Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

 

No ja niestety potrzebuje terapii, bo sama do kupy nie umiem się pozbierać. A jakie jest to Twoje wykształcenie? ;)

 

Jestem psychologiem :D Ale bez obaw, w zawodzie nie pracuje, choc mam juz 3 chetnych z forum do odwiedzenia mego potencjalnego gabinetu buehehe :D

Polowa osob z roku miala jakies zaburzenia lub schorzenia typu nerwica wlasnie. Ludzie Wy nawet pojecia nie macie kto Was leczy!!! :D Jedynie certyfikowani terapeuci, ktorzy przeszli superwizje sa wolni od schorzen natury psychicznej... Z psychologami bywa roznie, nie wspominajac o pedagogach ;)

 

 

Na siłę to nie ma co się pchać. Chyba, że trafisz na kogoś, kto Cię tak przyciągnie, że to już nie będzie "na siłę":mrgreen:

 

Hehe :D Mysle, ze jednak inaczej niz na sile sie nie da, czasemw zyciu trzeba po prostu pojsc na calosc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jest też dobra strona psychologa z zaburzeniami psychicznymi. Przynajmniej nas rozumie, wie co czujemy i co chcielibyśmy usłyszeć. :D

 

Oczywiście, musi w pewnym stopniu umieć "się ogarnąć", na tyle, żeby swoich lęków, czy frustracji nie przelewać na nas, żebyśmy nie poznali że z nim nie do końca w porządku.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Polowa osob z roku miala jakies zaburzenia lub schorzenia typu nerwica wlasnie. Ludzie Wy nawet pojecia nie macie kto Was leczy!!! :D Jedynie certyfikowani terapeuci, ktorzy przeszli superwizje sa wolni od schorzen natury psychicznej... Z psychologami bywa roznie, nie wspominajac o pedagogach ;)

 

 

Moja terapeutka otwarcie mi się przyznała, że cierpiała na zaburzenia lękowe i Xanax nie jest jej obcy. Może też dlatego bardziej jej ufam, bo ona wie, co czuję, bo sama przez to przeszła, a nie tylko posiadła wiedzę z książek i wykładów.

 

 

Hehe :D Mysle, ze jednak inaczej niz na sile sie nie da, czasemw zyciu trzeba po prostu pojsc na calosc ;)

 

Zawsze możesz zacząć od czegoś, jak wolny związek, bez miliona zobowiązań :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Moja terapeutka otwarcie mi się przyznała, że cierpiała na zaburzenia lękowe i Xanax nie jest jej obcy. Może też dlatego bardziej jej ufam, bo ona wie, co czuję, bo sama przez to przeszła, a nie tylko posiadła wiedzę z książek i wykładów.

 

Ale jest CERTYFIKOWANYM terapeuta? Jesli tak, to mozesz byc pewna, ze teraz juz nie cierpi z powodu zaburzen lekowych. Superwizje (czyli terapie wlasne certyfikowanych terapeutow Polskiego Towarzysta Psychologicznego) co jakis czas sa odnawiane, aby byla pewnosc, ze wszystko z nimi ok. Natomiast samozwanczy terapeuta moze nawet prowadzic terapie, sam aktualnie leczac nerwice ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ale jest CERTYFIKOWANYM terapeuta? Jesli tak, to mozesz byc pewna, ze teraz juz nie cierpi z powodu zaburzen lekowych. Superwizje (czyli terapie wlasne certyfikowanych terapeutow Polskiego Towarzysta Psychologicznego) co jakis czas sa odnawiane, aby byla pewnosc, ze wszystko z nimi ok. Natomiast samozwanczy terapeuta moze nawet prowadzic terapie, sam aktualnie leczac nerwice ;)

 

Tak, jest certyfikowanym terapeutą. Jest też pod nadzorem kogoś "z góry". Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale np. musi nagrywać raz na jakiś czas swoje sesje i przedstawiać je tej osobie. Z tego, co wiem to miała te zaburzenia lękowe w czasie studiów, więc minęło już kilka lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Tak, jest certyfikowanym terapeutą. Jest też pod nadzorem kogoś "z góry". Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale np. musi nagrywać raz na jakiś czas swoje sesje i przedstawiać je tej osobie.

