Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie bez zmian. Bo niby jakie zmiany miałyby nastąpić w nieczuciu. Mam tego dość, ale przez większość czasu działam na takim automacie i z świadomością tak szczątkową, że nawet nie myślę o moim stanie. O niczym właściwie nie myślę. Samo się myśli, choć zapytana co, nie umiałabym na to odpowiedzieć; ). Mam dość. Mam dość. Mam dość. Już nawet to są dla mnie puste słowa. Bo ten stan nie wywołuje we mnie nawet frustracji.

Chodzę na tę terapię. Efektów na razie nie ma, ale przynajmniej nie wymaga ode mnie bym mówiła o uczuciach. Pożyję, to zobaczę czy coś z tej terapii wyjdzie. No chyba, że nie pożyję:).

Co do tego kontrowersyjnego podejścia Zawilinskiego " dla mnie to nie są problemy"... ; )

Ja tam rozumiem co miał na myśli Zawilinski. I chociaż uważam, że to są problemy i to bardzo poważne, bo przecież mogę doprowadzić nawet do śmierci... to jednak... ja bym po prostu chciała znów tak odczuwać.

 

Brak uczuć, a jak Twoi terapeuci, też tak jak większość nie mogą zrozumieć , że nic nie odczuwasz, więc pytania o to są bezsensowne? Czy starają się jednak przyjąć to do wiadomości i na inne sposoby próbować Ci pomóc?

 

A w ogóle jak z Waszymi marzeniami? Marzycie czasem jeszcze? Umiecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie marzę...nie umiem...trudno marzyć bez uczuć...co z tego że kiedyś marzyłam o wyjazdach, turystyka była dla mnie pasją, jak teraz od roku mam dzień mam prawie takie samo fatalne samopoczucie i nic nie sprawia mi radości... 3-dniowy wyjazd nad morze skończył sie katastrofą tak się źle czułam.... moge marzyć o wyzodrownieniu i powrocie uczuć,ale racjonalnie, biorąć pod uwage fakty, trudno mi uwierzyć, że jeszcze kiedyś wrócą mi uczucia, marzenia, motywacja:(. A jednak mam jakąś nadzieję wbrew nadziei, irracjonalną, ale mam ją . Że coś podziała jesli to na psychoterapię lub że wymyslą jakis lek, jeśli to schizofrenia prosta....a tak w ogóle to mam straszny żal do losu...

Co do terapii tutaj, to jak juz pisałam, mój przypadek różni się od ogółu wszystkim. Zaczynam wątpić, że to co ja mam, to zaburzenia osobowości... wszystkie przypadki zaburzeń osobowosci tutaj wygladają zupełnie inaczej...ludzie mają konkretne problemy w swojej osobowości, nad którymi mogę pracować.

Bardzo mi przeszkadza to, że straciłam poczucie siebie...nie wiem jak jak to dokładnie opisać...tak jakbym swiadomosci swojej osoby nie miała i to jest okropne, a mam to prawie 24 h/dobę.

Ja bardzo zazdroszczę Niemądremu, że na Niego dzialaja jakieś leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemądry, ale ja nie leczyłam ketrelem schizofrenii, bo póki co nie mam na szczęście takiej diagnozy...ja ketrel bralam tylko na sen, a teraz biorę na sen 5mg olanzapiny.

Krwiopij, ja przed zmianą czułam mniej więcej to co Ty - wszystko odczuwałam bardzo intensywnie...i w mojej ocenie było to milion razy lepsze niż nieczucie..ale doprawdy trudno porównywać cierpienia...każde cierpienie jest złem i pewnie dla każdego jego wlasne cierpienie jest bardzo ważne.W zasadzie to współczuję nam obu - Tobie, że czujesz, a sobie, że nie czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amitrytryptylina zredukowała u mnie niewyobrażalne cierpienie, które odczuwałam w miejsce wygasłych uczuć, fluoksetyna ma mnie zaktywizować, a olanzapina jest na sen.Bo u mnie zanikł instynkt snu..nigdy bym nie zasnęła samoistnie.Jeszcze dostaję tegretol bo jakaś napadowośc wyszła w eeg, ale mam nadzieję, że tu mi go odstawią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadpobudliwosc rec. dopaminy nie zawsze oznacza schizofrenie czy tez stan manii ... czesto powoduje depresje... dlatego tak czesto w terapii lęku i wiekszosci typów depresji stosuje się leki które synteze dopaminy istotnie zmniejszają...

nadpobudliwosc receptorow dopaminy powoduje depresje? moze nadwrazliwosc wywolana wysokim poziomem dopaminy powoduje, ze czlowiek odbiera wszystko zbyt intensywnie i dlatego zaczyna chorowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja po wczorajeszej wizycie u psychiatry chce sie podzielić spostrzeżeniami odnośnie wizyty i mojej rozmowy z lekarzem...

