mnie atak złości na siebie i na żeńską część rodziny. Nie akceptuje siebie i mojej matki. Ona umniejsza rolę wpływu swoich dawnych psychicznych ataków na moją aktualną samoocenę, karze mi się odciąć od tego i żyć po swojemu. Chce mieć już przepracowane to bagienko, ale wciąż obwiniam je za moje osobiste porażki. Nie daje teraz rady blokować w myślach wyzywania siebie od najgorszych. Chyba pozwolę swojej podświadomości wyzywać się do woli. Może wtedy będzie mniej bolało. To taki mały dzieciak, który nie panuje nad emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boża krówka, niestety nie potrafię tak. Problem z motywacją to ostatnio u mnie problem nie do przeskoczenia. Nawet nie potrafię wyznaczać sobie małych celów typu umycie podłogi, bo zwyczajnie nie widzę w tym sensu. Dno totalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boża krówka, niestety nie potrafię tak. Problem z motywacją to ostatnio u mnie problem nie do przeskoczenia. Nawet nie potrafię wyznaczać sobie małych celów typu umycie podłogi, bo zwyczajnie nie widzę w tym sensu. Dno totalne.

 

Też to przerabiałam, nawet całkiem niedawno miałam kilka dni takich, że pozwoliłam sobie być zniechęconym obserwatorem. W końcu jednak się przełamałam, bo naprawdę nie chcę się czuć tak, jak ponad 10 lat temu - wtedy było bardzo źle, chciałam przestać istnieć. I tylko leki wtedy mnie uratowały przed najgorszym, choć pierwsze miesiące ich brania były straszne. Zostalam jednak uprzedzona, że na efekt działania leków muszę poczekać. Teraz póki co daję radę mobilizować się do działania sama, ale z troski o innych - czyli moje dzieci. Choć czasem też potrafi to trwać parę dni, zanim przywołam się do porządku ;) Bardzo mi pomaga czytanie wątku "Co Wam dziś sprawiło radość" w pozytywnym patrzeniu na codzienność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boża krówka, pozytywna z Ciebie postać, tak trzymać!!!!!!

 

Dziękuję za miłe słowa! Tym bardziej, że uchodzę za smerfa marudę ;-) Ależ mnie podbudowuje to, że mogę uchodzić za postać pozytywną :-D

Tak sobie myślę... Jeśli chodzi o depresję, to w pierwszej kolejności sami o siebie musimy chcieć walczyć. Pamiętam, że jak byłam w tzw. czarnej doopie ;-), po wielu lekarskich pomyłkach, w końcu trafiłam na sensownego psychiatrę, który dobrze dobranymi lekami postawił mnie na nogi - to ostatecznie leki dały mi siłę, by sobie nie odpuścić. Zostały mi niestety tendencje, to analizowania przeszłości - błędnych wyborów życiowych, obwiniania innych o moje klęski, cały czas też porównuję się ze znajomymi, którym się poukładało lepiej, którzy mimo, że się nie zapowiadało, zrobili coś sensownego ze swoim zawodowym życiorysem... ja czuję, że przegapiłam moment na sensowną ścieżkę kariery, na dodatek cały czas się waham i nie wiem, czego chcę... ale ostatnio staram się traktować siebie łagodniej i myśleć w kategoriach, że przecież rozwijamy się całe życie... a problemy, jakie spotykamy na swojej drodze, kształtują nasze ja - i choć ich nie chcemy, są częścią nas i już, trzeba je pokochać... w ogóle to trzeba siebie bardzo kochać - pomimo i wbrew depresji, żeby jej nie pozwalać rozwalać nas od środka... jednego dnia udaje się to lepiej, drugiego gorzej... generalnie jednak wiem po sobie, że bitwy z depresją daje się wygrywać - chciałabym, żeby Wszyscy tu w to uwierzyli, że można - tylko trzeba sobie zostawić margines na porażkę, ale nigdy się nie poddawać ostatecznie, choć często wydaje się to jedynym rozwiązaniem...

Moje przesłanie jest takie: walczcie o siebie! Nie dajcie się! Mówcie sobie każdego dnia jak Kłapouchy: "Pamiętaj, depresja kiedyś minie"!

Jeśli potrzebujecie leków, bierzcie je! Depresja jest taką samą chorobą, jak każda inna, a w większości przypadków potrzebujemy sobie pomóc farmakologicznie, by wrócić do zdrowia. (Oczywiście, jeśli nie jest najgorzej jeszcze i czujecie, że sobie jakoś radzicie, myśląc choćby odrobinę pozytywnie, to wtedy leki niekoniecznie :-).)

Polecam Wam naprawdę wątek pt. Co Wam dziś sprawiło radość?

Na mnie naprawdę niesamowicie pozytywnie działa to, kiedy mam napisać, co mnie spotkało miłego w danym dniu! To pozytywne ćwiczenie! Za bzdurkę nawet jakąś być wdzięcznym. Unikać marazmu za wszelką cenę!

POWODZENIA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągle nie potrafię się pozbierać, na dzień dzisiejszy moje życie to istny obłęd, nie umiem z nikim nawiązać kontaktu, jedynie z dziećmi trochę rozmawiam, a tak to z nikim. Czuję się z tym wszystkim bardzo zagubiony i zrezygnowany, nie potrafię sobie wyobrazić, czy to już tak będzie do końca życia? Jeśli tak to dziękuję bardzo, ale nie chcę tak żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boża krówka, pozytywna z Ciebie postać, tak trzymać!!!!!!

