Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co Wam dziś sprawiło radość?


Konrad!

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem dziś na basenie z maluchem pewnym takim, z autyzmem. Nie mów za głośno, bo nadwrażliwy. Woda? Ojejku, wręcz jak lawa. Nawalczyłem się wpierw by pod prysznic wlazł, a by do wody basenowej wszedł, przekonywałem go na enty sposobów przez 20 minut. W pewnym momencie, trochę jakby z zaskoczenia, chwyciłem go za dłonie i pociągnąłem na głębszą wodę. Ten, niespodziewanie skoczył na mnie i wtulił się mocno ramionami. Trzymał mocno, nie puszczał broń boże ze strachu. Powoli oswajałem go więc z wodą, tą niespodziewaną metodą, ale puścić nie chciał, dopóki go do tego nie zmusiłem. To było słodkie i wspaniałe uczucie, kiedy uświadomiłem sobie jak potrzebny mogę dla kogoś być. Zajebiste uczucie, przy którym każda terapia i farmakologia to bzdury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza w tym roku burza. :yeah::D

zazdroszczę ja już czekam na burzę ze czterdzieści lat mam wrażenie, liczę że to lato będzie burzowe, ogromnie bym tego chciała

Jeszoswierz, super, brzmi fantastycznie, to jest coś czego chcę, tylko boję się, że nie jestem w stanie pomagać innym, że moja psychika emocjonalność są zbyt chwiejne, że nie można na nich polegać, podejdzie mi nastrój jakiejś złości i pierdolnę to, zacznę być niemiła itp. Choć wierzę tak sobie, marzęęęęęęęęęęęęęęęęę że skoro to nie dla mnie, dla kogoś, to znajdzie się i siła żeby być dobrym i silnym

tylko wtedy też moje wewnętrzne dziecko pieprzony pies ogrodnika płacze, że ONO nie chce i ogólnie się czegoś domaga. nienawidzę siebie teraz za to, swojej psychiki.

z mojego spisu rzeczy z których się dziś cieszę i za które dziękuję światu:

dziękuję, że udało mi się skupić żeby przeczytać kilka zdań w książce, że koleżanka zdawała się być miła i przyjaźnie nastawiona, że postałam chwilę na balkonie po prostu patrząc na świat.

czarno widzę to pomaganie innym, mam wrażenie, że ja bym im prędzej mózg zryła i że szybko by się do mnie zniechęcili, no ale może niekoniecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie bardzo wiem, choć miała taką jakby miła sytuację.

Że siostra zadzwoniła gdzie jestem, bo mama się martwi.

Potem zadzwoniła mama i powiedziała, że po mnie wyjedzie (chciała mi pomóc bo miałam ciężkie torby, a jechałam na rowerze).

Nie wiem dlaczego nie sprawiło mi to jakiejś większej radości, pomyślałam tylko, że szkoda że nie pomogła mi w czymś innym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszoswierz super, brzmi fantastycznie, to jest coś czego chcę, tylko boję się, że nie jestem w stanie pomagać innym, że moja psychika emocjonalność są zbyt chwiejne, że nie można na nich polegać, podejdzie mi nastrój jakiejś złości i pierdolnę to, zacznę być niemiła itp.
Najlepiej jest po prostu spróbować. Przemóc się ten jeden raz. Dzieciaki miażdżą, autystyczne czy nie, czy inne - potrafią dać wiele siły i pozytywnej energii. Ja też miałem obawy, które prysły bardzo szybko gdy się odważyłem. Ale nie muszą być przecież dzieci. Po drugie, jak mawiała moja psycholog "trzeba być trochę szajbniętym lub coś przeżyć by pomagać innym, tacy np. psychologowie są ponoć najlepsi". (co wcale nie umniejsza roli tych nieszajbniętych ;d). Generalnie, za dużo rozkminiamy, za mało robimy. To często głupie i niepotrzebne.

 

A tak z dobrych rzeczy na dziś.

Dziewczyny na uczelni się rozbierały i przebierały bezczelnie na środku sali, miło popatrzeć :). (Ot takie tam, zajęcia z nauki uczenia dzieci samodzielnego ubierania się ;D. Ach pedagogika)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam osoby, które lubią dzieci (a zarazem kompletnie ich nie rozumiem), w szczególności takie wymagające szczególnej opieki. Ale ja to jestem z gatunku tych "bezdusznych", których nie wzrusza widok małego płaczącego wniebogłosy dziecka, a co najwyżej irytuje. Drażni mnie to, jak cieszą się byle czym i oczekują, że będę podzielać ten entuzjazm. Albo jak wybuchają płaczem z byle powodu - jak ja bym tak robiła za każdym razem, kiedy mam jakiś problem, to zaraz pewnie dostałabym od kogoś po twarzy - i to nie raz.

 

Chyba tylko ludzie z powołaniem nadają się do takiej roboty :smile: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dzieci wkurzają, szczególnie, gdy płaczą; wkurza mnie też, gdy słyszę gadanie troskliwym głosem do płaczącego dziecka. Ja byłem sporym beksą gdzieś do 12-13 roku życia, (gdy sobie o tym pomyślę, to do siebie czuję złość), potem zakazałem sobie płakania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dzieci wkurzają, szczególnie, gdy płaczą; wkurza mnie też, gdy słyszę gadanie troskliwym głosem do płaczącego dziecka. Ja byłem sporym beksą gdzieś do 12-13 roku życia, (gdy sobie o tym pomyślę, to do siebie czuję złość), potem zakazałem sobie płakania.

 

Ja też byłam płaczliwa, pamiętam zawsze się ze mnie śmiali, że szybko płaczę.

Teraz tez jestem dość wrażliwa, ale staram się tego nie okazywać. Jeśli już płacze to głównie w samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozwiązała się sprawa, która mnie wyniszczała psychicznie od miesięcy. Nagle z dnia na dzień zaczęłam normalnie sypiać i ustały kompulsy

 

 

 

SUPER !

Wiem , jak w takich chwilach można poczuć wiatr w życiowych żaglach , odetchnąc pełnią i nabrać ŻYCIA! Jeszcze raz SUPER !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×