Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety prawda jest bolesna, bo niby wszyscy chcą się wykaraskać, ale mało kto chce wziąść sprawy w swoje ręce. Albo chcą się wyżalić, posłuchać jak to inni mają gorzej albo otrzymać jakiś złoty środek. Chcą dostać kontrakt na tkiwcie w tym samym szambie tylko na lepszych dogodniejszych warunkach, a tak sie nie da.

 

Muszisz wyplenić chwasty ze swojego ogródka i nabrać sił psychicznych.

 

A prochy? to dobre dla tych w najgorszych stadiach , gdzie człowiek nie potrafi wstać z łóżka, czy wyjść po zakupy, ostatnia deska ratunku, a dla mnie to kolejny gwóźdź do trumny.

 

I co by nie mówili, uwierz mi, życie z ludźmi to takie przeciąganie liny-inaczej mówiąc taka wojenka. Najlepsze jest to, że 99% jak wyczuje u Ciebie słabość to Cie wykorzysta. Dlatego, żeby grać z nimi na równych zasadach i czerpać z tego przyjemność musisz emanować siłą psychiczną, wtedy nie odważą się z tobą ścierać. Szczerze wielu ludzi wyczuwa to podświadomie, a nawet nieświadomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, chciałbym Was o coś zapytać, mianowicie chodzi mi o pewien problem ktory niestety mam, zatem, niewiem jak to okreslic, czy dalej choruje na tą chorobe czy juz nie, gdyz objaw nerwicy juz niemam od ponad 2 -3 miesiecy odkad zaczełem kuracje magnezowo - potasową, prawdopodobnie mialem wyczyszczone te obydwa pierwiastki i dzisiaj czuje sie zajebiscie :), oczywiscie niechce nic przesadzac ani nic, dlatego mowie ze niewiem czy jestem wyleczony z tej choroby, przechodze do sedna, jak mowilem od 3 miesiecy zauwazylem poprawe, lecz od 2 tygodni zaobserwowalem cos bardzo nie pokojącego, kiedys mialem natrectwa myslowe 100 razy na sekunde, a dzisiaj ? kompletny brak przepływu myśli, wyobrazni, wymuszam w sobie zeby o czyms pomyslec, nieraz robie cos automatycznie (tak mi sie zdaje), czy ja niewiem, nie umiem sie przyzwyczaic do tego jak sie zyje normalnie czy jak ? heh, oczywiscie ta wiadomosc nie jest zadna pochwałą ze sie niby wyleczylem z niej, napisze tak po roku, gdy objaw zadnych miec nie bede, wiec prosze Was o pomoc, co jednak moze byc nie tak.

P.S niewiedzialem w jakim konkretnie temacie tego posta umiescic, aha, tez macie piski w prawym uchu ? jesli chodzi o nerwice lub czyms podobne ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze za wczesnie mowić,ze sie wyleczyłeś poza tym reemisja mozę trwać nawet kilka lat i nagle bach, ja ostatnio nie mam tez natręctw,ale czy jestem wyleczona to nie wiem, szczerze to wątpię myśle ,ze to sprawa leków, co do ucha ja czuje ,ze czasem nagle mnie szumi,ale w lewym. Uzupełnienie mikroelementów może zniwelować objawy nerwicy, ale raczej nie wyleczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, chcesię wziąc za siebie mam już dosyć tej nerwicy, zamykania się w domu i analizowania siebie, chcialabym sie was poradzic, czy znacie dobrych terapeutów ktorzy pomogli wam wyjsc z nerwicy z WARSZAWY?? Z GÓRY DZIEKUJE ZA NAMIARY, pytam bo ostatnio trafialam na kiepskich przy ktorych jeszcze bardziej sie denerwowalam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Nerwuski :)

Hmm, od czego by tu zacząć... Dzieciństwo miałam fajne, rodziców mam fajnych, ale moje dorosłe życie od lat nastoletnich obfitowało w stresy. Choroby w rodzinie, nieudane związki, kilka toksycznych osób na mojej drodze, skutki moich złych wyborów...różne takie wydarzenia bardzo przykre, niektóre dla mnie traumatyczne. Teraz mam 28 lat. Pierwszy raz nerwica przyatakowała jakieś dwa lata temu. Jechałam pociągiem, spokojna, wyluzowana, z książką w ręku. W ułamku sekundy potworny atak duszności, byłam pewna, że umieram. Nie umarłam. Przeszło - do następnego dnia. Uderzyło nie z taką siłą już, ale znowu - wypieki na twarzy, szybkie bicie serca, ucisk w klatce piersiowej, lęk, niedobrze... Kolejne tygodnie to wezwanie pogotowia do pracy, wizyta na pogotowiu, lekarze, kardiolog, ekg, enzymy zawałowe... Diagnoza - nerwica. Lekarz z pogotowia przepisuje mi Pramolan, biorę kilka dni, kardiolog mówi, żebym odstawiła, odstawiam. Dochodzę do siebie, wracam do życia, już nie boję się wsiąść sama do autobusu. Nerwica ustępuje, jest dobrze, tygodniami, miesiącami...

