Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nawroty zlych stanow


SCF

Rekomendowane odpowiedzi

Od 2 lat mam problemy ze stanami lekowymi. wczesniej jak sie pojawialy to b rzadko i na b krotko z uzasadnionych powodow.

2 lata temu mialen ostra jazde przez 2 tygodnie po czym mi to przeszlo. Potem miesiac przerwy i znow to samo 3 tygodnie. Pozniej ponad rok przerwy i now 3 tygodnie z tym ze o lagodniejszym przebiegu. 4 miesiace przerwy i znow to samo... objawy zmienne:

stany napiecia lnego + lek

uczucie pustki

zdolowanie bez uzasadnienia

nawracajace mysli wywolujece chec placzy i leki

natretne myslenie o swoim stanie z niemoznoscia zapomnieni o tym...

przychodzi samo z siebie i mija gwaltonie z dniq na dzien

przybajmniej tak tej pory bylo

przeraza mni to zwlaszczq ze do tychczas to stopniowo przychodzilo w czasie 2 dni razem z minuty na minute w dodatku bez zadnych powodow a jedyne co sie doszukije to sytuacje dobre dla mnie lub zakonczenie jakieos poblemu...

nie wm co to moze byc do nerwicy chyba niebardzo to pasuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego uważasz, że to nie pasuje do nerwicy? Do nerwicy pasuje jak ulał (oczywiście, jeśli poważniejsze choroby somatyczne zostały wcześniej wykluczone).

Sam fakt, że atak lękowy pojawia się bez powodu świadczy nawet bardziej wg mnie o nerwicy. Ten powód i tak istnieje, chociaż nawet nie wiążesz go pewnie z przyczynami poprzednich ataków-to bardziej podświadomość. Piszesz, że ataki występują teraz w trakcie dobrych sytuacji, może to właśnie podświadomy lęk, obawa, że ta dobra sytuacja to tylko chwilowe szczęście, a po niej przyjdzie coś złego? (lęk przed utratą to chyba taki główny składnik neurotycznej osobowości). Atak po zakończeniu jakiegoś problemu też da się bardzo łatwo wytłumaczyć- to już bardziej biologia. To coś jak adrenalina, która po wypadku powoduje, że ludzie biegają z połamanymi nogami i dopiero po uspokojeniu się przychodzi ból, utrata przytomności itp. Gdy się ma jakieś problemy to naturalne, że człowiek bardziej spina się, ukierunkowuje myśli próbując go rozwiązać, a gdy nie ma już tego "zapalnika", przychodzi uspokojenie, organizm nie jest w stanie najwyższej gotowości, no i pojawia się pole do ataku lękowego. Kolejnym stopniem może być lęk antycypacyjny (lęk przed lękiem), a ten nie musi mieć już żadnego związku z poprzednimi wydarzeniami i może pojawiać się dosłownie wszędzie i o każdej porze.

 

Leczyłeś się kiedykolwiek farmakologicznie, albo chodziłeś na terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź.

Cóż zacznę od końca.

Nie leczyłem się farmakologicznie, zacząłem w prawdzie rok temu brać leki silne antydepresyjne jak było bardzo źle, ale zarzuciłem je po kilku dniach, bo stałem się jak zombie. Na moje szczęście okazało się, że samo przeszło...

Lekarz u którego byłem w tej sprawie ostatecznie powiedział że nie wie co mi jest, że w nerwicy objawy tak same z siebie nie mijają już po 2 tygodniach. I że w nerwicy nie występują zaburzenia nastroju (chociaż w internecie jest napisane, że właśnie też mogą występować). Stąd moje wątpliwości.

Nie wiem, może to i podświadomość, wcześniej niż 2 lata temu też miałem takie różne dziwne stany, nie tak upierdliwe, no i faktycznie znalazło się dno będące przyczyną.

Na terapię grupową nie mam czasu przy moim trybie dnia.

Na terapię indywidualną chętnie bym poszedł, aczkolwiek boję się całkowitego niezrozumienia. Nieraz byłem u psychologów i widziałem, że oni kompletnie nie rozumieli co mi w głowie siedzi. Czasem mi coś wmawiali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie jeśli to ma być obawa przed utratą to może faktycznie powód jest.

W sumie zacząłem się spotykać z kimś z kim od dawna chciałem i o tym dużo sobie dumałem jakby to było a tu jak na życzenie jest.

Początkowo euforia nie do opanowania, 2 dni euforii i trach.

Teraz to boli jak sk@@@ że zamiast się mega cieszyć będę się męczył z tą zmorą.

