Skocz do zawartości
Nerwica.com

Re: Terapeuci-wasze opinie i wrażenia


Lubomir

Rekomendowane odpowiedzi

Do założenia tego wątku skłoniła mnie wymiana zdań z bratem na temat naszych psycholożek.Obydwaj mieliśmy do czynienia z zupełnie różnym podejściem do tematu.

Mógłbyś opisać tak w skrócie czym się różniło to podejście do tematu u różnych psychologów? :roll:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam terapeutkę która na siłę musi ze mnie wyciągać pewne rzeczy - ale nigdy nie ocenia, tylko zawsze się pyta - jak ja siebie oceniam, jakbym oceniła kogoś kto zachowałby się jak ja i jak mi się wydaje, że oceniają mnie inni. Czasem każe pisać i porównywać, szukać sytuacji w życiu, pokazuje bzdurność moich teorii. To raz, dwa moja terapia nie polega na samej rozmowie, prowadzę zeszycik, co sesję dostaję masę tabelek do wypełnienia, opisuję swoje myśli, czyny - na bieżąco, w chwilach złych i dobrych, objawy fizyczne choroby. Mam szukać potwierdzeń i zaprzeczeń dla moich "wydaje mi się, że" , Później omawiamy to na spotkaniu, a w sumie zaczynamy od tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Gdzieś na półmetku zaczęła coś notować i zadawać jakieś pytania.Tylko że mi to wydawało się troszkę takie nie takie.Zero zaangażowania,takie jakby udawane to było.Wiało sztucznością i lekceważeniem.Miałem do niej iść po raz któryś tam aż nie poszedłem i tak do dzisiaj.Zastanawiam się jeszcze nad jej odwiedzeniem ale nie wiem czy jest po co?

 

No chyba rzeczywiście nie ma po co. No to już chyba terapeutka linki wydaje mi się bardziej do rzeczy, pomimo, że przerażałoby mnie jakieś notowanie, wypełnianie jakiś tabelek? No ale powiedzmy, że mnie niedowiarka :smile: jakoś lepiej przekonuje taka bardziej zaangażowana forma niż niestety twoja psycholożka Adaś. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linko, adaś - myślę że warto w takim temacie pisać jakiego rodzaju terapię się odbywa - są bardzo różne formy terapeutyczne, jeśli przy porównaniach wrzucimy wszystko do jednego worka to zaszkodzi to i nam, i terapeutom (bo ktoś może mieć niesłuszne zastrzeżenia do swojego psychologa na przykład). Przy okazji - paradoksy fajnie wszystko to opisała w temacie rodzaje psychoterapii.

 

Nie chce mi się rozpisywać za bardzo w tej chwili, napiszę Wam jednak że w moim przypadku dobrego terapeuty trochę szukałem. Zwykle dość szybko rezygnowałem, nie chciało mi się tracić czasu na kogoś, kto marnowałby tylko moje pieniądze. Jednym z kryteriów jakie stosowałem była szybkość stawiania diagnozy (charakterystyczna dla terapeutów z wykształceniem psychiatrycznym) - jak mi ktoś po niecałej godzinie rozmowy nawijał, że on już doskonale wie co mi jest - leciał do odstrzału. Jedno z moich powiedzeń życiowych brzmi "po co szukać? lepiej znaleźć!" ;) i tak to trafiłem do terapeutki dzięki której pozbyłem się nerwicy lękowej. W skrócie - zastosowała terapię psychoanalityczną, choć pewnie było tam trochę i z innych metod. Wpierw się wzbraniałem, ale swoim profesjonalizmem wzbudziła moje zaufanie i "oddałem się w jej ręce". Dużo było moich monologów, przerywanych jej krótkimi, za to celnymi, inteligentnymi uwagami. Miała do mnie dużo pytań, wyjaśniała mi pewne procesy, ukryty mechanizm zachowań itp. Nie oceniała, ewentualnie od czasu do czasu - gdy sam prosiłem o jej opinię. Zawsze szczera i obiektywna. Udało jej się tak prowadzić terapię, że odnosiłem wrażenie że do zdrowia dochodziłem sam, jakby bez jej udziału (oczywiście tak naprawdę była to jej ogromna zasługa). Co mnie jeszcze ujęło - widać było ogrom jej pracy poza samą terapią. Pierwszy raz miałem wrażenie że terapeuta, poza tą godzinką w tygodniu kiedy do niego przychodzę, poświęca mnie, mojemu przypadkowi dużo pracy poza wizytą - wkłada to serce, angażuje się (w sensie pracy, nie emocjonalnie oczywiście). Była doskonale rozeznana w tym, co jej mówiłem o sobie - nigdy nie musiałem jej mówić czegoś drugi raz, ba! czasem sama przypominała mi, że np. parę tygodniu temu mówiłem coś innego. Naprawdę rewelacja. Czapki z głów. Psychoterapeuta wart każdej wydanej złotóweczki!

