Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co mam robić.


najla

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, wiem że pewnie odpowiedzi nie uzyskam szybko, w sumie może wcale. Nigdy wcześniej nie miałam tu konta ani na żadnych podobnych portalach. Ale już nie wiem gdzie szukać pomocy. W sumie to już sama nie wiem co mam robić z życiem.. I tak, jestem młoda bo mam dopiero 16 lat (rocznikowo 17). Taki wiek, bunt itp, tak, to wszystko wiem. Tyle że naprawdę czuję się źle, czuję że nie mam wsparcia w nikim. Jestem młoda i wiem że niby mam całe życie przede mną ale ten fakt mnie raczej przeraża. Uważam że w przyszłości nie czeka mnie nic dobrego bo nic nie umiem zrobić i nie mam głowy do nauki. No i właściwie, uważam że wszystkie moje takie myśli zaczęły się od rozwodu rodziców. Pewnego dnia moja mama po prostu wyprowadziła się od nas, ode mnie, taty i mojego brata. Miałam wtedy chyba 8 lat (a mój brat 5), bo pamiętam że do zerówki mojego brata prowadzała już babcia ponieważ to jej mama kazała z nami siedzieć. Ogólnie babcia odeszła w tamtym roku a była naprawdę świetnym człowiekiem, kochałam ją bardzo, ale nie w tym rzecz. Gdy mama się wyprowadziła - wyjechała do Anglii. Ja z bratem i tatą zostaliśmy w Polsce, ale w 2010 roku kiedy pojechałam z bratem na wakacje do mamy, postanowiłam że zostanę z mamą w Anglii, bo mając te 10-11 lat strasznie za nią tęskniłam, no w końcu to moja mama. Mój brat jednak nie chciał zostać w Anglii bo za bardzo bał się tego że nie umie mówić po angielsku i sobie nie poradzi itp, no i w sumie jak dziś na to patrzę, to cieszę się że mój brat jednak postanowił wrócić do Polski, do taty, bo uważam że tam mimo wszystko jest mu lepiej. Dlaczego? Bo teraz gdy już mam te 16 lat, to ja z mamą czuję się okropnie. I to nie zaczęło się jakoś teraz, czuję się okropnie od co najmniej 3 lat. Szczerze mówiąc to mając te 10 lat nie przejmowałam się aż tak bardzo rozwodem rodziców, ale z biegiem czasu ten fakt zaczął mnie zasmucać coraz bardziej. O rozwodzie nawet nigdy nikt mnie nie poinformował, nikt o tym ze mną nigdy nie porozmawiał, nic, to się po prostu stało. Jakoś w wieku 12-13 lat zaczęłam coraz bardziej tęsknić za tatą, za bratem, za przyjaciółką, w sumie to za wszystkimi którzy byli w Polsce. Często płakałam że chciałabym normalną rodzinę, że nienawidzę chłopaka mamy (bo już jak się wprowadzałam to ona z nim była, tyle że mówiła mi że to jej "kolega", a ja jako dziecko - uwierzyłam w to). Nie przypominam sobie żeby mama kiedykolwiek okazywała mi jakieś uczucia. W sumie to sama nie wiem dlaczego ja w ogóle za nią tęskniłam bo teraz to wydaję mi się że ona mnie nienawidzi i ja chyba czuję to samo. W ciągu tych prawie 6 lat mama przytuliła mnie może z raz albo dwa. Nigdy nie powiedziała mi że mnie kocha. Zawsze tylko na mnie krzyczała, i nadal krzyczy. Mówi mi ciągle że jestem głupia, że jestem brzydka, że jestem gruba. Wmawia mi że nigdy nikt mnie nie zechce przez to jaka jestem i jak wyglądam. Ciągle mówi mi jakieś niemiłe komentarze, a nigdy nie powiedziała mi nic miłego. Nigdy nie była ze mnie dumna, zawsze to co robiłam było dla niej niewystarczające. Trzy lata temu mama urodziła nowe dziecko, dwa lata temu wzięła ślub z tym chłopakiem o którym wspomniałam wcześniej (nie byłam na ślubie, pojechałam wtedy do taty bo dla mnie to było najstraszniejsze na świecie, bardzo tego nie chciałam bo nadal chciałabym mieć normalną rodzinę), a teraz znów jest w ciąży. O pierwszej ciąży powiedziała mi w samochodzie, ot tak po prostu. Było mi strasznie przykro, popłakałam się wtedy ale nie wiem czy to zauważyła, w sumie to wolałabym żeby nie, ona i tak mnie nienawidziła a wiedziałam że przez nowe dziecko zupełnie przestanę ją obchodzić. No i tak było. Mama ciągle zajmuję się moją przyrodnią siostrą a ze mną nawet nie potrafi się dogadać. Gdy ja próbuję z nią np poleżeć czy coś to ona od razu każe mi spadać i czasami nawet używa gorszych słów bo po prostu do mnie przeklina. Teraz gdy znów jest w ciąży to nawet mnie o tym nie poinformowała. Dowiedziałam się sama bo słyszałam kilka razy jak rozmawiała z tym z jej nowym mężem albo ze znajomymi. No i widziałam też jakieś leki które