Skocz do zawartości
Nerwica.com

WYLECZONA osobowość


Gość magic

Rekomendowane odpowiedzi

moim zdaniem to sie zalecza niż ulecza niewiem jeżlei całe zycie jest sie zaburzonym to chyba nagle nie być czy nawet po latach trudno zawsze coś zostaje to jest w nas...zawsze może wrócić niewiem...a ty shadowmere miałaś isc do kobierzyna na oddział i jednak nie idziesz albo do komorowa??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że zaburzenia depresyjno-lękowe podchodzą pod zaburzenia osobowości, bo to też wcześniej lekarka mi wystawiła. Uważam, że wszystkie te 'choroby' są wyleczalne, jeśli człowiek jest w miarę rozgarnięty, to na bank może się wyleczyć, tylko wyjątkowo ciężkie przypadki ludzi, którzy nie potrafią dostrzec swoich zaburzeń nie mają dużych nadziei. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, że problem jest w środku, a nie na zewnątrz. Znam kilku ludzi, którzy nigdy tego nie robią i walczą ze sobą, światem, i strasznie się miotają, coraz bardziej pogrążając.

 

moim zdaniem to sie zalecza niż ulecza niewiem jeżlei całe zycie jest sie zaburzonym to chyba nagle nie być czy nawet po latach trudno zawsze coś zostaje to jest w nas...zawsze może wrócić niewiem..
Nieprawda. Można zrobić tak, żeby nic nie zostało, i że nigdy więcej nie wróci. Tylko gdy działasz po omacku, czyli: o dziś jest trochę lepiej, o jak fajnie, o dziś gorzej, o jak źle, to się tego nie nauczysz. Relaksu i luzu można się nauczyć, tylko trzeba zwracać uwagę na swoje automatyczne reakcje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieiwem czy zaburznia depresyjno lękowe podchodzą pod zaburzeniaosobowosći chyba jednak mechanimz działania jest iny bo mi w szpitalu diagnozowali to lub to i padło osobowosći...chyba w zaburzneiach depresujno lękowych nie potrzeba psychoterapii a jak już nie tak długiej i chyba nie są tak głębokie jak osobowosć ale pewnosci nie mam :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko jest uleczalne,jasne,że tak.

 

Natomiast zab osobowosci nie bez powodu mają osobną klasyfikację.

Ponieważ dotyczą osobowosci,a nie zachowania czy nastroju-przyjmuje sie,że są stałe,oporne na próby zmian i pierwotne-można miec depresje bez zaburzen osobowsci.Ale nie miewa sie zaburzen osobowosci bez afektywnych,ktore z nich wynikają.

 

Zab depresyjno-lękowe nie są zaburzeniami osobowosci tylko nastroju.

 

Skoro dostales taką diagnozę-to psychiatra zalożyl,że masz osobowosc spójną,dojrzałą,z cechami prawidłowymi.

Psychiatrzy oczywiscie się mylą,dlatego zapytalam.

Czlowiek cale życie sie uczy..i w tym nasza nadzieja :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ dotyczą osobowosci
Myślę, że osobowość też jest wyuczona i można ją zmienić, chociaż to nie jest na pewno łatwe.

 

Jeden psychiatra powiedział, że mam zaburzenia dep-lękowe, a druga lekarka, że zab, osobowości - myślałem, że to podobne terminy i nie brałem pod uwagę różnic w tych diagnozach, wogóle się na tym nie znam. Tylko psychiatra - kobieta wydawała mi się średnio kompetentną osobą, wogóle nie słuchała co do niej mówię i przekręcała moje słowa, ponadto była trochę arogancka, traktowała mnie mocno z góry, nie podobało mi się u niej, taki typ wrednej nauczycielki, ale leki wypisała dobre, działają. Drugi psych. sprawiał dużo lepsze wrażenie, chyba w porządku gość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przecież osobowość to myśli,uczucia,zachowania wszystko sie na to składa...dziwnie to shadowmere wytłumaczyłaś ale nastój tez jest pod osobowosć wszytsko jest praktycznie pod to...pustka,lęki,natręctwa,itp,itd...no i stres małą odpornosć na stres...

