Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jaka terapia byłaby dla mnie skuteczna?


LifeRecover

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Jestem w desperacji

Bardzo potrzebuję skutecznej terapii (nie farmakologicznej) ale nie wiem gdzie ją znaleźć.

Podpowiedzcie co w takiej sytuacji byłoby dla mnie najlepsze.

Mam zdiagnozowane zaburzenie osobowości mieszanego typu. ok końca podstawówki byłem nieśmiały i nie maiłem bliskich kontaktów z płcią przeciwną. W szkole średniej zamknąłem się w sobie i nie licząc siedzenia na lekcjach, nie maiłem kontaktów pozalekcyjnych z moim pokoleniem. Siedziałem w domu bojąc się ośmieszenia. jestem z rodziny dysfunkcyjnej i trochę mnie wypaczono - wyrzekam się siebie w obecności innych i każdy może mi wejść na głowę, nawet miła starsza pani. nie będąc w społeczeństwie przez ostatnie lata nie nauczyłem się tego wszystkie, czego można się nauczyć, przebywając z innymi ludźmi na zewnątrz. Sumując to razem z niespędzaniem po lekcjach czasu z kolegami ze szkoły średniej, będzie to aż 14 lat życia po za światem, a to jest 1/3 mojego całego życia. Na dzień dzisiejszy dalej nie mam dziewczyny (i nigdy nie miałem), nie mam kolegów, nie znam nikogo w tym mieście. Po wyjściu na zewnątrz nawet nie mam do kogo pójść, ani dokąd pójść, bo nie potrafię funkcjonować w miejscach w których nie przebywałem. i dalej krępuję się w miejscach publicznych, teraz jest gorzej, bo mam prawie 30 lat, a umiem tyle co 15sto latek.

Co dziennie obok mojego bloku, przechodzi trochę kobiet. zachwycam się każdą. Zachwycam się w nich wszystkim, odgłosem pantofelników na chodniku, ich wyglądem, kobiecą barwą głosu, nawet kiedy przeklinają lub kaszlą mi się podobają. Nawet 40sto lenie potrafią mi się podobać jeśli są ładne... bo jestem od zawsze samotny i nie mogę już tego wytrzymać. Jestem tak niesamowicie sfrustrowany i zazdrosny widokiem facetów chodzących obok kobiet, że palę paczkę szlugów dziennie albo zamulam się alkoholem... a o takich porach jak ta (22:36), kiedy niektóre przychodzą pod blok i spędzają czas z facetami na ławkach, porostu umieram z cierpienia - spłyca mi się wtedy oddech i czuję ze coś mnie dusi. muszę w takich sytuacjach zagłuszać dźwięki z zewnątrz muzyką. To żałosne co zostało z mojego życia, jeszcze zanim zacząłem naprawdę żyć :(. nawet nie mam z kim o tym porozmawiać, codziennie biję się z myślami, umieram z zazdrości i frustracji, bo lata mijają i za parę lat, jeśli nic się nie zmieni, to nie będzie to już 1/3 życia po za społeczeństwem, tylko 1/2, a potem 2/3. To straszne. Jestem taki samotny i ciągnie mnie do ludzi, ale nie potrafię się przełamać, bo wstydzę się przed zdrowymi tego jak przeżyłem ostanie 14 lat życia i jak żyję teraz. Z roku na rok myślę o sobie coraz gorzej, a moja samoocena od lat jest na dnie.

Co mam zrobić? Byłem kiedyś na farmakoterapii zanim zmienili mi diagnozę, to było straszne (ogromny lęk z efektów ubocznych) ale leki niczego niezmieniły mimo że przyjmowałem leki 8 lat, bo problem polegał od początku na tym, że nie jestem nauczony jak żyć wśród ludzi. i nie czuję się na tyle pewnie żeby dowarzyć się zagadać z choćby jedną osobą z osiedla.

Dostałem skierowane do stacjonarnego ośrodka psychoterapii w Komorowie ale mnie nie przyjęli (a w klinice powiedzieli mi że do mojego profilu najbardziej pasują takie stacjonarne ośrodki), uważając że pogorszy mi się jeżeli będę musiał się otworzyć w grupie ale właśnie po tym zesłaniu do domu odpier**la mi, kiedy jestem tu - odseparowany od moja pokolenia, jakiegoś wsparcia, psychoterapii grupowej. Muszę tylko znosić widok kobiet na zewnątrz i słuchać sąsiadek za ścianą, pojękujących po nocy. To jest nie do zniesienia. Pomocy, po prostu pomocy, jestem w desperacji. nie chcę się już zabijać jak kiedyś ale nie widzę wyjścia z tej sytuacji.

