Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

hej :)

od pewnego czasu czytam forum, ale dopiero dziś zebrałam się na odwagę i postanowiłam napisać coś od siebie.

 

też borykam się z zaburzeniami osobowości.. wszystko zaczęło się od anoreksji w wieku 14 lat, potem było już tylko gorzej :roll:

 

obecnie lat mam 21, a przy tym dalej pieprzony problem z jedzeniem (napadowe objadanie się, głodzenie..), samookaleczaniem, szeroko pojętą obsesyjnością. Studiuję albo raczej wylatuję ze studiów, cudem zaliczyłam poprzedni rok, a teraz jak i przez ostatinch kilka miesięcy ciężko zapanować mi nad destrukcyjnymi zachowaniami, które są efektem chorych przekonań typu "nic nie znaczę", "jestem bezwartościowa", "ludzie mnie zostawią dla kogoś tysiąc razy lepszego, bo przecież nie zasługuję na ich miłość / przyjaźń".

w wakacje byłam na oddziale dziennym leczenia nerwic i zaburzeń osobowości przy ul. Kopernika w Krk, przeszłam całą trzymiesięczną terapię grupową, ale prawdę mówiąc bez efektów - totalnie z mojej winy. nie potrafiłam mówić o sobie, bałam się zbliżyć do grupy, uciekałam w prowizoryczną imprezową, alkoholową bliskość, przez co na terapii jedynie liznęłam problemy, nie zrobiwszy z nimi nic więcej.

 

obecnie jestem bardzo zdeterminowana, żeby uratować swoje życie, studia, ciało.. :( , miesiąc temu umówiłam się na pierwszą konsultację w krakowskim oddziale leczenia zab. osobowości w szpitalu im. Babińskiego - słynnym 7 F, dostałam termin na czerwiec 2012, ale udało mi się przyspieszyć i pierwszą rozmowę odbyłam dziś. Termin drugiej - 13. grudnia :shock::roll:

już...

jestem przerażona, że to wszystko postępuje tak szybko a jednocześnie TAK bardzo chcę się tam dostać, bo naprawdę nie wytrzymuję...

 

martwię się też, ze nie będę potrafiła mówić o sobie, mam ogromny problem z tym, żeby dać sobie prawo do cierpienia; większość moich problemów bagatelizuję, umniejszam ich wagę, zaprzeczam im.

co więcej, mam słabą zdolność decentracji - gdy po okresie "tragicznie" robi się dobrze, zaczynam patrzeć na siebie jak na okaz zdrowia - rzecz jasna, do czasu..

 

bałam się dziś bardzo tego wszystkiego, potem znieczuliłam się tym pierdolonym jedzeniem, więc w tym momencie nie odczuwam, bo zajęłam się myślami o tym, że muszę żyć inaczej, jestem gruba, obrzydliwa, ja pierdolę. :( :(

 

mam wrażenie, że nauczyłam się tylu sposobów na to, jak nie przeżywać emocji, że czasami nie czuję ich wcale. Totalnie. Emocjonalna pustka.

i chyba tylko na tyle mnie dziś stać - na chaotyczny , żałosny wpis. Ech. :roll:

mimo wszystko..

fajnie, że istnieje takie miejsce w sieci. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo ciepło i życzę dobrej nocy. :*

 

-- 30 lis 2011, 23:52 --

 

Naranja , Kite i Shadowmore są na 7 F z tego, co czytałam :)

więc mozliwe, że się dziś widziałyśmy nawet :)))

 

tymczasowa siedziba"" 7 F, budynek 9, faktycznie jest trochę jak stary dwór i faktycznie niedaleko prosektorium :mrgreen: i duuuuuuży, na starym 7 f też parę razy byłam, w ramach odwiedzin koleżanki, i zdecydowanie łatwiej się tam odnaleźć;)

