Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

dziś dzwoniłam na 7f. jeżeli przejdzie się pozytywnie pierwszy etap kwalifikacji, można ubiegać się o pobyt 2 tygodniowy podczas którego przeprowadzają resztę rozmów. ja z racji tego że mam daleko, będę się o ten pobyt starać więc jak będę wiedzieć dokładnie, napiszę co i jak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć :) Jestem tu pierwszy raz (przywitałam się w wątku powitalnym). Obecnie tj. niektórzy z Was jestem w trakcie kwalifikacji na 7f. Jestem już po pierwszej rozmowie, której się pot-wor-nie bałam, po tym, jak naczytałam wiele - że te rozmowy są ostre, brutalne, dobijające, etc., więc spodziewałam się najgorszego, a szczerze powiedziawszy dla mnie ta konsultacja była relaksem w porównaniu z moimi wcześniejszymi kontaktami z lekarzami. Spokojna, niefrustrująca rozmowa jak każda inna... Może mieli lepszy dzień? ;) Jutro mnie czeka etap II, życiorys... tego się boję... Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie pierwsza rozmowa również była całkiem w porządku. drugą zniosłam znacznie gorzej.

 

Uuu... przestraszyłaś mnie troszkę. Gorzej - w jakim sensie? Jakieś nieprzyjemne pytania, teksty z grubej rury?

Dzisiaj w sumie usłyszałam parę w zamyśle "niewygodnych" stwierdzeń, ale łagodnym i spokojnym tonem wypowiedziane. I nie wyprowadziło mnie to z równowagi wcale. Ciekawe, czy jutro równie dobrze sobie poradzę, bo napięcie narasta, muszę przyznać... :?

 

może oni tak specjalnie robią, aby sprawdzić naszą wytrwałość.....

 

Być może... Mnie dzisiaj wzięli z zaskoczenia: "Następna konsultacja... JUTRO Pani może?"

Nie wiem, czy odebrali to na plus czy minus, czy neutralnie, ale się ucieszyłam. Bo mi to na rękę. Wolę mieć to wszystko za sobą, im szybciej tym lepiej (niezależnie od decyzji). Chyba, że następną konsultację dadzą mi z kolei w okolicach bożego narodzenia ;) Tfu tfu.

 

powodzenia, napisz jak było.

 

Dziękuję i wzajemnie.

Widzę, że chętnych jest od groma - dzisiaj na tę samą godzinę (co ja) były aż 3 osoby!

 

P.s. Przeglądałam Twojego bloga. Ta "Pani Tyczka" to P.ordynator. Faktycznie wysoka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, poczytałam twojego bloga. co do łazienki to hmm... w komorowie osoby będące na kwalifikacji wysyła się(nie wiem czy zawsze) do łazienki tej na dole, w strasznym stanie! a na górze są ładne, odremontowane. to może być też swego rodzaju test czy bez względu na warunki chcemy się dostać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie na tym oddziale najbardziej zaintrygowało pewne dziwne pomieszczenie, bez okien, które przypominało jakąś klatkę, mała powierzchnia, kiepskie żółtawe oświetlenie, półmrok, skojarzyło mi się z boksem do przesłuchiwania więźniów w kiciu.

 

Okazało się, że to winda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już mam myśli, by zdezerterować.

 

A przed czym chcesz uciec tak konkretnie, Korba?

 

Byłam dziś znów. Jak dla mnie rutynowa rozmowa. Zaczynam się zastanawiać, czy ja jestem już tak zmęczona, czy tak odporna, czy tak zdołowana, a może tak zdeterminowana, żeby pozbyć się tego gówna, że na serio obie rozmowy nie były dla mnie szczególne trudne czy demotywujące... Ale zaczynam się martwić, że to chyba niekoniecznie dobrze - może to jakieś zahamowanie emocji czy coś... Moim zdaniem lepiej, jak coś w rozmowach z psychologiem wywołuje łezki, albo lekki gniew, a nie taka "znieczulica" (a może to tylko pozory? nie wiem)... No i nie mam ZIELONEGO pojęcia, jak "wypadam" na tych konsultacjach, żadnej intuicji, czy mnie przyjmą czy raczej nie. Chyba bardziej myślę, że nie, bo jakoś nie bucham przy nich entuzjazmem do terapii na tych spotkaniach ;) Zresztą nawet sporo ludzi zmotywowanych i tak odrzucą, bo miejsc jest tylko 30, a codziennie się stara kilka o przyjęcie...

 

Aha, w moim wypadku psycholog nie rozmawiała ze mną tj. z Tobą - nie było nic o tym, że terapia jest trudna, że czasem ciężko wytrzymać i czy jestem gotowa zmierzyć się z tym. Nie musiałam także pokazywać blizn. Zero jakiegoś "zniechęcania" czy konfrontacji. Zaczynam myśleć, że już na początku machnęli na mnie ręką, wiedzą, że i tak mnie nie przyjmą, więc się nie silą nawet na zniechęcanie czy badanie mojej motywacji. O, ta opcja do mnie najbardziej przemawia :? Tylko po co by zapraszali dalej? Nic mi się nie klei...

 

Powodzenia jutro!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, sama rozmowa jako taka nie wywołała we mnie emocji. ja byłam już w złym stanie jak tam przyjechałam. miałam wrażenie, że gadam tak automatycznie, tak nijak. ja płakałam, bo doszłam do wniosku, że sama nie wiem, czego chcę.

że jadę tam, by nie mieć sobie nic do zarzucenia, by żałować potem, ale sama w sobie w środku wiem, że mam za mało motywacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja swoją historię opowiadałam już tak wiele razy( wszystkie szpitale, spotkania ze studentami min 6), że mówię o sobie jak o kimś obcym, jak o bohaterze filmu. zero emocji. ale też nie zagłębiam się we wspomnienia. mam kilka takich mniej bolesnych i o nich mówię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja swoją historię opowiadałam już tak wiele razy( wszystkie szpitale, spotkania ze studentami min 6), że mówię o sobie jak o kimś obcym, jak o bohaterze filmu.

 

Mam tak samo...

 

Właściwie tylko raz mi się zdarzyło przeżywać, jak o sobie opowiadałam. Zdarzyło się to wtedy, gdy nabrałam dużego zaufania do osoby, która mnie słuchała. I wtedy jakoś tak spontanicznie otworzyłam się z emocjami. A to dlatego, bo swoją postawą "zasłużyła" sobie na to zaufanie. W ciągu moich przygód z psychiatrami i terapeutami zdarzyła się tylko JEDNA taka osoba, niestety nie miałam możliwości terapii z nią, bo jej nie prowadziła :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie dziś kolejna terapeutka powiedziała mi to samo, co mówi moja obecna i poprzednia.

Że mówię pięknie, składnie, logiczne, ale nie widać uczuć. Bez mrugnięcia okiem opowiedziałam o próbach samobójczych i innych przykrych rzeczach.

Ta terapeutka była bardzo dobrze przygotowana. Przestudiowała moją historię choroby i zapiski z poprzednich konsultacji.

Namawiała mnie prawie dosłownie na ten oddział, mówiła, że to dla mnie szansa.

Dziś jestem pod bardzo dobrym wrażeniem. Znowu mi się zachciało tam iść.

 

W kwestii łazienek - dla pacjentów nie są koedukacyjne i są świeżo wyremontowane ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaraz obok jest typowy szpital psychiatryczny i możesz spotkać ludzi bardzo poważnie zaburzonych idąc po polu i własnie z tego względu tam nie chciałam zostać

 

 

a jaki to jest TYPOWY SZPITAL PSYCHIATRYCZNY??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×