 

cóż leków mi nie dał bo ogólnie leków nie biore ostatnio...czyli ostatnie lata...bo na pustke nei ma leku farmaceutycznego...

 

tylko psychoterapia,popatrzył w wypisy ze szpitali i że sa sie ze mna popracowac ale zebym sie nastawił na długoterminową terapie

 

 

 

 

zagaiłem o schizofreni prostej to stwierdził ze nie ma jej ale niby jest ale bardzo rzadko a w nowoczesnej klasyfikacji jest podpięta czy będzie podpięta bo niewiem czy owa taka już jest czy sie tworzy ,pod zaburzenia osobowosći... :bezradny:

 

hmmm i tak wszystko w teorii wiem lecz trudno to na praktyke przełożyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wyrzucam z siebe na terapii bezemocjonalne słowa..i nic nie czuję...ogólnie mam poczucie co ja tu robię wśród ludzi, którzy się tną, wymiotują, boja się bliskosci, chronicznie zdradzają partnera itd...z jednej strony czuję się zbyt "normalna" na ten oddział , a z drugiej czuję, że mój problem jest o wiele głębysz niż ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już tracę nadzieję...czuję sie jak człowiek z autyzmem...nawet gorzej, bo człowiek z autyzmem chyba coś czuję, może nieadekwatnie do sytuacji i nie czuje więzi z ludźmi, ale w ogóle chyba coś czuje...a ja nic...może z wyjątkiem ogólnego przygnębiania i pustki...

 

[Dodane po edycji:]

 

Zawiliński, jak Twoje tabletki na Parkinsona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlaczego zycie bez emocji nie ma sensu? bo sens zycia sie czuje. sensu zycia nie mozna zrozumiec. to trzeba czuc.

 

jesli chodzi o selegiline. biore ja 6 dzien. jak bylem calkowicie bez tabletek to mialem poped seksualny na niskim poziomie, za to na selegilinie go w ogole nie mam. czuje sie zamulony. taki wolny zolwik, do ktorego ledwo co dociera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A macie problem ze snem? Bo mi też instynkt snu zanikł, nigdy nie chce mi się spać, od lat spię tylko na tebletkach, teraz właściwie tylko olanzapina mi umozliwiała zaśnięcie, ale się okazało, że mam podwyzSZony cuker i może być będę musiała odstawić...boję się, że umrę od niespania, bo ja bez tabletki nie zasnę.Jestem bardzo zmartwiona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim skromnym zdaniem to nie decyzje na to wpłyneły tylko choroba i tyle jakieś schizy któe człowiekowi sie załanczają i które powoduja takie objawy ale u mnie to trwa za długo zdecydowanie...chce jechać do jakiekoś speca porządnego na konsultacje,brak uczuc poleca mi profesora rybakowskiego z poznania tylko 200 pierwsza wizyta + dojazd pewnei z godzinke człowiek posiedzi ale co on pomoże ponoć ma biologiczne podejsćie a ja zaklądam jednak ze każdy z zaburzoną psychiką ma coś z chemia w móżgu lub dysfunkcje anatomiczne mózgu innej opcji dla mnie nie ma raczej...choć przy zaburzeniach osobowosći ponoć badania nic ine wykarzą nawet najbardziej specjalistyczne bo to stany behawioralne kurna... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam już nawet siły tu pisać. Pogorszyło się mi. Nie wiedziałam, że może być gorzej. Mam jeszcze mniejszą świadomość niż wcześniej. Większą derealizację? Często nie wiem gdzie jestem. Co chwilę zasypiam, nieważne w jakim miejscu. Nie wiem co mam zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borsuk, są uczuciami na wyrost,szalonymi,intensywnymi emocjami wynikającymi z choroby,a nie z tego jaka jestem.Naprawdę,ja odjąć border mam dostosowany afekt.I smutek i wszystko co czuję jest bardziej realne,piękne,moje.