Ostatnie m-ce mojego życia to znowu dużo stresu i niepewności. Związek z alkoholikiem. Dobrym człowiekiem, kochającym, ale co 2-3-4 tygodnie zaglądającym do kieliszka i wyczyniającym po tym różne cuda. Stres stres stres. Jego terapia i starania, moja terapia dla członków rodziny osób z tym problemem, jego kolejne wpadki. Jestem osłabiona, dopada mnie infekcja górnych dróg oddechowych, dostaję antybiotyk. Czuję się źle. Kolejna "wpadka" mojego partnera, awantura, chora wychodzę z domu, mam pierwszą większą paranoję psychiczną - stoję na podwórku i czuję jakbym miała oszaleć. Zaczynam też nagle odczuwać słabość mięśni nóg, moje nogi są momentami jak z waty, boję się, że się przewrócę, ale nie przewracam się, się słaba. Z partnerem wszystko się stabilizuje, omawiamy problem, on zgłasza swoje trudności swojej terapeutce, ja daje kolejną szansę. Fizycznie czuje się coraz gorzej, zaczynają mnie męczyć potworne zawroty głowy, wymioty, odbijanie, mroczki i kolorowe plamki przed oczyma i co najgorsze - słabość nóg. Dalej - pogotowie, kroplówka do domu. Kolejne pogotowie, badania krwi - wszystko idealnie. Punkcja lędźwiowo, aby wykluczyć neuroinfekję. Wykluczona. EKG, dobre. Wypuszczają mnie do domu, a ja nadal czuję się strasznie. Pierwszy dzień w domu jest okej, tragicznie się czuję, ale to po punkcji. Zaczynam mieć straszne "jazdy", latają mi nerwowo nogi i ręce, czytam o swoich objawach, czytam o stwardnieniu rozsianym - wszystko pasuje. Mam wrażenie, że moje ciało odmówi mi posłuszeństwa, leżę i boję się, że nie ruszę ręką, nogą, że zaniemówię, oślepnę. Każdy ruch to wyzwanie, czuję się słaba. Dalej - wizyta u neurologa. Pani doktor niby nic poważnego nie podejrzewa, ale pisze że mam wygórowane odruchy patologiczne kończyn i "na wszelki wypadek" kieruje mnie na rezonans mózgu, badania hormonów tarczycy i na boreliozę plus kilka dodatkowych parametrów z krwi. Czuję, jakby moje mięśnie słabły, niedobrze mi, czuję się źle 24h na dobę a dodatkowo czasowo zwiększają się lęki. Wiem, że mam nerwicę, ale podejrzewam dodatkowo inną straszną chorobę. Zachowuję się jak wariatka. Mój partner czule się mną zajmuje i dba o mnie, ale w końcu ma kolejną wpadkę. W najgorszym dla mnie momencie. To dla mnie potworny cios, decyduje się na rozstanie, na kilka dni jadę do rodziców, nie funkcjonuje normalnie, ciągle sprawdzam, czy mogę ruszać nogami i rękoma, bo mam wrażenie, jakbym nie mogła. Boję się rezonansu jak diabli, mam klaustrofobię, nie wiem, jak przeżyję tą rurę. Niepotrzebnie, przeżyłam bez wrażenia. Czuję jakby moje mięśnie były słaaaaabe. Rezonans wychodzi okej, krew okej, tylko z cholesterolem problem. Borelioza ujemna. Kolejna wizyta prywatnie u neurologa, innego, tamta pani na urlopie. Panicznie boję się SLA - stwardnienia zanikowego bocznego - strasznej choroby, w której najpierw słabną mięśnie, potem człowiek zostaje sparaliżowanym warzywem i w ciągu max kilku lat umiera przez uduszenie. Moje objawy mi pasuję, moje mięśnie słabną, do tej choroby pasuje też stwierdzenie u mnie wygórowania objawów neurologicznych. Mówię neurologowi o wszystkim, mówię też że mam nerwicę. Stwierdza - pani jest zdrowa. Tzn. jest pani chora - na nerwicę. Opukuje mnie i stwierdza, że wygórowanych objawów nie mam, że są żywe ale nie patologiczne. Mówię o słabych mięsniach, o bólach nóg, o strachu przez SLA. Mówi, że nie ma sensu wykonywać badań diagnostycznych pod kątem SLA, bo że jest pewien że mi to nie dolega. To nerwy. Daje mi receptę na cyt. "łagodny lek tonizujący", że mam brać m-c i jak przejdzie to już nic a jak nie przejdzie to wrócić. Mówi, że nie potrzebuje psychiatry ani psychologa. Fakt, opisałam mu wszystkie objawy neurologiczne, ale o jazdach psychicznych nie mówiłam zbytnio, no bo to neurolog a nie psycho. Wykupuję lek, okazuje się, że to fluo - prozak. Jestem w szoku, że lekarz mnie nie poinformował o wszystkim. Jak pytałam o objawy uboczne, mówił tylko o zawrotach głowy. Ulotka mnie przeraża, nie podejmuje brania leku. Jeden dzień czuję się nieco lepiej, wracam do swojego mieszkania, gdzie po rozstaniu z facetem jestem sama. Znowu lęk, że słabną mi mięśnie, bo nogi są jak z waty i bolą. Znowu dziwne poczucie, że chyba nie dam rady wstać z łóżka, przekręcić się na bok, ruszyć ręką. Jak próbuję to daje radę. Ale czuję się, że to dla mnie wysiłek psychiczny wielki, boję się niedowładu, niesprawności, paraliżu. Tego, że nie dam rady wstać z łóżka i się ruszyć . Czuję jakbym traciła kontrolę nad własnym ciałem, i tak już od wielu dni. Na przemian lęk i usilne przekonywanie się, że będzie okej, że dam radę, że - słowa lekarza - jestem zdrowa. Ciągle dylemat, czy diagnozować się dalej, czy iść do następnego neurologa, czy dać sobie na luz. Czy brać ten prozak. Ciągłe myśli o zaniku mięśni. Były partner totalnie załamany, sygnalizuje myśli samobójcze, wysyła smsy po nocy. Chciałabym się zresetować, wyłączyć na chwilę i włączyć normalna i zdrowa.

