Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wyjść z izolacji społecznej?


Gość Dean

Rekomendowane odpowiedzi

człowiek nerwica, widzialam już Twoje zdjęcia w "ludziach z forum".Mnie tam sie podobasz,masz piękne niebieskie oczy,przylegające uszka i wszystko jest na swoim miejscu.Są naprawdę szpetni ludzie,a to co Tobie dolega to poważne zaburzenie percepcji-zresztą okulary nosisz,więc może źle widzisz jak patrzysz w lustro?

Ja tam swoje wiem,tak jak Linka napisala-pozwol ocenić kobietom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere Ja patrze na siebie dokladnie tak jak mówią o mnie ludzie na realu...A mówią dosyć żle o moim wyglądzie/o mnie...

Mnie tam sie podobasz,masz piękne niebieskie oczy,przylegające uszka i wszystko jest na swoim miejscu.

Nie podlizuj sie! :P:P:mrgreen:;)

 

W sumie na tzw. realu budzę u jednych ludzi litość,u drugich zażenowanie,jeszcze inni odnoszą się do mnie z wyższością,co powoduje,że to ja potem do tych osób odnoszę się zupelnie tak samo..., najlepsze to,że ja tym ludziom niczego nie zrobiłem :mrgreen: A wciąż staram się jak mogę żeby doprowadzić siebie do porządku...staram siębyć normalnym człowiekiem,odzywającym siędo ludzi...ale nie potrafie po prostu... Kurde to mialo isc na pw ale tak juz to tutaj zostawie.

Przepraszam za mase błędó ortograficznych ale póżna godzina....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

złowiek nerwica pisze te same bzdury w które ja kiedyś wierzyłem.

To nie są bzdury.

Pewnie sam już w głebi serca wiesz że świat wcale nie wygląd tak jak mowisz tylko raczej usprawiedliwiasz sam przed sobą swoją bierność.

Wygląda tak jak mówie..

miłość trzeba umieć dawac i odbierać a nie zasługiwać na nią

Oczywiście,że trzeba sobie na nią "zasłużyć".W ogóle co rozumiesz przez dawanie i odbieranie miłości,bo żeby poznać kogoś to zdecydowanie nie wystarczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere Z takim wyglądem zawsze się gdzieś zakręcisz, przynajmniej wokół osób płci przeciwnej :P

człowiek nerwica Wygląd ma znaczenie, ale nie aż takie jak ci się wydaje. Przynajmniej u facetów, u kobiet jest ważniejszym czynnikiem, lecz oczywiście absolutnie nie głównym, taka moja opinia. Moim zdaniem to taka zasłona u ciebie i usprawiedliwienie przed nie-działaniem. Wg mnie wyglądasz normalnie, jesteś całkiem zwyczajnym kolesiem, musisz popracować nad sobą, przede wszystkim nad pewnością siebie. Potem nad łapaniem dystansu, a w końcu nad asertywnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Suicidesilence- ależ ja pracuję nad sobą naprawdę!,a już w szczególności nad asertywnością i pewnością siebie,

Dla kobiet tak samo jak i dla facetów ważne są pewne cechy...nie masz ich-odpadasz.Nie wierze w bajkowe twierdzenia o miłości na którą "zasługuje" każy człowiek tylko dlatego,że żyje.Facet musi pokazać pewne cechy męskości,musi być choć w pewnym stopniu niezależny,radzić sobie choć w najmniejszym stopniu...ale jakoś radzić,musi mieć odpowiedni akceptowany przez reszte społeczeństwa sposób bycia,zachowania,funkcjonowania społecznego.I tylko to chciałem tutaj napisać.Na początku swoich wypowiedzi napisałem,że nie odwołuje się do swojego przypadku..bo u mnie to bardziej skomplikowane...W każdym razie chciał bym poinformować,po raz kolejny zresztą,że w sumie wcale nie mam aaż tak niskiej samooceny jak kiedyś,pracuje nad tym od kilku lat i od pewnego czasu jest lepiej...jestem asertywny...Co do pracy nad fizycznością....co do pracy nad fizycznością....nie zależało mi na tym do tej pory...jednak od kilku dni jestem zmuszony do diet i tych innych rzeczy...być może wcześniej nie pracowałem nad swoją fizycznością dlatego,że:czułem sie zdrowy,2-niespecjalnie sie do tego brałem ponieważ nie widziałem w tym żadnego celu,bo nie za bardzo chce mi się jakoś z kimś być...