 

mi sie wydaje ze mechanizm jest inny przy zaburzeniach osobowosći gdzi epowstają rózne cechy które dominują w danym momencie życia...a w zaburzeniach depresyjno lękowych chyba przyczyna jest gdzie indziej i leki są na to bardziej nież psychoterapia a w osobowosći na odwrót jednak...ale ogólnie musi być ciężko ale einchce licytowac kto ma gorzej...ja bardzo bym chciał aby lek mi pomógł i pozwalał sie dobrze czuć na tyle że by móc funkcjonować ale niestety nie dane mi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że osobowość też jest wyuczona i można ją zmienić, chociaż to nie jest na pewno łatwe.

 

Z osobowością to nie jest tak , że sobie wymyślisz , że będąc introwertykiem nauczysz się być ekstrawertykiem, bo tak chcesz. A do tego sprowadza się wyeliminowanie zaburzeń osobowości, to jest analogiczne. Tylko że introwersja nie jest zaburzeniem i nikt jej nie będzie się starać poprawiać, a na przykład notoryczne unikanie ludzi, które wpływa drastycznie na twój poziom życia i pozycję jaką zajmujesz, należałoby zastąpić innym zachowaniem. Jako, że podłożem tego jest osobowość nieprawidłowa, to inaczej mówiąc można powiedzieć że zaburzenia tkwią niejako w naszej naturze. I weź tu zmień swoją naturę. To tak jakby podobały ci się kobiety, ale za wszelką cenę musiałbyś stać się gejem. To są tego pokroju trudności w wyleczeniu zaburzeń osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat jak zwykle trafił w sedno.

Magic-ciężko mi Cię zrozumiec,bo piszesz niespojnie,bez znakow przestankowych-nie wiem czy robisz to z lenistwa,czy z braku szacunku do innych forumowiczów,czy też powstala nowa choroba,tzw dysinterpunkcja.Nie chwytam,za tępa na to jestem.

 

Proponuje poczytac definicje osobowosci,rozeznac sie troche w temacie,to powinno ulatwic zrozumienie,dlaczego depresje da sie wyleczyc w rok,a zaburzenia os leczy sie czasem kilkanaście lat,a i to często bez zadowalającego efektu.

Osobowosc to Ty.Twoj sposob odbierania świata,Twoje preferencje(ktore czesto sprawiaja w z.o ból),Twoja odporność na ,Twoje wyuczone metody reakcji.To nie jest sprawa na 10 spotkan dla behawiorysty,ktory pomoże Ci zmodyfikowac nawyki i sposob myślenia..Nie wiem gdzie w tym jest filozofia.

 

Nastrój jest tu tylko wtórny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisze szybko moim zdaniem czytelnie...z lenistwa raczej nei z depresji dzisiejszej niewiem co to lenistwo w zaburzeniach osobowosći chyba że ty wiesz???

postaram sie łądniej pisać ,korat jak zwykle filozoficznie napisał a zarazem prawdziwie...niewiem czy dobry przykład podał...wiadomo że trzeba wierzyć w wyleczenie ale ja nie lubie sie oszukiwać i innych...nie cche tez nikgo tu straszyć bo to jest każdego sprawa indywidulana ale widzicie po sobie jak cholernie jest ciężko jak to wraca jak sa gorsze dni ja sobie nie wyobrażam być wyleczony...uśmiechniey nagle bez bólu cierpienia i objawów....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisze szybko moim zdaniem czytelnie...z lenistwa raczej nei z depresji dzisiejszej niewiem co to lenistwo w zaburzeniach osobowosći chyba że ty wiesz???

postaram sie łądniej pisać ,korat jak zwykle filozoficznie napisał a zarazem prawdziwie...niewiem czy dobry przykład podał...wiadomo że trzeba wierzyć w wyleczenie ale ja nie lubie sie oszukiwać i innych...nie cche tez nikgo tu straszyć bo to jest każdego sprawa indywidulana ale widzicie po sobie jak cholernie jest ciężko jak to wraca jak sa gorsze dni ja sobie nie wyobrażam być wyleczony...uśmiechniey nagle bez bólu cierpienia i objawów....