bierze się w ciąży. Teraz już nawet widać że ma duży brzuch, ale o ciąży nadal nikt nic mi nie powiedział. W szkole jestem od rana a do domu wracam dopiero koło 16 i mama nawet często nie robi mi obiadów. Owszem, mogę sobie zrobić sama ale skoro ona siedzi cały dzień w domu a ja jestem w domu dopiero o 16 to myślę że chociaż to mogłaby dla mnie zrobić. Mama nie chce mi nawet picia kupować i mimo że wie że nie bardzo przepadam za wodą to mówi że picia i tak mi nie kupi bo mogę pić wodę. No, to nie jest najstraszniejsze na świecie ale czy to że chce mieć co jeść i pić to coś strasznego? Przecież jestem jej dzieckiem. No ale najbardziej naprawdę dobija mnie fakt rozwodu i tego że mama mnie po prostu nie kocha. Tęsknię za bratem i tęsknię za tatą. Chciałabym normalną rodzinę i kochającą mamę która zwróciłaby na mnie uwagę i byłaby miła i dobra. Był czas kiedy nawet się przez to cięłam. Za każdym razem kiedy mama powiedziała mi coś co mnie zabolało, czyli że jestem gruba, beznadziejna itp, to szłam do siebie i się cięłam. Teraz mam straszne blizny na ręku i na nodze. Ostatni raz pocięłam się we wrześniu 2015 więc teraz jest z tym lepiej, i teraz rozumiem że to było straszne głupie wyjście, ale ja nie wiedziałam jak mam sobie inaczej radzić. Nadal nie wiem. Mama wie o tym że się cięłam i nawet chyba nie wie o tym że przestałam. Za każdym razem kiedy widziała u mnie nowe rany po cięciu mówiła mi że jestem pop***dolona i że powinnam się leczyć, a ja wtedy czułam się jeszcze gorzej. Nigdy się tym nie przejęła że nie radzę sobie z tym jak teraz muszę żyć, potrafi mnie tylko krytykować i wyzywać. Wiem że nic dla niej nie znaczę, bo nawet gdyby po prostu nie potrafiła okazywać swoich uczuć to by ich nie okazywała ale też nie krytykowałaby mnie i nie wyzywała. Kolejną sprawą jest to że strasznie boję się ludzi. Boję się wystąpień publicznych, boję się zwracać na siebie czyjąkolwiek uwagę. Kiedy myślę że ktoś o mnie rozmawia to mam ochotę płakać i uciekać. Nie lubię płacić przy kasie fiskalnej bo boję się że osoba zza kasy zacznie ze mną rozmawiać, a ja boję się rozmawiać z obcymi. Tak samo boję się zamówić cokolwiek w jakimś fast-foodzie jak np McDonald. Boję się nawet rozmawiać w szkole z ludźmi z którymi zazwyczaj nie rozmawiam. Trzymam się jedynie małej grupki ludzi w szkole z którymi rozmawiam ale nie mogę nazwać ich przyjaciółmi bo nie widuję się z nimi nigdy poza szkołą. Więc właściwie to jestem osobą samotną. Nie mam przyjaciół, mieszkam z mamą która zachowuje się jakby mnie nienawidziła. Mój dzień wygląda tak że idę do szkoły, jak wrócę to wychodzę z psem a później siedzę na komputerze i idę spać. Przyjaciół mam tylko w internecie, i też niewielu. Często miewam myśli samobójcze bo nie mam przyjaciół, mama mnie nienawidzi i dlatego że uważam że w przyszłości wcale nie będzie lepiej. I słowa mamy że nigdy nikt mnie nie zechce wydają się dla mnie być prawdą. Bo jestem smutnym człowiekiem, a kto by chciał spędzać czas ze smutnym człowiekiem? Sama nie wiem po co napisałam ten post. Kogo obchodzą moje problemy skoro każdy ma swoje własne? Ale chyba lepiej mi się wygadać tutaj niż moim "internetowym" znajomym, bo wiem że tu może być ktoś z podobnym problemem. Przepraszam że post jest tak długi, ja po prostu nie chcę tu żyć, i myślałam o powrocie do Polski ale wtedy musiałabym się dużo uczyć z czym mogłabym nie dać sobie rady itp a też nie chcę sobie zwalać na głowę więcej problemów. Nie chcę tu żyć naprawdę ale jak więcej o tym myślę to nie chce żyć nigdzie.. Nigdy nie byłam u psychologa ani innego lekarza bo nikogo tu nie obchodzi to jak się czuję, a w sumie jak jestem w Polsce to tata i reszta rodziny chyba uważa że jestem szczęśliwa więc nic nie robią. Przepraszam jeszcze raz że tyle napisałam, i jeśli ktoś to rzeczywiście przeczytał to dziękuje. Musiałam to wszytko z siebie wyrzucić.. Życzę wam miłego wieczoru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie kwestia wieku czy buntu, jest Ci po prostu przykro, że czujesz się jak zbędny balast, nie chciany gość a nie członek rodziny do której mogłabyś każdego dnia wracać ze świadomością, że masz dla kogo żyć, dla kogo się starać i cieszyć się życiem.