Gdzie są miejsca, w którym mógłbym przebywać 7 dni w tygodniu z podobnymi osobami i mieć razem z nimi terapię? Bardzo tego potrzebuję.. bez tego nie przeżyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.

Doskonale Cie rozumiem, kiedy wychodzę tez nie mam gdzie iść...bo od dziecka byłam taka jak opisujesz.

A korzystałes kiedykolwiek z jakiejś terapii? Z pomocy psychologa? Takich, ze się wyraże jak my jest bardzo sporo....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

W trakcie farmakoterapii chodziłem jednocześnie do psychologów. Na przestrzeni lat chodziłem do kilku (ale za bardzo się krępowałem żeby mówić o wszystkim) i dopiero u czwartej terapeutki zacząłem się otwierać, na tyle żeby w końcu mówić o wszystkim. Teraz potrafię o tym mówić ale tylko z terapeutkami lub anonimowo na forum. Nie potrafię się zdobyć na to, żeby znaleźć sobie towarzystwo, bo w oczach tych typowych (że tak powiem) wypadłbym żałośnie.

Nawet ten tekst z tego kawałka mp3, potrafił mnie dobić, bo drwią w nim z kogoś podobnego do mnie.

http://blooo.wrzuta.pl/audio/ae3S2gfbPpf/06._hemp_gru_-_skit_feat._fundacja_droga

nie mam poczucia własnej wartości i swoją samoocenę od lat buduję w oparciu o teksty lub zachowanie oceniających mnie ludzi.

a cieżko jest być ocenionym przez innych pozytywnie w mojej sytuacji, co jeszcze pogłębia problem.

Takich, ze się wyraże jak my jest bardzo sporo

Taak? jakoś nigdy nikogo podobnego nie spotkałem. Może dlatego, że za mało wychodzę na zewnątrz i tacy jak ja też przesiadują w domu, bojąc się upokorzenia.

u mnie w rejonie nie ma miejsca, gdzie prowadzona jest psychoterapia grupowa, nawet w trybie dziennym.

Podobno ostatnia deska ratunku to oddział w Krakowie

http://babinski.pl/oddzial-leczenia-zaburzen-osobowosci-nerwic-7f ale na dostanie się tam czeka się rok i nie łatwo się tam dostać. Miałem jeszcze coś napisać ale muszę zapalić na balkonie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Z jednej strony nie zyczę nikomu żyć tak jak ja ale dobrze jest dowiedzieć się, że sa w polsce osoby z podobną przeszłością. Czuję przez to że ta samotnia/nisza w której jestem, nie jest tak mała jak moje pojedyncze życie i może są w Polsce osoby, które potrafiłyby mnie dobrze zrozumieć, a ja ich.

Tatka: Na ile Twoja przeszłość jest podobna do mojej?. Jak teraz współcześnie rodzisz sobie na co dzień?

Przed chwilą wróciłem z centrum zdrowia psychicznego żeby zapisać się na spotkania z psychologiem z centrum. Dzięki temu będę miał możliwość chodzenia do klubu dla pacjentów z centrum. Będę mógł pobyć wśród nich i jeszcze bardziej się otworzyć.

Chodziłem tam w 2004 ale byłem na tyle nieśmiały, że nie potrafiłem zacząć rozmowy, siedziałem tylko i słuchałem rozmów innych. Niektórzy mieli ciężkie diagnozy ale nie mieli problemów z otwartością, myślałem wtedy że ze mną musi być coś naprawdę nie tak, zdołowałem się i zrezygnowałem z przychodzenia tam... potem miałem 2 próby samobójcze ale teraz czuję się już na siłach, żeby tam chodzić. Nie planuję już żadnych prób samobójczych, bo chcę żyć typowym/normalny życiem... mam jeszcze w sobie nadzieję. Stały kontakt z innymi ludźmi, to jest coś czego potrzebuję... i z sytuacji które korzystnie na mnie wypłyną niczego więcej na dzień dzisiejszy w moim mieście nie znajdę. Dojeżdżanie do sąsiedniego miasta na psychoterapię grupową, chyba nie dałoby niczego. Bo czym że jest spotykanie się w grupie raz na tydzień, a potem powrót do domu i czekanie w stresie przez tydzień na następne spotkanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×