Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Przyjaciel wczoraj stwierdził, gdy zaczęłam mu narzekać o braku poczucia kim jestem, że rzeczywiście moja zmiana w ostatnich miesiącach (z nolife'a do wyrobienia sobie opinii osoby skłonnej do wszystkiego i szokującej otoczenie... niebezpieczne kontakty seksualne, imprezy, ekshibicjonizm totalny, nie uznawanie konwenansów i rzucanie się emocjonalne na kogo popadnie, trzy osoby długo mi znane odsunęły się ode mnie, bo je wręcz przeraziłam) rzeczywiście była nie tylko zatrważająca, co okropnie sztuczna i było to widać, usilne próby stylizacji i dopasowania się do towarzystwa, wybicia z niego wręcz. Dobrze, że opinią innych już tak się nie przejmuję, bo mogłabym się podłamać faktem tego, co niektórzy widzieli. Stwierdził, że ani ja jako grzeczna dziewczynka ani rozpustna wariatka nie uznająca żadnych konwenansów nie jest przekonująca... Czas znaleźć złoty środek? Jednych odpychała ta wersja mnie, innych przyciągała jak magnes, czas pokazać wszystkim bardziej prawdziwą twarz. Tylko jaka ona jest....

Aktualnie mam ten okres, gdy wydaje mi się, że wszystko jest nie tak i wszyscy chcą mi dokopać, więc pragnę tego uniknąć, wcześniej osuwając się w kąt. Czuję się totalnie wyprana emocjonalnie, a jednocześnie napawa mnie lękiem myśl, że - jak mi się zdaje - wszystko jest ze mną nie tak. Przygniata mnie też trochę, że mam już osiemnaście lat i przez cały ten okres liczyłam na jakieś zmiany w funkcjonowaniu mojego mózgu, w sposobie pojmowania świata, a tymczasem wcale nie jest lepiej. Po wakacjach, jak wrócę z pracy, koniecznie terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciel wczoraj stwierdził, gdy zaczęłam mu narzekać o braku poczucia kim jestem, że rzeczywiście moja zmiana w ostatnich miesiącach (z nolife'a do wyrobienia sobie opinii osoby skłonnej do wszystkiego i szokującej otoczenie... niebezpieczne kontakty seksualne, imprezy, ekshibicjonizm totalny, nie uznawanie konwenansów i rzucanie się emocjonalne na kogo popadnie, trzy osoby długo mi znane odsunęły się ode mnie, bo je wręcz przeraziłam) rzeczywiście była nie tylko zatrważająca, co okropnie sztuczna i było to widać, usilne próby stylizacji i dopasowania się do towarzystwa, wybicia z niego wręcz. Dobrze, że opinią innych już tak się nie przejmuję, bo mogłabym się podłamać faktem tego, co niektórzy widzieli. Stwierdził, że ani ja jako grzeczna dziewczynka ani rozpustna wariatka nie uznająca żadnych konwenansów nie jest przekonująca... Czas znaleźć złoty środek? Jednych odpychała ta wersja mnie, innych przyciągała jak magnes, czas pokazać wszystkim bardziej prawdziwą twarz. Tylko jaka ona jest....

Aktualnie mam ten okres, gdy wydaje mi się, że wszystko jest nie tak i wszyscy chcą mi dokopać, więc pragnę tego uniknąć, wcześniej osuwając się w kąt. Czuję się totalnie wyprana emocjonalnie, a jednocześnie napawa mnie lękiem myśl, że - jak mi się zdaje - wszystko jest ze mną nie tak. Przygniata mnie też trochę, że mam już osiemnaście lat i przez cały ten okres liczyłam na jakieś zmiany w funkcjonowaniu mojego mózgu, w sposobie pojmowania świata, a tymczasem wcale nie jest lepiej. Po wakacjach, jak wrócę z pracy, koniecznie terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciel wczoraj stwierdził, gdy zaczęłam mu narzekać o braku poczucia kim jestem, że rzeczywiście moja zmiana w ostatnich miesiącach (z nolife'a do wyrobienia sobie opinii osoby skłonnej do wszystkiego i szokującej otoczenie... niebezpieczne kontakty seksualne, imprezy, ekshibicjonizm totalny, nie uznawanie konwenansów i rzucanie się emocjonalne na kogo popadnie, trzy osoby długo mi znane odsunęły się ode mnie, bo je wręcz przeraziłam) rzeczywiście była nie tylko zatrważająca, co okropnie sztuczna i było to widać, usilne próby stylizacji i dopasowania się do towarzystwa, wybicia z niego wręcz. Dobrze, że opinią innych już tak się nie przejmuję, bo mogłabym się podłamać faktem tego, co niektórzy widzieli. Stwierdził, że ani ja jako grzeczna dziewczynka ani rozpustna wariatka nie uznająca żadnych konwenansów nie jest przekonująca... Czas znaleźć złoty środek? Jednych odpychała ta wersja mnie, innych przyciągała jak magnes, czas pokazać wszystkim bardziej prawdziwą twarz. Tylko jaka ona jest....

