Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

zielona miętowa, całkiem możliwe, bo już ostatnio wydawało mi się, że moja terapeutka ma mnie dość i już ją nudzę :? ... Wolałam więc uciec? Mam teraz uraz do niej i przynajmniej raz dziennie sobie myślę, że terapia mi niepotrzebna albo mnie zniszczy. W kółko zmieniam zdanie na ten temat.

 

Nie, nie miewałam. Zazwyczaj skreślam kogoś po jednym spotkaniu albo zniszczę coś zanim w ogóle się zacznie. :roll:. Niby wyciągam wnioski, a i tak ciągle te same błędy popełniam pod wpływem emocji, zniecierpliwienia itd. Z tym ostatnim zżyłam się strasznie po 1 spotkaniu, myślałam cały czas. W ogóle to co się ze mną działo już mnie przerastało (chociaż paradoksalnie - tęsknię za tym, bo to lepsze niż czucie się nijak albo wpadanie w swoje stany bez powodu). Powiedziałam sobie, że pierwsza się do niego nie odezwę, ale... Naszła mnie euforia = chęć do przeżycia czegoś ciekawego. Napisałam do niego :roll: . Ale, jak się okazało - szedł do kumpeli. Pierwsze co mi się w głowie pojawiło, to obraz jak on się narkotyzuje, a potem sobie z nią sypia :? (chociaż podobno nigdy niczego nie brał) . Musiałam mu więc dokopać i planowałam spotkania z dwoma kumplami i to mnie jakoś trzymało, ale Bóg mnie ukarał i nic z tego :lol: . Wmawiałam sobie,że to tak po prostu się spotkam, bo chcę, ale prawda jest chyba taka, że chciałam, aby zabolało... Jak teraz to pisze to dopiero widzę jakie to głupie :? . Później z przyjacielem pisałam na Jego temat i dał mi radę. Chociaż byłam pewna, że już nigdy się do niego nie odezwę, to pod wpływem impulsu to zrobiłam... Ale już głupio się gadało i widziałam tylko brak szacunku z Jego strony (nadal nie wiem, czy to fikcja, czy rzeczywiście tak było). Na tym się skończyło.

 

No niezłe masz jazdy z Twoim facetem :D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

mordka36, to w sumie nietypowe, że terapeutka szafuje przy tobie diagnozami, zasada jest taka, że nie ujawnia się przed pacjentem jego kodów, może właśnie po za takimi pierdołami typu depresja, ddd, czy lęki (nie umniejszając ich wagi), które to są z reguły cząstkami większych jednostek chorobowych jak np bpd, stąd też dziwię sie, że twoja tak chętnie dzieli się swoją wiedzą ;)

moze dlatego , ze kiedys razem pracowalysmy....

ja jestem takim czlowiekiem , ktoremu nie da sie nic wytlumaczyc, wiec skora ja uparlam sie przy depresji pewnie stwierdzila, no dobra niech jej bedzie....

dzis z nia o tym wszystkim porozmawiam

moja terapia chwilami wydaje mi sie zbyt "miękka", ja np. chcialabym popracowac nad wykorzystaniem i tego mi kiedys brakowało , ale babka stwierdzila , ze pewnie znow przerwe terapie :D

teraz przerwalam , bo mialam napisac historie zycia i jak zaczelo sie pisanie o trudnych sprawach to sie zalamalam i od kilku miesiecy na terapi inie bylam...

dzis napewno o to spyta.......

teraz mam wzglednie dobry nastroj , jakos sobie radze wiec tez nie chodze , bo mi szkoda czasu.......

masakra

przez ostatni rok , od kiedy jestem w zwiazku(mieszkamy razem) zajmuje sie glownie pilnowaniem mojego partnera :( i praca

kazda chwila spedzona bez niego to gehenna

hehe

co do zwiazkow

w zeszla srode wyrzucilam mojemu wszystkie rzeczy z domu, a wczoraj rozmawialismy o dziecku....