 

A czym jest choroba psychiczna? To jest sposob odczuwania i/lub zachowania ktory odbiega od norm i stanowi trudnosci dla siebie badz innych. Jakie sa kryteria defniniowania tego jaka jestes naprawde poza tym, ze defniniujesz swoje prawdziwe ja jako uczucia ktore chcesz i w takiej ilosci i wtedy kiedy ci to odpowiada? Nie wiem czy nazywanie czesci siebie jako choroby psychicznej jest dobre dla zdrowia psychicznego, moze to sprawic, ze twoje odczucia sa jezcze gorsze nisz by byly na temat tych emoci przez nazywanie ich choroba i tym samym dodatkowe ocenanie je. Innymi slowy proponuje zebys sprobowala medytaci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Topielico, tak mi przykro. Brałam Ciebie za wzór, że jednak można w miarę normalnie żyć i nawet kończyć studia nie mając emocji.W zasadzie nadal wierzę, że można...przecież ja też przed wyjazdem do Krakowa pracowałam jakoś tam i gdyby nie poczucie wielkiego cierpienia to pewnie bym pracowała w miarę normalnie...no ale zmartwiło mnie jakoś tam bezemocjonalnie, rozumowo wprawdzie, ale naprawdę zmartwiło, że u Ciebie gorzej... mam nadzieję, że to chwilowe pogorszenie i że chociaz trochę się poprawi....

Ja właśnie wracam na przepustkę z Krakowa do domu i przez drogę z Krakowa do Warszawy czułam sie okropnie...czułam znów to straszne cierpienie lub psychiczne bez powodu...ja nie wiem co to jest, ale czuję to ciagle dzień w dzień chyba...i bez powodu, czasamić mam ochotę wręcz umrzec tak jest to straszne...tak, ze Krwiopij, stan braku uczuć nie jest u mnie fajny, bo ja zamiast nornalnych uczuć czuję ciagle wielkie cierpienie..towarzyszy mi od rana do wieczora a czasami nawet jak sie budzę w nocy to moj mysli krążą wokol braku uczuć i mojego samopoczucia.To cierpienie obniża sie lub zanika dzień w dzień w poźnych godzinach wieczornych...nie wiem o czym to świadczy...ale chyba o jakiejs biologicznej podstawie tego wszystkiego?

Do tego bałam sie jechać sama pociagiem bo od paru miesiecy zdarzaja mi sie stany, w ktorych mam uczucie jakbym tracila przytomnosc...to chyba na tle nerwowym jest...i oczywiscie ledwo pociag ruszyl, a ja poczulam ze z moją głową cos sie dzieje, swiat jakby zawirował czy cos i czułam, ze lada moment stracę przytomność i jak nikt mnie nie uratuje to umrę..i wtedy poczulam LĘK. Serce zaczęło mi łomotać, a ja sobie uswiadomilam, że czułam prawdziwy lęk i się ucieszyłam, że coś naprawdę poczulam. Zaczęlam rozmawiać przez telefon,żeby jakoś sie skupic i nie stracić tej p, a potem rzytomnosci...za chwile sytuacja się powtórzyła, a potem już było dobrze...To akurat typowo nerwicowe mi się wydaje.

Jadę teraz drugim pociągiem i tak się zastanawiam nad sensem calej terapii...bardzo się zastanawiam...

Ja mam pczucie, że poprzednia terapia, na ktorą chodziłam w moim miescie przyniosła wicej szkody niz pozytku...długo by o tym pisać, ale na przykład sprawila,ze odsunełam sie od rodziny i pogrążyłam we wlasnym swiecie, a szczęsliwsza przez to się nie stałam, wręcz przeciwnie.