 

Poza tym,widze tutaj,całkowicie dla mnie niezrozumiałe twierdzenia typu "musisz mieć przyjaciela w sobie samym" albo"musisz nauczyć się żyć sam ze sobą,robić coś konstruktywnego itp.."...co to ma do poznawania ludzi?.Rozumiem,że przez przebywanie samemu ze sobą Dean mial by podbudować swoją samoocenę?...Co do "przyjaciela"...tu moim zdaniem znowu jest to "bajkowe myśłenie" bo zmiana nastawienia do siebie,myślenia o sobie nie jest czymś łatwym....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo życie w takim świecie było by dla mnie nie do zniesienia

Być może właśnie dlatego mam doła...bo wierzę w taki świat.

Co do tych cech mezczyzny to przesadzilem troche..ale po prostu kazdy facet musi mieć to coś...no i nadal bd się trzymał zaradności życiowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Suicidesilence- ależ ja pracuję nad sobą naprawdę!,a już w szczególności nad asertywnością i pewnością siebie,

Dla kobiet tak samo jak i dla facetów ważne są pewne cechy...nie masz ich-odpadasz.Nie wierze w bajkowe twierdzenia o miłości na którą "zasługuje" każy człowiek tylko dlatego,że żyje.Facet musi pokazać pewne cechy męskości,musi być choć w pewnym stopniu niezależny,radzić sobie choć w najmniejszym stopniu...ale jakoś radzić,musi mieć odpowiedni akceptowany przez reszte społeczeństwa sposób bycia,zachowania,funkcjonowania społecznego.I tylko to chciałem tutaj napisać.Na początku swoich wypowiedzi napisałem,że nie odwołuje się do swojego przypadku..bo u mnie to bardziej skomplikowane..

Ja też nie wierzę w takie twierdzenia tego typu albo, że czekaj miłość sama do ciebie przyjdzie. To życie nadzieją, a rzeczywistość jest bardziej brutalna. Trzeba niestety obracać się w towarzystwie, spotykać się z ludźmi, oczywiście bez przesady, ale czekanie nic nie da. Oczywiście są kobiety, których pociągają całkowicie inni faceci, ale ok. 80 % kobiet szuka właśnie cech jakie tam są najbardziej pożądane. Co nie znaczy, że nie zwróci uwagi na faceta, który nie ma żadnej z nich, a jednak czymś przyciąga. Wg mnie najważniejsze są pewność siebie, stanowczość i ogólnie nie bycie całkowicie bezbarwnym, bez własnego zdania i osobowości. A co lubienia siebie - to ważne jak nie wiem co. Jak można przyciągać do siebie innych i dać się naprawdę lubić, skoro nie lubi się samego siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wierzę w mówisz-masz i w to, że los ma niezłe poczucie humoru i ani nas lubi ani nie lubi ale często traktuje nas ironią :D

 

Generalnie wiem jak to jest mieć obsesję na temat swojego wyglądu... MYślę, sobie że nie mam szans- to logiczne. Gdyby mi się udało- to by było wbrew logice bo jestem okropna i tyle, taka prawda. Ale... wiem też jak to jest ( bo udało mi się pare razy wznieść na te wyżyny) pójść gdzieś w super nastroju , pełna wiary że to nie ma znaczenia, luzu i nie myśląc ani trochę o sobie, nie uprawiając samokrytyki tylko nastawiając sie na zabawe z ludźmi i CZUĆ jak powietrze sie wypelnia taką zajebistą atmosferą relacji, jak przyciągamy się z ludźmi w rozmowie etc. To takie poczucie że mozesz wszystko, że jest super... To niestety zdecydowana mniejszość mojego zycia, przynajmniej ostatnio :P

Człowieku Nerwico , jestem na tym forum od dawna, to straszne jak mocna wrastaw Ciebie to poczucie niemocy i losu ktory Cię skazuje na coś. Ja na prawdę roumiem ze to trudne jest. Jak mi się uda złapać dystans to prędzej czy póxniej przychodzi ta chwila kiedy widzę się gdzieś w odbiciu lustra w sklepie i myślę .. o kur**... z czym do ludzi?!

I ważna rzecz: egocentryzm. Uprawianie namiętnie samokrytyki, ciągłe zastanawianie się co jest nie tak ( jakież to asekuranckie ), ten strach przed odrzuceniem ( po co? gorzej być nie może, najwyzej wroci sie do pkt wyjscia) proadzą na skupieniu na sobie= staniu się z pkt widzenia towarzystwa homo sapiens n u d zi a r z e m !!

 

A jeśli chodzi o wyjście z izolazji? Wowowow...