 

Martwi przy tym stosunek tych "kiepskich" terapeutów do tych "dobrych". Trudno na podstawie li tylko własnych doświadczeń generalizować, ale chyba tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Może być też tak, że ocena terapii zależy również od samego zainteresowanego nią, kto wie - może komuś innemu lepiej pomógłby akurat któryś z moich poprzednich terapeutów, nie ta ostatnia. Dlatego chyba warto szukać i (tak wiem, już o tym pisałem) - zmieniać terapię, kiedy się nie jest zadowolonym z efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja terapeutka skupia się na emocjach. Opisuję jej jakąś sytuację, a ona często pyta: i jak się wtedy czujesz? Myślę także, że stara się zmienić mój sposób postrzegania świata, ale chyba na tym polega terapia, nieprawdaż? :) Denerwuje mnie to, że nie daje mi prawie żadnych rad, nawet jeśli ją o to wprost poproszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od siebie moge dodac, ze moja terapeutka tez dokladnie o to samo pyta (tzn. np o jakies tam sytuacje i moje uczucia itp), ale czesto daje mi tez fajne rady i wnioski lub ja sam wpadam na cos i razem to obgadujemy.

 

Chodze prywatnie, ale jak sobie pomysle, ze 60 minut place 140 zl to az mnie w dolku sciska.

 

Wydaje mi sie, ze mozna spokojnie znalezc prywatnie terapeute do 100 zl za 60 minut (w sensie bardzo dobrego terapueute) ....C

 

Co myslicie ?

 

A zdarza sie Wam negocjowac stawki jezeli np decydujecie sie na kilka miechy od razu lub placicie z gory za dluzszy okres czy cos w ten desen ?

 

Nie wyrobie placic 140 zl za godzine.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja terapeutka skupia się na emocjach. Opisuję jej jakąś sytuację, a ona często pyta: i jak się wtedy czujesz? Myślę także, że stara się zmienić mój sposób postrzegania świata, ale chyba na tym polega terapia, nieprawdaż? :) Denerwuje mnie to, że nie daje mi prawie żadnych rad, nawet jeśli ją o to wprost poproszę.

 

Moja również skupia się na emocjach. Tyle, że ja je nie za bardzo odróżniam, więc gdy o czymś rozmawiamy to ona mnie cały czas bacznie obserwuje, na podstawie mojego zachowania czasem mówi mi, co mogę czuć, zastanawiamy się potem razem czy tak jest, co to może być... Bo ja jakby nie za bardzo rejestruję uczucia. :? Coś czuję, ale nie wiem co, nie umiem wyłapać konkretnych emocji z ich lawiny... :roll:

Mi też terapeutka nie daje żadnych rad na tacy, nawet gdy ją o to proszę. W moim przypadku jest to w stu procentach uzasadnione, bo ja praktycznie nigdy nie słucham rad innych, nie wiem dlaczego, ale ich wtedy nie przyjmuję, nie biorę pod uwagę. To ja muszę dojść do rozwiązania problemów - przy dużej aczkolwiek dyskretnej pomocy terapeutki. Tak więc moja terapeutka wie co robi. Dużym plusem jest też fakt, że ona mi nie daje sobą manipulować, odgrywać kolejnych ról, a mam do tego tendencje i dobrze mi to wychodzi... :roll: Właściwie ona pierwsza się nie daje, co mnie i złości, i wzbudza we mnie podziw. ;)

 

Zenonek - płacisz bardzo dużo, jestem w szoku!!! :shock: Moja terapeutka bierze 100 zł (a jest dobra i jako fachowiec, i jako człowiek...) , ja płacę 60 zł jako jeszcze studentka, która sama płaci za terapię. Chodzę na terapię integratywną, czyli terapeutka pracuje w różnych nurtach (behawioralno-poznawczym, psychodynamicznym, ericksonowskim, hellingerowskim, z elementami terapii prowokatywnej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie zmieniam terapeute ! Nie wycenieam tej osoby na az tak dobra zeby dawac taka kase ! Teraz sie skaplem, ze mialem juz z 5 wizyt- chyba bardziej humor by mi sie poprawil jakbym miale te 700 zl w kieszeni.

 

Dodatkowo frustracja wynikajaca z wydawania takiej kasy moze w ogole zaprzepascic caly efekt terapii...

 

Trafilem raczej na naciagacza zwyczajnego.

