Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

zawilinski A ten guaranax kupuje się w aptece? Może ja bym spróbowała? Sprawdzałam na allegro i niedrogie to jest. Bierzesz dziennie jedną czy dwie kapsułki? Jak odczuwasz działanie tego specyfiku? (Czy to ma zastępować kawę? na mnie kawa absolutnie nie działa pobudzająco).

guaranax dziala jak kawa

 

-- 05 lis 2011, 14:17 --

 

popatrzcie sie na siebie i na swoich rodzicow, popatrzcie sie na znajomych i na ich na rodzicow. nasze pokolenie jakby w ogole nie mialo energii, nikomu nic sie nie chce. wszyscy teraz energy drinki pija, coca-cola, pepsi, dopalacze. wg mnie to nie przypadek, ze teraz szaleje depresja i wiele innych chorob psychicznych. ze mlode dziewczyny zachowuja sie gorzej niz chlopacy. ze teraz 8 latek potrafi zwyzywac i opluc 40 latka bez jakiegokolwiek wachania. wg mnie nie chodzi tu tylko i wylacznie o wychowanie, ze rodzice nie maja czasu dla dzieci. po prostu widze, ze sprawa jest glebsza. wg mnie to jest problem z psychika. a jak psychika zryta to zaczyna sie problem dlaczego ta psychika tak dziala, a nie inaczej. dlaczego w dzisiejszych czasach mlodzi ludzie zachowuja sie gorzej niz zwierzeta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popatrzcie sie na siebie i na swoich rodzicow, popatrzcie sie na znajomych i na ich na rodzicow. nasze pokolenie jakby w ogole nie mialo energii, nikomu nic sie nie chce. wszyscy teraz energy drinki pija, coca-cola, pepsi, dopalacze. wg mnie to nie przypadek, ze teraz szaleje depresja i wiele innych chorob psychicznych. ze mlode dziewczyny zachowuja sie gorzej niz chlopacy. ze teraz 8 latek potrafi zwyzywac i opluc 40 latka bez jakiegokolwiek wachania. wg mnie nie chodzi tu tylko i wylacznie o wychowanie, ze rodzice nie maja czasu dla dzieci. po prostu widze, ze sprawa jest glebsza. wg mnie to jest problem z psychika. a jak psychika zryta to zaczyna sie problem dlaczego ta psychika tak dziala, a nie inaczej. dlaczego w dzisiejszych czasach mlodzi ludzie zachowuja sie gorzej niz zwierzeta?

zgadzam się. Moja mama jest nauczycielką i mówi dokładnie to co opisałeś. I też prócz braku wychowania narzeka, że dzisiejsze dzieci się żle odzywiają, jędzą mnóstwo kurczaków pędzonych na hormonach, dziewczynki 9-letnie mają wielkie piersi, nawet chłopacy mają piersi (ginekomastia), prócz tego nawet małe dzieciaki przyznają się, że siedzą do 2 w nocy przed komputerem, do szkoły przychodzą niewyspani i przemęczni psychicznie itd.

 

Z drugiej strony zastanawiałam się niedawno, że juz o moim pokoleniu mówiło się, że jest tragiczne, bez wartości, wychowane na "róbta co chceta", pijące, ćpające i tak faktycznie było. A jednak z moich kolegów ze szkoły średniej większość porobiła wielkie kariery, fakt, że to była klasa autorska, ale zachowanie naszej klasy było tragiczne, większość chłopaków, prawie wszyscy chlali, ćpali,a jednak teraz są porządnymi ludźmi, większość porobiła kariery bankowców, informatyków w Warszawie, mają własne rodziny i przpuszczam, że dobrze wychowują swoje dzieci, które pewnie te z jednak w okresie nastoletnim będą chlać i ćpać, ale o ile nie uszkodzą sobie zdrowia to pewnie też zostaną porządnymi ludźmi... z ludźmi z podstawówki nie mam kontaktu, bo się przeprowadziłam, wiem tylko o moim nalbliższym sąsiedzi, który był uczniem słabiuteńkim, że zrobił zaocznie szkołę średnią, otworzył swój warsztat ślusarki, a ślusarze zarabaiają kupe kasy teraz, szczęśliwie się ożenił...więc już sama nie wiem co myśleć o tym, że ten dzisiejszy świat taki zły...oczywiście nie ma porównania ja się czyta o np. licealistach sprzed wojny to była klasa sama w sobie, teraz rzadko kto jest tak wychowany, ale może jednak nie jest aż tak źle...teraz np. w szkołach jest wiele ograniczeń, których w moich czasach nie było. W mojej podstawówce było 2500 uczniów, chodziliśmy do szkoły na 3 zmiany, wielkie 80-tysięczne blokowisko, w którym nie było nic, największą atrakcją kulturalną było jak otworzyli pierwszy market, ogólnie panował w szkole totalny luz, wychowawczyni była bardziej zdemoralizowana od nas, a teraz jednak znajome nauczycielki mówią, że nareszcie w szkołach są jakieś regulaminy, zasady, np. nie wolno dziewczynkom chodzić z gołymi pępkami, w bluzeczkach na ramiączkach itd. W moich czasach to chyba i nago wolno by było przyjść. Są co prawda rzeczy, które wydają sie tragiczne np. geografii teraz w ogóle nie ma, a historia jest ograniczona do jakiegoś żałosnego minimum, a zamiast tego jest 5 WF-ów, angielski i komputer od pierwszej klasy...no ale to już wychodzi od ministerstwa, tu nauczyciele ani rodzice nic nie mogą.