 

Ta osoba "z gory" to superwizer:)

 

Właśnie mi się przypomniało, że właśnie tak go nazwała :D Mnie trochę krępowało to, że nagrywa naszą sesję, a potem ktoś będzie tego słuchał... No ale skoro ma to coś pomóc w jej pracy to OK :oops::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jej bardzo pomaga i w sumie jest to gwarancja jakosci dla pacjenta.

 

A Ty chodzisz na terapie behawioralno - poznawcza? Jesli tak, to jak wyglada taka terapia w Polsce w praktyce? Jest tam tez element tzw. stopniowego narazania, czyli wyjscia "na miasto" z pacjentem/pacjentami chorymi na nerwice lekowa i pomocy im w miejscu, w ktorym nerwica ich zwykle dopada? ( bo taki jest standard tej terapii w innych krajach)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiec wlasnie mysle, ze terapia behawioralno - poznawcza nawet z certyfikowanym terapeuta niewiele pomoze, jesli nie ma elementu stopniowego narazania, a stawiam na to, ze w PL go nie ma...

Dlatego ja rozwaze w przyszlosci prowadzenie takiej terapii... I wlasnie w tej postaci, w jakiej powinna byc przeprowadzona...

Oczywiscie mozna tez samemu ze soba prowadzic taka terapie, co w sumie ja wlasnie robie i sporo innych ludzi tez. Ale nie kazdy ma umiejetnosci poznawcze i odwage, by samemu sie tym zajac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to jej bardzo pomaga i w sumie jest to gwarancja jakosci dla pacjenta.

 

A Ty chodzisz na terapie behawioralno - poznawcza? Jesli tak, to jak wyglada taka terapia w Polsce w praktyce? Jest tam tez element tzw. stopniowego narazania, czyli wyjscia "na miasto" z pacjentem/pacjentami chorymi na nerwice lekowa i pomocy im w miejscu, w ktorym nerwica ich zwykle dopada? ( bo taki jest standard tej terapii w innych krajach)

 

 

Tak, taką właśnie mam terapię.

I owszem, takim właśnie sposobem posługuje się moja terapeutka. Bardzo stresowała mnie droga do pracy i z pracy swego czasu (zwłaszcza metro) no i miałyśmy się razem przejechać, z tym, że akurat rzuciłam tę pracę, bo już nie wyrabiałam z szefową i nie wdrożyłyśmy tego w życie. Obecnie nie mam już miejsc, gdzie łapią mnie lęki, rzucenie tej pracy naprawdę sporo pomogło, chociaż na początku miałam żal do siebie, że się poddałam.

Chyba muszę po prostu coś wymyślić. Np. jestem przekonana, że dostanę ataku na 30 piętrze pałacu kultury, więc może się wybierzemy :mrgreen:

A dziś np. jechałam w okolicach Okęcia i akurat samolot niziutko nade mną przelatywał i właśnie złapał mnie ostry lęk, ale dosłownie kilka sekund. Jakoś nad tym zapanowałam.

Terapia u mnie wygląda tak, że analizujemy sytuacje w moim życiu, które wywołały u mnie lęki czy inne negatywne odczucia, a potem skupiamy się na myślach, które mi towarzyszyły. Zamieniamy je na pozytywne i już :mrgreen: To jest złożony proces, jakoś nie potrafię tego opisać, ale na pewno wiesz o co chodzi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To skoro wychodzicie na miasto to swietnie! Ciekawe, czy u innych tez tak jest, moze ktos jeszcze sie wypowie:)

 

A o lotniskach lepiej mi nic nie mow...Panicznie boje sie latac, nie wiem jak w ogole udalo mi sie zniesc dotychczasowe loty :mrgreen: To juz nie nerwica... To po prostu fobia! Na sam zapach paliwa lotniczego zle mi sie jakos robi. Samolotow sie boje a jednoczesnie cos mnie w nich zachwyca i podnieca (oczywiscie nie w seksualnym sensie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To było prawie 17 lat temu .Lekarz rodzinny powiedział mi coś takiego ,że nie może mi pomóc i mam robić to co mi się podoba .I właściwie od tego momentu zacząłem sam szukać sposobu na nerwicę .Jestem zadowolony z tego ,co udało mi się osiągnąć.Poza tym nie mam zaufania do lekarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie mozna tez samemu ze soba prowadzic taka terapie, co w sumie ja wlasnie robie i sporo innych ludzi tez. Ale nie kazdy ma umiejetnosci poznawcze i odwage, by samemu sie tym zajac.