Odleciałam od rzeczywistosci ponad 3 lata temu i bylo serio ciezko. Nadal czuje jakbym stracila jakas czesc siebie i nie byla do konca zdolna do takich kontaktow jak kiedys... ciezko :) Sama do konca nie wiem czym i gdzie chce byc.

w moim przypadku to powinnam zabić strach przed odrzuceniem i poczucie ze jestem beznadziejna, za beznadziejna zeby ktos chcial ze mna gadac... ( są tacy ludzie którzy wydaja sie chcieć ale ja zawsze sobie znajde wytłumaczenie ze oszukują :Di tak na prawde nie chcą...) To mnie paraliżuje w kontaktach.

Staram się godzić i zamykać te chwile kiedy analizuję. Mam potrzebę ,trawienia" swoich problemów rodzinnych , egzystencjalnych blabla. ale moze nie warto pozwalać sobie na trawienie 24/7.

Warto faktycznie zająć się soba ale w takim sensie, żeby poprawic swoją kondycję psychofizyczną. Sport, jakis moze zdrowszy tryb zycia :) Niby banał a a znaczenie, na prawde. Jak jest sie bardziej zadowolonym z siebie jest sie mniej spietym w koncu.

No i nie myslec o sobie jako o kims gorszym. wszyscy są ludzmi, nikt nie musi nas rozumiec całych, to przecież i tak nie możliwe. Fajnie jest cieszyc sie nawet powierzchownymi kontaktami z kazdym. Mozna isc do pracy dorywczej i robic swoje w kącie, mozna isc do pracy dorywczej i chciec się nastawic na dobrze spędzony czas z ludzmi na poznanie ich jako takich ot tak.

 

Zgadzam się z tym, że są pewne cechy które przyciągają, faktem jest że kobietom często podobają sie faceci ktorzy maja powodzenie u innych etc... Ale z tego co widzę i kobietom i mężczyznom może się podobać dany typ etc a i tak o ty z kim są decyduje coś zupełnie innego... Są z tymi z ktorymisie doagaduja , z tymi przy ktorych się czują ludzmi ktorymi lubią sie czuc... JEst chyba wieele azpetow... Pomyśl Człowieku Nerwico czy nie OGRANICZASZ SIĘ sam ciągle myśląc w jeden sposób o jednym aspekcie tak uparcie.

Ok, konczę :)Nie wiem czy to co naisalam ma jakas wieksza wartość ale trudno :)

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko nastawiając sie na zabawe z ludźmi i CZUĆ jak powietrze sie wypelnia taką zajebistą atmosferą relacji, jak przyciągamy się z ludźmi w rozmowie etc. To takie poczucie że mozesz wszystko, że jest super
No, ja też to lubie, niach, niach. :D Kiedy ja to ostani raz miałem, ehh.
Ok, konczę :)Nie wiem czy to co naisalam ma jakas wieksza wartość ale trudno :)
Nie wiem, ale mi się podobało :smile:

Gdy staramy się przypodobać innym, robić wszsytko po to, żeby inni nas docenili, zaczęli lubić, przestali gardzić, to wtedy nici z tego, bo ludzie czują, że jesteśmy sztuczni, że robimy wszystko asekurując się, bojąc i czekając na nagrodę w postaci lepszego traktowania z ich strony. Wtedy ludzie postrzegają taką osobę jako ofiarę, bo ta próbuje się dostosować, czuć od niej strach i niepewność. To nie jest prawdziwa praca nad sobą, ludzie zaczynają się tobą interesować i lubią cię gdy ty nie starasz się robić wrażenia, kiedy jedyne co ciebie interesuje to to, jak sam czujesz się ze sobą, oczywiście nie chodzi o to by stać się narcyzem, dlatego zdanie o tym, żeby być dla siebie przyjacielem jest prawdziwe. Gdy sam czujesz się ze sobą dobrze, to wtedy nie boisz się już wyjść do ludzi i nawet ich negatywne reakcje już ciebie nie dotyczą, praca nad sobą polega nie na opowiadaniu sobie i rozmyślaniu nad tym jacy ludzie są dla mnie nie dobrzy, bo tak można bez końca do usranej śmierci, tylko na coraz lepszym kontaktem z samym sobą, zamiast rozmyślać w nieskończoność o tym co było znacznie efektywniejszą metodą jest skupienie się na chwili obecnej i zauważenie swoich emocji, ale już bez całej tej historii, która się za nimi kryje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z powodu depresji popadłem w cholerną izolacje społczeną.Nie mam z kim wyjść nie mam dziewczyny został mi jeden przyjacielale z nim nie za badzo mogę gdzieś wyjść bo to raczej introwertyk.Nie brakuje mi raczej zdolność społecznych,zawsze byłem najzabawniejszy w towarzystwie,może teraz to się trochę popsuło przez depresja ale mimo wszystko w miarę umiem się zachować.Ale nie wiem jakto zrobić,jak nawiazać wieź z innymi ludźmi,gdzie szukać kontaktów,co radzicie?