 

A z tym brakiem energii to się nie zgodzę. Moi zdrowi znajomi mają mnóstwo energii. Moja bliska znajoma ma 6 prac ( oczywiście poza etatem reszta na umowy), poza tym ma jeszcze siły na życie prywatne i nie jest wyjątkiem. Nie wiem jak jest w małych miasteczkach i na obszarach gdzie jest wielkie bezrobocie, bo może tam faktycznie jest totalna degrengolada i poczucie bezsensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyszku, dziękuję. Szukałam tego długie tygodnie. Myślę sądzac po tym co napisałeś, że jest sens go spróbować.Jedynie boje się akatyzji, bo to jest naprawdę straszne.

A z ciekawości - gdzie to znalazłeś? Ja nie moglam nigdzie znależć. I skąd zaczerpnąłeś swoją poprzednią wypowiedz o braku dopaminy, bo tez jest bardzo ciekawa.

 

-- 05 lis 2011, 20:23 --

 

A propos Wiary:

http://www.echochrystusakrola.org/assets/files/2011-02/nawrocenie.pdf

 

-- 05 lis 2011, 20:26 --

 

Boże! Zbyszek, dopiero teraz zauważyłam, że Ty bierzez metylofenidat! Czy Ty wiesz, że to jest pochodna amfetaminy, to uzależnia i można to zapisywać tylko dzieciom chorym na ADHD, bo u dzieci jeszcze coś tam jest nierozwinięte i nie ma mechanizmu uzależnienia- tak mi tłumaczyla lekarka, bo też pytałam o ten lek. Ja Ci radzę rzucić tenlek i przeczytać na naszym forum dział o uzależnieniach - to zobaczysz tam jaką meką jest uzależnienie i wyjście z niego. JA CIĘ PRZESTRZEGAM!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę odnosnie Borsuka, że jak się nigdy nic nie czuło, to wiara w Boga jest rzeczywiście bardzo trudna. W pustce wydaje się, że Boga nie ma. Nie wiem jak to powiedzieć, ale ja na przykład dziś mam dobry dzień, wieczorem nawet zaczęłam coś czuć,słucham muzyki, mam ochotę tańczyć, w tym stanie ma się jakby naturalne wyczucie Boga, to jest coś pozazmysłowego, pozaracjonalnego...to tak jak z zakochaniem...ale wiem, że w pustce tego nie ma.

 

Mój brat, siostra i ojciec są niewierzący a mają uczucia.

 

A propos Wiary:

http://www.echochrystusakrola.org/asset ... ocenie.pdf

 

http://www.lhup.edu/~dsimanek/sci_relig.htm

 

A jak ktoś myśli że "dlaczego" to jest racjonalne pytanie po tym jak ktoś miał wypadek to wykazuje brak logiki, więc dla osoby racjonalnie myślącej taki problem nie istnieje.

 

A co do śmierci to dla mnie brak życia po śmierci nie jest niczym strasznym. To jest stan neutralny i świadomość tego daje wolność i spokój.