zreszta burze sa co chwila, ale teraz odkad doczytalam sie o borderline i jestem spokojniejsza , widze ze partner jest smutniejszy , kiedy nie urzadzam mu jazd zazdrosci i sam je prowokuje heh

wczoraj powiedzialam mu o tym zaburzeniu ,przy okazji postaram sie , abysmy razem posluchali tej audycji, zeby wiedzial dlaczego tak u mnie jest...

chialam jeszcze dodac, ze gdybysmy mieli dziecko podejrzewam , ze bylabym o nie zazdrosna, jestem zazdrosna nawet o uwage poswiecona przez mojego partnera moim dzieciom, albo psu.......

pozdraiam

pozdrawiam

 

-- 18 lip 2012, 08:58 --

 

moraya

ja dzis mam isc do terapeutki i bardzo sie boje

a najbardziej sie boje siedzenia przed gabinetem i tego jak wszyscy an mnei patrza.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moraya

ja dzis mam isc do terapeutki i bardzo sie boje

a najbardziej sie boje siedzenia przed gabinetem i tego jak wszyscy an mnei patrza.........

O tak. Nie daj Boże ktoś by się do mnie odezwał, to byłaby katastrofa. Chociaż i z tym jest różnie - raz jestem pozytywnie nastawiona, pewna siebie i sympatyczna (czy to na poważnie, czy też w duchu myślę swoje), a innym razem to gdzieś znika i w ogóle nie łapię kontaktu z ludźmi.

 

U mnie nawet w kontaktach (w większości) internetowych jest problem. Jak mi na kimś zależy, to nie mogę sobie z głowy wybić teorii związanej z podsłuchem na gg, czy też faktu, że ten ktoś mógł mi się włamać i czytać wszystko co piszę na forach :lol: . Czuję się więc winna (co za bezsens - przecież ktoś musi być kretynem, żeby założyć podsłuch itp. i obiektywnie to on byłby winien... ale to się nie liczy i tę myśl odrzucam), że w ogóle piszę z jakimiś kumplami, a on to może widzieć i w konsekwencji poczuć oszukany i zdradzony. Na pewno mnie zostawi. Pewnie dlatego się nie odzywa. I tak sobie balansuję między poczuciem winy, a poczuciem krzywdy (to on jest "be", a ja jestem cacy :D). Tylko nie wiem jak moje życie i moje myśli mają wyglądać bez tego chaosu. Tak do niego przywykłam (jest coraz większy chyba), że strasznie się boję go opuścić i zacząć myśleć z jakąś ciągłością.

Ciekawa już jestem jak to będzie wyglądało w związku... :lol: . Czy nie zwieję przy pierwszej lepszej okazji pozbywając się chaosu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mordka36,

co do zwiazkoww zeszla srode wyrzucilam mojemu wszystkie rzeczy z domu, a wczoraj rozmawialismy o dziecku....

epic shit :great: dotarliście do etapu wyrzucania tv przez okno ? ja głęboko wierzę, że kiedys do tego dotrę :lol:. chociaż nie planuje mieć tv, to może wyrzucę chociaż mikrofalówke albo laptopa? :lol: teatr jest taki wciągający :105:

 

moyraa,

Jak mi na kimś zależy, to nie mogę sobie z głowy wybić teorii związanej z podsłuchem na gg, czy też faktu, że ten ktoś mógł mi się włamać i czytać wszystko co piszę na forach .

