Skocz do zawartości
Nerwica.com

DDD Dzieci Dysfunkcyjnych Domów


plugins

Rekomendowane odpowiedzi

podobno DDD cierpia na lek przed bliskoscia, stad moje pytanie. Lęk przed utratą własnego ja, obawa przed tym, że w relacji z partnerem trzeba będzie tłumić własną osobowość, „utracić siebie”. Osoba taka może nie wierzyć, że ktoś zaakceptuje ją taką, jaką jest naprawdę.

Strach przed porzuceniem: człowiek owładnięty lękiem przed bliskością postrzega związek jako sytuację, w której należy być bez skazy i zaspokajać wszystkie potrzeby partnera. Jeśli się tych warunków nie spełni, partner odejdzie. Obawa przed porzuceniem może być tak silna, że dana osoba woli w ogóle nie angażować się emocjonalnie w związek. Obawa przed byciem wrażliwym: pozwolenie sobie na wrażliwość, na otwarcie się przed drugim człowiekiem oznacza w odczuciu tych osób utratę kontroli nad własnym życiem; Obwinianie się o wszystkie niepowodzenia w związku przekonanie, że zarówno w teraźniejszym jak i w poprzednich związkach ponosi się winę za wszelkie sytuacje trudne, problemowe. Strach przed zdemaskowaniem z lękiem przed bliskością łączy się często bardzo niska samoocena. Osoba taka obawia się, że potencjalny partner opuści ją, gdy tylko zorientuje się, jak niewiele jest warta. Przekonanie, że partner powinien instynktownie spełniać potrzeby, pragnienia i życzenia jeśli tak nie jest, dana osoba czuje się niekochana, zawiedziona. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej pragnienia mogą nie zostać wypełnione, jeśli ich głośno nie zakomunikuje. Wiara w to, że związek tylko wówczas jest dobry, jeśli brak w nim zupełnie konfliktu lub gniewu. Jeśli jedna z tych rzeczy pojawi się w relacji, człowiek posiadający lęk przed bliskością woli odejść, niż zająć się rozwiązaniem trudnej sytuacji. Osoba taka posiada bowiem przekonanie, że miłość wyklucza odczuwanie złości w stosunku do drugiej strony.

 

wydaje mi sie, ze mialam do czynienie z takim przypadkiem, dlatego pytam tutaj osobe, ktora to bezposrednio dotyczy;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to jeszcze mam tak, że podczas powiedzmy kłótni bądź wymiany zdań z kimś czuję nie tylko poczucie winy ale i strach, że teraz ta osoba i ludzie dookoła niej będą myśleli, że jestem wariatką i histeryczką, co się bierze z tego, że zawsze byłam ośmieszana w swoich poglądach na stanowisku kozła ofiarnego rodziny, co to widzi problemy, których oni nie, bo przecież ich broń boże nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, zaryzykuję i jutro pójdę coś kombinować, by dostać się chociaż do jakiegoś psychiatry, dowiedzieć, czy nie otworzyli czegoś nowego w mieście... Idę generalnie po skierowania na badania kontrolne, ale muszę też się jakoś dogadać o zespole jelita drażliwego i zapaleniu, bo ja nie mogę tak funkcjonować w szkole, a przecież kochana pani doktor NA PEWNO nie chce, bym zawaliła rok szkolny, no a PRZECIEŻ zaawansowana nerwica lękowa tylko wykańcza i pogarsza objawy, czyż nie? Skierowanie mam jak w garści, dobry bajer i do przodu 8) Gorzej z szukaniem jakiegokolwiek dostępnego lekarza, ale może mnie zaskoczą i okaże się, że nawet psychologami dysponują, choć w to akurat wątpię.

Od sześciu lat nic nie robię, tylko po lekarzach chodzę. Jedno się kończy, to zaczyna drugie. Dlatego na psychiatrę krzywo patrzę, bo aktualnie mam organizm tak zdezelowany kilogramami tabletek wszelkich, że masakra. Chciałam przerwę mu zrobić, dać odpocząć, ale z drugiej strony ja nie wytrzymam z takimi napadami lęku w szkole, to pochłania całe moje życie. No i naturalnie wszystko od najmłodszych lat sama wszystko załatwiać, a potem przychodzą starzy i mówią, że oni mogą mi rozkazywać, phi :roll:

 

-- 24 sie 2012, 02:13 --

 

A jednak coś mnie powstrzymuje. W tej mieścinie i tak nie znajdę dobrego specjalisty, jak będę chciała gdzieś jeździć, to będzie zaraz krzyk i pretensje. A jak w szpitalu pójdę do psychiatry - a szpital ma popapranych specjalistów, którzy sami leczenia wymagają- to zaraz się plotki rozniosą. Pierwszy raz się czymś takim przejmuję. Nagle oczywiście mój mózg siębroni, że przecież po co, wszystko jest okej... kurrr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, zaryzykuję i jutro pójdę coś kombinować, by dostać się chociaż do jakiegoś psychiatry, dowiedzieć, czy nie otworzyli czegoś nowego w mieście...

fajnie, daj znać jak poszło

Od sześciu lat nic nie robię, tylko po lekarzach chodzę. Jedno się kończy, to zaczyna drugie.

pewnie objawy somatyczne nerwicowe

to zaraz się plotki rozniosą

nie przejmuj się, tylko walcz o swoje zdrowie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewnie objawy somatyczne nerwicowe

No nie. Niedoczynność tarczycy, przewlekły trądzik i hirsutyzm oraz problemy ze wzrokiem nie są nerwicowe. Jestem genetyczną porażką.