Człowiek jak pisklę, dopóki nie nauczy się latać nie poradzi sobie najlepiej w powietrzu, jak masz być otwarta dla ludzi i radzić sobie społecznie skoro od najmłodszych lat masz problemy emocjonalne spowodowane w znacznej mierze zmianami w Twojej rodzinie? To oczywiście z czasem wykonalne ale nie można mieć do Ciebie o to pretensji.

Jeżeli chodzi o brak empatii ze strony Twojej mamy, absolutnie Cię rozumiem bo miałem i mam podobny problem ale trzeba zdać sobie sprawę z brzytwy której się trzymasz i starać się w miarę możliwości ignorować błędne przekonania ze strony matki.

Cięcie się rzeczywiście uzasadniłaś i ciesz się tym, że zdałaś sobie sprawe z robienia sobie krzywdy i wyjścia z tego samodzielnie.

Trudno się uczyć, jeżeli nie koniecznie chce się żyć, a przynajmniej nie w aktualny sposób więc myślę, że w takich warunkach nie koniecznie zmieni się coś na lepsze na przestrzeni czasu. Jeżeli uważasz, że u Twojego taty poczujesz się lepiej to wracaj, zdrowie psychiczne, satysfakcja z życia jest ponad edukacje.

Analizuj co jest dla Ciebie ważne, co Ci pomoże, co chciałabyś zmienić, co sprawia, że poczujesz się lepiej i bardziej pewnie, to sprawi, że przestaniesz w pewnym stopniu błądzić nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Nie przepraszaj za to, że dużo napisałaś bo możesz to zrobić a nawet oczekujemy tego aby łatwiej starać się pomóc i zrozumieć.

No i witaj na forum :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć najla. Myślę że nadszedł czas, żebyś zaczęła sama walczyć o siebie i o swoje szczęście, a nie liczyła na mamę, która jak widać układa sobie życie po swojemu.

 

Jesteś na takim etapie życia, że czekają Cię niedługo ważne decyzje, co chcesz robić dalej, czy iść na studia itd. Może warto byłoby się skupić na nauce i na swoich zainteresowaniach?