Aktualnie mam ten okres, gdy wydaje mi się, że wszystko jest nie tak i wszyscy chcą mi dokopać, więc pragnę tego uniknąć, wcześniej osuwając się w kąt. Czuję się totalnie wyprana emocjonalnie, a jednocześnie napawa mnie lękiem myśl, że - jak mi się zdaje - wszystko jest ze mną nie tak. Przygniata mnie też trochę, że mam już osiemnaście lat i przez cały ten okres liczyłam na jakieś zmiany w funkcjonowaniu mojego mózgu, w sposobie pojmowania świata, a tymczasem wcale nie jest lepiej. Po wakacjach, jak wrócę z pracy, koniecznie terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, zazdroszczę, że potrafisz nie przejmować się opinią innych, ja na razie tego nie potrafię :(

 

Tymczasem wczoraj rano miałam totalnie gdzieś chłopaka z którym się spotykam, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać, wolałam przemilczeć. Myślałam sobie, że niby jak, on i ja?? Przecież on mnie za przeproszeniem ciągle wku**ia, ja go nie chcę. Niech da mi spokój, nie chcę go znać. Wieczorem już go kochałam, autentycznie żałowałam, że nie ma go przy mnie. Teraz jeszcze go kocham, ale co będzie za chwilę-nie wiem. Nie wiem czy nie powiem mu za kilka dni, że ma się odpier***ić, że go nie chcę. Nie wiem co zrobić, przecież to się wszystko prędzej czy później posypie.. Poza tym on jest dobrym człowiekiem a ja taka nie jestem. W rzeczywistości to on mnie nie zna..

Ogólnie to mam ostatnio jakiegoś doła, coraz częściej chce mi się ryczeć, coraz trudniej mi rano wstać. Może to ta zima...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, zazdroszczę, że potrafisz nie przejmować się opinią innych, ja na razie tego nie potrafię :(

 

Tymczasem wczoraj rano miałam totalnie gdzieś chłopaka z którym się spotykam, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać, wolałam przemilczeć. Myślałam sobie, że niby jak, on i ja?? Przecież on mnie za przeproszeniem ciągle wku**ia, ja go nie chcę. Niech da mi spokój, nie chcę go znać. Wieczorem już go kochałam, autentycznie żałowałam, że nie ma go przy mnie. Teraz jeszcze go kocham, ale co będzie za chwilę-nie wiem. Nie wiem czy nie powiem mu za kilka dni, że ma się odpier***ić, że go nie chcę. Nie wiem co zrobić, przecież to się wszystko prędzej czy później posypie.. Poza tym on jest dobrym człowiekiem a ja taka nie jestem. W rzeczywistości to on mnie nie zna..