 

Wczoraj, a własciwie dzisiaj przebudziłam się o 2:00 nad ranem, włączyłam tv i natrafiłam na program o kobiecie, która zachorowała na nowotwora piersi będąc w ciąży. Było pokazane zmaganie tej pięknej kobiety z chorobą. Miała męża, ktory ją bardzo wspierał w chorobie, było pokazane jak jej obcinał jej piękne kręcone, długie włosy, gdy zaczały wypadać pod wpływem chemioterapii. POtem było pokaane jak urodziła dziecko, jak już wracała do zdrowia. Potem znowu nawrót choroby, znowu chemioterapia, chodziła już na nią z dzieckiem, które miało niecałe 1,5 roczku. Potem znowu wyniki i radosć z nich. Na koncu kobieta powiedziała,że nie wie teraz jak żyć. Bo przez 4 lata wszystko toczył się wokół choroby.Miala tego kogoś w sobie, tak traktowała chorobę-jako osobę, która ją niszczy od wewnątrz. Jej choroba trwała 4 lata, wszystko w swoim życiu , co robiła, aby wygrać z rakiem, oscylowało wokół choroby. Gdy się jej pozbyła poczuła pustkę. Powiedziała ,ze musi nauczyć się zycia na nowo.

 

Oglądałam ten reportaż na bezdechu.

Kobieta była bardzo twórcza, malowała obrazy, fotografowała.

Podziwiałam ja , gdy chodziła na basen po chemioterapii, ćwiczyła, a gdy miała podawaną chemię, na kolanach spoczywal laptop.Kontaktowała się z ludźmi o podobnych problemach do jej.

Na koniec odwiedziła chirurga plastyka, chciała sobie zrekonstruować pierś.

 

Tak sobie myślę,że nasze stany trwają już tak długo,ze zapominamy jak to jest cieszyć się normalnym życiem.

Ale myśle sobie,że Ci, którzy chcą zmienić swoja sytuację i polożenie zaczną działać, cokolwiek by to nie oznaczało.

Nie tylko my,cierpiący na zaburzenia psychiczne mamy problemy, odbieramy je jako a-wykonalne, ludzie zdrowi psychicznie też się z nimi borykają.

Aby dorównać ludziom zdrowym psychicznie czesto musimy pokonac bariery takie jak - uczenie się "czegoś" od nowa, co ułatwi nam funkcjonowanie i polepszy jakość życia.

"Czegoś"........tak określam nowe mechanizmy, które zmniejszają , bądź niwelują dysfunkcje,każdy je ma, utrudniają nam funkcjonowanie.

 

 

Przemku...moze wiec czas zacząć myśleć o tym jak zdrowiejesz, mieć plany i wyobrażać sobie siebie jako zdrowego?

Mnie kiedys terapeutka zapytała dlaczego nie robię tego czy tamtego, wcześniej jej powiedziałam,że chciałabym robić to i tamto..........co stoi na przeszkodzie,żeby zacząć coś robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pustka i depresja i brak normalnych pozytywnych myśłi,brak energii życiowej...mam zrywy na chwile ale tak naprawde dobrze wiecie jak sie z tym żyje a jedni mogą inni nie cóż...nie znam na to odpowiedzi mi sie zdaje ze są mniej depresyjni jednak ze to depresja to robi...tak mi sie wydaje...depresja depresyjnosc pustka ,anhedonia,aleksytymia czy jak to nazwiemy nie chce sie licytowac kto ma mniejszą lub większxa depresyjnosć ja chyba mam sporą zreszta mi to wpisali w karcie...i niestety zachowuje sie jak niepełnosprawny bo depresja mi to zabrała...więc jednak przeszkadza mi ona pustka totalna nicość...a jak ine ma nicosci co rzadko sie zdarza jest cholerny ból i brak sił...to mi przeszkadza monika...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z osobowością to nie jest tak , że sobie wymyślisz , że będąc introwertykiem nauczysz się być ekstrawertykiem, bo tak chcesz. A do tego sprowadza się wyeliminowanie zaburzeń osobowości, to jest analogiczne.(...) I weź tu zmień swoją naturę. To tak jakby podobały ci się kobiety, ale za wszelką cenę musiałbyś stać się gejem.
Piszę tylko z własnego doświadczenia i głównie na sobie opieram to, co przedstawiam, mi się udało zminić wiele cech charakteru. Kiedyś byłem osobą dosyć naiwną, bardzo zakompleksioną, nieśmiałą, nieumiejącą sobie wcale radzić ze stresem, kimś zupełnie innym niż teraz, zmieniłem się bardzo mocno przez ostatnie 10 lat, nie zawsze na lepsze, ale jednak. Nie mówię, że zmiana to coś łatwego, to bardzo złożona sprawa, często ludziom się nigdy nie udaje zmienić zaburzonej osobowości, ale to możliwe. A z homoseksualizmu podobno potrafią wyleczyć, więc to pewnie kwestia czasu i chęci.