 

 

Mam to samo :( Teraz nawet jak czuje sie lepiej, to juz nie mam z kim gadac - starzy przyjaciele odeszli. O moich urodzinach pamietala - oprocz mamy - 1 osoba :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wiesz co.Chyba nie da się wyjść z izolacji społecznj,bez jakiejś gwałtownej zmiany w zyciu.Mnie może uratuje pójscie na studia jesli nie palnę sobie w łeb do tego czasu.

 

Studia to super pomysl. Moja samotnosc zaczela sie wlasnie jak je skonczylem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wiesz co.Chyba nie da się wyjść z izolacji społecznj,bez jakiejś gwałtownej zmiany w zyciu.Mnie może uratuje pójscie na studia jesli nie palnę sobie w łeb do tego czasu.

 

Studia to super pomysl. Moja samotnosc zaczela sie wlasnie jak je skonczylem

 

To bardzo niebezpieczny pomysł pokładać całą nadzieję w studiach. Mi "gwałtowne zmiany w życiu" typu wyjazd na studia nic nie pomogły. Co z tego, że zmienisz otoczenie, zajęcia. Trzeba zmienić swoje chore myślenie, do tego nie trzeba żadnych gwałtownych zmian, raczej zmian wewnętrznych, determinacji, pracy nad sobą. Nic nie dzieje się tak szybko, nie ma hop-siup, życie zmienione o 180 stopni.

 

Ale ogólnie to studia są dobrym pomysłem :)

 

A tak poza tym, to możecie poszukać znajomych tutaj na forum :). To działa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko chciałem przypomnieć że izolacja żle działa ogólnie na zdrowych ludzi a co dopiero na chorych....

Ja przez 3 lata izolacji od ludzi zgłupiałem :D .

 

[Dodane po edycji:]

 

Tak tylko chciałem przypomnieć że izolacja żle działa ogólnie na zdrowych ludzi a co dopiero na chorych....

Ja przez 3 lata izolacji od ludzi zgłupiałem :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej...;)

 

Podbijam mój stary temat...bardzo stary.

 

Zaczyna się nowy rok akademicki,od jutra będę znowu próbował zacząć żyć;p Bedę mieszkał w Krk,w akademiku,chce jakoś sobie ułożyć tak żeby wyjść z tej izolacji.Mam tylko jednego przyjaciela,jeszcze z gimbazy,ale mieszka 50 km ode mnie.Nie mogę go nigdzie wyciągnąć,choć powoli chyba zaczyna pękać;p

Poza tym nie mam ZUPEŁNIE nikogo,nie mam z kim wyjść,ani gdzie,nie wiem gdzie poznać.Ale bardzo chce spróbować coś zmienić.

Na razie wróce na kurs tańca,choć średnio mi się chce.Może postaram się poznać kogoś w akademiku,choc to bedzie spore wyzwanie.Nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić żeby kogoś poznać??Gdzie może iść samotny facet??Żeby poznać ludzi w ogóle,nie tylko dziewczyny bo mam już dość szukania dziewczyny,zmęczyło mnie to,będę sam to będę,nie mam serca dalej szukać.

Ma ktoś jakieś pomysły/doświadczenia gdzie poznał kogoś na dłużej,jakichś znajomych z którymi można było gdzieś wspólnie wyjść,jakąś grupkę przyjaciół no nie wiem...nie chce mi się już być samemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W akademikach to chyba można się wbić do kogoś na imprezę. Po alkoholu związywanie znajomości jest znaczenie łatwiejsze. Raz, drugi, za trzecim będą Ci mówić cześć stary.

Btw. Ile Ty lat już studiujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No będę próbował,akademik i kurs tańca na pewno.Zobacze czy w tej samej szkole tańca,ale nie wiem co jeszcze,na prawde chce ruszyć z miejsca,może spróbuje jakieś słitaśne selfi sobie walnąć i zrobić sobie konto na sympatii albo badoo ale chciałbym też coś bardziej realnego,myślałem o spotkaniach forumowych ale ciężko jest ludziuf zebrać na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×