Ogólnie to mam ostatnio jakiegoś doła, coraz częściej chce mi się ryczeć, coraz trudniej mi rano wstać. Może to ta zima...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olawl93, mam podobnie.. ale ja mam dlatego, ze strasznie boje sie zwiazku i uciekam, jak sie komus podobam to juz mysle sobie niech sie odwali, a jak mnie nie chce, to rycze czemu mnie nie chce. i wez tu mnie ogarnij .... jak ja sama siebie nie rozumiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olawl93, mam podobnie.. ale ja mam dlatego, ze strasznie boje sie zwiazku i uciekam, jak sie komus podobam to juz mysle sobie niech sie odwali, a jak mnie nie chce, to rycze czemu mnie nie chce. i wez tu mnie ogarnij .... jak ja sama siebie nie rozumiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wiem dziewczyny co w takim wypadku poradzić, sama mam z tym problem i zero logicznego wyjścia. Może ktoś z bardziej racjonalnym spojrzeniem się wypowie.

 

Ja nie wiem, co ze mną jest ostatnio, wracam do jakiegoś strasznego stanu z przeszłości, jak nie byłam na lekach i najgorsze emocje mną targały. Na Zolofcie jestem już dwa miesiące, teraz stwierdziłam, że zwiększam dawkę do jednej tabletki, bo przestałam czuć działanie, a może za często łączyłam z alkoholem i działa przeciwnie? Cholera wie.

Niby zaczęło się od choroby czysto fizycznej, jakieś osłabienie, okej. Jednakowoż od paru dni mam takie samopoczucie i tak silne ataki paniki, że najchętniej wyskoczyłabym w trakcie nich przez okno, nabrała się leków, zapiła wódką, cokolwiek, żeby mieć "przerwę" od czucia tego. Ciągły stan napięcia, jakby jakiś intruz siedział mi w głowie. Teraz byłam w stanie wstać z łóżka tylko dzięki resztce Zomirenu. Nie wiem, jak to ogarnę, czuję się bliska zrobienia sobie krzywdy, acz nie dojdzie do tego. Dawno tak potwornie się nie czułam. Widać zresztą po mnie i po bliznach, jakie sobie robię na całym ciele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wiem dziewczyny co w takim wypadku poradzić, sama mam z tym problem i zero logicznego wyjścia. Może ktoś z bardziej racjonalnym spojrzeniem się wypowie.

 

Ja nie wiem, co ze mną jest ostatnio, wracam do jakiegoś strasznego stanu z przeszłości, jak nie byłam na lekach i najgorsze emocje mną targały. Na Zolofcie jestem już dwa miesiące, teraz stwierdziłam, że zwiększam dawkę do jednej tabletki, bo przestałam czuć działanie, a może za często łączyłam z alkoholem i działa przeciwnie? Cholera wie.

Niby zaczęło się od choroby czysto fizycznej, jakieś osłabienie, okej. Jednakowoż od paru dni mam takie samopoczucie i tak silne ataki paniki, że najchętniej wyskoczyłabym w trakcie nich przez okno, nabrała się leków, zapiła wódką, cokolwiek, żeby mieć "przerwę" od czucia tego. Ciągły stan napięcia, jakby jakiś intruz siedział mi w głowie. Teraz byłam w stanie wstać z łóżka tylko dzięki resztce Zomirenu. Nie wiem, jak to ogarnę, czuję się bliska zrobienia sobie krzywdy, acz nie dojdzie do tego. Dawno tak potwornie się nie czułam. Widać zresztą po mnie i po bliznach, jakie sobie robię na całym ciele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oohwowlovely, ten strach przed związkiem czuję cały czas, i mam podobnie, w sensie-każdego faceta szybko porzucałam, szybko dochodziłam do siebie, czasami nawet mnie to nie obeszło. Natomiast w wakacje trochę się kimś zauroczyłam, on ze mną flirtował, ale związku nie chciał-i o nim ciągle myślę, to mnie wciąż boli. Duma została urażona, poczucie własnej wartości nadszarpnięte, kobieca próżność niezaspokojona. Btw, można zapytać ile masz lat?