wstyd się przyznawać, ale długi, długi czas miałam niepokojące przeświadczenie, że skype którego zainstalowałam na kompie w sposób magiczny włączy się i ludzie będą mogli sie do mnie podłączyć przez kamere, (po tym jak shackują mojego kompa naturalnie...) a ja nie bede o niczym wiedzieć :-| z tego powodu bardzo długo miałam zaklejoną czarną taśmą kamere wbudowaną nad matrycą :roll: siara i niesmak własnej impotencji logicznej. pachnie urojeniami prześladowczymi i paranoją. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

epic shit :great: dotarliście do etapu wyrzucania tv przez okno ? ja głęboko wierzę, że kiedys do tego dotrę :lol:. chociaż nie planuje mieć tv, to może wyrzucę chociaż mikrofalówke albo laptopa? :lol: teatr jest taki wciągający :105:

bylemu mezowi prawie wyrzucilam komputer, prawie , bo tylko wyrwalam wszystkie kable :yeah:

ale nie sadzicie , ze mezczyzni potzrebuja adrenaliny? :twisted:

najgorsze ze my czujemy przy tym bol i lek ze nas odrzuca i w koncu sie wyprowadza

ja przynajmniej tak mam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jedynie rozwalam myszki od komputera, pióra, trzaskam klawiaturą, trzaskam szufladami albo walę głową o biurko. Wszystko jest pod kontrolą :mhm: .

 

mordka36,
co do zwiazkoww zeszla srode wyrzucilam mojemu wszystkie rzeczy z domu, a wczoraj rozmawialismy o dziecku....

epic shit :great: dotarliście do etapu wyrzucania tv przez okno ? ja głęboko wierzę, że kiedys do tego dotrę :lol:. chociaż nie planuje mieć tv, to może wyrzucę chociaż mikrofalówke albo laptopa? :lol: teatr jest taki wciągający :105:

 

moyraa,

Jak mi na kimś zależy, to nie mogę sobie z głowy wybić teorii związanej z podsłuchem na gg, czy też faktu, że ten ktoś mógł mi się włamać i czytać wszystko co piszę na forach .

wstyd się przyznawać, ale długi, długi czas miałam niepokojące przeświadczenie, że skype którego zainstalowałam na kompie w sposób magiczny włączy się i ludzie będą mogli sie do mnie podłączyć przez kamere, (po tym jak shackują mojego kompa naturalnie...) a ja nie bede o niczym wiedzieć :-| z tego powodu bardzo długo miałam zaklejoną czarną taśmą kamere wbudowaną nad matrycą :roll: siara i niesmak własnej impotencji logicznej. pachnie urojeniami prześladowczymi i paranoją. :?

Tak czytając o tym wydaje się to wszystko zabawne i ciekawe (życie rodem z filmu), ale przeżywając takie myśli już nie jest wcale tak różowo. :?

Miałam nawet czas, że myślałam, że ta osoba widzi wszystko co robię, czyta mi w myślach, łączymy się duszami i tak dalej :roll: . Nie było to jakieś silne i nie traciłam przy tym świadomości. Albo histeria, że umarł mój kumpel, bo dostałam dziwnego sms-a (jak się później okazało - jego kuzyn bawił się telefonem...). Tak się zastanawiam, czy nawet "zdrowy" człowiek ma takie myśli i filozofie, czy jednak nie.

Co do myśli o podsłuchu - tak mam tylko względem faceta, na którym mi akurat w danym momencie zależy. Dlatego boję się pisać na jego temat, aby mnie czasem nie olał. Chyba ogólnie te paranoje wiążą się z lękiem przed porzuceniem i silną potrzebą więzi (choć tak naprawdę boję się ją zbudować i czuję się wtedy jak w klatce).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobowość borderline a seks

 

 

Witam, chciałam się zapytać, czy osobowość borderline może mieć negatywny wpływ na życie seksualne?

Dodam, że moje pierwsze kroki w życie erotyczne były pod wpływem ogromnego nacisku ze strony byłego chłopaka. Bardzo źle je wspominam mimo iż upłynęło od tego czasu ponad 2 lata i mam nowego chłopaka którego strasznie kocham. Mimo to, nie czuję ani chęci na seks, a kiedy już go uprawiam to trochę ze strachu, że mnie zostawi, trochę z powodu przekonania, że ja (nie wszystkie kobiety!) powinnam to z nim robić bo on tego chce i ode mnie tego oczekuje, pomimo, że cały czas uświadamia mnie, że jeśli tego nie chcę to nie musimy tego absolutnie robić.

