Skocz do zawartości
Nerwica.com

Matka, poglebienie depresji, ucieczka z domu


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam na imie Wojciech, mam 18lat, depresje (jako-tako, poczatek) zacząłem mieć w wieku 11. Jakiekolwiek 'leczenie' podjąłem dopiero w marcu br. chodze na bezpłatną terapie grupową dla młodzieży oraz prywatnie tez (niestety tylko czasem) do kobiety-psycholog. Zaczątkiem do tego wszystkiego były moje relacje z rodzicami, których nigdy jednak nie było, nie okazali (nie potrafili?) mi nigdy swojego uczucia, miłości, choc w domu nigdy niczego nie brakowało, ranili mnie jednak swoim zachowaniem, słowami, które wg nich miały byc niby motywujące, a działały w przeciwną stronę. Chodzi tu głównie o matkę, która nigdy nie potrafiła przyjąc czegokolwiek ponad swoją kobiecą-dumę, ojciec zawsze miał wszystko w dupie, cały czas pracuje, ale sie tez duzo nigdy nie wtrącał. Mentalnie, czuje się sierota, jakbym nigdy rodziców nie miał, zreszta oni nie są dla mnie nikim specjalnym na codzien.

 

Rodzice o moim stanie dowiedzieli się dopiero w kwietniu tego roku równiez, gdy zadzwonił (za moją zgodą) do nich psycholog z grupy odnajmiajac im co i jak. Chwile wszystko było dobrze, troche się ułożyło. Jednak oni nie rozumieli, ze moje zachowania (unikanie ich, rozmów, siedzenie w jednym pokoju, rozmowy, pomocy, czegokolwiek) wynikają własnie z mojej depresji, z mojego żalu do nich i tym podobnym a nie z mojego niby 'młodzieńczego chamstwa' (cytat matki). Dzisiaj, matka w złości (chyba nie chwilowej) kazala mi się spakowac, wyniesc sie z domu, skoro mi się nie podoba mój dom a ni moi rodzice. Nie pozwolila mi nawet zjesc obiadu ('to nie bar') i nie widzi w tym zadnej swojej winy, niby jestem tu winny ja...

 

Zadam proste pytanie: co mam zrobic? Do nich juz nic nie dotrze, a ja nie mam zamiaru dac sie wciaz pomiatac przez nich, ale sobie nie poradze bo przez ich traktowanie jestem totalnie niezaradny zyciowo i wszystko mnie dołuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Średnio. Jedynym rozwiązaniem (jezeli chodzi o rodzine) jest babcia (od strony ojca) mieszkająca 40km od mojego miasta, w miare czeste autobusy i w ogole, to jedynie sie moze udac. Planowalem jakies pierwsze 3 dni przekoczowac gdzies u kolegi, liczac na zmiane podejscia rodzicow... czy sie uda? nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WojuBoju, z tego, co piszesz wynika, że tak naprawdę to leczenia i terapii wymaga cały system rodzinny. Nie tylko ty - pogubiony syn, ale też rodzice, którzy chcą wymigać się od rodzicielstwa i całą odpowiedzialność scedować na "chamstwo" i "młodzieńczy bunt". Myślę, że rozmowa z rodzicami to zadanie nie tylko dla ciebie, być może rodzice nie zechcą cię nawet wysłuchać, ale zadanie dla psychologa, np. szkolnego, który powinien uświadomić rodziców, co znaczy "depresja", z czego może wynikać i jak sobie z nią radzić. Może udałoby ci się namówić ich do wizyty w poradni rodzinnej i wspólną rozmowę z psychologiem? Pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×