 

Osobowosc to Ty.Twoj sposob odbierania świata,Twoje preferencje(ktore czesto sprawiaja w z.o ból),Twoja odporność na ,Twoje wyuczone metody reakcji.To nie jest sprawa na 10 spotkan dla behawiorysty,ktory pomoże Ci zmodyfikowac nawyki i sposob myślenia..Nie wiem gdzie w tym jest filozofia.
Osobowość to nie do końca Ty, kiedy byłaś dzieckiem miałaś na pewno zupełnie inne preferencje, metody reakcji, odporność na..., a jednak to byłaś ta sama Ty. Sprawa nie jest na 10 spotkań, ale jest możliwa, ktoś kto z góry zakłada, że to nie możliwe tylko sobie utrudnia coś co i tak jest trudne samo w sobie.

 

czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć? Czy można funkcjonować z nimi normalnie bez zmiennych nastrojów? Bez płaczu o cokolwiek? Czy może ktoś sprawić, że komuś się cokolwiek zachce? Jestem bezradna. Muszę być zdrowa i dojrzała
DA SIĘ. ;) ale tylko ty możesz sobie pomóc. Przeczytaj "Potęgę Teraźniejszości" E. Tolla, mi bardzo pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cóż zakłądam ten temat bo jest ciężko...czy wyobrażacie sobie siebie za 10-20 lat??czy wogóle wierzycie w wyzdsrowienie??co to znaczy w naszym przypadku????co znaczy mieć zdrową osobowośc?/żeby była spójna??albo żeby przynajmniej sie w miare czuć dobrze żeby żyć..

 

chętnie poznam wasze opinie???

 

ja siebie niewyobrażam,wyleczyć sie zmienić te objawy i wogóle...ponoć zaburzenia są do końca zycia i to chyba bolesna prawda tak jak raka sie nosi w sobie moze sie odezwać tak jest z nami...

:?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie da sie calkowicie wyleczyc zaburzen osobowosci, gdyz ich przyczyny sa genetyczne. Oszukujecie samych siebie ze to pochodzi od jakiejs tam relacji z matkiem czy ojcem. Wydaje sie wam czasem ze wszystko sie zgadza i ladnie uklada w calosc jak terapeutka tak interpretuje ale jest to zludne wrazenie. W przypadku chorob tak juz po prostu jest ze podswiadomie szukamy chocby jednego argumentu na poparcie tezy i chcemy wierzyc ze znamy przyczyny bo to nam daje poczucie bezpieczenstwa i zludna iluzje ze damy rade z tego wyjsc. Ja sie nie ludze. Nie wierze w psychoanalityczne bajeczki. Za to ucze sie akceptowac siebie takim jakim jestem tu i teraz i uwazam ze to jest klucz do tego zeby mimo zaburzen czuc sie szczesliwym z siebie i zycia.