Ja z poprzedniego związku wyniosłam jedynie obawę przed samotnością i porzuceniem, a seks był jedyną alternatywą by utrzymać ex przy sobie. W poprzednim jak i w obecnym związku zawsze po seksie płaczę, czuję się winna, iż w ogóle go uprawiam bo seks jest zły (w moim przekonaniu), a w trakcie nie odczuwam żadnej przyjemności i nie jestem w ogóle podniecona. Czuję jakby wszystko działo się poza mną, a ja jedynie muszę udawać, że mi się to podoba, żeby nie stracić obecnego chłopaka. Cały czas mam w głowie obrazy mojego pierwszego razu i czuję się z tym wszystkim tragicznie. Wstępnie mam stwierdzoną osobowość borderline i nie wiem czy moje ohydne pierwsze doświadczenia z seksem plus zaburzenie osobowości może mieć wpływ na moją przeogromną niechęć i obojętność względem tego.

Czasem podczas seksu zastanawiam się, czy to jest ten niby cudowny sposób na okazywanie sobie miłości i bliskości, bo jak dla mnie nie ma w tym nic wspaniałego.

Czuję się przez to gorsza bo poprzednie partnerki mojego chłopaka nie miały z tym żadnych problemów i wkurzam się bo też bym chciała chociaż czuć, że tego chcę, a nie leżeć jak kłoda i czekać kiedy on w końcu ze mnie zejdzie....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W poprzednim jak i w obecnym związku zawsze po seksie płaczę, czuję się winna, iż w ogóle go uprawiam bo seks jest zły (w moim przekonaniu), a w trakcie nie odczuwam żadnej przyjemności i nie jestem w ogóle podniecona. Czuję jakby wszystko działo się poza mną, a ja jedynie muszę udawać, że mi się to podoba, żeby nie stracić obecnego chłopaka.

Rozumiem Cię...

Taa, seks to zło, nic ponad ostateczny akt destrukcji siebie za pomocą drugiej osoby...

Czasem podczas seksu zastanawiam się, czy to jest ten niby cudowny sposób na okazywanie sobie miłości i bliskości, bo jak dla mnie nie ma w tym nic wspaniałego.

W moim pokręconym postrzeganiu nie jest niczym wspaniałym, pięknym, ani romantycznym (co by tam jeszcze...?), bo w swoim założeniu jest czymś ohydnym i agresywnym.

Witam, chciałam się zapytać, czy osobowość borderline może mieć negatywny wpływ na życie seksualne?

Końcowo odpowiem na pierwsze pytanie.

Wszystko zależy od Twoich doświadczeń, a typ osobowości (w tym przypadku border) idealnie, wg mnie wpisuje się w wynaturzone pojmowanie miłości fizycznej.

Jak wspomniałam, seks dla autorki tegoż posta jest krańcowym aktem zniszczenia się, dokopania sobie, wprowadzenia siebie na wyższy poziom sponiewierania i autoagresji... :-|

 

Tak chyba być nie powinno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mazini

a moze to wlasnie chodzi o doswiadczenia z bylym chlopakiem, takie zmuszanie do seksu to tez chyba rodzaj wykorzystania.

poza tym jesli masz przekonania ze seks jest zly a go uprawiasz, nie czujesz sie wtedy komfortowo...

i nie wiem , ale twojego chlopaka nie martwi , ze ty placzesz po seksie?

a mozesz szczerze porozmawiac o tym z jakims terapeuta?

moja wczraj mi powiedziala, ze mam elementy borderline, ale dokladniej stwierdzilby psychiatra.

psychiatra w sierpniu bedzie przyjmowal , ale nei wiem , czy sie odwaze isc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mazini, nie wypowiem się bliżej na ten temat, bo sama doświadczenia nie mam, ale współczuję Ci :(. Myślę jednak, że to może być wina nie tyle samego bordera, a Twojego ex. Chodzisz na terapię (wybacz, jeśli czegoś nie doczytałam, ale nijak nie mogę się skupić dzisiaj)?