 

I trochę mnie rozwaliło jego zdziwienie że niektórzy niewierzący się uśmiechają a inni nie, rzeczywiście zaskakujące, jedna z rzeczy które przeszkadza wielu wierzącym to to że dużo ateistów jest zadowolonych, a nie cierpi bez wiary w Boga. Nie mogą znieść tego że owi ateiści nie zapadają się w rozpacz i nihilizm co jest sprzeczne z ich wiarą w potrzebę wiary.

 

Tak dla mnie wygląda religia:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój brat, siostra i ojciec są niewierzący a mają uczucia.

Ale ja przecież nie uważam, że każdy niewierzący ma nie mieć uczuć, albo, że wszyscy bez uczuć mają być niewierzący.

W ogóle wiem, że niewierzący też mogą być fajnymi i porządnymi ludźmi. Mam bliskich znajomych niewierzących albo innej wiary i nie przeszkadza mi to.Doskonale wiem, że nie popadają oni w rozpacz i nihilizm i że jest to dla nich stan neutralny. I myślę, że Ciebie, Borsuk, też bym bardzo lubiła choćby ze względu na Twoją niewątpliwa inteligencję i wiedzę.

A jednak mam nadzieję, że z nas dwojga to Ty się mylisz i że kiedyś się spotkamy w tym lepszym świecie, gdzie będziemy trwać w nieustającym zachwycie nad rzeczami, których " ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało". Mogę mieć taką nadzieję, prawda? Mając jednocześnie świadomość, że nie ma żadnego matematycznego dowodu na istnienie tego lepszego świata. I mam jednocześnie poczucie z nas dwojga Ty masz trudniej, bo mi (teoretycznie , nie licząc choroby) chyba łatwiej przetrać w tym świecie gdy liczę na jakąś extra nagrodę po śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to tak sobie pomyślałam, w kontekście waszej powyższej dyskusji - brak uczuć i Borsuk - że to naiwne myślenie o ateistach i przykładowo katolikach wynika z nadużywania pojęcia Boga i jego rzekomych lub nie przymiotów. Katolik wierzy i od razu spada na niego łaska boska, cud miłości, predestynacja do stąpania słusznymi śladami Chrystusa - tak więc racja szczęścia. Ateista idąc swoim tropem musi być pozbawiony dostępu do miłości, aż zaryzykuję się napisać - uczuć w ogóle. Koniecznie musi też wyznawać jedynie rozumową drogę poznania, która przecież emocji nie ogarnie. Tymczasem wiara w wszechmogącą pozazmysłową istotę nie jest gwarantem harmonii duchowej ani sytemu nerwowego, stąd rzeczywistość nie jest taka przejrzysta. Z mojego życia wynika, że pustka uczuciowa jest konsekwencją braku wiary i siły w ogóle. Znajoma zaprasza mnie na kawę, jest bardzo życzliwa, uśmiechnięta. Szokująco żywa. Nie wiem czemu ona do mnie kieruje taką serdeczność, nie rozumiem, czasem nie wierzę, że można by chcieć wypić ze mną kawę, i nie chce pić tej kawy, nie mam na to siły i nie mam serdeczności w środku... Milej byłoby mi spędzić z nią czas, ale wolę zostać w swoim pokoju, bo obietnica tego że będzie miło, że mnie coś rozbawi, wzruszy, jest obietnicą z baśni. Boleśnie abstrakcyjną. I tak siedzę w pokoju, nie wierzę w życie, jest pusto, nijako, męcząco. To pewnie jest ateizm, kiedy ja sama nie wierzę ani w uczucia, ani w swoje życie i pewnie nihilizm, bo sens sprowadza się do automatyzmu i rutyny moich obowiązków. Czy chodzę do kościoła co niedzielę czy nie to wszystko i tak jedno... Na razie to jedyna, prymitywna nadzieja tkwi w leczeniu, a wasze dyskusje o lekach różnie nastrajają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HankaPrywatnie patrzysz na ateizm z perspektywy religii katolickiej, Bóg jest w niej miłością, więc brak Boga to brak miłości, ale to jest założenie religijne nie ateistyczne, ateista może odczuwać miłość i nie potrzebuje do tego ani koncepcji ani wiary w Boga. Zróbmy eksperyment myślowy, załóżmy że większość ludzi wierzy w smakowita, smakowit sprawia że jak jesz to czujesz smak potraw, więc osoby które nie wierzą w smakowita nie mogą odczuwać smaku, jest oczywiste dlaczego jest to absurdalne, nie da się przy obecnym stanie wiedzy wytłumaczyć subiektywnego odczucia smaku, jest to równie niezrozumiałe jak emocje więc myślę że porównanie jest całkiem trafne. Łatwo też zauważyć że wierzący by mówili o niewierzących że ci sami czują przecież niemożliwy do wyjaśnienia naukowo smak potraw więc czują smakowita chociasz nie chcą go zaakceptować.

