Skocz do zawartości
Nerwica.com

Konflikt między rodzicami - nie dają nam/mi żyć!


Rekomendowane odpowiedzi

Witam ,

Od razu powiem , że mam lęki mieszane z przewagą fobii szkolnej i społecznej.

Po co to mówię? Otóż , wiąże się to trochę z moją obecną sytuacją…

Moja rodzina od 10 lat jest w stanie ciągłych wzlotów i upadków.Starsza siostra wychowywała się w najlepszym momencie życia naszych rodziców , jednym słowem –była dzieckiem cud ,które miało wszystko i nie brudziło sobie rąk.

Ja za to wychowałam się w gorszych warunkach , oczywiście normalny byt był mi zapewniony lecz w najtrudniejszym okresie dojrzewania , nie mogłam być normalną nastolatką.

Moi rodzice nie mięli ani chęci , a ni pieniędzy na nic co wpłynęłoby trochę korzystniej na moje życie towarzyskie , w zasadzie mama trzymała mnie siłą w domu lepiąc mnie sobie na wydajną pomoc domową.

Więc byłam ja , mój wyrobiony pedantyzm i strach żeby mama nie krzyczała , brak kontaktów towarzyskich , niska samoocena ,kwestie lękowe aż do prób samobójczych.

Dziś sytuacja wygląda tak ,że starsza siostra żyje sama ,ja zostałam sama z młodszą i rodzicami którzy obgadują u mnie siebie nawzajem.A najgorsza w tym jest mama , która wyzywa ojca od najgorszych i czepia się wszystkiego.

Jestem w stanie zrozumieć , że mają oni problemy , ale niszczą nam życie.

U mojej starszej(jaka by nie była , bo na każdym kroku daje mi do zrozumienia że jestem gorsza od niej) , zaciągnęli masę długów i zaciągnęła ona dla nich kredyt na mieszkanie , młodsza jest niestabilna ,powiedziałabym że przypomina mnie tylko z większą dawką histerii i energii ,bo albo nie zwracają na nią uwagi albo drą się na nią.

 

Oczywiście mogłabym im powiedzieć żeby dali sobie spokój , ale ostatnio powiedziałam mamie żeby przestała już czepiać się tak ojca , to zrobiła się wściekła ,obraziła się na mnie i zrobiłam się najgorszą córką.Ojciec generalnie kocha mnie jako córkę , ale nie jestem spełnieniem jego marzeń (nasłuchałam się wyzwisk…).

Generalnie jakbym mogła to bym zabrała manatki i wyszła z domu , ale nie mam gdzie , jak i za bardzo bym się bała.

 

To o czym mówię jest trochę bez sensu i nie wynika z tego żadne pytanie ani prośba ale nie mam w ogóle pomysłu jak spowodować żeby oni przestali wyżywać się na sobie,na nas i żeby wreszcie dali nam żyć.

Możliwe że ja nie mogę nic zrobić rozmawiając z nimi , bo jestem kimś nie wartym uwagi , ale może jestem w stanie bez tego coś zrobić…Sama nie wiem.Mam po prostu dość tej sytuacji.

Możliwe że ten post posłużył trochę za formę „wygadania się” ,ale przyznam szczerze że chcę żyć a nie mogę,bo może nie jestem jak ta owca a raczej jak pies którego tak naprawdę nikt nie chce ale przydaje się do pilnowania pola…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobną sytuację między rodzicami. I jak mówi Lolita, <--- to ja tak nie umiem.

Pragnę aby moja rodzina była szczęśliwa....dopiero wtedy ja mam "czyste" sumienie i mogę odetchnąć.

Jest mi przykro słyszeć wyzwiska między matką-ojcem a bratem.

Co prawda ja tam nie mieszkam z Nimi,ale często bywam i wiem w 99% co się tam dzieje.

Wiem,że jeśli nie mój facet...gdybyśmy się rozeszli to nie mogłabym wrócić ponownie do rodzinnego domu,bo szybciej wylądowałabym w "Rybniku"

od zamartwiania się,myśli,godzenia ich i próbowania zrozumieć ich nieszczęścia.

Eh....wiem co czujesz Keisu, Siły Ci życzę...i oby do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś nie chce, bądź nie widzi swoich błędów to nie wiem jak byś chciała to go nie zmienisz.