Czy ktoś dotrwał do tego momentu...? Jeśli tak to powiedzcie błagam - czy ktoś miał całymi dniami takie jazdy z nogami i rękoma z waty, bólami mięśni, z poczuciem braku kontroli nad własnym ciałem, ze słabością, która powoduje, że nie wiesz, czy fizycznie dasz radę wstać z łóżka? Czy to naprawde może być nerwica??? Pojutrze mam wrócić do pracy a na drugie mam już Strach...

 

pozdrawiam i dużo siły Wam życzę!

 

y.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to naprawde może być nerwica??? moim zdaniem nawet jeżli powiedział by nam to profesor psychologii pewnie nie dalibyśmy do końca wiary.

To jest nasz problem. Idź do psychologa albo psychiatry to nie wstyd - oni nie badają tylko wariatów !!!

Z drugiej strony, czy ktoś wie dlaczego w nerwicy są zawroty głowy ????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dbd11 nie umiem wyjaśnić, skąd się w nerwicy biorą zawroty głowy (które mnie wykańczają...), ale neurolog powiedział mi, że nerwica podszywa się pod różne choroby i je imituje tak jakby. on pracuje na codzień w jakimś szpitalu wojskowym na oddziale neurologii i powiedział, że jakiś czas temu trafiła do nich na oddział kobieta z 4-kończynowym paraliżem, nie mogła naprawdę ruszyć ręką ani noga. pierwsze moje skojarzenie - atak jakiejś potwornej choroby neurologicznej, wyrok. pan neurolog powiedział jednak, że po zrobieniu całej diagnostyki okazało się, że podłoża organicznego nie było żadnego - ten paraliż nastąpił z powodu nerwicy!!! dzięki temu był na szczęście odwracalny. z tej historii można wynieść, że nerwica wiele potrafi. pytałam również, czy nerwicowe mogą być objawy, które trwają z mniejszym lub większym nasileniem ale non stop np. kilka dni czy tygodni, bo nerwica zawsze kojarzyła mi się z dolegliwościami napadowymi, atakami. otrzymałam odpowiedź, że może trzymać nie tylko dniami i tygodniami, ale nawet miesiącami. tak, ona wiele potrafi franca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorszy atak jaki miałe to panika po zakończeniu leczenia ( którą sam zakończyłem bez konsultacji z lekarzem ) w której nic kompletnie nie mogłem sobie przypomnieć. Myśli tak kotłowały mi się w głowie, że nie pamietałem nazw podstawowych przedmiotów - straszne to ale po uspokajaczu ( ZOMIREN ) przeszło.

