Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam:)


Julian

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę na forum, że wypowiada się sporo osób chorych. Są również osoby, które są z partnerami, którzy są chorzy.

Moja żona zachowuje w sposób przypominający natręctwa. Oczywiście u doktora żadnego nie była. Nie ma odpowiedzi dlaczego.

Bardzo często się myje.

Jeśli jesteśmy w swoim domu to myje ręce za każdym razem po: włączeniu światła, ugotowaniu herbaty w czajniku, wyjęciu z lodówki np. jogurtu - idzie myć, paluszki, chipsy - wszystko w opakowaniach. Oczywiście na początku dokładnie sprawdza, czy nie ma jakiegos brudu. Brud u niej = szczątki krwi, strupy, itp. , nie brud normalny. To strach przed krwią w każdej postaci, a przede wszystkim różne malutkie strupki.

Tyle razy mówię, żeby umyła kontakt, czajnik, drzwi balkonowe, wejściowe, ja w końcu myję, a ona i tak myje ręce po tym. Wody idzie mnóstwo.

Co ciekawe jeżeli jest w obcym domu to tak się nie zachowuje. W domu rodziców również nie. Tylko u siebie w domu. Czytałem, gdzieś, że dom jest ostoją, bezpieczeństwem i prawdopodobnie dlatego tam chce mieć sterylne warunki. Oczywiście jak przychodzi do domu to również myjemy ręce, to zrozumiałe. Ale nie dosyć, że ja umyje tę ręce do pach to i tak musi je skontrolować, czy są mokre, czy aby na pewno umyłem. Jeśli przeoczy jak umyłem i już widzi wytarte ręce, to chcę żebym jeszcze raz umył.

Moje pytanie brzmi:

Czy mam myć ręce za każdym razem jeśli tego oczekuje?

Stosowałem dwa rozwiązania - myłem dla świętego spokoju, ale jej, bo nie mojego.

I nie myłem. Jeśli nie umyłem zaczęło się błaganie, które przeradzało się w kłótnie, namolne namawianie do mycia, momentami dochodziło do jej krzyków, albo przychodziła, kazała umyć talerz lub brudziła mi specjalnie rękę, aby umyć.

Jak z tym walczyć? Czy ktoś ma podobne przypadki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę się wypowiedzieć w tym temacie z autopsji, bo zdiagnozowano u mnie rzeczoną przypadłość. I tak - Twoja żona najprawdopodobniej cierpi na zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (dawniej nerwica natręctw).

 

Przede wszystkim nie utrwalaj jej natrętnych zachowań i nie uczestnicz w rytuałach. Spróbuj z nią o tym porozmawiać i nakłonić na wizytę u lekarza psychiatry. W terapii ZOK dużą rolę odgrywa leczenie farmakologiczne oraz psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że to nie jest proste. Słowa psychiatra ją odrzuca i twierdzi, że robię z niej psychiczną.

 

-- 05 wrz 2011, 15:04 --

 

Czy udało Ci się wyleczyć? Jak długo to trwało?

 

 

Ja mogę się wypowiedzieć w tym temacie z autopsji, bo zdiagnozowano u mnie rzeczoną przypadłość. I tak - Twoja żona najprawdopodobniej cierpi na zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (dawniej nerwica natręctw).

 

Przede wszystkim nie utrwalaj jej natrętnych zachowań i nie uczestnicz w rytuałach. Spróbuj z nią o tym porozmawiać i nakłonić na wizytę u lekarza psychiatry. W terapii ZOK dużą rolę odgrywa leczenie farmakologiczne oraz psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc musisz jej wyperswadować tę zaściankową mentalność.

 

Po pierwsze zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne nie jest chorobą psychiczną. Zresztą takie pojęcie jak "choroba psychiczna" nie funkcjonuje już we współczesnej nomenklaturze i klasyfikacji psychiatrycznej w odniesieniu do jakiejkolwiek jednostki klinicznej. ZOK to rodzaj zaburzenia lękowego.