 

Można odczuwać coś nie mając dla tego czegoś wytłumaczenia, w podejściu racjonalnym jest akceptacja tego że nie wszystko się wie i rozumie, nie ma zaś logicznej możliwości powiedzieć nie rozumiem skąd się bierze smak więc istnieje smakowit, czy nie rozumiem skąd są uczucia więc istnieje Bóg, to jest twierdzenie że rozumie się coś czego się nie rozumie.

 

Richard Feynman on God

 

Ponadto nie ma żadnych znanych ograniczeń co do tego jakie uczucie może mieć byt jedynie materialny więc nie ma żadnych podstaw żeby mówić że materialista nie morze wierzyć w uczucia, a raczej uznać je za rzeczywistość bo przecież czuje, problem pojawia się jak wymyślamy byty które mają te uczucia wytłumaczyć zamiast z pokorą przyznać że nie rozumiemy natury. I nie zgodzę się że rozumowa droga emocji nie ogarnie, bo nie wiemy jakie są jej granice więc jest to możliwe. Na podstawie sukcesów w zrozumieniu rzeczy które wydawały się niemożliwe do zrozumienia rozumowo i kompletnej klapy wszystkich innych sposobów zrozumienia wygląda na to że jest to najbardziej prawdopodobna droga którą możemy je kiedykolwiek zrozumieć, możliwe że nigdy tego nie zrozumiemy ale to nie znaczy że nie istnieją. Jak myślicie nie ma wytłumaczenia = nie istnieje to przeceniacie ludzką wiedzę, a może nawet to co człowiek jest w stanie pojąc, ludzie mają swoje intelektualne ograniczenia i nie ma żadnej gwarancji że zrozumieją wszystko co da się zrozumieć rozumowo.

 

Feynman - Not Knowing Things :

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, Guzik, jakie macie BMI?

Ja podczas choroby przytyłem 45kg, miałem już BMI przekraczające 40, a teraz mam BMI wynoszące 29,4, ale oczywiście nie jestem na żadnych lekach i nie mam żadnych obowiązków, więc ułatwiło mi to schudnięcie tych 32kg i chudnę dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No oczywisce, ze atista moze miec uczucia, czuć miłosc, kochać, czuć sens zycia i w ogóle. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, ze wiara w Boga jest warunkiem odczuwania uczuc - to byłaby bzdura. Zresztą wystarczy przypomniec sobie śmierć Jana Pawła II - przeżywało to większość Polski, ludzie byli poruszeni, także niewierzący, bo przecież niewierzący też mają uczucia i śmierć jakiegoś człowieka, zwłaszcza znanego i uznanego powszechnie za dobrego człowieka może ich głęboko poruszyć. Nie no założenie, że neiwierzący nie mogą mieć uczuć albo nie mogą odczuwać miłości byłoby bzdurą. Być może ateiści nie doczuwają pewnych uczuć "metafizycznych" ale tego nie wiem.

 

A u mnie w ogóle tragicznie, po tym cholernym Poznaniu zrobiło mi się ciągłe wyczerpania, odstawiłam ich gówniane leki już 2 mce temu, a to wyczerpanie cały czas jest...nie chcę się licytować ale nie wiem czy ktoś zWas cierpi tak bardzo jak ja. Wyć mi się chce, ale nawet nie mogę płakać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No oczywisce, ze atista moze miec uczucia, czuć miłosc, kochać, czuć sens zycia i w ogóle. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, ze wiara w Boga jest warunkiem odczuwania uczuc - to byłaby bzdura. Zresztą wystarczy przypomniec sobie śmierć Jana Pawła II - przeżywało to większość Polski, ludzie byli poruszeni, także niewierzący, bo przecież niewierzący też mają uczucia i śmierć jakiegoś człowieka, zwłaszcza znanego i uznanego powszechnie za dobrego człowieka może ich głęboko poruszyć.

