Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja czy etap przejściowy?


yayo123

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli nie ten dział - przepraszam.

Nie wiem w sumie co na celu ma założenie przeze mnie tego wątku.. chyba muszę się po prostu "wypisać". A więc..

Stany depersyjne zauważyłam już dawno, dawno.. jednak nic z tym nie robiłam, myślałam że to etap przejściowy, albo że po prostu taka moja natura, tak wygląda życie. U psychiatry byłam 4 lata temu, stwierdził depresje, dostałam prochy. Po jakimś czasie przeszło. I wróciło znów, jakoś.. rok temu? A może i więcej. Wszystko pogłębiło się jeszcze mocniej 3 miesiące temu. Rozstanie z facetem. 5 wspólnych lat, miłość życia, wspólne plany, cele, wspólne zamieszkanie. Kochałam go jak cholera, wiązałam życie. Ufałam chyba nawet bardziej niż samej sobie. Był dla mnie taką "jedyną" osobą, przy której czułam się dobrze. Prędzej spodziewałabym się pierścionka, niż rozstania. Cóż.. odszedł, z dnia na dzień, praktycznie bez powodu. Ba, zmienił całe swoje życie! Zwolnił się z pracy i wyjechał za granicę. Nie mamy kontaktu. Zostawił po sobie ogromny chaos. Łatwiej byłoby usłyszeć "słuchaj, zdradziłem cię", "nie kocham cię już" czy coś w tym stylu niż żyć zadając sobie dzień w dzień pytanie "co tak właściwie się stało?".

 

Druga sprawa.. brak pracy, brak ambicji. Nie wiem, czy jestem leniem, czy jest ciężko.. Z jednej strony chcę coś ze sobą zrobić, z drugiej - przeleżałabym cały dzień w łóżku. Uważam, że do niczego się nie nadaje.. co z resztą mam wpajane od najbliższych osób. Przykład - chcę coś zrobić, a słyszę od matki "i tak ci się nie uda", "do niczego się nie nadajesz, nic nie robisz", "nie dziwię się, że on cię zostawił, już pewnie ma inną, lepszą". Tak.. to ostatnie usłyszałam wczoraj. Dostałam szału. Klnęłam, krzyczałam. Matka nie rozumie, że mnie zraniła. Rzuciła się na mnie z rękami. Odepchnęłam ją, pobiegłam do pokoju. Płakałam jak dziecko. Przez myśl mi przeszło, że.. ona ma racje. Jestem nikim. Po co więc egzystować? Lepiej gdyby mnie nie było. Przeszła mi przez głowę myśl o samobójstwie, jednak.. chyba jestem tchórzem. Tak więc poszłam się napić. Tak.. to mi przynosi chwilową ulge.

 

Od mojego byłego też nie raz usłyszałam "nic nie robisz, ogarnij się", "nie rozumiem takich ludzi słabych psychicznie, spinasz tyłek i już". Jednak mnie to wcale nie motywowało.. Wręcz odechciewało mi się czegokolwiek. Bo po co sie starać? Przecież i tak jestem nikim, z pracą, szkołą, czy bez. I tak będę ciągle słyszeć to samo. Taka cholerna sinusoida.. z jednej strony chcę coś zrobić, z drugiej nie widzę sensu. Nie wierzę w siebie wcale. Uważam się za brzydką osobe (trądzik), gamonia, idiotke.. wariatke. Czasami nie panuję nad sobą. Często się wściekam, płaczę. Na codzień udaję, że jest okej. Uśmiech, raz na jakiś czas wyjdę z jakąś znajomą, napiję się w towarzystwie, umaluje, ubiorę. Jednak mam dość udawania. Gdy wracam do domu siedzę, leżę, płaczę, zmywam makijaż, ubieram się w stary dres. Nie muszę udawać.

 

Aktualnie "uczę się" w szkole policealnej. W weekend mam 1 zjazd. Boję się.. boję się, że z nikim nie złapię kontaktu. Że przez pół dnia będę musiała udawać szczęśliwą, normalną osobe. Jutro biorę się za rozsyłanie CV, pewnie i tak nikt nie będzie chciał przyjąć takiej nieudacznicy, ale.. cóż. Może uszczęśliwie innych tym, że chociaż próbuję. A może jak pójdę do pracy, to nie będę tyle myśleć. Cholerna sinusoida.. Za i przeciw. Aaa.. nie zdałam matury, poprawiam ją już kolejny rok.. rzygać mi się chce na samą myśl o wyjściu na korepetycje.. których i tak jeszcze nawet nie załatwiłam.

 

Czuję się cholernie źle, żałośnie, samotnie, posępnie. Mam wrażenie, że odstraszam ludzi. Nie nadaję się do życia w społeczeństwie.

Jeśli ktoś wytrwał, to przepraszam za chaotyczny tekst.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj yayo123!

 

Wytrwałam i przeczytałam całą wiadomość. ;) Nie będę Cię diagnozować przez Internet, bo tak się nie da, ale rzeczywiście wykazujesz sporo objawów depresyjnych - brak motywacji, niska samoocena, brak wiary w siebie, poczucie beznadziei, brak sensu życia, myśli samobójcze, niestabilny nastrój, pesymizm, przygnębienie itd. Obawiam się, że sama farmakoterapia Ci nie pomoże. Już kiedyś brałaś leki, ale potem po ich odstawieniu wszystko wróciło i to ze zdwojoną siłą. Musisz popracować nad poczuciem własnej wartości. Zdaję sobie sprawę, że teraz jest Ci bardzo trudno, bo odszedł od Ciebie partner, nie masz pracy - utwierdzasz się tylko w przekonaniu, że jesteś do niczego. To nieprawda! Możesz wiele osiągnąć, tylko potrzebujesz wsparcia. Moim zdaniem powinnaś skorzystać z pomocy lekarza psychiatry, ale nie ograniczać leczenia tylko do antydepresantów, ale podpytać też o terapię, by wzmocnić swoją samoocenę. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×