 

Po drugie do psychiatry nie chodzą ludzie głupi. Głupota jest nieuleczalna, więc po co zawracać nią lekarzowi głowę? W Europie zachodniej i w Stanach Zjednoczonych gros wysoko postawionych osób publicznych uczęszcza na spotkania z psychiatrą czy psychoterapeutą w związku ze stresem z jakim borykają się na co dzień funkcyjni. Kwestia mentalności.

 

-- 05 wrz 2011, 15:17 --

 

Ja ogółem leczę się już kilka lat i powiem Ci, że udało mi się w dużej mierze zaleczyć to cholerstwo. A przynajmniej wyeliminować z życia codziennego większość objawów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc musisz jej wyperswadować tę zaściankową mentalność.

 

 

 

Po pierwsze zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne nie jest chorobą psychiczną. Zresztą takie pojęcie jak "choroba psychiczna" nie funkcjonuje już we współczesnej nomenklaturze i klasyfikacji psychiatrycznej w odniesieniu do jakiejkolwiek jednostki klinicznej. ZOK to rodzaj zaburzenia lękowego.

 

 

Po drugie do psychiatry nie chodzą ludzie głupi. Głupota jest nieuleczalna, więc po co zawracać nią lekarzowi głowę? W Europie zachodniej i w Stanach Zjednoczonych gros wysoko postawionych osób publicznych uczęszcza na spotkania z psychiatrą czy psychoterapeutą w związku ze stresem z jakim borykają się na co dzień

-- 05 wrz 2011, 15:17 --

 

Ja ogółem leczę się już kilka lat i powiem Ci, że udało mi się w dużej mierze zaleczyć to cholerstwo. A przynajmniej wyeliminować z życia codziennego większość objawów.

 

Może by się udało z psychologiem, ale nie z psychiatrą.

Ona ma mocny, twardy charakter, nic i nikt jej nie przekona. A do doktora idzie już w ostateczności.

Do dentysty idzie dopiero jak powalczy z bólem zęba około miesiąca i tabletki nic nie pomogą, a ona już nie może wytrzymać z bólu. Naprawdę ciężki charakter.

 

Ja wiem, że do psychiatry chodzą ludzi niekoniecznie głupi, tylko mający problemy.

Ja bym z chęcią się z żoną wybrał do specjalisty, żeby dowiedzieć się jak mam postępować podczas jej ataku natręctw, ale ona się nie chcę zgodzić.

Myślę, że żona jest odporna na psychologów i psychiatrów i oni nic nie zdziałają. Pewnie jedynie lekarstwa może by coś pomogły. Na rozmowie z nimi będzie przytakiwała, a w domu będzie zachowywać się i mówić jak dotychczas.

Myślę, że specjaliści nie do wszystkich mogą dotrzeć, to zależy od człowieka. Sam nie uwierzyłbym w ich zalecenia ani w psychoterapię gdybym był chory, ponieważ mam taki charakter i żona również. Mnie chodzi o poradę, ale już poradziłeś mi, żebym nie uczestniczył w jej rytuałach. Ale co robić w przypadku agresji. Jeśli nie umyję rąk tak jak chcę to będzie myła wszystko czego dotknę. Codziennym myciem zepsuła mi telefon komórkowy, bo po przyjściu z pracy codziennie mi go myje, jeżeli chcę go używać w domu.

Ostatnio wzięła pilota do TV pod kran, bo był rzekomo brudny i przestał działać. Codziennie myje myszkę od komputera, bo jej się wydaje, że miała brudne ręce jak go dotykała.

 

I jaki masz pomysł, co ja mam robić?

Łatwo doradzać, trudniej wykonać :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mógłbyś za jej plecami potajemnie wybrać się na konsultację z psychiatrą, aby uzyskać cenne wskazówki jak postępować w takiej sytuacji. Może wtedy byłoby Ci łatwiej nakłonić żonę do wizyty u specjalisty i podjęcia leczenia. W przypadku ZOK absolutnie niezbędne jest leczenie farmakologiczne i psychoterapia. Jeżeli będziesz w dalszym ciągu uczestniczył w domowych rytuałach utrwalisz tylko jej kompulsje i irracjonalne schematy, którymi się kieruje. A z kolei odżegnując się od nich napotkasz opór i karczemne awantury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×