 

Ja rozumiem dawac nawet 100 zl !! Ale 140 to rozboj w bialy dzien!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonku, myślę, że to jest bardzo duży wydatek, jeśli nie czujesz, że ten terapeuta bardzo bardzo Ci pomaga to faktycznie lepiej poszukać kogoś innego, kto ma niższe stawki, bo 140 to naprawdę rozbój w biały dzień... Szczerze mówiąc to jeszcze nie słyszałam, żeby terapeuta tyle brał, psychiatra - owszem, ale psychoterapeuta nie. :shock: A jest naprawdę wielu świetnych fachowców, którzy biorą dużo mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja terapeutka jest z nurtu psychoanalitycznego, analizuję z nią sny, czasem uczucia. Czesto coś analizujemy, ona interpretuje, stara mi się nie radzić, tylko jak sama mowi'pobudzać do myślenia'

czesto nic nie mówi, milczy- przez to jestem sflustrowany, ale to pomaga, gdyż w zyciu też nie będziemy zaspokajani- terapeuci pomagaja nam latwiej to znieść, żebyśmy nie byli wściekli.

Nigdy mnie nie ocenia, nie porownuje do innych.

Zdziwiłem się, że tak szybko trafiłem na dobrego terapeutę- za 2 razem.

Co do ceny- bierze 50 zł za 60 min.

Polecam wszystkim ten nurt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodziłam na terapię dsychodynamiczną z NFZ. Wizyta trwała 50 min. Chodziałam ponad rok czasu, leczyłam się z nerwicy natręctw. Przyznam, iż ta psycholog była bardzo ciepła, czułam się bezpiecznie i ufałam jej jako mojej terapeutce. Bardzo dokładnie mnie słychała, wszytsko co jej mówiłam było dla niej ważne. Nigdy nie czułam się nie słuchana, czy zlekceważona. Jak zgubiłam wątek to prawie, że słowo w słowo była mi w stanie przypomnieć co mówiłam przez ostatnie np. pół godziny. Pamiętała dobrze co było mówione na wcześniejszych wizytach. Pamiętała całą moją historię choroby, wszytsko o czym rozmawiałyśmy.

Terapia polegała na tym, że ja przychodziłam i mówiłam jej o wszytskim tym co miałam potrzebę mówić, mówiłam o tym wszytskim co było dla mnie ważne. Nigdy nie powiedziała, że to co mówię jest nie istotne dla terapii, nigdy nie zasugerowała, że coś z tego co mówię jest mniej ważne. Mówiłam jej o tym co czuje, myślę, o własnych spostrzeżeniach, wnioskach. Opowiadałam jej o moich problemach z chłopakiem, moich relacjach z innymi ludźmi.

Miałam nerwicę zatem głównie mówiłam o moich lękach, o obsesjach jakie mnie wówczas dręczyły. Opowiadałam o irracjonalnych kompulsjach, potrzebie nieustannej analizy, o tym wszytskim czego najbardziej się bałam. A ona słuchała uważnie! Raczej dawała mi wolną przestrzeń - rzadko się wypowiadała sama, jednak czuło się, że ma ze mną kontakt, że słucha. Czasami coś komentowała - głównie tłumaczyła skąd mogą się brać u mnie dane lęki. Analiozwałyśmy to wspólnie. Czasami zadawała istotne pytania, czasami dawała komentarz do moich spostrzeżeń, wniosków. Czasami też dawała swój komentarz dlaczego prawdopodobnie inna osoba zareagowała na mnie tak, czy inaczej. Czy też tłumczała skąd mogą wynikać zachowania innych względem mnie.

Wydawałoby się, że jak takie gadanie może pomóc, a jednak głównie w wyniku tej właśnie terapii wyleczyłam się z NERWICY NATRĘCTW.

 

Obecnie już nie mam nn, ale wciąż jestem osobą troszku nieporadną życiowo. Nie potrafię podejmować istostnych decyzji, wszytsko to odwlekam w nieskończoność... Ciągle czuje się jakbym była w zawieszeniu, pomiędzy jedną decyzją, a drugą. Pomimo, że mam czegoś dosyć to i tak nie potrafię jakby dokonać zmian, bo się ich boję. Postanowiłam zatem, że wybiorę się na koleją terapię tym razem nastawioną na to aby odzyskać wpływ na własne życie. Aby jako osoba dorosła umieć pokierować własnym życiem, nie czekając co inni za mnie postanowią.

I tu pojawia sie problem! Obecnie chodzę na terapię opartą na zasadach ericksonowskich. Jest to też z NFZ, jednak wizyta trwa już tylko 30 min.