 

Przeraża mnie to, że w jednej chwili staję się pusta, zupełnie nikim, obojętna na wszystko, wszyscy są obcy :(. Nagle zamiast mnie siedzi/stoi sobie jakaś kukła i nic nie mogę na to poradzić... Jestem pełna energii, a za 10 minut - bach... Nie ma mnie. Świat się wali, wszystko nagle traci sens. O dziwo - chyba nawet jestem uważana za kogoś, kto podchodzi optymistycznie do życia i z porażek sobie nic nie robi. Nie wiem na ile takie zmiany są zauważalne dla otoczenia, bo staram się grać, ale męczące to strasznie. Przez internet można sobie poudawać, czy przez sms-y, czy co tam... Ale w realu już jest gorzej :? . Jak sobie z tym radzicie?

Z resztą... Co za głupie pytanie. Nie da się chyba poradzić z tym tak po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

strasznie sie dzis czuje, nie moge sie do niczego zabrac, mam dola i zaczynam sobie dowalac , ze jestem beznadziejna

wczoraj moj partner wrocil z pracy i byl bardzo niezadowolony, ze prosze go o odkurzenie,gdy ja mam wolne

do tej pory ciagle o tym mysle i czuje sie beznadziejna, inne kobiety jakos sobie radza ze wszystkim i nikogo o pomoc nie prosza, a ja ..

juz mam mysli , ze mnie zostawi , bo mial taka smutna minę

a im bardziej sobie dowalam , tym bardziej mam wieksza niechec do robienia czegokolwiek :(

 

-- 19 lip 2012, 11:21 --

 

moyraa

ja kiedys bylam bardzo , ale to bardzo niesmiala, wychowywalam sie z ojcem alkoholikiem, w domu byl delikatnie mowiac nieporzadek, a ja bylam ubierana pewnie domyslasz sie jak.

mialam straszliwe kompleksy, myslalam , ze wszsyscy uwazaja nasza rodzine za patologie(tak niestety bylo), myslalam , ze ja jestem temu winna , bo powinnam jako jedyna kobieta w domu(8 letnia) zaprowadzic tam porzadek, powinnam sprawic , zeby ojciec przestal pic i wogole powinnam byc inna.

do tego bylam przekonana , ze wszyscy wiedza ze bylam wykorzystywana...

czulam sie gorsza od innych i do nikogo sie nei odzywalam , bo myslalam , ze nikt nie chce sie ze mna zadawac..

teraz jest lepiej , mam kolezanki w realu, ale niejednokrotnie wole popisac z kims na gg lub forum , bo tematy wydaja mi sie wazniejsze , niz

bezsensowne paplanie...

czasami jak wyjde na piwo z dziewczynami , to mam takiego dola , ze szok, i jesli sie nei rozkrece , po prostu wracam do domu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no proszę jaki arcyciekawy wątek wcześniej nieporuszany z tego co widziałam.

 

Witam, chciałam się zapytać, czy osobowość borderline może mieć negatywny wpływ na życie seksualne?

wydaje mi się, że jak najbardziej może, podobnie jak wywraca dogóry nogami wszystkie inne kluczowe sfery życia :?

Bardzo źle je wspominam mimo iż upłynęło od tego czasu ponad 2 lata i mam nowego chłopaka którego strasznie kocham. Mimo to, nie czuję ani chęci na seks, a kiedy już go uprawiam to trochę ze strachu, że mnie zostawi,

ja mój pierwszy raz przypłaciłam ciążą w wieku lat 15 potem spałam jeszcze z paroma facetami w związku i poza nim. z perspektywy czasu moge powiedziec że 2 lata po takim traumatycznym doświadczeniu to jest nic, ja dopiero aktualnie (obecnie lat 22) ucze sie czerpać zwykłą przyjejmnośc z seksu, a idzie mi to wyjątkowo opornie.

