Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak znaleźć motywację do walki z chorobą


żmija

Rekomendowane odpowiedzi

chciałabym normalnie żyć tz. bez lęków, odchudzania, wachań nastrojów, smutku i beznadzieji. ale zadaję sobie pytanie po co? skoro życie nie ma żadnego sensu. ciągle zadaje sobie pytania; co jest ważne w życiu? po co żyjemy? gdzie jest moje miejsce? co mnie uszczęśliwi, jeśli tak naprawdę nic mnie nie cieszy? nie potrafię znaleźdź w życiu żadnej radości, żadnej pasji. czy w tej sytuacji nie należałoby się poddać i zrezygnować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałabym normalnie żyć tz. bez lęków, odchudzania, wachań nastrojów, smutku i beznadzieji. ale zadaję sobie pytanie po co? skoro życie nie ma żadnego sensu. ciągle zadaje sobie pytania; co jest ważne w życiu? po co żyjemy? gdzie jest moje miejsce? co mnie uszczęśliwi, jeśli tak naprawdę nic mnie nie cieszy? nie potrafię znaleźdź w życiu żadnej radości, żadnej pasji. czy w tej sytuacji nie należałoby się poddać i zrezygnować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak podstępnie działa depresja - odbiera nam sens życia, wprowadza pustkę i poczucie beznadziejności. Niestety w tworzeniu takiej ilzuji ta choroba ma bardzo duża wprawę.

Cóż mogę Ci poradzić. Mi pomogło w dużej mierze wyrzucenie z siebie tego, co mnie gnębiło przez długie lata. Przestałem to tłamsić w sobie. Odnalzałem to forum pełne przyjaznych osób, które rozumieją w dużym stopniu to co czuję.

Postaraj się nie dopuścić do tego, by depresja zawładnęła Tobą. Bo poza tą "wizją", jaką Ci narzuciła, jest naprawdę piękny świat. Wspaniali ludzie, piękno natury, wiosną pachnące kwiaty, a teraz cudownie pozłacany liśćmi jesienny krajobraz.

To, że chcesz wrócić do normalnego życia jest całkowicie naturalne, wszyscy tego pragniemy. I to My decydujemy o tym, jak to nasze życie będzie wyglądało. My, nie depresja !

Głowa do góry ! Będzie lepiej niż jest. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak podstępnie działa depresja - odbiera nam sens życia, wprowadza pustkę i poczucie beznadziejności. Niestety w tworzeniu takiej ilzuji ta choroba ma bardzo duża wprawę.

Cóż mogę Ci poradzić. Mi pomogło w dużej mierze wyrzucenie z siebie tego, co mnie gnębiło przez długie lata. Przestałem to tłamsić w sobie. Odnalzałem to forum pełne przyjaznych osób, które rozumieją w dużym stopniu to co czuję.

Postaraj się nie dopuścić do tego, by depresja zawładnęła Tobą. Bo poza tą "wizją", jaką Ci narzuciła, jest naprawdę piękny świat. Wspaniali ludzie, piękno natury, wiosną pachnące kwiaty, a teraz cudownie pozłacany liśćmi jesienny krajobraz.

To, że chcesz wrócić do normalnego życia jest całkowicie naturalne, wszyscy tego pragniemy. I to My decydujemy o tym, jak to nasze życie będzie wyglądało. My, nie depresja !

Głowa do góry ! Będzie lepiej niż jest. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo to forum to po części motywacja... Nigdy nie mogłam odnależć się w świecie,k tóry pojawił się tak nagle. Odnajduję się tutaj i wiem, że nie jestem sama...

 

A poza tym to nie wiem... też szukam sensu życia... Dla mie to łównie przyroda, bo osobiście nie chcę żyć tak jak większość ludzi wokół mnie, bo taki świat mnie przeraża...

 

Jest jesień, więc mówię sobie, że chociaż warto żyć dlatego, by po raz kolejny ją ujrzeć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo to forum to po części motywacja... Nigdy nie mogłam odnależć się w świecie,k tóry pojawił się tak nagle. Odnajduję się tutaj i wiem, że nie jestem sama...

 

A poza tym to nie wiem... też szukam sensu życia... Dla mie to łównie przyroda, bo osobiście nie chcę żyć tak jak większość ludzi wokół mnie, bo taki świat mnie przeraża...