 

Dziewczyny, jeśli chodzi o to uciekanie przed związkiem, to ja w gorszych chwilach(a teraz jestem w nieformalnym związku), staram sobie do głowy wbić, że nic nie jest czarne albo białe, że skoro niedawno go kochałam, teraz nie mogę go nienawidzić, to tak nie działa, staram się to przeczekać, nie zrywać kontaktu, nie uciekać, staram się myśleć, że tak nie można całe życie. Na razie to mi trochę pomaga, może to bardziej tłumienie, gaszenie w sobie tych emocji, może one w końcu wybuchną, a może trochę się łudzę, że gdy tak mocno się zakocham-one znikną? W każdym razie walczę z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oohwowlovely, ten strach przed związkiem czuję cały czas, i mam podobnie, w sensie-każdego faceta szybko porzucałam, szybko dochodziłam do siebie, czasami nawet mnie to nie obeszło. Natomiast w wakacje trochę się kimś zauroczyłam, on ze mną flirtował, ale związku nie chciał-i o nim ciągle myślę, to mnie wciąż boli. Duma została urażona, poczucie własnej wartości nadszarpnięte, kobieca próżność niezaspokojona. Btw, można zapytać ile masz lat?

 

Dziewczyny, jeśli chodzi o to uciekanie przed związkiem, to ja w gorszych chwilach(a teraz jestem w nieformalnym związku), staram sobie do głowy wbić, że nic nie jest czarne albo białe, że skoro niedawno go kochałam, teraz nie mogę go nienawidzić, to tak nie działa, staram się to przeczekać, nie zrywać kontaktu, nie uciekać, staram się myśleć, że tak nie można całe życie. Na razie to mi trochę pomaga, może to bardziej tłumienie, gaszenie w sobie tych emocji, może one w końcu wybuchną, a może trochę się łudzę, że gdy tak mocno się zakocham-one znikną? W każdym razie walczę z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 :)

 

-- 19 lut 2013, 12:40 --

 

u mnie ten lek bierze się z tego ,ze zostalam kiedys skrzywdzona, najpierw wyznalam milosc koledze, on mnie olal, a potem moja przyjaciolka zaczela krecic z kolesiem ktorego kochalam. przez to sie zrazilam. moj problem bierze sie z tego,ze sama nie wiem czego chce. mi pasuje to,ze jestem sama, bo moim zdaniem bycie w zwiazku w tym wieku, to jest pewne ograniczenie, ja chce sie wyszalec, a wiem ze z chlopakiem byloby ciezko. ja sie najabrdziej boje tego, ze to pozostanie mi do konca zycia i zostane sama.. w tamtym roku bylam zakochana w takim koledze ze szkoly. on niestety byl takim typowym wyrywaczem, na jednej imprezie potrafil sie calowac z 5 laskami.. pare raz chcial ze mna, ale ja nie chcialam w ten sposob, nie chcialam byc jego kolejna laska do "przelizania" . chcialam ,zeby traktowam mnie inaczej, wiele razy widzialam jak spogladal na mnie w szkole. raz mu powiedzialam ,ze zachowuje sie jak debil i zeby sie ogarnal, on sie zdziwil i tak jakby zaczal myslec nad soba, ale co z tego jak teraz jest z kims innym.. wydaje mi sie, ze teraz odpycham innych chlopakow , bo dalej czuje cos do niego, a to moje zauroczenie do innych to tylko "deska ratunkowa" zeby sie uwolnic od niego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 :)

 

-- 19 lut 2013, 12:40 --

 

u mnie ten lek bierze się z tego ,ze zostalam kiedys skrzywdzona, najpierw wyznalam milosc koledze, on mnie olal, a potem moja przyjaciolka zaczela krecic z kolesiem ktorego kochalam. przez to sie zrazilam. moj problem bierze sie z tego,ze sama nie wiem czego chce. mi pasuje to,ze jestem sama, bo moim zdaniem bycie w zwiazku w tym wieku, to jest pewne ograniczenie, ja chce sie wyszalec, a wiem ze z chlopakiem byloby ciezko. ja sie najabrdziej boje tego, ze to pozostanie mi do konca zycia i zostane sama.. w tamtym roku bylam zakochana w takim koledze ze szkoly. on niestety byl takim typowym wyrywaczem, na jednej imprezie potrafil sie calowac z 5 laskami.. pare raz chcial ze mna, ale ja nie chcialam w ten sposob, nie chcialam byc jego kolejna laska do "przelizania" . chcialam ,zeby traktowam mnie inaczej, wiele razy widzialam jak spogladal na mnie w szkole. raz mu powiedzialam ,ze zachowuje sie jak debil i zeby sie ogarnal, on sie zdziwil i tak jakby zaczal myslec nad soba, ale co z tego jak teraz jest z kims innym.. wydaje mi sie, ze teraz odpycham innych chlopakow , bo dalej czuje cos do niego, a to moje zauroczenie do innych to tylko "deska ratunkowa" zeby sie uwolnic od niego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oohwowlovely, ja mam 22l., ale czasami czuję się dzieckiem.. Czuję się niedojrzała do roli, której powinnam się podjąć, którą właściwie zaczynam podejmować, mam tu na myśli dorosłe życie. Już od prawie dwóch lat pracuję, niedługo może przyjdzie mi założyć rodzinę. Nie wiem jak będzie.