 

Nie sama śmierć ale to całe gadanie o głębokim poruszeniu i pokulenie Jana Pawła II to była oczywista bzdura dla mojej rodziny, Polacy są tacy jacy byli jest narodowy zryw i żałoba to wszyscy poruszeni a jak wróci normalne życie to pełno chamów i myślących jedynie o sobie i nikt u nas się nie spodziewał że Polacy się zmienią. Nawet był jakiś mecz na którym mieli się kibole pojednać i doszło do zamieszek. Co wygląda trochę śmiesznie jak wiesz że pokulenie Jana Pawła II to bujda, chwilowe wzruszenie i nic więcej.

 

Nie no założenie, że neiwierzący nie mogą mieć uczuć albo nie mogą odczuwać miłości byłoby bzdurą. Być może ateiści nie doczuwają pewnych uczuć "metafizycznych" ale tego nie wiem.

 

Pewnie spora część nie, ale dużo ludzi odrzuciło wiarę z czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sama śmierć ale to całe gadanie o głębokim poruszeniu i pokulenie Jana Pawła II to była oczywista bzdura dla mojej rodziny, Polacy są tacy jacy byli jest narodowy zryw i żałoba to wszyscy poruszeni a jak wróci normalne życie to pełno chamów i myślących jedynie o sobie i nikt u nas się nie spodziewał że Polacy się zmienią. Nawet był jakiś mecz na którym mieli się kibole pojednać i doszło do zamieszek. Co wygląda trochę śmiesznie jak wiesz że pokulenie Jana Pawła II to bujda, chwilowe wzruszenie i nic więcej.

A z tym się akurat zupełnie zgadzam!!! Od rzu wiedziałam, że to będzie taki zryw, powierzchowne wzruszenie i nic więcej.Też tak uażam, że mamy taką narodową cechę - od powstania do powstania, przelejemy krew, wywalczymy wolnosc, a potem jej nie szanujemy i nadal jestesmy "pawiem narodów i papugą" jak pisał bodajze Słowacki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, być może jasno się nie wyraziłam, ale wcale nie uważam, żeby ateista nie miał uczuć, czy racjonalista uczuć nie miał, lub nie potrafił ich ogarnąć. Pisałam już na początku mojego posta, że to kontekst takiego myślenia, nie moje myślenie własne i po przytoczeniu tych postaw, które wziąłeś za moje napisałam: Tymczasem wiara w wszechmogącą pozazmysłową istotę nie jest gwarantem harmonii duchowej ani sytemu nerwowego, stąd rzeczywistość nie jest taka przejrzysta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyszku,a jak Ty taki zdolny w wyszukiwaniu róznych informacji o lekach to ja bardzo potrzebuję informacji jaki jest czas pótrwania chloprothixenu i po jakim czasie osiaga stęż. max. To bardzo ważne dla mnie

 

Korat policz sobie BMi - mam 168 cm i niestety 72 kg:( ( w lipcu wazyłam 63kg a w ogóle moja stndardowa waga zawsze była ok 56kg. Zal wspomnieć, że na poczatku studiów wazyłam 51kg, ale wtedy to byłam skóra i kosci. No i z natury jestem bardzo szczupła tylko te leki zrobiły ze mnie takiego potwora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PIGS, zazywam go dopiero 1,5 tygodnia, wiec ciezko mowic o jakichs wielkich zmianach. Jest jedna rzecz, ktora odczuwam bardzo wyraznie i nie jest to nic dobrego, a mianowicie totalne zmeczenie. Zazywam pierwsza dawke (100 mg) ok. godziny 9 i juz o 13 potrafie byc tak wyczerpany, ze slow brakuje. Oczy mi sie kleja, spac mi sie chce niemilosiernie. To jest rodzaj takiego zmeczenia jak przy wysokiej goraczce, ze co by czlowiek nie zrobil, to i tak go to wciaga glebiej. Przez pierwsze dni zazywania leku sie czulem troche lepiej, ale mam taka teorie, ze to bylo dlatego, ze wreszcie dostalem ten upragniony Solian, wiec sobie wkrecilem lepszy stan.

Ja waze 71 kg przy 181 cm, ale mam tzw. brzuszek, ktory probuje zwalczyc juz od dlugiego czasu (choc nie do konca aktywnie). Czy Solian moze spowodowac tycie?