 

dobrej nocy raz jeszcze Wam życzę :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cóż co do psychoterapii to motywacja i chęci są bardzo ważne ale łatwo sie pisze i mówi trudniej się realizuje nie wiem jaką rade wam dać ja byłem na 7f i w sumie nie skorzystałem z powodu braku emocji czyli poważnej depresji zapewne nie wiem co to proces leczenia kiedy sie zaczyna a to bardzo ważne tylko depresja zabiera to podejście i to jest problem bo trzeba tam jechać z motywacją a często tam ludzie jeżdżą bo nie mają wyjścia tzn niby chcą coś zrobić ale nie robią bo to rudne jest kurde o sobie mówić jak sie całe prawie życie nie mówiło :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha, we wtorki mamy największą ilość kwalifikacji ale będę się rozglądać ;)

 

na 9:30 mam :) z tego, co się orientuję, druga rozmowa to życiorys, tak? I nie z Panią Ordynator ? (która swoją drogą, zrobiła na mnie pozytywne wrażenie i była całkiem miła)

 

Kite, czy na oddziale jest zimno? bo z moich obserwacji wynikło, że większa część pacjentów była dosyć bardzo ciepło ubrana ;)

wiadomo, jak długo jeszcze oddział leczenia zaburzeń osobowości i nerwic będzie w tym "pałacyku" ?

 

magic, też mam problem z mówieniem o sobie, ale na pierwszą rozmowę pojechałam mega silnie zmotywowana i z podejściem "zaciskam zęby i mówię wszystko". bardzo się bałam, że zrobię coś totalnie nieadekwatnego, np. że zacznę się śmiać, ale mimo drżących rąk i innych objawów stresu;), udało mi się w miarę opanować. Choć i tak mogłam powiedzieć więcej, lepiej, składniej...

co do nieodczuwania.

ja też tak czasem mam. nie wiem, z czym to się wiąże. Zdarza się, że czuję bardzo intensywnie, co prowadzi do zachowań autodestrukcyjnych, a zdarza się, że w sytuacjach, które obiektywnie wymagają"" mocnego odczuwania (pogrzeb :( ?), nie czuję nic. I to też prowadzi do autodestrukcji, bo od razu włącza mi się poczucie winy, że co ze mnie za człowiek, że jak mogę nic nie przeżywać, że jestem bezwartościowa i nie powinnam istnieć.

 

W ogóle, wydaje mi się, że bardzo "lubię" siebie testować na różne sposoby, sprawdzać, nie wiem. w każdym razie bardzo mnie to męczy.

 

jeszcze mam pytanie do osób zakwalifikowanych na 7 F.

jak to u Was było z alkoholem?

ja na pierwszą rozmowę przyniosłam wypisy ze szpitali, na jednym była informacja o tym, że zostałam przyjęta "pod wpływem alkoholu", było to niedawno. Pani Niezgoda Spytała o alkohol. Od razu zaczęłam się tłumaczyć, że wiem,

że mam tak napisane o alkoholu w tej karcie, ale że nad tym panuję i

bardzo bym nie chciała, żeby mi to uniemożliwiło przyjęcie, blebleble.

Niezgoda uciszyła mnie mówiąc, że spokojnie, że ona o to nie pyta, a

tylko chce wiedzieć jak to wygląda. Powiedziałam, że wiem, że piję za

dużo, że mogłabym mniej, i że upijam się z reguły gdy mam doła,

gorszy dzień lub czuję się nieważna, ale potrafię też wyjść

normalnie na jedno piwo. Spytała, czy zdarzają mi się np. 2-3dniowe

ciągi picia, więc przyznałam, że tak, zdarzały się.

 

Bałam się, że wyprosi mnie za drzwi i każe przyjść za pół roku, a przyjęła to wyjątkowo spokojnie...

 

który etap "kwalifikacji" jest wg Was najtrudniejszy?