 

Dziękuję za miłe słowa! Tym bardziej, że uchodzę za smerfa marudę ;-) Ależ mnie podbudowuje to, że mogę uchodzić za postać pozytywną :-D

Tak sobie myślę... Jeśli chodzi o depresję, to w pierwszej kolejności sami o siebie musimy chcieć walczyć. Pamiętam, że jak byłam w tzw. czarnej doopie ;-), po wielu lekarskich pomyłkach, w końcu trafiłam na sensownego psychiatrę, który dobrze dobranymi lekami postawił mnie na nogi - to ostatecznie leki dały mi siłę, by sobie nie odpuścić. Zostały mi niestety tendencje, to analizowania przeszłości - błędnych wyborów życiowych, obwiniania innych o moje klęski, cały czas też porównuję się ze znajomymi, którym się poukładało lepiej, którzy mimo, że się nie zapowiadało, zrobili coś sensownego ze swoim zawodowym życiorysem... ja czuję, że przegapiłam moment na sensowną ścieżkę kariery, na dodatek cały czas się waham i nie wiem, czego chcę... ale ostatnio staram się traktować siebie łagodniej i myśleć w kategoriach, że przecież rozwijamy się całe życie... a problemy, jakie spotykamy na swojej drodze, kształtują nasze ja - i choć ich nie chcemy, są częścią nas i już, trzeba je pokochać... w ogóle to trzeba siebie bardzo kochać - pomimo i wbrew depresji, żeby jej nie pozwalać rozwalać nas od środka... jednego dnia udaje się to lepiej, drugiego gorzej... generalnie jednak wiem po sobie, że bitwy z depresją daje się wygrywać - chciałabym, żeby Wszyscy tu w to uwierzyli, że można - tylko trzeba sobie zostawić margines na porażkę, ale nigdy się nie poddawać ostatecznie, choć często wydaje się to jedynym rozwiązaniem...

Moje przesłanie jest takie: walczcie o siebie! Nie dajcie się! Mówcie sobie każdego dnia jak Kłapouchy: "Pamiętaj, depresja kiedyś minie"!

Jeśli potrzebujecie leków, bierzcie je! Depresja jest taką samą chorobą, jak każda inna, a w większości przypadków potrzebujemy sobie pomóc farmakologicznie, by wrócić do zdrowia. (Oczywiście, jeśli nie jest najgorzej jeszcze i czujecie, że sobie jakoś radzicie, myśląc choćby odrobinę pozytywnie, to wtedy leki niekoniecznie :-).)

Polecam Wam naprawdę wątek pt. Co Wam dziś sprawiło radość?

Na mnie naprawdę niesamowicie pozytywnie działa to, kiedy mam napisać, co mnie spotkało miłego w danym dniu! To pozytywne ćwiczenie! Za bzdurkę nawet jakąś być wdzięcznym. Unikać marazmu za wszelką cenę!

POWODZENIA!

:great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu przegrałam z moim lękiem. Jestem mistrzem uniku. Koniec pisania pierdół na forum. Biorę się do pracy :pirate: Zniechęcona jestem tym wszystkim, nie wierzę w zwycięstwo. Jednak nie chcę zupełnie przestać działać, nawet jeśli nie dojdę do celu. Ale te moje życie bez sensu.

Szczerze mówiąc to na wszelki wypadek wolę nie wierzyć w pozytywny wynik. Wy też tak macie? Pewnie to kolejny błąd w moim systemie, ale pozytywne myślenie jest dla mnie jak ciało obce - nie do przyjęcia. Próbowałam wiele razy, nawet wykasowałam wszystkie smutne piosenki z playlisty i słuchałam tych wesołych - czułam się jak głupek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się okropnie, od dłuższego czasu prawie z nikim nie rozmawiam, a na domiar złego wczoraj usłyszałem rozmowę żony z dziećmi, no i niestety nadal traktuje mnie jak śmiecia. Nie rozumiem jej zachowania, nie wiem czy liczy na kolejny bukiet kwiatów i przeprosiny i żebym upadł przed nią na kolana? To przecież ja jestem ciągle krzywdzony przez nią, to ona mnie cały czas obgaduje przed dzieciami i swoją rodziną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam już dość udawania i trwania w tych chorych relacjach z niektórymi osobami które znam czy poznaje. Już na początku znajomości widzę, że ona nie rokuje, często mnie nudzi, nie widzę sensu dalszych relacji ale i tak udaje, gadam z nimi bo przecież nie powinienem na samym początku skreślać znajomości. :bezradny: Pozwalam sobie i tej osobie na znajomość, budowanie jakiś relacji. Przeważnie jednak znów docieram do momentu, że miałem rację i po co te wszystkie śmieszne spotkania jak się robi coraz gorzej zamiast coraz lepiej, a te wszystkie rozmowy stają się z dnia na dzień coraz bardziej męczące...

Niepotrzebnie staram się być miły dla ludzi gdzie często okazuje się, że wiele osób ma przesadne mniemanie o sobie. Bywam uprzejmy, nie odmawiam spotkania a tu z dnia na dzień zauważam, że dana osoba uważa się za nie wiadomo kogo, aż mam ochotę wygarnąć co o tym wszystkim sądzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Impreza krokami a ja boję się że będę się czuć jak wyrzutek, że źle będzie. Co najgorsze? To, że zwykle gdy już tam jestem WCALE tak nie jest. Ale mimo tego mam jakiś niepokój. Głupie

No i na kolejny dzień znowu spotkanie z ludźmi. Nie wiem czy wytrzymam. Później znowu stres, egzaminy X razy. Totalnie nie wiem jak sobie z tym poradzę. Czuję się jak dziecko, brak mi pewności siebie a może to być kluczowe.. No i sił na to wszystko.

Jestem leniem. Nic mi się nie chce. Ale nawet spać nie mogę, leżeć ,odpoczywać też mi się nie chce, harować też nie. Sama nie wiem czego chcę, chyba niczego..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×