Boję się, że w końcu bedzie taki nawrót że to nie minie i żadne leki nie pomogą.

Boję się niezrozumienia, bo jestem facetem, nie mogę być słaby, ale co jeśli mnie to całkiem położy ?

Też chcę tu popisać żeby się wygadać.

A znasz jakieś osoby którym terapia faktycznie pomogła w taki sposób, że nie mają z tym problemów już całe życie ?

Ja znam ludzi którzy np. wyszli z anoreksji, bulimii ale z nerwicy ? Nie znam. Ci co ją mają to ją mają.

Bo jak dla mnie to trochę jest pic na wodę, ale takie jest moje poczucie obserwując po tym co ludzie gadają. Mogę się mylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to ważne, ale chciałem jeszcze dodać, że tym razem objawy mam nieco inne.

Ogólnie bywało różnie, ale nawet w czasie najcięższych stanów lękowych czy dołów wiezorem mi się polepszało.

Tym razem niby za dnia jest nie najlepiej ale wieczorem jest w niektóre dni nawet jeszcze gorzej...

To chyba jest jeszcze gorsze niż odczuwanie lęków czy natrętne myśli, bo generalnie na chwilę obecną wkradło mi się taka obojętność. Nie potrafię zbytnio odczuwać emocji ani tych pozytywnych ani tych negatywnych. Nie wiem co sie ze mną dzieje... ale martwi mnie to. Wczoraj było lepiej ale dziś to czuje jakbym nie miał emocji - przynajmniej wieczorem. Co to może być ? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy ?

Dużo pracuję...

A taka terapia nie dość że to są lata chodzenia jeśli nie całe życie, to jeszcze po kilka godzin dziennie...

Jeśli się mylę, to wskażcie mi czy istnieje terapia 1 w tygodniu ?

 

na NFZ masz raz w m-cu. To trzeba znalezc cos co bedzie Ci pozwalało wyrzucic ten stres, emocje, np. siłownia -sport ogolnie, itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czym sie różni terapia indywidualna od powiedzmy zwykłego chodzenia do psychologa ?

Czy to musi być grupowa terapia?

Jak w moich wahaniach nastroju ma mi to pomóc ?

I czy to dziwaczne uczucie pustki które mnie ostatnio dopadło to też jest forma nerwicy ?

NA pewno to normalne że tak mnie dowaliło akurat w momencie w którym najbardziej powinienem się cieszyć ?..

Nie ogarniam tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica nie musi się pojawiać przez "coś" może pojawić się po prostu od tak w wyniku jakiś tam fobii społecznych, wygórowanych ambicji (presje), stresów życia codziennego, nerwów, patologicznej rodziny, złego podchodzenia do problemów i tu ważny jest cytat "Problemem nie jest problem, problemem jest Twoje podejście do niego" Wiesz na czym opiera się nerwica i z jakiego powodu się pojawia bo to jest kluczowe pytanie, żeby zrozumieć czym ona jest i że nie jest ona taka straszna i nie stwarza realnego zagrożenia mimo że wydaje nam się że jest inaczej to jest to jedynie kwestia podejścia do samej nerwicy mimo że objawy są ciężkie to jest możliwe trwale wyleczenie z nerwicy po poznaniu czym ona jest, jak działa, dlaczego i zaakceptowaniu tych stanów, poprzez pokazywanie własnemu umysłowi że za wyimaginowanymi zagrożeniami które podsuwa nam umysł nie ma nic, my nie poprzez nie ryzykowanie nie pokazujemy umysłowi że za tą granicą po której ma pojawić się "obłed, schizofrenia, śmierć, atak serca, umre się i nikt mi nie pomoże, dowolna treść" nie ma nic bo jest to po prostu ILUZJA umysłu w którą my wierzymy podtrzymując lęk a jak sama nazwa wskazuje Nerwica Lękowa opiera się na lęku i na tym że wierzymy obawiamy się że stanie się to co umysł nam podpowiada, i na tym bazuje nerwica, my boimy się czegoś co tak na prawde się nie stanie albo istnieje taka szansa 1-10000. Dostałeś owych stanów i spirala zaczyna się nakręcać "Boję się, że w końcu bedzie taki nawrót że to nie minie i żadne leki nie pomogą.