Zaczynm od nowa walkę - tabletki, terapia i ćwiczenia - ale zawsze jest pocieszenie że po wszystkim jest cudowne uczucie zadowolenia i spokoju. Inni tego nie mają.

A tak nawiasem, Wiecie ile osób np, w polsce ma nerwice? - zawsze się zastanawiałem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym nerwicowiec czuje, że umiera a na zewnątrz wygląda często jak okaz zdrowia.

Przykładowo - ja przerażona opowiadam bliskim i lekarzowi, jak mi słabną mięśnie i "ledwo chodzę", bo tak czuję, a oni mi tłumaczą, że oczywiście tak czuję, ale chód mam sprężysty, ruchy zborne i dynamiczne. I jak to lekarz powiedział - jakby faktycznie taka ciężka choroba, jak pani przypuszcza panią dotknęła, to prawdopodobnie np. powłóczyłaby pani nogą a nie miała poczucie "o cholera, czuję jakbym miała zacząć powłóczyć". Mój umysł podpowiada mi wtedy podstępnie, że to pewnie początki choroby, które wszyscy ignorują i tylko czekać aż nogą w ogóle nie będę mogła ruszyć.

Chyba większość z nas szarpie się pomiędzy wmawianiem sobie ciężkich chorób (świadomość, że trzeba działać, diagnozować, ratować się!!!) a wmawianiem sobie, że nie ma się czym przejmować, bo to "tylko nerwica". I tak się zadręczamy szarpiąc swoje nerwy dalej i dając nerwicy pożywkę. I tak w kółko. To się chyba nazywa nerwicowe błędne koło. Incydenty duszności itp. nauczyłam się ignorować i nie nakręcać, ale stany dziwnego złego samopoczucia trwające tygodniami... ciężko mi wierzyć, że to nic groźnego i organicznego. Ale może właśnie ta franca atakuje nas jak tylko potrafi - nie da rady tak, to próbuje inaczej. Ciężka sprawa to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem psychologiem, ale to co piszesz to święta prawda.Poza tym nie cirpię przysłowia - " dla chcacego, nic trudnego".

Zawsze po panice wmawiam sobie że już więcej sie nie nabiorę, na sztuczki tej cholery, a bywa inaczej.

To nie takie łatwe.

codziennie ćwiczę fizycznie od 45 - 60 min. a w kościele nie mogę ustać 10 minut - przecież to chore!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. jestem tu nowa. Nie wiem już co robić. Od dwóch lat mam dziwne zachowania. Zaczęło się od tego że zaczęło mi się robić słabo bez prZyczyny i ból z jednej strony głowy. Chodziłam po lekaezach i nic. Neurolog po prześwietleniu kręgosłupa stwierdziła zwyrodnienie. Ja wmówiłam sobie guza mózgu. Jednak nikt nie zrobił mi TK bo stwierdzili że nie mam objawów i nie ma sensu naświetlać organizm. Jedyne co stwierdzono to PCOS i Hashimoto. Ja jednak głupieje. ucisk w głowie co trochę, uczucie deja vu, uderzenia gorąca, mdłości i uczucie puchnięcia mózgu. to mnie wykańcza. Boję się że umrę. Zawsze jak mam dolegliwości płaczę, że zaraz umrę i boję się wszystkich zostawić. Mąż znalazł sobie inną, zdrową kobietę. wykończyłam wszystkich a tak naprawdę nie wiem co mi jest. Szukam pomocy bo naprawdę chcę żyć! Pomóżcie!

 

-- 14 kwi 2012, 23:33 --

 

Witam. jestem tu nowa. Nie wiem już co robić. Od dwóch lat mam dziwne zachowania. Zaczęło się od tego że zaczęło mi się robić słabo bez prZyczyny i ból z jednej strony głowy. Chodziłam po lekaezach i nic. Neurolog po prześwietleniu kręgosłupa stwierdziła zwyrodnienie. Ja wmówiłam sobie guza mózgu. Jednak nikt nie zrobił mi TK bo stwierdzili że nie mam objawów i nie ma sensu naświetlać organizm. Jedyne co stwierdzono to PCOS i Hashimoto. Ja jednak głupieje. ucisk w głowie co trochę, uczucie deja vu, uderzenia gorąca, mdłości i uczucie puchnięcia mózgu. to mnie wykańcza. Boję się że umrę. Zawsze jak mam dolegliwości płaczę, że zaraz umrę i boję się wszystkich zostawić. Mąż znalazł sobie inną, zdrową kobietę. wykończyłam wszystkich a tak naprawdę nie wiem co mi jest. Szukam pomocy bo naprawdę chcę żyć! Pomóżcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć borę axiprex raz dziennie zaczynam się czuć normalnie raz po raz mam ataki ale w miarę jest ok ale pracy nie mam do dziś tak trudno w moim mieście już zaczynam myśleć kasy brak .ciśnienie złe a mam manie mierzenia 1000 razy dziennie :( ie pomóżcie sie odzwyczaić co mam zrobić żeby tyle nie mierzyć.Dziekuję za odpowiedź