 

Nie poszłam. Stchórzyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedoczynność tarczycy, przewlekły trądzik i hirsutyzm

problemy hormonalne najwyraźniej

problemy ze wzrokiem nie są nerwicowe

mogą być, ja mam takie

Nie poszłam. Stchórzyłam.

szkoda, ale nie poddawaj się i pójdź!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problemy hormonalne najwyraźniej

Ano. W sumie trądzik powinnam odliczyć, bo wreszcie się go pozbyłam, ale z kolei przypłaciłam to właśnie zwiększonym hirsutyzmem i rozwalonymi jelitami- więc to jest taka neverending story, wszystko się kręci nieustannie, skończy się jedno, zaczyna drugie. Kieszonkowych od paru lat nie widziałam, bo tyle idzie na co nowe leki ;) Jestem tym już zrozpaczona, cała młodość mi tak leci. Żebym ja chociaż jakieś życie poza tym miała... Pomysł - jak każdy - z pójściem wydawał się w nocy fajny. Po czym jednak stwierdziłam, że nie jestem gotowa na szukanie specjalistów cholera wie gdzie znowu ani na kolejną falę medycyny. Mam dosyć, jestem taka rozdarta między tym wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też mam problemy z hormonami, też mam ponoc niedoczynność tarczycy, miałam, ale wyniki się unormowały, więc nie wiem, czy mam czy nie mam... :roll: ponoć to nie jest uleczalne... no w każdym bądź razie jestem niska, niezbyt chuda no i trądzik też kiedyś miałam męczący, tłuste włosy - teraz myję codziennie lub co dwa dni (jest to uciążliwe). jeśli Ty jesteś porażką genetyczną, to ja też. :shock:

 

-- 24 sie 2012, 14:32 --

 

Keji, pójdź i szukaj z jakąś koleżanką, która wie o Twoich problemach... ? Jest wgl taka?? Bo ja sama też sobie bym nie pomogła, potrzebne mi było wsparcie. Dzięki przyjaciółce sobie poradziłam akurat w tej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzecz w tym, że mi psycholog w aktualnym nasileniu lęku i tego, jak silne i częste są ataki paniki, nie pomoże nic a nic. To mnie nie tylko wykańcza psychicznie, ale i fizycznie, trzęsawka non stop. Znowu wróciłam do punktu, kiedy nie mogę wytrzymać 40 minut w autobusie, a lekcja to katorga. I w ogóle psychiatra to może jeszcze by się tu trafił, z psychologami ciężej- ale napiszę jeszcze maila do poradni psychologiczno-pedagogicznej, czy przyjmują takie typy jak ja. Nie myślę dzisiaj logicznie, robię co popadnie...

Czuję się jakbym się cofnęła w rozwoju, hirsutyzm się rozrasta, wyglądam bardziej męsko niż niejeden facet pod tym względem, muszę się golić i depilować od stóp do głów i podobnie jak przy trądziku mam to uczucie, że nie panuję nad swoim ciałem. I znowu zaczynam je nienawidzić. Chce mi się rzygać. Słabo mi. Jadę na ziółkach jak moja babcia :roll: Czuję totalny gniew i nienawiść do samej siebie, zrównałabym się z ziemią. Spotkałam znajomą na ulicy i czułam wstyd, że musi na mnie patrzeć. Dawno się tak źle nie czułam.

 

Keji, pójdź i szukaj z jakąś koleżanką, która wie o Twoich problemach... ? Jest wgl taka?? Bo ja sama też sobie bym nie pomogła, potrzebne mi było wsparcie. Dzięki przyjaciółce sobie poradziłam akurat w tej kwestii.

Nie było i nie ma.

 

-- 24 sie 2012, 16:24 --

 

Pff. Te poradnie są jakieś nieogarnięte. Same wnioski o dyslekcjach i innych można tu dostać, jakieś warsztaty dla gimnazjalistów, wszystko, tylko nie zwykły dostęp do lekarza. Są nastawione głównie na uczniów z trudnością w nauce, ilość kwitów które trzeba posiadać to hardkor, więc odpada.

 

-- 24 sie 2012, 17:04 --

 

Swoją drogą, łał, istnieją już nawet u nas poradnie psychologiczne online.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie pomoże nic a nic

nic a nic? chyba coś pomoże jednak? No chyba, że już założyłas że nie pomoże, to wtedy będzie ciężko.

napiszę jeszcze maila do poradni psychologiczno-pedagogicznej, czy przyjmują takie typy jak ja

lepiej zadzwoniś jeśli już, mi nigdy z poradni i przychodni nie odpisywali na maile, poza tym dlaczego mieliby cię nie przyjąć?