I jeszcze jedno pytanie,

Czy Solian mozna laczyc z fluanaksolem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lol, dziewczyny macie BMI niemalże w normie, a używacie słów na określenie swojej wagi jakby się świat walił. Ja nawet po schudnięciu 32kg jestem lata świetlne za wami w kwestii bliskości uzyskania idealnej masy ciała. W najbardziej krytycznym momencie życia, nosiłem na sobie więcej tłuszczu niż ty brak uczuć ważyłaś. Mówiąc o sobie "potwór" wbijasz nóż w plecy osobom, które mają naprawdę problemy z wagą, bo co one mają zrobić gdy dźwigają ponad 50kg samego tłuszczu na swoim ciele. Ulegacie modzie i kierują wami pierwotne emocje, stąd te wasze histeryczne reakcje na parę kilo tłuszczyku za dużo. Dbać o siebie zawsze trzeba, ale trzeba też umieć ważyć słowa i realnie patrzeć na sytuację, bo o żadnych powikłaniach zdrowotnych przy waszej wadze nie ma mowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja Wam powiem, że od ładnych paru tyg (1,5-2 mce) nie biorę żadnych antydepresantów ani innych gówien i czuję się coraz lepiej, nawet uczuć czuję więcej...choć oczywiście róznie to bywa i w zeszłym tyg miałam potwornie ciężkie dni głównie przez koszmarne wyczerpanie, ale dziś np. czuję się nieźle i siły mam dużo, a wczoraj to nawet byłam na rowerze.

 

Mam natomiast te problemy z tarczycą, byłam u endokrynologa prywatnie i zlecił mi jeszcze biopsję tych guzków i jakieś dodatkowe badania, na które wolę nie myśleć ile wydam, bo w moim mieście kolejka do endokrynologa na NFZ wynosi pól roku czekania, a w tym roku i tak już się nie da, a lekarz pierwszego kontaktu nie może zlecić tak szczegółowych badań:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korat, Ja tam nie uważam abym była jakaś wybitnie wielka, jestem taka w normie - teraz. Kiedyś ważyłam więcej i wiele wysiłku włożyłam w to, aby mieć normalną wagę. Nie było to dla mnie łatwe. Teraz waga powyżej 70kg jest dla mnie zwyczajnie nie do zaakceptowania. Nie reaguję histerycznie na swój tłuszcz, jest sobie i niech będzie. Jak waga rosła to jakoś to znosiłam, kiedy przestałam się mieścić w ubrania to zaczęło mi to bardziej doskwierać. Po przekroczeniu 70kg poinformowałam o tym fakcie lekarza. Nie wiem w jakim miejscu napisałam coś niestosownego, nie rozumiem też o jakich pierwotnych emocjach mówisz.

 

-- 07 lis 2011, 18:51 --

 

brak uczuć, cieszę się, że u Ciebie sytuacja się zmieniła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, cieszę się, że u Ciebie sytuacja się zmieniła.

Zmieniła się, ale martwię się pewnymi sprawami typowo życiowymi. Dopiero jak człowiek dochodzi w miarę do siebie, to zaczyna się martwić problemami życiowymi...

 

-- 07 lis 2011, 19:48 --

 

Aczkolwiek w pewnym sensie powinnam się cieszyć, że po 3 latach walki wyjaśniło się, że mam chorą tarczycę. Ogólnie lekarze są cudowni, nikt nie wpadł na to, by zrobić głupie usg tarczycy, a z tego co powiedziała ta endokrynolog to przy zaburzeniach hormonalnych choruje cały organizm, wiele różnych narządów.

 

-- 07 lis 2011, 20:41 --

 

Jeszcze coś ciekawego:

http://www.youtube.com/watch?src_vid=zfusL3xTKn4&v=ZXi7LA7h36c&feature=iv&annotation_id=annotation_167960

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam do Was pytanie... czy brak emocji bądź też brak kontaktu z nimi, derealizacja, depersonalizacja, oderwanie od rzeczywistości, słaba pamięć, koncentracja, trudności z wysławianiem się, myśleniem, przypominaniem, życie za mgłą mogą wiązać się z początkami psychozy? :shock::shock: bo moja terapeutka "zaprosiła" (tzn. namówiła) mnie wczoraj na konsultację psychiatryczną, żeby to wykluczyć, normalnie wcięło mnie w fotel ze zdziwienia. :shock: ona sama zaczęła wątpić, że stan w jakim się znajduję wiąże się jedynie z przyczynami emocjonalnymi/psychologicznymi... o co w ogóle chodzi z tą psychozą? :shock::shock::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×