Boję się niezrozumienia, bo jestem facetem, nie mogę być słaby, ale co jeśli mnie to całkiem położy ?" Widzisz, boje się i boje się Ty sam takim zachowaniem podtrzymujesz obecny stan, zamiast podejść do tego w taki sposób "Ok, mam te objawy, są one wynikiem czegoś (czego? nie wiem nie siedze w Twojej głowie, nie wiem jak żyjesz i z czym codziennie się zmagasz) jeżeli się nie nakręce, dam sobie odpocząć, wezme sobie urlop czy zaczne troche inaczej do tego podchodzić to one miną" a nie wyczekiwać w strachu "mam czy już nie mam". Kolejna sprawa to Twoje podejście "Nie moge być słaby, ale co jeśli mnie to całkiem położy" co to znaczy być słabym? dlaczego masz w ogóle takie podejście że nie możesz być? nerwica nie jest spowodowana tym że ktoś jest słaby tylko dość często jest spowodowana wrażliwością. Nie musi być grupowa terapia może być indywidualna, pozwoli Ci to zrozumieć stany w których obecnie się znajdujesz, uczucie pustki jest jak najbardziej normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okiej, ale powiedzcie mi co mam zrobić w tej sytuacji z nowo poznaną dziewczyną ?

Ja będę próbował na ile potrafię udawać że jest ok, ale co jeśli mi to nie będzie wychodziło ?

To już nie chodzi o to że się np przyznam że mam takie problemy chociaż nie każdy to zrozumie szczególnie na początku znajomości. Ale o to że dziewczyn (z doświadczenia wiem) tak mają że pierwsza myśl jaka im do głowy przyjdzie to "ojej to jest moja wina, że on tak się czuje".

Czy nie ma jakichś doraźnych sposobów na poprawę ?

Przecież nawet jeśli terapia ma pomóc, to zanim się na coś dostanę to już będą minimum 3 miesiące czekania, zanim zacznie to (o ile zacznie) jakiś skutek przynosić, to są lata. To ja mam być taki przez lata ?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo pocieszające...

Ja już tak nie moge...

Od 3 tygodni z niewielkimi przerwami cały czas mam złe samopoczucie.

Czuję naprzemiennie smutek, pustkę, smutek, pustkę.

Jest taka piękna pogoda, a ja sie czuje jakbym był z daleka od tego. Myślenie o rzeczach dobrych które mają się wydarzyć w ogóle mnie nie cieszą.

Zawsze po takim czasie mi to przechodziło, tylko że zawsze wieczorami wszystko wracało do normy, a tym razem wieczorem jest tak samo albo nawet gorzej...

Poza tym tak jak teraz to sie nigdy nie czułem. Tak jakbym był za jakąś kopułą.

Mam pewne kłopoty ze snem, tak jakby jestem zdołowany lub wygaszony, jakby coś we mnie umarło, a z 2 strony czuję się totalnie pobudzony, nie chce mi się w ogóle spać mimo że przesypiam czasem tylko 4 godziny, nie odczuwam chęci spania.

Co do nastroju to w ciągu tych 3 tygodni dosłownie było tylko kilka takich dni że wszystko prawie było w normie, ale później doły wracały. Poza tym uporczywie myślę o tym jak się czuję i nie mogę przestać.

Jak ja mam z tym żyć ?

JEśli nic mi nie przynosi radości ?

Wszystko stało się jakby bez smaku.

Lekarz kazał mi ten stan przeczekać, no tylko że czekam czekam i nic...

Ja miałem tyle planów na ten okres, a przez to zupełnie nic nie robię... :(

siedzę tylko i się zamartwiam i dołuję i nie mogę przestać, to jest silniejsze ode mnie.

Poprosiłbym o leki jakieś na to, ale boję się psychotropów, boję się uzależnienia, boję się, że przestaną po pewnym czasie działać, boję się że w ogóle nie pomogą. Widzę, że wszyscy ci specjaliści się guzik znają, mogę iść do 10 lekarzy i wydadzą 10 diagnoz różnych. Boję się że psycholog mnie w ogóle nie zrozumie i będzie mi wmawiał co ja myślę, bo tak było poprzednimi razami. Boję się i zaczynam w to wierzyć że nic mi już nie pomoże i nic mnie nie uratuje. Nie wiem czemu ale mam przekonanie, że ten dół już mi nie minie, że może będą dni lepsze ale dół będzie powracał coraz głębszy :( Bo tak było z moim popędem seksualnym ząb w ząb tak samo... NAgle z dnia na dzień mi zniknął, potem się na chwilę pojawiał po czym znów znikał... I nic sie nie poprawiło i nikt mi nie umiał pomóc...

Niech ktoś ze mną chociaż porozmawia....

Nie mam z kim pogadać... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×