W poprzednim jak i w obecnym związku zawsze po seksie płaczę, czuję się winna, iż w ogóle go uprawiam bo seks jest zły (w moim przekonaniu), a w trakcie nie odczuwam żadnej przyjemności i nie jestem w ogóle podniecona. Czuję jakby wszystko działo się poza mną, a ja jedynie muszę udawać, że mi się to podoba, żeby nie stracić obecnego chłopaka.

no niestety ta chęc płaczu tuż po jest paskudna :roll: niezalenie od tego czy seks był świetny czy do bani. sama nie rozumiem z czego to się bierze, natomaist czytałam gdzies że sporo kobiet płcze po orgaźmie i traktuje sie to jako normalną reakcję (mam nadzieje, że to prawda i to faktycznie jest norma)

Czuję się przez to gorsza bo poprzednie partnerki mojego chłopaka nie miały z tym żadnych problemów i wkurzam się bo też bym chciała chociaż czuć, że tego chcę, a nie leżeć jak kłoda i czekać kiedy on w końcu ze mnie zejdzie....

pocieszę cię, że wg bodajże badań Starowicza sporo Polek zwłaszcza tych ze stażem małżeńskim, traktuje seks jak dopust boży, przykry obowiązek, który muszą spełnić, by móc być pełnowartościową żoną. w większości przypadków przyczyną są błędy łóżkowe obydwu stron (np. olewanie gry wstępnej) ale w twoim przypadku sporo ma do rzeczy pierwsze zbliżenie. ponoć pierwszy raz programuje nas w łóżku na przyszłość. i jeszcze coś, taka rada ode mnie. nie myśl za dużo, u mnie najgorszy seks to ten długo planowany, np 2 dni do przodu, bo akurat nikogo nie bedzie w domu, wiec trzeba korzystac z okazji. Mnie to psuje nastroj, stresuje, czowiek czuje sie jak przed wizytą u ginekologa :roll: a najlepszy to ten spontaniczny, kiedy leże sobie z moim i rozmawiam, kompletnie nie spodziewam się zbliżenia, aż nagle ogarnia mnie nastrój, więc go realizuję. nawet nie ma czasu żeby sie zdenerwować, zestresować i spiąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo powinnam jako jedyna kobieta w domu(8 letnia) zaprowadzic tam porzadek, powinnam sprawic , zeby ojciec przestal pic i wogole powinnam byc inna.

Mogę się wczuć w Twoją sytuację, bo miałam podobnie :(. Z tym, że ja mieszkałam (mieszkam nadal) tylko z matką, która miała (ma?) nerwicę. Czułam, że to ja tutaj MUSZĘ być ojcem - silna i w ogóle, a matkę miałam chyba za nic (z bezradności?). Nadal za każdym razem jak leży i odpoczywa, to czuję się jak bym mieszkała w trumnie, domu pozbawionym życia. Nie dziwo, że zaczęłam uciekać w obsesje...

W efekcie tej przeszłości chyba każdy komu na mnie zależy staje się w moich oczach słaby... :-| - troska mnie niby cieszy, ale i odpycha. Ja MUSZĘ być silna w oczach innych i koniec. Ehh. Właściwie to w ogóle znowu nie wiem co piszę. Może prawda tkwi gdzieś indziej. Nie wiem już. To analizowanie problemu mnie wykańcza i za każdym razem jak sobie o tym przypominam, to czuję się jeszcze gorzej.