Możesz bardzo dużo i długo czasu poświecić na coś co i tak się nie zmieni, lub poświęci ten czas na zmianę siebie i swojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś przyjdzie taki czas że będziesz chciała założyć swoją rodzinę, chyba nie chcesz powielać błędów rodziców.

Po prostu w pewnym momencie trzeba pójść dalej nie oglądając się za siebie . :)

 

To nie jest twoja wina że tak właśnie jest, że twoi rodzice tacy są. Dlaczego masz przez całe życie ponosić odpowiedzialność za ich błędy , za ich życie, za nich. :)

 

Nikt za Ciebie życia nie przeżyje, to jak ono będzie wyglądało zależy tylko od Ciebie.

 

Pomyśl o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już mam rodzinę....tzn miałam.

Sama spieprzyłam ją sobie,wyszłam za mąż,mam córkę....rozwiodłam się i co.I mam poczucie winy trwające od kilku lat,że moje dziecko jest z rozbitej rodziny!

Moja matka ciągle próbuje wybierać mi partnerów życiowych i choć mieszkam z facetem od 5 lat to nadal próbuje mi wmówić swoje zdanie.

Czemu ja jestem taka uległa...próbuje jej wysłuchać,a ona moje zdanie ma w dupie.

Wiecznie tylko liczy się ona.

Mam cukrzycę od 4lat a ona do dziś pyta ile słodzę! Nie chce nic dopuścić do siebie jakiejkolwiek zmiany u swoich dzieci.

A ojciec-współczuje mu,pije,zadręcza się ciągłymi awanturami.

Moze nie będe się dołować ...jeszcze południa niema. Wystarczy że mam to w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Mam podobną sytuację do Keisu..

Piszę ten post po ścince z matką. Nazwała mnie "głupią idiotką która myśli dupą" i radzi mi żebym się opamiętała. A to wszystko tylko dla tego, że chłopak z którym jestem ponad 2 lata został u mnie wczoraj do 23:30. Pragnę w tym momencie podkreślić, że mam 21lat, nie 15..

Nie dawno przeprowadziłam się do domu na stałe po 2 latach studiowania w Krk tylko dlatego że oni nie mają wystarczających funduszy na to by mnie tam utrzymywać - interes idzie coraz gorzej. U mnie rodzice też ciąglę się kłócili od kiedy pamiętam. Kilku godzinne wrzaski, trzaskanie drzwiami i nie przespane noce były normą. Moja 18 lat starsza siostra też to przeżyła. Tylko że ona ma już własną rodzinę i próbuje ją jakoś trzymać w ryzach, by przez jej skrzywioną psyhikę wszystko nie legło w gruzach. Ojciec- alkoholik, beształ matkę na każdej rodzinnej imprezie najgorszymi z najgorszych wyzwisk, oczywiście wyzwiska nie kierował jedynie w stronę matki, innym członkom rodziny też zawsze się dostawało. Wynik z tego taki, że są skłóceni z prawie całą rodziną. Nikt nas nie odwiedza i odwrotnie.

Od zawsze trzymali mnie w domu, pozwalali kumplować się tylko z tymi których rodziców dobrze znali. Nie mogłam chodzić na imprezy, przebywać za długo(czyli do 19) poza domem itd. Dzisiaj zresztą sytuacja nie wiele się poprawiła.(mogę zostawać poza domem nie dłużej niż do 20 lub 20:30). Matka jako że nie pracuje, pomaga ojcu prowadzić firmę, zrobiła sobie ze mnie pomoc domową i popychadło któremu jak i ojciec robi pranie mózgu i wciska przestarzałe ideały z czasów ich młodości czyli hhmm z lat 60/70. Nie tolerują mojego chłopaka, tylko i wyłącznie dlatego iż ma dready i jest odemnie młodszy o 1,5 roku. Wyrażają się o nim tak, jakby go doskonale znali, choć nigdy nie mieli z nim tak na prawdę do czynienia i nie mieli okazji tak na prawdę poznać bo nie chcieli przez swoje głupkowate uprzedzenia i przez fakt iż "oni wiedzą lepiej". Przemek jest w tej chwili jedyną osobą która mnie tak na prawdę zna. Podtrzymuje mnie na duchu, pomaga we wszystkim. Oczywiście nie jest ideałem ale ideały w końcu nie istnieją. Szanuje mnie i moje decyzje. Jest jednym z niewielu osób którym ufam tak na prawdę i w towarzystwie których jestem sobą i czuję się swobodnie. Z natury jestem skromna i raczej małomówna. Od zawsze nie pewna siebie, niedowartościowana, nie wierząca w swoje własne siły i potencjał który dopiero teraz zaczynam dostrzegać. Od zawsze mam problem z podejmowaniem decyzji, tych mniejszych i większych, od zawsze kompletnie nie radzę sobię z własnymi emocjami. Kilkanaście razy miałam myśli zamobójcze.