Dobrze by było również, gdybyś znalazła wsparcie psychologa, kogoś, komu mogłabyś się zwierzyć z problemów. Samookaleczenie świadczy o tym, że doświadczasz silnych napięć i trudnych emocji. Poszukaj pomocy w rzeczywistym życiu...

 

. Bo jestem smutnym człowiekiem, a kto by chciał spędzać czas ze smutnym człowiekiem?

Wiele ludzi dzisiaj jest smutnych. To nie jest wada, raczej objaw że coś trzeba zmienić w życiu.

 

Przepraszam że post jest tak długi, ja po prostu nie chcę tu żyć, i myślałam o powrocie do Polski ale wtedy musiałabym się dużo uczyć z czym mogłabym nie dać sobie rady itp a też nie chcę sobie zwalać na głowę więcej problemów. Nie chcę tu żyć naprawdę ale jak więcej o tym myślę to nie chce żyć nigdzie..

 

Skoro tam dajesz radę, to tu byś miała nie dać sobie rady? Chociaż tam możesz mieć lepsze perspektywy, wiesz jakie są polskie realia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najla, po twoim poście czuję, że mam do czynienia z fajną inteligentną dziewczyną. Nie daj nigdy nikomu umniejszyć twojej wartości. Na świecie jest pełno ludzi, którzy lubią mieszać innych z kupą, najdotkliwsze staje się to wtedy gdy robią to najbliżsi. Myślę, że widzisz rzeczy głębiej niż to potrafi przeciętny człowiek, to także przez to w zetknięciu ze złym traktowaniem porobiły ci się w życiu takie trudności. Ale to jest do odkręcenia, choć z pewnością zajmie trochę czasu i będzie kosztować wiele wysiłku. Oceny innych nawet matki mogą być absurdalne i często mamy mały wpływ na to by je zmienić, możemy za to budować siłę w sobie dzięki której próby sprowadzenia nas do parteru będą jak rzucanie grochem o ścianę. Najważniejsze żebyś skupiła się na tym co możesz, a możesz wiele zdziałać w sobie, to twoje życie i ty będziesz do końca życia ze sobą, więc je układaj po swojemu. Masz prawo mieć poczucie niesprawiedliwości i krzywdy, czuć złość na tych którzy cię nie doceniają, ale warto spojrzeć na nich jako na malutkich sfrustrowanych człowieczków z wieloma problemami. Ci co krzywdzą przypominają rozhisteryzowane dzieci, bo gdyby mieli ogarnięte w głowach, to nigdy nie ważyliby się unieszczęśliwiać innych. Może taki dystans, spojrzenie na to z boku, a nawet z góry, pomoże ci nabrać przekonania że wartości twojej osoby nawet najgorsze słowa i gesty nie dorastają do pięt. Kiedyś się usamodzielnisz i znajdziesz spokój w życiu, a wtedy sobie wspomnisz kim jesteś teraz i jak ważna jest twoja własna miłość do samej siebie. Nie zniechęcaj się niepowodzeniami, większość z nas tutaj przeszła nie jedno piekiełko, ale zdecydowana większość dzięki temu, że się nie poddała osiągnęła takie samopoczucie i spokój o którym kiedyś mogli tylko marzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj najla,

a jak na to reaguje Twój tata? Czy wie, że jest Ci z mamą tak źle?

 