 

Naukowe i empirycze badania nad zwierzetami wyzszego rzedu o pewnych funkcjach mozgu zblizonych do ludzkich jasno pokazuja np. ze jezeli celowo jednego z blizniaczych osobnikow zaniedbywujemy/maltretujemy a drugiego wychowujemy prawidlowo to i tak w przyszlosci ze wzgledu na podobienstwo genetyczne beda funkcjonowac podobnie. Dziwi mnie ze wy chodzicie na terapie psychodynamiczne skoro one dawno sa naukowo obalone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GreenGo, moja osobowosc nie ulegla specjalnej zmianie od czasu gdy bylam dzieckiem,nawet wczoraj pisalam o tym w "Zaburzeniach osobowosci"-nadal chowam się do szafy,gdy czuje się ignorowana,rozladowuje napięcie i strach w identyczny sposob,w jaki robilam to mając 3,7,10 lat.To są klasyczne objawy z.o-w wyniku traumy,lub kilku traum-osobowosc "zacina się" na pewnym etapie rozwojowym,nie idzie dalej,nie rozwija sie zdrowo.Intelektualnie jestesmy dorośli,przeważnie rozumni i dobrze zsocjalizowani.Emocjonalnie,adaptycyjnie-wciąż błąkamy się przy 2,3 roku życia.Osobowość to ja.Wymieniają mi sie kubki smakowe-czasem wolę zeimniaki,a czasem ryż,ale nigdy nie poszlam do przodu,nie dorosłam.

 

Koleżanka z tego dzialu bawi sie w piaskownicy i lalkami,bo to daje jej poczucie bezpieczenstwa....

I w tym jest problem,w przeciwienstwie do tego co zauważyłeś-jest dokladnie odwrotnie,my jestesmy tacy sami jak wiele lat temu.

Bywaly lepsze okresy,kiedy mialam lat naście zdawalo mi się,że żyje,że jestem szczesliwa,normalna,nieoddzielona-ale wrocilam..

Przypominam sobie dużo rzeczy i lapie sie dokladnie na tym,że czuje sie jak wtedy gdy mialam 4 lata i robię to samo .. :(

 

ygre-kim jest matek?

 

Szanujcie język ojczysty-bo to dramatycznie wyglada jak staracie sie robic za inteligentów,powalac elokwencją,odgrażac sie nieistniejącymi badaniami..a z gramatyką i ortografią kulawo.. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie da sie calkowicie wyleczyc zaburzen osobowosci, gdyz ich przyczyny sa genetyczne. Oszukujecie samych siebie ze to pochodzi od jakiejs tam relacji z matkiem czy ojcem. Wydaje sie wam czasem ze wszystko sie zgadza i ladnie uklada w calosc jak terapeutka tak interpretuje ale jest to zludne wrazenie. W przypadku chorob tak juz po prostu jest ze podswiadomie szukamy chocby jednego argumentu na poparcie tezy i chcemy wierzyc ze znamy przyczyny bo to nam daje poczucie bezpieczenstwa i zludna iluzje ze damy rade z tego wyjsc. Ja sie nie ludze. Nie wierze w psychoanalityczne bajeczki. Za to ucze sie akceptowac siebie takim jakim jestem tu i teraz i uwazam ze to jest klucz do tego zeby mimo zaburzen czuc sie szczesliwym z siebie i zycia.

 

Naukowe i empirycze badania nad zwierzetami wyzszego rzedu o pewnych funkcjach mozgu zblizonych do ludzkich jasno pokazuja np. ze jezeli celowo jednego z blizniaczych osobnikow zaniedbywujemy/maltretujemy a drugiego wychowujemy prawidlowo to i tak w przyszlosci ze wzgledu na podobienstwo genetyczne beda funkcjonowac podobnie. Dziwi mnie ze wy chodzicie na terapie psychodynamiczne skoro one dawno sa naukowo obalone.

 

Poprzyj swoją nieuzasadnioną tezę o obaleniu terapii psychodynamicznych. Jak narazie to co napisałeś to dla mnie bzury totalne, tezy z Twojego umysłu.