Z dnia na dzień mam ich coraz bardziej doyć, z dnia na dzień coraz bardziej ich nie nawidzę, z dnia na dzień stają mi się coraz bardziej obojętni, z dnia na dzień coraz bardziej rośnie we mnie gniew i żal o wszystko co przez nich musiałam doświadczyć i doświadczam. Przyjęli strategię nagrody za dobre "sprawowanie" czyli im lepiej będiesz sie zachowywać(oczywiście tak jak oni by tego chcieli) tym więcej prezentów będziesz dostawać. Przykładowo jeśli skończysz studia, to kupimy ci auto. I choć na każdym kroku starałam się zdobyć ich aprobatę to zawsze mi coś wytykali, krytykowali mnie na każdym kroku, co zresztą robią na dal co można było zauważyć po wczorajszej i dzisiejszej akcji. Bo w końcu nie jestem taka jaką oni chcieliby żebym była. Matka ciągle przesiaduje w moim pokoju, oglada u mnie telewizor, nie mam ani chwili czasu dla siebie, zero prywatności, wszędzie wciska swoje toksyczne macki, o wszystkim musi wiedzieć.

I na prawdę, nie przemawia do mnie, kompletnie nie interesuje mnie teza "ale rodzice chcą dobrze", więc wszystkim tym którzy właśnie w tej chwili czytają mój "wywód" mówie - pokrzywili mi psychikę i nadal chcą to usilnie robić, usilnie mnie wychowywać, od zawsze mnie krzywdzili w imie ich "dobrego", więc wolałabym, by wcisneli sobie to swoje "dobre " do kieszeni i obdarowali nim innego "szczęśliwca" bo ja już na prawdę nie mam na to ochoty.

I choć staram się jak mogę wpuszczać jednym uchem a wypuszczać drugim to co mówią albo mi wmawiają to mają na mnie od zawsze tak ogromny wpływ, że nadal się ich boję. Boję się zrobić cokolwiek wbrew ich zdaniu. A w szczególności boję się rozwrzeszczanego ojca którego pamiętam z "akcji" w dzieciństwie.. Staram się zmieniać swoje nastawienie z każdym dniem coraz bardziej. Idzie mi to bardzo mozolnie i powoli. I boję się, że w którymś momencie dogi zabraknie mi sił o walkę o "samą siebie" i o moje szczęście.. Tak samo jak Keisu, mam ochotę spakować się, wyjść z domu i już nigdy tu nie wracać. To miejsce napawa mnie obrzydzeniem, jego ściany codziennie zioną złem i wstrętnymi wspomnieniami które nie dają mi w nocy spać.. Planuję jak najszybciej znaleść pracę, znaleść mieszkanie w pobliskim mieście, przeprowadzić się tam z Przemkiem i żyć z dala od tego wszystkiego, od tego chore miejsca z chorymi ludźmi i ich chorymi ideałami. Dopiero nie dawno zrozumiałam, że między nimi nic nie zmienie, mogę ratować tylko siebie, na nich już za późno..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Planuję jak najszybciej znaleść pracę, znaleść mieszkanie w pobliskim mieście, przeprowadzić się tam z Przemkiem i żyć z dala od tego wszystkiego, od tego chore miejsca z chorymi ludźmi i ich chorymi ideałami. Dopiero nie dawno zrozumiałam, że między nimi nic nie zmienie, mogę ratować tylko siebie, na nich już za późno..

I to jest kwintesencja, dobre przemyślenia.

:great:

Życzę Ci z calego serca, żeby się Wam udało.

Uciekaj z tego domu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×