 

Powiem Ci, że sama też na to wpadłam. Czasem mam dni, że budzę się i już! trzęsiawka i lęk przed wyjściem z domu. No i znalazłam wspaniałe lekarstwo - wychodzę z domu na siłę. Pierwsze ileś tam minut to koszmar, ale po chwili robi się coraz lepiej i lepiej i lepiej, aż wreszcie czuję się swobodnie i mogę działać :mrgreen:

 

Dodam jeszcze, że terapia nieco mnie rozpieprzyła, ale to chyba dlatego, że grzebiemy w tych wszystkich emocjach z przeszłości i trochę mnie to rozwala. Ten minus przyćmiewa jednak fakt, że zaczynam rozumieć mechanizm zaburzenia i np. powoli zaczynam panować nad moimi histeriami. Mam też większą świadomość tego, co się ze mną dzieje i pozbyłam się hipochondrii.

No i ewidentną zaletą terapii jest to, że po godzince wychodzę lżejsza o kolejny bagaż i mam zdecydowanie lepszy nastrój. Tylko raz źle się czułam, bo rozkopałyśmy jeden nieprzyjemny temat i nie zamknęłyśmy, bo czas się skończył :roll:

 

[Dodane po edycji:]

 

 

A o lotniskach lepiej mi nic nie mow...Panicznie boje sie latac, nie wiem jak w ogole udalo mi sie zniesc dotychczasowe loty :mrgreen: To juz nie nerwica... To po prostu fobia! Na sam zapach paliwa lotniczego zle mi sie jakos robi. Samolotow sie boje a jednoczesnie cos mnie w nich zachwyca i podnieca (oczywiscie nie w seksualnym sensie)

 

Podejrzewam, że nawet jakbym nie miała nerwicy to nie wsiadłabym za żadne miliony świata do samolotu :mrgreen:

Najlepiej dziś jedziemy sobie tym samochodem, no i ten samolot nad nami i wszyscy "wow, wow, wow!!!", a ja głowa między kolana i wdech, wydech, wdech, wydech 8)

Już się pogodziłam z tym, że nie odwiedzę odległych lądów. Europa mi wystarczy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez wychodzilam na sile! Straszne to bylo, zdarzalo mi sie ryczec na srodku ulicy, rowniez przy innych ludziach, jesli bylam akurat z nimi...Takie mnie leki lapaly, ze to nie do opisania...Przed smiercia, omdleniem, uduszeniem, beltaniem, zwariowaniem... Czasem wszystko na raz. MASAKRA!!!

 

Generalnie na terapii CBT nie powinno sie grzebac w przeszlosci, bo to terapia dosc powierzchowna z zasady, ale skoro tak robicie i to Ci pomaga, to super:) Widac ta babka laczy rozne sposoby terapii:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, no właśnie myślę, że grunt, że pomaga. W sumie psychoterapia powinna być chyba taką elastyczną kwestią, bo jednak każdy pacjent jest jednak trochę inny i niemożliwe jest znalezienie "złotego środka" dla wszystkich nerwicowców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajnie ze ktos jest wiec ponowie swoje pytanie zadane juz dzisiaj.psycholog leczy chorego lekami i chce dołaczyc terapie,wciaz pyta sie co spowodowało atak leku a mąż odpowiada ze nie wie, że bez przyczyny.

 

Ale mąż mówi prawdę, czy mówi tak, bo po prostu terapię ma w dupie?

 

Ja też nie wiedziałam, skąd wzięły się moje ataki na początku. Nawet teraz czasem nie wiem, o co właściwie mi chodzi. Chyba nawet w większości przypadków nie wiem, czemu akurat miałam ataki w różnych sytuacjach i miejscach. Psycholog jest od tego, aby się tego dowiedzieć i na pewno da sobie z tym radę, więc spokojnie.

Nerwica to konflikty wewnętrzne. Psycholog go rozpracuje, o ile jest dobrym psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie że on niechce sie przyznac do tego co jest przyczyną jego choroby.chociaz tak naprawde to powoli chyba zaczyna rozumiec. opowiada z dziecinstwa różne zdażenia jak to było fajnie a coraz czesciej słyszy że musiał mieć strasznie. może wreszcie to co złe nazwie złem, anie jak dotychczas zło-dobro,ból-przyjemnosć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×