 

teraz jest lepiej , mam kolezanki w realu, ale niejednokrotnie wole popisac z kims na gg lub forum , bo tematy wydaja mi sie wazniejsze , niz

bezsensowne paplanie...

czasami jak wyjde na piwo z dziewczynami , to mam takiego dola , ze szok, i jesli sie nei rozkrece , po prostu wracam do domu :(

Dla mnie też takie paplanie często kończy się dołem. Zdarza się też (nie raz, nie dwa...), że entuzjastycznie podchodzę do spotkania, a jak już nadejdzie pora,to mam ochotę zwiać, nie iść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorki chcialam zacytowac czesc wypowiedzi ale nie wyszlo :(

czy twoj partner mowi ci , ze jego partnerki nie mialy z tym problemow?

po co on ci to mowi , zebys ty czula sie gorsza , czy zebys szla z nim do lozka?

 

poprosze o podpowiedz , jak mozna zacytowac fragment czyjejs

wypowiedzi?

chyba wczesniej mi sie udalo , ale nie moge teraz tego zrobic :(

 

moyraa

ja czesto tez nie mam ochoty wychodzic przed sama impreza , ale skoro sie umawiam dziewczyny zawsze mnie :? ciagna

starsznie mi sie chce spac, wszystkie obowiazki leza, ja czytam forum :D

od kilku dni

mam poczucie winy , ze w domu syf :(

 

dochodze do wniosku , ze nie :( nawidze mezczyzn

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fragment cytujesz w taki sam sposób jak cytujesz całość, tylko w momencie edytowania usuwasz ręcznie niepotrzebne treści z wypowiedzi + w każdym zamieszczonym już poście masz opcję "zmień" w prawym dolnym rogu i wszystko można ponaprawiać. druga opcja - w pasku nad oknem w którym piszesz odpowiedź masz przycisk "qoute" klikasz go i wkejasz cytowany fragment pomiędzy kwadratowe nawiasy [...]czyli tutaj[/...]

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zakręcona, nooo, położyłabym chętnie łape na tym artykule, ale pomijając, że płatny, to w dodatku pisany najpewniej angielskim slangiem psychiatrycznym :roll: nic z tego, za wysokie progi. w każdym razie jestem ciekawa do której teorii bardziej się skłaniacie? Kernbergowskiej, czy Batemana? Do mnie bateman ze swoją mentalizacją poprostu nie trafia, zbyt enigmatyczna, ogóna i pełna niedopowiedzień, chociaż może poprostu za mało o niej wiem. za to poglądy Kernberga w moim odczuciu bezceremonialnie uderzają bezpośrednio w sedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o to super :D

bo fajnie mi sie z Toba pisalo , a zamilklas

 

kurcze , od rana jestem taka wsciekla , ze czuje ze zraz wybuchne,

masakra

 

-- 23 lip 2012, 14:27 --

 

zielona , gdzie mozna znalezc te teorie?

pozdr

 

-- 23 lip 2012, 15:26 --

 

dzis od rana mialam taki napad wscieklosci, ze mnie teraz boli glowa , wiem skad sie to bierze i staram sie nad soba panowac,wyjsc , zrelaksowac sie, wiem juz ze te napady to jakby czesc mojej choroby, terapeutka powiedziala , ze najwazniejsze jest to ze ja o tym wiem,nadal mam brac leki na depresje

teraz jak sie temu przygladam to upatruje w tym przyczyne moich problemow z ludzmi , z dziecmi w zwiazkach :(

\

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mordka36, bo ostatnio nie najlepiej u mnie :( . Teoretycznie wszystko w porządku, ale... To tylko teoria.

 

Też tak myślę, że kontakt z ludźmi ma duży wpływ. Ale jedno z drugim się wiąże - humory, nastawienie, przeszłość... Jak Ci idzie relaksowanie ;)? Co w tym celu robisz :D? U mnie trudno opanować to w jakikolwiek sposób :? .