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

golica - to że mąż Cię zostawił dla "zdrowej" to nie twoja wina, tylko jego.

Pomyślcie sobie wszyscy - gdybysmy nie mieli dostępu do materiałów medycznych z internetu, bądź z encyklopedii, to ile z nas wmawiało by sobie:

guz mózgu, stwardnienie rozsiane, bolerjoza, zawał serca, udar muzgu itd. w nieskończoność.

Ostatnio wmawiałem sobie że jestem odwodniony:)

Jak nie mierzyć ciśnienia 1000 razy dziennie - też bym chciał to wiedzieć, bo poradził bym sobie z innymi głupimi czynnościami ( jak np. szukanie chorób w internecie )

Podoba mi się jedno zdanie -ylva- " jakby faktycznie taka ciężka choroba, jak pani przypuszcza panią dotknęła, to prawdopodobnie np. powłóczyłaby pani nogą a nie miała poczucie "o cholera, czuję jakbym miała zacząć powłóczyć". Mój umysł podpowiada mi wtedy podstępnie, że to pewnie początki choroby, które wszyscy ignorują i tylko czekać aż nogą w ogóle nie będę mogła ruszyć."

Jle z nas to ma na codzień ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Golciaaaaa! Hola z tym sugerowaniem się jakimiś internetowymi sennikami. Sny czasem nie mają żadnego znaczenia, a czasem mają zupełnie inne niż by się mogło wydawać. Nawet jeśli taki sen oznaczać może śmierć, to nie znaczy że Ty umrzesz czy ktoś bliski, ale np. że obawiasz się śmierci. O ile w ogóle coś znaczy, co jest wątpliwe. Nie zamęczaj się, bo prędzej to czarnowidztwo ściągnie coś niedobrego niż sen. Mi się ostatnio ciągle śni, że mnie paraliżuje, że nie mogę ruszać rękoma czy nogami, że mi puchnie twarz, drętwieje ciało. I staram się to olewać, jak tylko się da. Stwierdziłam, że jak będę się tak nakręcać, to w końcu serio coś mi się stanie i to nie w wyniku niby-proroczych snów tylko mojego ciągłego myślenia o tym.

Uszy do góry!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie paraliżuje myśl o paraliżu ;)

tzn. nigdy wcześniej tak nie miałam, zaczęło się jakieś 3 tygodnie temu wraz z dziwnymi dolegliwościami. Non stop czuję się okropnie i wciąż myślę, że to może jakaś groźna choroba, ale może to po prostu lęk przed utratą kontroli albo coś podobnego.

Sami sobie potrafimy zrobić największą krzywdę. Golciu spróbuj wyrzucić z pamięci ten sen. Nawet jeśli coś znaczy, to z pewnością nic ponadto, że Twoja nerwica podstępnie chciała Ci przypomnieć o Twoich największych strachach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paraliż, zawał, duszenie - wszyscy tak mamy. Też często poruszacie kończynami aby potwierdzić że wszystko jest ok.?

Ze snami daj spokój, jak racjonalnie wytłumaczyć powiązanie snu i kolejnych zdarzeń. No chyba że sami do tego naprowadzamy.

Ale sen to sen.

golcia - byłaś u lekarza - "naszego lekarza" czy walczys sama z tym dziadostwem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dbd - od trzech tygodni w kółko poruszam nogami i rękoma, by sprawdzić, czy jeszcze mogę. i napinam poszczególne mięśnie, by sprawdzić, czy jeszcze działają.

chciałam iść na spacer, ale czuje, że nogi są słabe potwornie. a i ręcę jakieś takie dziwne. nigdy wcześniej tego nie miałam. od blisko m-ca w moim życiu trwa koszmar. poczytałam sobie znowu o sla i jestem przerażona.

czy ktoś z Was miał taką trwającą tygodniami słabość mięśni, jakby zanikały?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×