Nie wie, z tatą prawie wcale nie rozmawiam, tylko tyle jak jestem w Polsce czyli raz lub dwa razy do roku. Tata nie wie nic co się u mnie dzieje, a ja i tak z nim o tym nie porozmawiam ponieważ przez to że mamy tak słaby kontakt nie potrafię się przed nim otworzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najla, za rok bedziesz pełnoletnia, już czas nie skupiać się na mamie, jak dziecko, tylko samemu rozwiazywac swoje problemy. Po pierwsze pomoc psychologiczna, zastanów się do kogo możesz w tej sprawie się zwrócić. Po drugie zacznij usamodzielniac sie emocjonalnie, zamiast oczekiwać pomocy od swojej matki. Mama jest najwyraźniej zaburzona, przestań oczekiwać, że to się nagle zmieni. Nie zmieni się, Za to Ty możesz mienić swoje zachowanie. POszukaj sposobu, żeby zacząc nawiązywać relacje z innymi, bo m.in. samotnosc uczyniła Cie tak zależną od mama. W Twoim wieku ludzie przestają sie koncentrowąc na rodzicach, tworza już inne relacje. Mame radze zacząć traktowąc po prostu jak współlokatorke, bo ona Cie tak chyba traktuje. Pomyśl, ze masz u niej darmowa stancje i zacznij się usamodzielniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najla, za rok bedziesz pełnoletnia, już czas nie skupiać się na mamie, jak dziecko, tylko samemu rozwiazywac swoje problemy. Po pierwsze pomoc psychologiczna, zastanów się do kogo możesz w tej sprawie się zwrócić. Po drugie zacznij usamodzielniac sie emocjonalnie, zamiast oczekiwać pomocy od swojej matki. Mama jest najwyraźniej zaburzona, przestań oczekiwać, że to się nagle zmieni. Nie zmieni się, Za to Ty możesz mienić swoje zachowanie. POszukaj sposobu, żeby zacząc nawiązywać relacje z innymi, bo m.in. samotnosc uczyniła Cie tak zależną od mama. W Twoim wieku ludzie przestają sie koncentrowąc na rodzicach, tworza już inne relacje. Mame radze zacząć traktowąc po prostu jak współlokatorke, bo ona Cie tak chyba traktuje. Pomyśl, ze masz u niej darmowa stancje i zacznij się usamodzielniać.

 

Zgadzam się z tym po częsci, jednak uważam ze dla osóbek w tak mlodym wieku, wsparcie ze strony rodziców jest naprawde bardzo wazne.

najla, nie wiem jakim czlowiekiem jest twój tato, ale moze sprobuj jakos z nim porozmawiac, poruszyc temat ze nie najlepiej Ci sie mieszka z mama.

Moze warto by bylo wrocic do Polski, moze calkowita zmiana otoczenia dobrze by Ci zrobila.

Nie znam dokladnie sytuacji, wiec nie wiem na ile taka mozliwosc wogole wchodzi w rachube (wiadomo ze wiaza sie to rowniez z sytuacja materialna taty itp.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najla, nie zmienisz matki jedynie co mozesz zmienic to swoje postepowanie i swoje myslenie. Wiadomo ze sytuacja w domu wpłyneła na Twoje problemy, ale piszac ze nic dobrego Cie nie czeka od razu utwierdasz sie w negatywnej decyzji. Otoz to nas czeka na co sami zapracujemy. Mozesz miec rodzine -swoja i nie popełniac bledow matki, a na razie jak skonczysz szkole poszukac pracy. Na pewno jakas dostaniesz,usamodzielnic sie i zyc swoim zyciem. Dobrze byłoby tez zapisac sie na psychoterapie, wyrzucic to co boli i miec czysta karte emocjonalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana_88, powrot do PL nie wydaje mi sie dobrym pomysłem :arrow: po pierwsze wsparcie ojca mozna mieć nie mieszkając z nim, tylko utrzymując z dobre kontakty. Po drugie nie wiemy, czy uda nawiazac się jej z ojcem dobra relacje, dlatego nie wiadomo czy warto z tego powodu zmieniac kraj zamieszkania. Po trzecie, nie ma co wymieniać zabiegania o wsparcie od matki na zabieganie o wsparcie od ojca. Jeżeli autorka wątku ugrzęźnie w takim schemacie, za kilka lat będzie zabiegała o miłość i wsparcie partnera, a potem kolejnego itd. Jeżeli chce się wyrwać z tego kręgu powinna zwalczyc traume dzieciństwa i stanac na własnych nogach, co bez terapii będzie raczej niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet w sumie to moze i tak, chociaz z drugiej strony, czasami taka calkowita zmiana otoczenia dobrze robi czlowiekowi, pozwala nabrac dystansu do danej sytuacji, spojrzec z boku. Z drugiej strony tez moze to wiazac sie z dodatkowym stresem, nowa szkola, nowi ludzie...

Sama nie wiem :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×