 

Wczoraj - za dużo emocji, całe mnóstwo - tych negatywnych, sama nie wiem co dominowało - nienawiść, wrogość? Tak mnie to przerosło, że desperacko zaczęłam szukać coś, czego nie powinnam była, ale nie wytrzymywałam... Nie chciałam znowu robić napadu na lodówkę, bo wyrzuty sumienia... Na jedzenie wczoraj nie mogła patrzeć nawet. Wyżyłam się na sobie i myślałam, że nigdy więcej już nie będę wyżywała się na matce, bo sobie nie zasłużyła, bo jest dobra, bo to, bo tamto... Myślałam, że tak już zostanie i tego będę się trzymać i udawać, że jest dobrze. Będę na zewnątrz sympatyczna i radosna (w szkole zazwyczaj tak robię, a potem się dziwię, że po dwóch godzinach nie nadaję się do mówienia, nie mówiąc o nauce). Po co inni mają cierpieć przeze mnie? Spokój, opanowanie, wolność... Na chwilę. Umiałam nawet pogadać normalnie, ale potem zapadłam się w sobie. Cała reszta dnia - jedno wielkie NIC. Zupełna obojętność, jak by mnie nie było. Chciałam po prostu przestać istnieć, bo miałam dość... (tylko czego? siebie?) :( . Czułam się jak małe dziecko i jak bym nie miała prawa w ogóle żyć, wypruta. Rozmawiałam z mamą o tym, płakałam, mówiłam, że jestem okropna... Że na zmianę mam wyrzuty sumienia o to i znowu tak samo postępuję.

 

A dzisiaj? Znowu wkurzam się na każde słowo, lepiej się do mnie nie odzywać, a moja matka to największe zło. Usłyszałam, że odnosi wrażenie jakby była tylko moją taksówką. Wspaniała córka ze mnie... :(. Przez 2 godziny było (chyba nawet skrajnie...) dobrze, wspaniale wręcz, rozpierała mnie energia. Potem wszystko znikło. A miałam nadzieję, że chociaż do jutra tak zostanie. Nic z tego.

 

Doszłam ostatnio do wniosku (czytając stary pamiętnik), że stałam się osobą, którą kiedyś bym pogardziła.

(piszę zazwyczaj o mojej matce, bo tylko z nią mieszkam, a z innymi przez wakacje mam znikomy kontakt z racji tej, że nie chcę, aby widzieli mnie w złym stanie)

 

-- 23 lip 2012, 17:12 --

 

mordka36, tak w ogóle, to miło mi to słyszeć (a raczej przeczytać) :D . Aż mi się humor poprawił ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moyraa, podzielam Twój dzisiejszy nastrój i rozumiem Twoją złość kierowaną na mamę. Zachowywałam się tak samo, aż w końcu wyprowadziłam się z miasta... dla dobra wszystkich bliskich mi ludzi. Tu przynajmniej wiem, że nikogo nie krzywdzę oprócz siebie.

Od 2 tygodni jestem bez leków, skończyły się, czekam na "załatwienie" recepty... okropnie się czuję, zaniedbana, brzydka, gorsza, do niczego. Od 3 dni wróciły nerwowe tiki, które już mnie wykańczają, zabierają mi tyle energii i na dodatek ten ból mięśni.

Było już dobrze, radziłam sobie i chciałam na nowo spróbować czy potrafię być w bliskiej relacji z mężczyzną, którego zawsze kochałam na zabój. Niestety, koszmar. Obdzwoniłam dziś lekarzy, terminy na wrzesień i do tego w godzinach, które mi nie pasują. Jutro mam jeszcze jedną "alternatywę". Spróbuję. Jeszcze się nie spotkałam z nowym lekarzem, ale jeśli odeśle mnie do innego specjalisty lub stwierdzi, że nie może mnie leczyć, to już czuję, że będę zła i obrażona na niego, obym tylko trzymała język za zębami.

Mój nastrój mnie zgniata, a ja poddaje się temu. Wczoraj chciałam wziąć kilka tabl nasennych więcej, na moje szczęście nie mogłam z pewnego powodu.

Kocham kogoś, chciałabym go zrozumieć i umieć z nim być, ale dla wspólnego dobra, rezygnuję :( On mówi, że rozumie, że chce mi pomóc, ale jakoś mu nie wychodzi.

chce lekarzaaaa! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×