Jesli się uczysz sam siebie akceptować.... w porządku.Rób to nadal.Pewnie skończyłeś kierunek taki jak psychologia i sam dla siebie jestes sterem i okrętem. Niestety psychologowie tez zapadają na zaburzenia i sami siebie nie leczą, robią to z pomocą innego terapeuty. Gratuluje odwagi!

 

NIe zastanawiałeś się nigdy nad tym,że inni,żeby nauczyć się samoakceptacji właśnie potrzebują psychoterapii? Bo tak bardzo są zaburzeni,że potrzebują w tym wszystkim kompetentnego terapeuty?

 

Zaburzenia osobowości z przyczyn genetycznych tylko i wyłącznie ? :D No proszę Cię.....

Mozna mówić o pewnych skłonnościach, predyspozycjach, ale nie jednoznacznie o przyczynach genetycznych.

Zaburzenie to efekt niedopasowania potrzeb, sposobu ich zaspokajania i sposobu realizacji zadań człowieka na danym etapie życia do wymogów społecznych czyli aktywności własnej do wymagań społecznych i kulturowych obowiązujących w jego środowisku.

 

Zauważono dużą odziedziczalność np. cech po rodzicach, którzy jakieś cechy przejawiali. Zaburzenie to może być też spowodowane oddziaływaniem niekorzystnych czynników w czasie rozwoju embrionalnego (np. picie alkoholu, palenie tytoniu, zażywanie narkotyków przez matkę) oraz komplikacjami przy porodzie, niską masą urodzeniową, brakiem stymulacji i/lub odrzuceniem ze strony matki.

 

Czynniki środowiskowe obejmują brak stabilności i bliskości w domu rodzinnym, agresywne zachowania (w tym kary cielesne), znęcanie się i zaniedbywanie ze strony rodziców. Zauważa się jednak, że czynniki te mogą być konsekwencją genetycznych predyspozycji rodziców do zachowań aspołecznych. Mimo wszystko stwierdzono, że uwarunkowania te są autonomiczne i wpływają na możliwość wystąpienia patologii nawet, gdy nie mamy do czynienia z czynnikami genetycznymi.

 

Przeczytaj jeszcze raz czym są czynniki genetyczne, np. uszkodzenie CUN. Zresztą już samą patologią jest, jeśli matka to spowodowała bo piła alkohol w czasie ciąży.

 

Jeśli dajesz radę, aby samemu się leczyć......świetnie. Ale nie wymyślaj tezy,że naukowe badania obaliły psychoterapię bo ośmieszasz się pulicznie. A także wprowadzasz niepokój tych, ktorzy mogą to przeczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Magi43

No i co, tu zawsze są offtopy :smile:

 

@ygre

Ludzie są jednak znacznie bardziej skomplikowani niż małpy. To ty się łudzisz, da się wyjść z większości zaburzeń, może schizofrenia, lub ekstremalne przypadki innych chorób/zaburzeń są zgubione, jednak większość może się wyleczyć, w najgorszym wypadku jeśli nie wy, to przynajmniej ja mogę się wyleczyć ;p i tego się będę trzymał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ygre

Ludzie są jednak znacznie bardziej skomplikowani niż małpy. To ty się łudzisz, da się wyjść z większości zaburzeń, może schizofrenia, lub ekstremalne przypadki innych chorób/zaburzeń są zgubione, jednak większość może się wyleczyć, w najgorszym wypadku jeśli nie wy, to przynajmniej ja mogę się wyleczyć ;p i tego się będę trzymał.

:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

GreenGo, moja osobowosc nie ulegla specjalnej zmianie od czasu gdy bylam dzieckiem,nawet wczoraj pisalam o tym w "Zaburzeniach osobowosci"-nadal chowam się do szafy,gdy czuje się ignorowana,rozladowuje napięcie i strach w identyczny sposob,w jaki robilam to mając 3,7,10 lat.To są klasyczne objawy z.o-w wyniku traumy,lub kilku traum-osobowosc "zacina się" na pewnym etapie rozwojowym,nie idzie dalej,nie rozwija sie zdrowo.Intelektualnie jestesmy dorośli,przeważnie rozumni i dobrze zsocjalizowani.Emocjonalnie,adaptycyjnie-wciąż błąkamy się przy 2,3 roku życia.Osobowość to ja.Wymieniają mi sie kubki smakowe-czasem wolę zeimniaki,a czasem ryż,ale nigdy nie poszlam do przodu,nie dorosłam.