Natomiast nie jestem w stanie powiedzieć skąd się biorą moje lęki, czuję, że to pokłosie jakichś doświadczeń z dzieciństwa, ale nie wiem których, mam takie wrażenie, że wypieram coś wstydliwego. Dziwne uczucie....

 

Btw, zastanawiam się, jak wygląda życie małżeńskie kobiet z tym zaburzeniem, czy to w ogóle funkcjonuje..czy to ciągła walka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oohwowlovely, ja mam 22l., ale czasami czuję się dzieckiem.. Czuję się niedojrzała do roli, której powinnam się podjąć, którą właściwie zaczynam podejmować, mam tu na myśli dorosłe życie. Już od prawie dwóch lat pracuję, niedługo może przyjdzie mi założyć rodzinę. Nie wiem jak będzie.

Natomiast nie jestem w stanie powiedzieć skąd się biorą moje lęki, czuję, że to pokłosie jakichś doświadczeń z dzieciństwa, ale nie wiem których, mam takie wrażenie, że wypieram coś wstydliwego. Dziwne uczucie....

 

Btw, zastanawiam się, jak wygląda życie małżeńskie kobiet z tym zaburzeniem, czy to w ogóle funkcjonuje..czy to ciągła walka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ty masz zdiagnozowane borderline ? bo ja nie, ja bym predzej powiedziala ,ze mam jakas zwiazkofobie albo ten lęk przed zwiazkiem to objaw dda. wydaje mi sie, ze to nie borderline, bo tak jak my, ma mase osob.. i to nie swiadczy od razu ,ze jestesmy borderline :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ty masz zdiagnozowane borderline ? bo ja nie, ja bym predzej powiedziala ,ze mam jakas zwiazkofobie albo ten lęk przed zwiazkiem to objaw dda. wydaje mi sie, ze to nie borderline, bo tak jak my, ma mase osob.. i to nie swiadczy od razu ,ze jestesmy borderline :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w tym wieku nikt nie diagnozuje bordera, bo osobowosc dopiero sie ksztaltuje. na diagnoze trzeba poczekac jeszcze co najmniej 7 lat

 

-- 19 lut 2013, 22:25 --

 

 

Btw, zastanawiam się, jak wygląda życie małżeńskie kobiet z tym zaburzeniem, czy to w ogóle funkcjonuje..czy to ciągła walka?

to zalezy od drugiej strony. Jeśli się trafi na kogoś, kto nie chce żyć w ciągłej chwiejności, to odejdzie. A jak trafi się ktoś, kto przyjmie Cię z całą dobrocią inwentarza, to pożycie na pewno nie będzie rutyną ani nudą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w tym wieku nikt nie diagnozuje bordera, bo osobowosc dopiero sie ksztaltuje. na diagnoze trzeba poczekac jeszcze co najmniej 7 lat

 

-- 19 lut 2013, 22:25 --

 

 

Btw, zastanawiam się, jak wygląda życie małżeńskie kobiet z tym zaburzeniem, czy to w ogóle funkcjonuje..czy to ciągła walka?

to zalezy od drugiej strony. Jeśli się trafi na kogoś, kto nie chce żyć w ciągłej chwiejności, to odejdzie. A jak trafi się ktoś, kto przyjmie Cię z całą dobrocią inwentarza, to pożycie na pewno nie będzie rutyną ani nudą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×