Pff. Te poradnie są jakieś nieogarnięte.

No tak, tego typu poradnie faktycznie sa od tego, szukaj poradni zdrowia psychicznego.

że nie panuję nad swoim ciałem

no nad tym akurat nie panujesz, trudno, może z czasem ci to przejdzie, jak się hormony wyrównają?pewnie stres to zaognia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, tego typu poradnie faktycznie sa od tego, szukaj poradni zdrowia psychicznego.

No właśnie ni ma. W tym problem. To parutysięczne miasto jest.

 

nic a nic? chyba coś pomoże jednak? No chyba, że już założyłas że nie pomoże, to wtedy będzie ciężko.

Już to przerabiałam u psychologa kiedyś. Wiem, czemu tak jest, jak powinnam reagować etc, ale to nie zmienia faktu, że mnie to męczy.

 

Dobra. Jakoś jeszcze wytrzymam ten rok. Nie mam wyjścia. Zacisnę zęby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale stosujesz to w praktyce, w sensie to jak powinnas reagowac?

A czy mam jakiś wybór? Muszę to jakoś przeżywać i nie panikować, inaczej zawaliłabym któryś rok szkolny. Mam ataki od sześciu lat, tak samo w domu jak i w sytuacjach społecznych (Lekcje, jazda autobusem czy autem), chociaż oczywiście się różnią, a niepokój czuję ciągle. Cholernie dużo mojej energii na to idzie bez względu na to, jakie mam podejście. One są anyway, mój mózg już jest tak na to nastawiony, że pogadanka mi tu niewiele da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi z tym, jak jest. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że miałam od małego wpajaną inną osobowość - wbrew temu, kim jestem w rzeczywistości. Jednak jak można poznać swoje prawdziwe ja, będąc cały czas uzależnionym od humorów i słów rodziców? Od ich wymagań, bycia naj- w każdej kwestii? :(

 

Wiecie co mnie boli najbardziej? Że jestem taka głupia! Że pomimo tego, że mieszają mnie z błotem, godzinę później jestem przykładną córką! Ba, tą, którą, musi się niejako 'wkupić' przepraszając. Dlaczego parząc się dzień w dzień, nadal po to sięgam? Dlaczego nie umiem powiedzieć sobie dość? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co mnie boli najbardziej? Że jestem taka głupia! Że pomimo tego, że mieszają mnie z błotem, godzinę później jestem przykładną córką! Ba, tą, którą, musi się niejako 'wkupić' przepraszając. Dlaczego parząc się dzień w dzień, nadal po to sięgam? Dlaczego nie umiem powiedzieć sobie dość

jestes tam na co dzień, więc musisz robić coś żeby przetrwać

na twoim miejscu już teraz układałabym sobie plan co zrobić, żeby móc sie jak najszybciej wyprowadzić

możesz np poszukac sobie dorywczej pracy chociażby w roznoszeniu ulotek i odkładać sobie powoli kasę na przyszłość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę jak najszybciej wyjechać, ale... Ale się potwornie boję. Wiem, że nie będzie powrotu, a nawet teraz nie mam jak zarobić. W mojej mieścinie nawet do durnego roznoszenia gazetek/ulotek trzeba jakiś cholernych znajomości! ;/ Boję się tego wszystkiego.

I boję się tego, co teraz - tego, że zaczynają się obowiązki szkolne, znów trzeba być naj, znów wyścig szczurów. I boję się tego, że jeszcze bardziej stanę się niewidziana. chyba że będzie gorszy dzień - no to kozłem ofiarnym, trzeba wylać na kogoś frustracje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi z tym, jak jest. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że miałam od małego wpajaną inną osobowość - wbrew temu, kim jestem w rzeczywistości. Jednak jak można poznać swoje prawdziwe ja, będąc cały czas uzależnionym od humorów i słów rodziców? Od ich wymagań, bycia naj- w każdej kwestii? :(

 

Wiecie co mnie boli najbardziej? Że jestem taka głupia! Że pomimo tego, że mieszają mnie z błotem, godzinę później jestem przykładną córką! Ba, tą, którą, musi się niejako 'wkupić' przepraszając. Dlaczego parząc się dzień w dzień, nadal po to sięgam? Dlaczego nie umiem powiedzieć sobie dość? :(

Bo to Ci daje złudny 'święty spokój'. Oni są zadowoleni, więc nie ma pretensji. Wiem, sama to przerabiałam. I wiem, że jest trudno, ale musisz szukać samej siebie. Nauczyć się to rozdzielać. Rodziców nie zmienisz. Ale szukaj siebie już teraz. Bo siłą rzeczy kiedyś dorośniesz czy się wyprowadzisz jak mówisz i nikt już nie będzie stał nad Tobą i mówił jaka masz być. Ale czy wtedy będziesz wiedziała jaka jesteś i czego chcesz? Czy wciąż będziesz kopiować słowa rodziców i przenosić na własne, dorosłe życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×