 

Koleżanka z tego dzialu bawi sie w piaskownicy i lalkami,bo to daje jej poczucie bezpieczenstwa....

I w tym jest problem,w przeciwienstwie do tego co zauważyłeś-jest dokladnie odwrotnie,my jestesmy tacy sami jak wiele lat temu.

Bywaly lepsze okresy,kiedy mialam lat naście zdawalo mi się,że żyje,że jestem szczesliwa,normalna,nieoddzielona-ale wrocilam..

Przypominam sobie dużo rzeczy i lapie sie dokladnie na tym,że czuje sie jak wtedy gdy mialam 4 lata i robię to samo ..

Interesujące. Ja też nie jestem do końca dojrzały, to znaczy moje zachowanie i postawa nie jest taka, jak wielu ludzi w moim wieku, ale oprócz kilku poważniejszych zburzeń, które mam, to wcale nie uważam, że dojrzałość objawia się tak, jak to się powszechnie przyjmuje, czyli człowiek staje się poważny, przestaje się bawić, unika pewnych zachowań, żeby się nie ośmieszyć, żeby go ludzie traktowali poważnie, z szacunkiem. Dorosłość i "dojrzałość" często wiążą się z lękiem i jakimś takim wyuczonym ograniczeniem, które człowiek nabywa przez lata socjalizacji. Pamiętam, że gdy dorastałem, to strasznie opierałem się temu procesowi, gdzie ludzie dookoła zaczynali nabywać masę uprzedzeń na temat innych ludzi i świata, stawali się coraz bardziej ograniczeni i uprzedzeni. Ja miałem ze sobą masę problemów i skupiałem swoją uwagę głównie na sobie, dlatego nie wykształciły się we mnie różne mechanizmy, które inni mają, na przykład nigdy nie osądzam ludzi z góry, co jest często cechą ludzi dorosłych.

Einstein powiedział kiedyś, że zdrowy rozsądek to zbiór uprzedzeń nabytych do 18 roku życia i ja się z tym zgadzam. Kiedy byłem dzieckiem moi rówieśnicy byli znacznie bardziej naturalni niż dziś, z czasem zmieniało się to na gorsze.

To, że dorosła osoba bawi się z przyjemnością zabawkami wcale nie oznacza (ale może), że jest zaburzona i niedojrzała.

To jest bardzo interesujące, że osoby zaburzone są często bystre i inteligentne, jednocześnie mając problemy emocjonalne. Do psychologii i psychiatrii mam arbitralny stosunek, czytam sobie co tam psychologowie wymyślą, ale za wyrocznię ich nie uważam, ich teorie nie muszą być koniecznie najlepszymi z możliwych, psychologia jest bardzo młodą i nierozwiniętą nauką, szkoda, że ci którzy się tym zajmują często nie potrafią tego przyznać, nie chcąc nadszarpnąć swojej pozycji autorytetu.

I jeszcze jedno, to że jesteś zaburzona emocjonalnie i miewasz huśtawki nastroju, czujesz lęk i nieadekwatność swoich zachowań do wieku nie wyznacza wcale tego, że jesteś mniej dojrzała, emocjonalnie rozwinięta, na niższym etapie, itp. To oznacza tyle, że ze względu na warunki jakie miałaś w dzieciństwie Twój rozwój przebiegał innym niż zazwyczaj torem, trudniejszym i bardziej wymagającym, stąd te zaburzenia, ale to tylko wierzchnia wartwa, pod nią jesteś dojrzałą osobą (tak mi się wydaje :smile:;) ) Zauważ, że gros ludzi, którzy zwyczajnie radzą sobie z życiem to prymitywy emocjonalne (i często intelektualne), czy oni są dojrzalsi, albo na wyższym etapie? Ci, których jedyną pasją jest chlanie, r***anie i oglądanie tv? (żeby nie było, te rzeczy same w sobie nie są złe, niech nikt się nie obraża ;p )

 

ygre-kim jest matek?