 

ja...trochę się boję , że jeśli przejdę przez te wszystkie etapy, to przyjmą mnie

bardzo szybko. Na przykład już w lutym. I wszyscy, do których się

zbliżyłam i zbliżę, o mnie zapomną. Tak, jestem bardzo dojrzałą

osobą. :/ :-|:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic, też mam problem z mówieniem o sobie, ale na pierwszą rozmowę pojechałam mega silnie zmotywowana i z podejściem "zaciskam zęby i mówię wszystko". bardzo się bałam, że zrobię coś totalnie nieadekwatnego, np. że zacznę się śmiać, ale mimo drżących rąk i innych objawów stresu;), udało mi się w miarę opanować. Choć i tak mogłam powiedzieć więcej, lepiej, składniej...

 

Mysle, ze magic z innego powodu ma klopoty z mowieniem o sobie. Pewnie mu po prostu nic interesujacego sie nie nasuwa na mysl. ;)

 

Kite, jak tam na tym 7F. Sledzilem ten temat i juz dawno nie widzialem, zeby ktoras z was cokolwiek napisala o pobycie tam. A ja proponowalem Naranji, ze ja odwiedze, a jak mam teraz dotrzymac obietnicy jak ona sie nie odzywa na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brakuje mi bardzo klimatu i osób, z którymi ten temat startował... wróćcie :why:

myślicie, że może być tak jak wcześniej?

 

eh... poczułam się niechciana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:why::why::why:

brakuje mi też bycia "chorą"... L4, wpierdalanie psychotropów na potęgę, słuchanie muzyki, spanie i internet... przydałby się taki urlop

 

Bacha, no to pojechałaś teraz. Chcesz się zamienić? :mrgreen:

 

o ja chetnie chcialabym czuc sie n=teraz na tyle zdrowo, że iść do roboty...jestem na L4 wpieprzam psychotropy, ale jak na urlop średnio fajny... :roll:;);)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie przyjmuje leków, nie chodzę do psychiatry, żyję, jakoś funkcjonuję, gdyby nie problemy finansowe i czasami moje cyrki to mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez ostatni rok też nie chodziłam do psychiatry, nie brałam leków i "jakoś funkcjonowałam"... tylko, że się wszystko jebło...

To nie atak na Twoją osobę! Może Ci zazdroszczę.

Ja nigdy nie czułam się 100% szczęśliwa i myślę, że nigdy się tak nie poczuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzisz, ja jestem szczęśliwa z moim M. ale doszukuje się problemów nawet jakby ich nie było :roll:

jest dobrze, ale jest też obawa że przecież ja nie mogę być szczęśliwa i w końcu się coś spieprzy .. i takie oczekiwanie trochę aż to nastąpi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

katastroficzne myślenie ...

nie mogę się od tego uwolnić.

Ale są osoby, które wybitnie są pożywką dla takiego myślenia...

fajnie by było ciągle odbierać świat pozytywnie. I z myślą, że wszyscy mówią szczerą prawdę, zachowują się fair i w ogóle nigdy przenigdy nie zrobili by czegoś złego.... no ale życie nas uczy, że tak nie jest. Jak to wybalansować?

Chyba sie wynieść na pustkowie ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie to wynika z przekonania, ze po prostu nie zasługuję na szczęście, więc skoro je teraz odczuwam to zapewne jest to tymczasowy okres w moim życiu..

 

nie mów tak , zasługujesz bardzo

ja najdłużej przez okres 9 lat bez lekow i odwiedzania p. dałam radę hmmm niech pomyślę..jakieś max 8 miesięcy..tak samo mam jak i Ty paradoksy, że im dłużej trwa tak zwany spokój ducha, że nic niepokojacego sie nie dzieje, zaczynam mysleć o tym kiedy się skończy, w tym roku 5 miesięcy było takich względnie na plus, do psychiatry chodzilam tylko po leki, dawka podtrzymujaca- antydepresant minimum konieczne moje, i po 3, 4 miesiącach czasem juz bałam się, że niedługo walnie znienacka moje choróbsko..

Bądz dumna z siebie jak wspaniale sobie radzisz, bo to Twoja zasługa..pracowałas nad tym, aby czuc sie dobrze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×