W tym Krakowie mają dość zdrowe podejście, jak mi sie na razie wydaje, ale jednej koleżance sugerują/wmawiają, że byla niechcianym dzieckiem...Nie wiem czmu takie cos ma służyć? Żeby sie poczuła jeszcze gorzej i straciła uczucia do swoich rodziców? Ja też chodzilam i płaciłam za terapie, która przyniosła więcej szkody niż pozyctku, bo odsunęła mnie od rodziny u pogrążyła we własnym chiorym świecie... druga dziewczyna sie martwi, bo przez terapię się zmienia i jej mąż sie nie może w tym odnależć i ich malżenwo stoi pod znakiem zpaytania...tak, ze jestem zwolennniczka psychoterapii,ale trzeba uważać, zeby ona pomagała, a nie szzkodziła...choć myslę, że dla borderów, dla ludzi , którzyz mają problem głównie z relacjami, z cieciem się, objadaniem, z wyrażaniem emocji Kraków może zdziałać wiele dobrego...bo widzę, że oni są nastawieni głównie na poprawianie relacji i zachowania...natomiast na problemy typu brak uczuć to nie wiem czy coś pomogą...pocieszyłam się dziś, gdy zgadałam się, że jest w Krakowie jeszcze jeden chłopak, który nie ma poczucia siebie...bo do tej pory byłam jedna jedyna z takimi problemami. Ale jeszcze raz podkreslę - z tego, co przez te 2,5 tygodnia zaobserwowałam to oni są nastawieni głównie na uczenie, wypracowywanie zdrowych relacji z ludżmi i w konsekwencji prawidłowego zachowania. Wydaje mi się ta terapia w tym wzgledzie naprawdę dobra, ale nie umiem ocenić czy jest skuteczna, bo akurat takich problemów nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czuję straszne cierpienie i depresję dziś. Jak można czuć cierpienie BEZ POWODU? Ja je czuję ciągle...dlaczego los tak okrutnie się ze mną obszedł? Nie znajduję odpowiedzi na te pytania...jestem u moich rodziców i chodzę jak cień...tyle ze mnie zostało. Dlaczego mam CAŁKOWITĄ anhedonię? Nawet nie czuję dziś pustki tylko cierpienie...nawet popłakałam sobie trochę, choć to nie jest taki prawdziwy płaz, który oczyszcza i daje siłę tylko takie powierzchowne miągwienie...bo ja naprawdę nie mam siły...czuję się jak w jakimś obozie koncentracyjnym... moja mama widziała, że płaczę i zaczęła od razu, że Jej to nie wzrusza itd. Jak się spytałam dlaczego nie ma dla mnie litości to zaczęła mnie wyszydzać... dlaczego moja mama z jednej strony doczekać się nie mogła aż przyjadę z Krakowa i nakupowała dla mnie różnych rzeczy, a z drugiej nie chce słuchać jak cierpię i mnie wyszydza? Za trudne to jest dla Niej? Czy mi nie wierzy, że jest aż tak źle...bo jest strasznie...czuję sie jak pozbawiony woli worek mąki...często marzę o znalezieniu się w DPSie gdzie jakoś doczekam śmierci...bo ja nie jestem już w stanie sprostać podstawowym obowiązkom...gdyby nie moi rodzice, to bym dawno żyła na śmietniku...jak ma na to poczucie cierpienia mi pomóc psychoterapia, jak to cierpienie samo się pojawiło i nie ma żadnego psychologicznego powodu...w dodatku pewnie odstawią mi olanzapinę, jedyny lek, dzięki któremu dobrze spałam i przynajmniej noc była dla mnie wytchnieniem...mam znów myśli samobójcze...chyba każdy by miał.

Znowu, znowu moja Mama wykpiła mnie jak Jej powiedziałam o tym niewyobrażalnym cierpieniu...jak tak można? Jak może Matka tak reagować? Kto ma mi wierzyć jak własna Matka tak reaguje? Ja nie mam siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wasze objawy wskazują na 90% że macie roztrzepany mózg.Tez miałem takie objawy.Po co się masturbujecie???

Przestańcie, poczekajcie parę miesięcy i będziecie zdrowi.

 

[Dodane po edycji:]

 

Przecież ta wasz gadka nie ma sensu.Lepiej skupcie się na czytaniu książki,CNOCIE i lekkiej pracy fizycznej a będzie dobrze.

 

[Dodane po edycji:]

 

Co drugie Wasze zdanie to JA NIE MAM SIŁY,NIC MI SIĘ NIE CHE ITD. Tak się czuje roztrzepany człowiek.

 

[Dodane po edycji:]

 

Brak uczuć, masz Zimną Matkę i prawdopodobnie przez nią zaczęłaś/łeś się masturbować.

 

[Dodane po edycji:]

 