Kobieta jest trudna i jej nie rozumiem. Czuje się jakbym ciągle wszystko mówiła nie tak, źle. To co mówię ją niespacjalnie interesuje. Często przerywa mi sugerując, iż to co mówię nie służy terapii. Mam wrażenie, iż bardziej jej zależy na tym abym mówiła konkretnie, poprawnie, składnie niż na treści wypowiedzi. Stersuje mnie sugerując, że na wypowiedź mam np. 15 min., poczym przechodzimy do innego zagadnienia. Czuje się u niej jak na jakimś egzaminie i w ogóle nie znam, nie rozumiem zasad jej gry - czyli jej dziwnych założeń terapeutycznych, o których chyba zapomniała wspomnieć. Czuje się oceniana. Czuje się tak jaby to ona czegoś ode mnie chciała tylko ja nie wiem czego. I tak zastanawiam się kto tu jest dla kogo. Ja nie czuje aby ona była dla mnie, aby chciała mi pomóc tylko chyba chce na siłe przerobić terapie aby móc odnotować w notesie - kolejny pacjęt załatwiony!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuje się u niej jak na jakimś egzaminie i w ogóle nie znam, nie rozumiem zasad jej gry - czyli jej dziwnych założeń terapeutycznych, o których chyba zapomniała wspomnieć. Czuje się oceniana. Czuje się tak jaby to ona czegoś ode mnie chciała tylko ja nie wiem czego. I tak zastanawiam się kto tu jest dla kogo. Ja nie czuje aby ona była dla mnie, aby chciała mi pomóc tylko chyba chce na siłe przerobić terapie aby móc odnotować w notesie - kolejny pacjęt załatwiony!

 

To bardzo ważne, o czym tu wspomniałaś. Mówiłaś jej o tym wszystkim? Moim zdaniem mogłabyś z nią o tym szczerze porozmawiać, powiedzieć jak się czujesz, bo to co najmniej sluży terapii to niedomówienia... Powiedz jej spokojnie i kulturalnie to co napisałaś, żeby wyjaśnić do końca tą sytuację i żebyś mogła naprawdę z tej terapii skorzystać, wynieść coś, a nie czuć się jak na jakimś egzaminie i czekać na koniec spotkania, by móc odetchnąć z ulgą. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam terapeutkę która na siłę musi ze mnie wyciągać pewne rzeczy - ale nigdy nie ocenia, tylko zawsze się pyta - jak ja siebie oceniam, jakbym oceniła kogoś kto zachowałby się jak ja i jak mi się wydaje, że oceniają mnie inni. Czasem każe pisać i porównywać, szukać sytuacji w życiu, pokazuje bzdurność moich teorii. To raz, dwa moja terapia nie polega na samej rozmowie, prowadzę zeszycik, co sesję dostaję masę tabelek do wypełnienia, opisuję swoje myśli, czyny - na bieżąco, w chwilach złych i dobrych, objawy fizyczne choroby. Mam szukać potwierdzeń i zaprzeczeń dla moich "wydaje mi się, że" , Później omawiamy to na spotkaniu, a w sumie zaczynamy od tego.

 

Chciałabym mieć psychoterapeutę, który potrafiłby coś wyciągnąć ze mnie i chciałabym nawet uzupełniać takie tabelki, może łatwiej by mi było określić różne rzeczy... Może uświadamiałabym sobie własne myśli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam terapeutkę która na siłę musi ze mnie wyciągać pewne rzeczy - ale nigdy nie ocenia, tylko zawsze się pyta - jak ja siebie oceniam, jakbym oceniła kogoś kto zachowałby się jak ja i jak mi się wydaje, że oceniają mnie inni. Czasem każe pisać i porównywać, szukać sytuacji w życiu, pokazuje bzdurność moich teorii. To raz, dwa moja terapia nie polega na samej rozmowie, prowadzę zeszycik, co sesję dostaję masę tabelek do wypełnienia, opisuję swoje myśli, czyny - na bieżąco, w chwilach złych i dobrych, objawy fizyczne choroby. Mam szukać potwierdzeń i zaprzeczeń dla moich "wydaje mi się, że" , Później omawiamy to na spotkaniu, a w sumie zaczynamy od tego.

 

Chciałabym mieć psychoterapeutę, który potrafiłby coś wyciągnąć ze mnie i chciałabym nawet uzupełniać takie tabelki, może łatwiej by mi było określić różne rzeczy... Może uświadamiałabym sobie własne myśli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwnie czuję się z tym, że nie potrafiłabym tak naprawdę opisać mojej terapeutki. Właściwie jest raczej w porządku, ale mam czasem wrażenie że jest straszną materialistką i to trochę psuje naszą relację. Niby 80 zł za 50 minut to raczej przeciętna kwota i w tej kwestii jest ok, ale wydaje mi się, że ona jest dla mnie miła tylko dlatego że płacę. Ja wiem, to jej praca itd, ale chciałabym poczuć że pieniądze nie są najważniejsze, że ona owszem, pracuje, ale jest w pewnym sensie bezinteresowna. Po prostu wydaje mi się że gdybym nagle powiedziała że nie mam kasy, pokazałaby mi drzwi. Rozumiem że nie powinno się przekraczać w terapii "cienkiej granicy", ale chciałabym czasem poczuć że jestem dla niej człowiekiem, który potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem. Są takie momenty, ale jest ich zdecydowanie za mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×