 

Jest jesień, więc mówię sobie, że chociaż warto żyć dlatego, by po raz kolejny ją ujrzeć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja np boje sie czytac posty, w ktorych ludzie pisza o tym jak im zle, ze cos im dolega, ze sie poddali, bo nie warto.....boje sie, ze tez dopadnie mnie taka mysl i powiem sobie "stop". nie mowie, ze takich mysli nie bylo....byly, sa i pewnie jeszcze nie raz beda. do diabla z nimi.

 

pozdrawiam was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja np boje sie czytac posty, w ktorych ludzie pisza o tym jak im zle, ze cos im dolega, ze sie poddali, bo nie warto.....boje sie, ze tez dopadnie mnie taka mysl i powiem sobie "stop". nie mowie, ze takich mysli nie bylo....byly, sa i pewnie jeszcze nie raz beda. do diabla z nimi.

 

pozdrawiam was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Neśka widze że Ciebie też uspokaja matka natura. tak sobię myślę, że może byłabym zdrowa mieszkając gdzieś na odludziu. bez pośpiechu jazgotu miasta, zaganianych ludzi. kiedy jadę do znajomych na wieś od razu wpadam w inny rytm, wyciszam się i jest mi lepiej. chciałabym mieszkać tam na stałe, ale niestety to niemożliwe. czy myślicie, że kontakt z naturą, zwierzętami, otwartą przestrzenią pomógłby Wam w walce z chorobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Neśka widze że Ciebie też uspokaja matka natura. tak sobię myślę, że może byłabym zdrowa mieszkając gdzieś na odludziu. bez pośpiechu jazgotu miasta, zaganianych ludzi. kiedy jadę do znajomych na wieś od razu wpadam w inny rytm, wyciszam się i jest mi lepiej. chciałabym mieszkać tam na stałe, ale niestety to niemożliwe. czy myślicie, że kontakt z naturą, zwierzętami, otwartą przestrzenią pomógłby Wam w walce z chorobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruch na świeżym powietrzu, kontakt z naturą - oczywiście, że pomagają.

W mieście nasze nadwyrężone nerwy sa bombardowane mnóstwem bodźców (smród spali, hałas samochodów, stukot butów, czyjeś rozmowy itd.). A gdzieś w głębi lasu cudownie wilgotny zapach żywicy, spokojne, majestatyczne kołysanie drzew, ich szum, śpiew ptaków, stukot dzięcioła, gra światła słonecznego pomiędzy liśćmi.

W naturze jest wszystko, co najlepsze dla naszych rozdygotanych nerwów, a my wolimy się zamykać w blokowiskach :? ehhh ale mi się spodobało, idę na rower :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruch na świeżym powietrzu, kontakt z naturą - oczywiście, że pomagają.

W mieście nasze nadwyrężone nerwy sa bombardowane mnóstwem bodźców (smród spali, hałas samochodów, stukot butów, czyjeś rozmowy itd.). A gdzieś w głębi lasu cudownie wilgotny zapach żywicy, spokojne, majestatyczne kołysanie drzew, ich szum, śpiew ptaków, stukot dzięcioła, gra światła słonecznego pomiędzy liśćmi.

W naturze jest wszystko, co najlepsze dla naszych rozdygotanych nerwów, a my wolimy się zamykać w blokowiskach :? ehhh ale mi się spodobało, idę na rower :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zadaję sobie pytanie po co?

Właśnie. Sam nie wiem. Ale proponuję spojrzeć na to tak: Możliwe, że sens życia to za trudne pytanie, żeby odpowiedzieć na nie na podstawie przemyśleń (brrr ! aż się wzdrygam jak to piszę). Może właśnie jest ukryty na końcu ścieżki życia, a nie na początku, jakby się chciało.

A może w ogóle jest to za trudne pytanie. Może zawsze, jak już się znajdzie jakąś ideę, to przez sam fakt jej zrozumienia, poszukuje się czegoś nowego, odrzucając poprzednią jaką śmieszną albo po prostu nieaktualną?