Aha jak byk rzuca się w oczy fałszywy obraz kochającej i opiekuńczej Matki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, nie wiem co się dzieje...czuję takie ekstremalne cierpienie psychiczne, że tego sie nie da opisać...to jest obóz koncentracyjny...i to cierpienie jest samo z siebie bez żadnego powodu.. przez dwa lata czułam straszne cierpienie z powodu utraty uczuć, a od roku z powodu obaw, że mam schizofrenie prostą i tak jakby mi zostało...i nawet jak się niczego nie obawiam to cierpienie czuję ogromne...nie wiem dlaczego je czuję...ale Wy sobie nie umiecie wyobrazic, a ja nie umiem wyazić jak wielkie niewyobrażalne jest to cierpienie...człowiek marzy o tym, że żeby przestać istnieć....nie wiem, wydaje mi się, ze mój mózg zwariował i po prostu źle działa... ten stan nie ma żadnego związku z rzeczywistoscią...wszystko mi sie dobrze układa...nie wiem jak jakas psychoza to jest...bo jak inaczej nazwać takie stany nie mające związku z rzeczywistościa...mam ochotę zrobić najgorsze... bo nie daję rady tego wytrzymać...jadę pociagiem do Warszawy to co ja przechodzę to się nie mieści w głowie...to jest nieludzkie...Boże, dlaczego? Nie wiem co to jest? Jak mogę ć takie omne cierpienie bez powodu?Może to jednak jest schizofrenia prosta? Nie wiem, nie wiem dlaczego tak się czuję...ja wypróbowałam wszystkie leki przeciwdepresyjne...napiszę wprost niestety, że nie umiem nie myślec o samobójstwie....ale jestem wierząca...nie zrobię tego... ale ile takiego cierpienia mnie czeka? dlaczego nie działają zadne leki? wyprobowałam WSZYSTKIE antydepresanty...dlaczego amitryptylina przestała działać po 3 tyg? Jezu najsłodszy, jak ja mam to wytrzymać przez następne kilkadziesiąt lat? Dlaczego mnie sto spotkało? Dlaczego nie działaja ani leki ani psychoterapia? Co to jest?Boże, nigdy nie przypuszczałam, ze mnie spotka takie coś...no nie umiem nie mysleć o samobójstwie...a nie chcę tego robić...ale ja z zycia nie mam nic...tylko ciągłe cierpienie...jak to możliwe, że rzeczywiste wydarzenia w ogóle nie maja na mnie wpływu, a ciagle czuję to cierpienie, które nie ma związku z rzeczywistością? Moze to naprawdę jakaś specyficzna pschoza...nie moge ucieć od tego cierienia w cos przyjemnoego, bo NIC nie sprawia mi przyjemności, cokolwiek robię, to czuję to cierpienie...jak to możliwe żeby takie coś człowieka spotkało...jak ja mam wytzrymać tam w KRakowie...tam nikt nie jest w takim stanie...

Kriwopij, czy te straszne stany, te intensywne uczucuia, masz po jaikchs rzeczywistych wydarzeniach czy tak samo z siebe bz związku z rzeczywistoscią?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wasze objawy wskazują na 90% że macie roztrzepany mózg.Tez miałem takie objawy.Po co się masturbujecie???

Przestańcie, poczekajcie parę miesięcy i będziecie zdrowi.

 

[Dodane po edycji:]

 

Przecież ta wasz gadka nie ma sensu.Lepiej skupcie się na czytaniu książki,CNOCIE i lekkiej pracy fizycznej a będzie dobrze.

 

[Dodane po edycji:]

 

Co drugie Wasze zdanie to JA NIE MAM SIŁY,NIC MI SIĘ NIE CHE ITD. Tak się czuje roztrzepany człowiek.

 

[Dodane po edycji:]

 

Brak uczuć, masz Zimną Matkę i prawdopodobnie przez nią zaczęłaś/łeś się masturbować.

 

[Dodane po edycji:]

 

Aha jak byk rzuca się w oczy fałszywy obraz kochającej i opiekuńczej Matki.

 

 

Twoje ulubione słowo, to TRZEPAĆ i wszystko co jest z tym związane, czy jak??

a drugie to MASTURBACJA??

masakra

wkurzasz mnie człowieku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Irbis20, twoja historia mnie urzekła. Gdybym mogła odczuwać rozbawienie...

Brak uczuć, częściowo Ciebie rozumiem. Aczkolwiek nie odczuwam nawet cierpienia, nie w taki sposób przynajmniej. Ale w chwilach gdy nie jestem tylko automatem, gdy jeszcze mam jeszcze jakieś resztki świadomości siebie i tego co się dzieje... to też myślę tylko o jednym. Z tą różnicą, że ja nie wierzę. I w końcu się złamię. To wiem na 100%, bo tak się nie da długo. Ale ostatnio ja nawet te resztki świadomości tracę. Całkowicie przestaję być. Gdy mam przebłyski własnego myślenia ( tak jak teraz) to zastanawiam się, czy ja jeszcze nad sobą panuję, tzn nad moim ciałem. Czy ja nie zrobię sobie czegoś w stanie tej półświadomości. Tak czy inaczej, jednego jestem pewna, nie zamierzam tak "żyć". Nie umiem mieć wiary ani nadziei. Wypróbuję opcje, które są dostępne, tak jak zaplanowałam. Brak uczuć, to jedyne co nam zostało, liczyć że coś pomoże, starać się(?). Jeżeli umiesz wierzyć, to musisz się tego trzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×