 

Szanujcie język ojczysty-bo to dramatycznie wyglada jak staracie sie robic za inteligentów,powalac elokwencją,odgrażac sie nieistniejącymi badaniami..a z gramatyką i ortografią kulawo..

Mnie matek robawił, przypomniał mi się program w tv, gdzie prezenterka zapytała jakieś dzieciaki o to kim są one, wszyscy na sali, jedna dziewczynka odpowiedziała, że człowiekami ;p

Apel ortograficzno-gramatyczny popieram, staram się pisać posty ze słownikiem, chociaż czasami robię idiotyczne błędy (czemu tu nie można edytować postów po czasie ?!), to lubię, jak wszystko ładnie wygląda, jestem językowym patriotą ;), ale gramatyka to tylko na czuja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ponoć genetyka i wpływ srodowiska po połowie to co połowe mozna zmienić połowe nie??ponoć instytut genetyki kiedys działał mam to w ksiazce psychoterapii poradniku dl apacjenta aleksandrowicza który twierdził ale ponoc fałszowal badania że nie da sie zmienić cech wrodzonych i upadł ten instytut ze udowodniono ze pod wpływem psychoterapii sie da...ale to chyba graniczy z cudem tzn da sie w teorii a tu praktyka wciaż jest masakrycznie ciężka...ja to ma z dziada pradziada ponoć,choc dziadka nawegt nie pamietam to tak mi mówi rodzina...jakies dziadostwo człowiek dzidziczy agresje ,lęk,itp i ktoś mi ine powie ze gdzie sie urodzisz to ważne jednak zeby kimś być...wiadomo rodziny sie nie wybiera ale neikktórzy mają pecha poprostu zanm więsze też patologie wiadomo ne cche si elicytować ale znam też lepsze rodziny...silniejsze, milsze,pozytywne to dużo daje a reszta sie układa my ie mamy podstaw poprostu osobowosćiowych...poprostu jesteśmy żli po części neidobrymi ludzmi a skad to sie wzieło to pytanie do boga albo przodków... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiecie co, ja bardzo bym chcial wierzyc ze to jest do wyleczenia. Ale jak ide na terapie psychodynamiczna a terapeutka po pol roku analizy mowi mi ze wszystko bylo w porzadku z moimi wczesnymi relacjami a to moj mozg cos fiksuje, no to wybaczcie, jak tu wierzyc w psychoterapie? Zeby bylo ciekawiej podobnie uslyszalem od 2 innych terapeutek. Nie jest mi z tym dobrze. Czuje ogromny bol emocjonalny. Zrobilbym wszystko zeby pozbyc sie cierpienia ale terapeuci nie widza problemow w moim dziecinstwie ani dojrzewaniu. Jedynie stwierdzili ze moi rodzice byli "lekko nadopiekunczy" ale po chwili dodajac ze "takie czasy". Takie czasy to znaczy co, ze mam cholernie cierpiec przez reszte swojego zycia? Jak nawet nikt z terapeutow nie chce ze mna pracowac. Raz udawalem za mam schize bo juz nie moglem ze soba wytrzymac to sie zainteresowali na tyle ze dostalem od psychiatry proszki po ktorych ani lepiej mi nie bylo ani gorzej. A tak kazdy uwaza ze to moja fanaberia, nawet ci wspaniali terapeuci. Mam zle doswiadczenia i dlatego czesto podwazam ich teorie, chocby zeby chronic innych, ktorym tez powiedza ze zaburzenia sobie wymyslili sami z nadmiaru pieniedzy i dobrobytu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz udawalem za mam schize bo juz nie moglem ze soba wytrzymac to sie zainteresowali na tyle ze dostalem od psychiatry proszki po ktorych ani lepiej mi nie bylo ani gorzej. A tak kazdy uwaza ze to moja fanaberia, nawet ci wspaniali terapeuci.

 

Nie masz psychozy, nie robisz wrażenia (na lekarzach). Takie czasy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×