Ja myślę, że nieprędko odnajdę cel w życiu. W ogóle nie potrafię sobie wyobrazić, żeby coś mnie mogło zadowolić. Postanowiłem jednak uczestniczyć w życiu, przestając być jego biernym obserwatorem. Błądzić, szukać, zwyciężać i pewnie najczęściej upadać. Czy coś się z tego wykluje, tego nie wiem. I to działać odważnie, zawsze zgodnie ze swoimi przekonaniami. Ciężko mi jest, bo jestem sam. Najbradziej mnie podtrzymują na duchu takie wizje starości, w których mogę się obrócić i powiedzieć: "Boże, jeśli istniejesz, patrz, że zrobiłem wszystko, na co mnie było stać. To prawda, że nie zbliżyłem się ani trochę do odpowiedzi na podstawowe pytanie, ale też nie było to zależne ode mnie."

Wiem, że podstawa jest chwiejna, bo jest nią mój mózg a przecież ja również przekonałem się, jaki potrafi być zaślepiony (depresją). Ale nie mam lepszego pomysłu a i ten wydaje mi się niekiepski. Pomimo stylu, w jakim zredagowałem ten post, jest w tym coś romantycznego. Nie tyle w samej idei, ale w każdej godzinie, każdego dnia, kiedy słyszę w głowie: "ale tak naprawdę, naprawdę, to wiesz, ze to wszystko jest ***** warte!" i muszę zwyciężyć samego siebie, zanim mogę zrobić coś innego.

A ciekaw jestem, czy ktoś z czytających ten temat znalazł jakiś naprawdę wielki cel? Wart poświęcenia całego życia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez dlugi czas nie potrafilam odpowiedziec na to pytanie, bywaly momenty w ktorych odpowiadalam nie ma takiego powodu dla ktorego mialabym zyc, i tylko moja nieudolnosc albo zbiegi okolicznosci sprawily ze dlaej jestem razem z wami..... I NIE ZALUJE TEGO teraz zaczynam zyc na nowo, wrescie zaczynam dostrzegac sens wstawania rano z lozka, ciesze sie widzac promienie slonca, widze gdy odnosze sukcesy, chociazby takie najmniejsze jak niepotkniecie sie na schodach :)

warto zyc po to by realizowac swoje cele, by pomagac innycm , by poznawac swiat i by swiat poznawal nas, ..... a jak zadenz z powyzszych powodow nie jest dla kogos wystarczajacy to przytocze cos co kiedys bylo moim mottem ( z czego nie jestem dumna) ......

nie masz po co zyc ??? TO ZYJ NA ZLOSC INNYM !!! ;-)

 

p.s jakby sie gleboko nad tym zastanowic to ma to gleboki sens

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja do pewnego momentu myślałem że wogóle nic w moim życiu nie ma sensu, parokrotnie było już tak źle, myślałem żeby z tym wszystkim skończyć, ale zawsze coś mnie pchało do przodu, nie pozwalało tak poprostu się pddać. Pmimo tego że do tej pory mój stan się pogarsza postanowiłem coś zmienić w swoim życiu, zawalczyć jeszcze kolejny raz o siebie. I widze tego skutki, kiedyś bałem się powiedzieć o komuś o tym co się ze mną dzieje

teraz już się nie boje i mówie o tym otwarcie, i ludzie to rozumieją. Postanowiłem się leczyć, dużo czasu zajeło mi dojście do wnoisku że nie poradze sobie z tym sam i że to nie jest wada mojej osoby jak niektórzy w tym mój ojciec starali mi się to wmówić, ale to jest choroba która można leczyć.

Co do celu, to go znalazłem, nie musiałem szukać daleko, nie skończyłem ze sobą tylko dlatego że wiem że moja Mama i Brat by tego nie przeżyli, oni mnie przed tym powstrzymali, wiem że mam dla kogo żyć.

Mimo że życie na codzień nie jest usłane różami, codzienne lęki, zmęczenie, gonitwy myślowe nie pozwalają normalnie zyć, ale wiem że jest coś ponad nimi, że jest wokół mnie świat, i to piękny świat, który uspokaja ten chaos. W pewnym sensie trzyma mnie przy życiu moja pasja jaką jest fotografia, pozwala się oderwać od tego wszytkiego co siedzi mi w głowie, pozwala bardziej świadomie spojrzeć na otaczające piękno i uchwycić je w chwile z której można się cieszyć kiedy się tylko zapragnie.

 

To chyba tyle co chciałbym dorzucić od siebie. Chyba słuszne jest stwierdzenie "nie ważne ile razy upadniesz, ważne ile razy się podniesiesz ", ja przekonuje się o tym każdego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×